- Monitoring mediów samorządowych
- Monitoring mediów samorządowych #1607
Monitoring mediów samorządowych #1607
Instytucja: |
|
Monitoring: |
|
Liczba listów: |
3 |
Liczba spamu: |
0 |
Status pierwszego wniosku: |
Otwarte |
Status ostatniego wniosku: |
|
Otrzymano potwierdzenie: |
|
Otrzymano odpowiedź: |
|
Poddany kwarantannie: |
Znormalizowana odpowiedź
Treść
-
Wniosek o informacje publiczną przez adobrawy
Na podstawie artykułu 61 Konstytucji RP, zwracamy się z wnioskiem o informację:
- czy w urzędzie gminy (miejskim/miasta), w którymś z jego wydziałów, w jednostce organizacyjnej gminy (np. ośrodek kultury) lub w samorządowej osobie prawnej (np. w spółce należącej do gminy), prowadzone są media?;
- jeśli tak, wnosimy o podanie jakiego typu media są prowadzone (np. gazeta, radio, telewizja, inne - jakie) i wskazane jednostki organizacyjnej lub osoby prawnej gminy;
- prosimy o podanie linku, jeżeli media są dostępne w Internecie;
- jeżeli gmina prowadzi dziennik lub czasopismo, prosimy o informację czy jest on zarejestrowany w sądzie;
- jeżeli gmina prowadzi dziennik lub czasopismo, prosimy o przesłanie ostatnich 5 numerów - licząc od dnia odpowiedzi na wniosek, w formacie pdf.;
- prosimy o informację o wydatkach gminy na ogłoszenia, artykuły sponsorowane, materiały dedykowane lub innego typu promocję w roku 2015, 2016, 2017 i do dnia udzielenia odpowiedzi na wniosek w 2018 roku.Wnosimy o udostępnienie wskazanych informacji w formie elektronicznej na adres {{EMAIL}}
Szymon Osowski, Katarzyna Batko-Tołuć i Bartosz Wilk - członkowie zarządu, zgodnie z zasadami reprezentacji
-
Re: Wniosek o informacje publiczną przez SZTABIN
<br><br>Dnia 2018-07-18 11:39:16.0 {{ email }} napisał/a:<br><div style="margin:0 0 0 .8ex;border-left:1px #ccc solid;padding-left:1ex;">
<p>Na podstawie artykułu 61 Konstytucji RP, zwracamy się z wnioskiem o informację:</p>
<p>- czy w urzędzie gminy (miejskim/miasta), w którymś z jego wydziałów, w jednostce organizacyjnej gminy (np. ośrodek kultury) lub w samorządowej osobie prawnej (np. w spółce należącej do gminy), prowadzone są media?;<br>- jeśli tak, wnosimy o podanie jakiego typu media są prowadzone (np. gazeta, radio, telewizja, inne - jakie) i wskazane jednostki organizacyjnej lub osoby prawnej gminy;<br>- prosimy o podanie linku, jeżeli media są dostępne w Internecie;<br>- jeżeli gmina prowadzi dziennik lub czasopismo, prosimy o informację czy jest on zarejestrowany w sądzie;<br>- jeżeli gmina prowadzi dziennik lub czasopismo, prosimy o przesłanie ostatnich 5 numerów - licząc od dnia odpowiedzi na wniosek, w formacie pdf.;<br>- prosimy o informację o wydatkach gminy na ogłoszenia, artykuły sponsorowane, materiały dedykowane lub innego typu promocję w roku 2015, 2016, 2017 i do dnia udzielenia odpowiedzi na wniosek w 2018 roku.</p>
<p>Wnosimy o udostępnienie wskazanych informacji w formie elektronicznej na adres {{ email }}</p><p>Odpowiadając na wniosek o informacje publiczną informuję:
<br>
<br>ad.1 w jednostce organizacyjnej gminy prowadzone są media;
<br>
<br>ad.2 gazeta pod nazwą " Nasz Sztabiński Dom" przez jednostkę
organizacyjną gminy: Centrum Biblioteczno - Kulturalne w Sztabinie z
siedzibą 16-310 Sztabin
<br>
<br>ul.Plac Karola Brzostowskiego 8;
<br>
<br>ad.3 brak linku;
<br>
<br>ad.4 Gmina nie prowadzi czasopisma ani dziennika. Prowadzi czasopismo
jednostka organizacyjna gminy Centrum Biblioteczno - Kulturalne w
Sztabinie.
<br>
<br>Czasopismo jest wpisane do rejestru dzienników i czasopism prowadzonego
przez Sąd Okręgowy w Suwałkach pod numerem rejestru Pr-116;
<br>
<br>ad.5 w załączeniu przesyłamy 5 ostatnich numerów czasopisma w formacie pdf.;
<br>
<br>ad.6 Urząd Gminy Sztabin na ogłoszenia, artykuły sponsorowane,
materiały dedykowane lub innego typu promocję wydał:
<br>
<br>- 2015 r. - 1038,45zł;
<br>
<br>-2016 r. - 0,00zł
<br>
<br>- 2017 r.- 0,00zł;
<br>
<br>- 2018 r. do dnia udzielenia odpowiedzi na wniosek - 0,00 zł.
<br>
<br>W celu pozyskania informacji o wydatkach na ogłoszenia, artykuły
sponsorowane, materiały dedykowane lub innego typu promocję należy
zwrócić się z wnioskiem
<br>
<br>o udzielenie informacji publicznej do poszczególnych jednostek
organizacyjnych gminy.
<br>
<br>J.Kaczan
</p><p>Szymon Osowski, Katarzyna Batko-Tołuć i Bartosz Wilk - członkowie zarządu, zgodnie z zasadami reprezentacji</p>
--<br>
<p>Sieć Obywatelska Watchdog Polska<br>ul. Ursynowska 22/2 | 02-605 Warszawa<br>tel: 22 844 73 55 | fax: 22 207 24 09<br>www.siecobywatelska.pl<br>www.watchdogportal.pl<br>www.funduszesoleckie.pl<br>www.informacjapubliczna.org<br>NIP 526282872<br>KRS 0000181348 Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy w Warszawie, XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego</p><img src="http://siecobywatelska.emaillabs.info.pl/open/?ot=MjAxODA3MTgwOTM5MTYuNTYzNjYuNTk5NzlAZmVkcm93YW5pZS5zaWVjb2J5d2F0ZWxza2EucGx8V2VkLCAxOCBKdWwgMjAxOCAwOTozOToxNiAtMDAwMHx1Z3N6dGFiaW5Ac3p0YWJpbi51Zy5nb3YucGx8MS5zaWVjb2J5d2F0ZWxza2Euc210cHxyZWRncmlkMQ%3D%3D" alt="" style="height:1px;width:1px;border-width:0;margin-top:0;margin-bottom:0;margin-right:0;margin-left:0;padding-top:0;padding-bottom:0;padding-right:0;padding-left:0;" width="1" height="1" border="0"><div style="width:1px;height:1px;border-width:0;background:url('http://siecobywatelska.emaillabs.info.pl/open/?ot=MjAxODA3MTgwOTM5MTYuNTYzNjYuNTk5NzlAZmVkcm93YW5pZS5zaWVjb2J5d2F0ZWxza2EucGx8V2VkLCAxOCBKdWwgMjAxOCAwOTozOToxNiAtMDAwMHx1Z3N6dGFiaW5Ac3p0YWJpbi51Zy5nb3YucGx8MS5zaWVjb2J5d2F0ZWxza2Euc210cHxyZWRncmlkMQ%3D%3D')"></div></div><br><br>Dnia 2018-07-18 11:39:16.0 {{ email }} napisał/a:<br><div style="margin:0 0 0 .8ex;border-left:1px #ccc solid;padding-left:1ex;">
<p>Na podstawie artykułu 61 Konstytucji RP, zwracamy się z wnioskiem o informację:</p>
<p>- czy w urzędzie gminy (miejskim/miasta), w którymś z jego wydziałów, w jednostce organizacyjnej gminy (np. ośrodek kultury) lub w samorządowej osobie prawnej (np. w spółce należącej do gminy), prowadzone są media?;<br>- jeśli tak, wnosimy o podanie jakiego typu media są prowadzone (np. gazeta, radio, telewizja, inne - jakie) i wskazane jednostki organizacyjnej lub osoby prawnej gminy;<br>- prosimy o podanie linku, jeżeli media są dostępne w Internecie;<br>- jeżeli gmina prowadzi dziennik lub czasopismo, prosimy o informację czy jest on zarejestrowany w sądzie;<br>- jeżeli gmina prowadzi dziennik lub czasopismo, prosimy o przesłanie ostatnich 5 numerów - licząc od dnia odpowiedzi na wniosek, w formacie pdf.;<br>- prosimy o informację o wydatkach gminy na ogłoszenia, artykuły sponsorowane, materiały dedykowane lub innego typu promocję w roku 2015, 2016, 2017 i do dnia udzielenia odpowiedzi na wniosek w 2018 roku.</p>
<p>Wnosimy o udostępnienie wskazanych informacji w formie elektronicznej na adres {{ email }}</p><p>Odpowiadając na wniosek o informacje publiczną informuję:
<br>
<br>ad.1 w jednostce organizacyjnej gminy prowadzone są media;
<br>
<br>ad.2 gazeta pod nazwą " Nasz Sztabiński Dom" przez jednostkę
organizacyjną gminy: Centrum Biblioteczno - Kulturalne w Sztabinie z
siedzibą 16-310 Sztabin
<br>
<br>ul.Plac Karola Brzostowskiego 8;
<br>
<br>ad.3 brak linku;
<br>
<br>ad.4 Gmina nie prowadzi czasopisma ani dziennika. Prowadzi czasopismo
jednostka organizacyjna gminy Centrum Biblioteczno - Kulturalne w
Sztabinie.
<br>
<br>Czasopismo jest wpisane do rejestru dzienników i czasopism prowadzonego
przez Sąd Okręgowy w Suwałkach pod numerem rejestru Pr-116;
<br>
<br>ad.5 w załączeniu przesyłamy 5 ostatnich numerów czasopisma w formacie pdf.;
<br>
<br>ad.6 Urząd Gminy Sztabin na ogłoszenia, artykuły sponsorowane,
materiały dedykowane lub innego typu promocję wydał:
<br>
<br>- 2015 r. - 1038,45zł;
<br>
<br>-2016 r. - 0,00zł
<br>
<br>- 2017 r.- 0,00zł;
<br>
<br>- 2018 r. do dnia udzielenia odpowiedzi na wniosek - 0,00 zł.
<br>
<br>W celu pozyskania informacji o wydatkach na ogłoszenia, artykuły
sponsorowane, materiały dedykowane lub innego typu promocję należy
zwrócić się z wnioskiem
<br>
<br>o udzielenie informacji publicznej do poszczególnych jednostek
organizacyjnych gminy.
<br>
<br>J.Kaczan
</p><p>Szymon Osowski, Katarzyna Batko-Tołuć i Bartosz Wilk - członkowie zarządu, zgodnie z zasadami reprezentacji</p>
--<br>
<p>Sieć Obywatelska Watchdog Polska<br>ul. Ursynowska 22/2 | 02-605 Warszawa<br>tel: 22 844 73 55 | fax: 22 207 24 09<br>www.siecobywatelska.pl<br>www.watchdogportal.pl<br>www.funduszesoleckie.pl<br>www.informacjapubliczna.org<br>NIP 526282872<br>KRS 0000181348 Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy w Warszawie, XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego</p><img src="http://siecobywatelska.emaillabs.info.pl/open/?ot=MjAxODA3MTgwOTM5MTYuNTYzNjYuNTk5NzlAZmVkcm93YW5pZS5zaWVjb2J5d2F0ZWxza2EucGx8V2VkLCAxOCBKdWwgMjAxOCAwOTozOToxNiAtMDAwMHx1Z3N6dGFiaW5Ac3p0YWJpbi51Zy5nb3YucGx8MS5zaWVjb2J5d2F0ZWxza2Euc210cHxyZWRncmlkMQ%3D%3D" alt="" style="height:1px;width:1px;border-width:0;margin-top:0;margin-bottom:0;margin-right:0;margin-left:0;padding-top:0;padding-bottom:0;padding-right:0;padding-left:0;" width="1" height="1" border="0"><div style="width:1px;height:1px;border-width:0;background:url('http://siecobywatelska.emaillabs.info.pl/open/?ot=MjAxODA3MTgwOTM5MTYuNTYzNjYuNTk5NzlAZmVkcm93YW5pZS5zaWVjb2J5d2F0ZWxza2EucGx8V2VkLCAxOCBKdWwgMjAxOCAwOTozOToxNiAtMDAwMHx1Z3N6dGFiaW5Ac3p0YWJpbi51Zy5nb3YucGx8MS5zaWVjb2J5d2F0ZWxza2Euc210cHxyZWRncmlkMQ%3D%3D')"></div></div>
-
odpowiedź na wniosek o informacje publiczną przez SZTABIN
Odpowiadając na wniosek o informacje publiczną informuję:
ad.1 w jednostce organizacyjnej gminy prowadzone są media;
ad.2 gazeta pod nazwą " Nasz Sztabiński Dom" przez jednostkę
organizacyjną gminy: Centrum Biblioteczno - Kulturalne w Sztabinie z
siedzibą 16-310 Sztabinul.Plac Karola Brzostowskiego 8;
ad.3 brak linku;
ad.4 Gmina nie prowadzi czasopisma ani dziennika. Prowadzi czasopismo
jednostka organizacyjna gminy Centrum Biblioteczno - Kulturalne w
Sztabinie.Czasopismo jest wpisane do rejestru dzienników i czasopism prowadzonego
przez Sąd Okręgowy w Suwałkach pod numerem rejestru Pr-116;ad.5 w załączeniu przesyłamy 5 ostatnich numerów czasopisma w formacie pdf.;
ad.6 Urząd Gminy Sztabin na ogłoszenia, artykuły sponsorowane,
materiały dedykowane lub innego typu promocję wydał:- 2015 r. - 1038,45zł;
-2016 r. - 0,00zł
- 2017 r.- 0,00zł;
- 2018 r. do dnia udzielenia odpowiedzi na wniosek - 0,00 zł.
W celu pozyskania informacji o wydatkach na ogłoszenia, artykuły
sponsorowane, materiały dedykowane lub innego typu promocję należy
zwrócić się z wnioskiemo udzielenie informacji publicznej do poszczególnych jednostek
organizacyjnych gminy.J.Kaczan
--
Urząd Gminy Sztabin
ul.Augustowska 53
16-310 Sztabin
tel. 87 6439750
fax. 87 6439751Załączniki
- Nasz_Sztabiński_Dom.pdf
- NSD_3-2018xx.pdf
- NSD_5-2018xx.pdf
- NSD_6-2018.pdf
- NSD_7-2018.pdf
id.
__
CZY,
saśkanadcii
| kiem chwalącym Boga.
| Wkategorii stroik świąteczny równorzęd-
Wielka Niedziela rozpoczyna się o świ-
cie Mszą rezurekcyjną i wielkanocną pro-
cesją trzykrotnego obejścia wokół kościo-
ła. Po rezurekcji wszyscy w pośpiechu uda-
ją się do domu na „święcone” - oczekiwa-
ną od wielu dni ucztę wielkanocną. Poprze-
dza ją ceremonia dzielenia się poświęco-
nym jajkiem, wzajemne życzenia zdrowia,
powodzenia i radości. Następnie rozpoczy-
na się świąteczne śniadanie w gronie ro-
dzinnym przy suto zastawionym stole. Atry-
butem tego święta jest baranek wielkanoc-
ny, zazwyczaj z przewiązaną na szyi czer-
woną wstążeczką i formułą religijnego po-
zdrowienia - „Wesołego Alleluja” - okrzy-
Drugim dniem świąt jest Poniedziałek
Wielkanocny, który upływa pod znakiem
spotkań rodzinnych, towarzyskich, weso-
łości i swawoli. Najbardziej znanym zwy-
gus dyngus” zwany też Lanym Poniedział-
kiem. Chodzenie po dyngusie odnosi się
też do kwestii wielkanocnej dzieci i mło-
dzieży, które przemieszczając się od domu
do domu składają gospodarzom życzenia
wesołych świąt, pomyślności w życiu,
otrzymując tym samym tzw. wykup, dzisiaj *
pieniądze.
W naszej gminie od kilkunastu już lat
organizowane sa konkursy na ozdoby wiel-
kanocne, w tym tradycyjne pisanki, stroiki
na stół świąteczny i palmy. Niektórzy z co-
rocznych uczestników konkursu to mi-
strzowie w tej pożądanej dziedzinie sztuki.
Tegoroczny konkurs na ozdoby wielka-
nocne.po.raz kolejny zaskoczył pomysło-
wością uczestników i oryginalnością prac.
W konkursie.wzięło udział 40 osób. Bez-
konkurencyjną okazała się „kura gigant”
czajem jest oblewanie się wodą, czyli dit |
wykonana przez Grzegorza Łapszysa z
gniazdem jajek (z herbami i życzeniami
świątecznymi). Za pracę tę ufundowano
autorowi nagrodę specjalną.
W kategorii pisanki: | miejsce zdobyły —
Ewa Kierklo i Anna Wróblewska
ne | miejsca uzyskały: Anna Szyc, Anna
Krysztopa, Magdalena Pachucka, Henryka £
Wasilewska, Katarzyna Olichwier.
W kategorii stroik wyróżniono prace dzie- 8
ci: Wiktorii Szubzdy, Izabeli Krukowskiej,
Zuzanny Olichwier, Julii Kapli, Franciszka
Szyca, Damiana Pachuckiego.
Organizator konkursu - Centrum Biblio-
teczno-Kulturalne w Sztabinie — serdecz-
nie dziękuje za oddolne inicjatywy arty-
styczne, pracowitość i pomysłowość
uczestników, które są niezawodnym spo-
sobem na wyrażanie siebie.
Organizatorzy
z .
WE EOT ASĘ
ISSN 1507-6431
ROK XXI NR 4(241) KWIECIEŃ 2018 R.
LKANOC 2018
DOBĄDJIEkóCiOCJIE
>
o
Pełnych pokoju Świąt Wielkanocnych, niezmierzonej radości
serca i nadziei na zwycięstwo dobra i piękna życzą Wójt, Rada
Gminy i Redakcja „Naszego Sztabińskiego Domu”.
Nasz Sztabiński Dom nr 4(241) kwiecień 2018 r.
Partnerski projekt „Wzmacnianie
zasobów ochrony przeciwpożarowej
w regionie przygranicznym” dofinan-
sowany z Europejskiego Funduszu
Rozwoju Regionalnego INTERREG
Lietuva-Polska dobiega końca. Zada-
nie realizowane było przez wiele mie-
sięcy, a jego budżet wynosił
862 470,00 Euro. We wcześniejszych
numerach Naszego Sztabińskiego
Domu informowaliśmy o działaniach
zaplanowanych w projekcie. Przy-
pomnę, iż dzięki jego realizacji zaku-
piono 3 samochody pożarnicze, 27
szt. specjalistycznych uniformów,
przeszkolono ratowników OSP w za-
kresie udzielania pierwszej pomocy,
zorganizowano wspólne ćwiczenia
operacyjne oraz zorganizowano pik-
niki i podjęto działania promujące
zadanie wśród społeczności lokalnej.
14 marca 2018 roku w Pensjonacie
Poniatowski w Suchowoli miało
miejsce uroczyste posumowanie
projektu z udziałem delegacji z Gmi-
ny Dąbrowa Białostocka z burmi-
strzem Romualdem Gromackim,
Gminy Sztabin pod przewodnictwem
wójta Tadeusza Drągiewicza i Gminy
Kalwaria na Litwie na czele z Karoli-
sem Babeckasem zastępcą dyrekto-
ra administracji. Obecnością zaszczy-
cił też komendant Powiatowej Pań-
stwowej Straży Pożarnej w Augusto-
wie - st. bryg. mgr inż. Leszek Krzy-
żewski oraz komendant PSPP w So-
kółce st. bryg. mgr inż. Dariusz Woj-
tecki z zastępcą bryg. mgr inż. Da-
riuszem K. Łukaszewiczem. Spotka-
nie poprowadził koordynator projek-
tu Tomasz Perkowski — prezes Zarzą-
du firmy Tomas Consulting.
Na początku miały miejsce wystąpie-
nia włodarzy gmin. Mówili o istocie i
znaczeniu współpracy, dzięki której
jednostki OSP zdobyły nowoczesne
wyposażenie oraz utrwaliły umiejęt-
ności z zakresu udzielania pierwszej
pomocy. Ich wypowiedzi były pełne
pozytywnych stwierdzeń i zadowo-
lenia z realizacji projektu. Świadczy
to bez wątpienia o tym, iż wszystkim
zależy na zapewnieniu wysokiego
poziomu bezpieczeństwa ludności
oraz ochronie środowiska. Bezpie-
czeństwo bowiem jest czynnikiem
warunkującym rozwój każdego re-
gionu. Wpływa bezpośrednio nie ty|-
ko na sytuację mieszkańców dane-
go obszaru, ale także na atrakcyjność
gospodarczą oraz turystyczną.
Wspólne działanie samorządów przy-
czyniło się do zwiększenia poczucia
bezpieczeństwa mieszkańców, którzy
dali temu wyraz podczas spotkań
promujących działania.
W dalszej części wyświetlono pre-
zentację dotyczącą wyników projek-
tu. Został osiągnięty cel główny. Po-
przez wspólne działanie samorządów
gminnych wzmocniono potencjał ka-
drowy i sprzętowy podlegających im
jednostek Ochotniczych Straży Po-
żarnych położonych na obszarze
transgranicznym Polska-Litwa.
Następnie o zabranie głosu popro-
szeni zostali przedstawiciele po-
szczególnych jednostek OSP. Dzięku-
jąc i wyrażając swoje zadowolenie za
otrzymanie wysokiej klasy sprzętu
gaśniczo-ratowniczego, zapewnili o
dalszym poświęceniu i bezgranicznej
służbie dla drugiego człowieka. Ob-
serwując postawę obecnych na spo-
tkaniu strażaków, dało się zauważyć,
że bycie strażakiem OSP to nie tylko
wieloletnia tradycja, ale przede
wszystkim zaszczyt.
Na zakończenie spotkania koordyna-
tor skierował pod adresem włodarzy
gmin słowa podziękowania za współ-
pracę przy realizacji tak ważnego dla
wszystkich projektu.
Działania zaplanowane w projekcie
zostały zrealizowane. Pozostało Spo-
rządzenie sprawozdania i rozliczenie
się. Liczymy na to, że odbędzie się
to bez większych problemów. Fun-
dusze unijne z pewnością zostały
wydane racjonalnie na zadanie, któ-
re poprawiło bezpieczeństwo społe-
czeństwa dwóch krajów.
Na zakończenie pozostaje mi w imie-
niu wszystkich mieszkańców podzię-
kować władzom naszej Gminy z wój-
tem na czele za starania, dzięki któ-
rym jednostka OSP Sztabin jest dru-
żyną wyposażoną w nowoczesny
sprzęt oraz doskonale wyszkoloną.
Jakie znaczenie dla mieszkańców ma
zakupiony samochód, nie muszę
chyba opisywać. Wszyscy pamięta-
my powitanie Floriana przy remizie
OSP w Sztabinie. Wydarzenie to
sprawiło ogromną radość i zadowo-
lenie nie tylko strażakom, którym
życzę jak najmniej sytuacji kryzyso-
wych, a jeżeli już takie będą to, aby
nie opuszczało ich męstwo oraz tyle
powrotów co wyjazdów.
Małgorzata Ostrowska
366
uILETICY EE]
Lietuva-Polska
Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego
Nasz Sztabiński Dom nr 4(241) kwiecień 2018 r.
Z DZIAŁALNOŚCI GMINY SZTABIN
WÓJT GMINY SZTABIN OGŁASZA
KONKURS pn. „OGRÓDEK - MOJA WIZYTÓWKA ”
Celem konkursu jest:
- zachęcenie mieszkańców do dba-
łości o estetykę swojego miejsca
zamieszkania;
- zwrócenie szczególnej uwagi
mieszkańców na swoją „małą oj-
czyznę”, wzbudzenie poczucia iden-
tyfikacji z miejscem zamieszkania
itroski o jej rozwój i wygląd;
- kształtowanie postaw ekologicz-
nych wśród mieszkańców gminy;
- promocja pomysłowości oraz no-
watorskich rozwiązań dekoracyj-
nych;
- promowanie aktywności wśród
mieszkańców w tworzeniu wizerun-
ku własnego otoczenia oraz powięk-
szenia walorów przyrodniczych i
krajobrazowych Gminy Sztabin.
Uczestnicy konkursu:
- mieszkańcy Gminy Sztabin, któ-
rzy zgłoszą chęć przystąpienia do
konkursu.
Do konkursu nie mogą przystąpić
członkowie komisji konkursowej.
Warunek uczestnictwa:
Warunkiem uczestnictwa w kon-
kursie jest złożenie osobiście od
dnia 04 czerwca 2018 r. do 15
czerwca 2018 r. w Urzędzie Gminy
Sztabin ul. Augustowska 53 pok. nr
17 (sekretariat) i pok. nr 4 zgłosze-
nia na formularzu zgłoszeniowym,
który będzie do pobrania na stro-
nie internetowej www.szta-
bin.ug.gov.pl lub w budynku Urzę-
du Gminy Sztabin ul. Augustowska
53 pok. nr 17 i nr4
Przebieg konkursu:
Konkurs trwać będzie od czerwca do
sierpnia 2018 r.
Komisja konkursowa dokona oceny
każdego zgłoszonego ogródka w
lipcu br.
Uczestnicy konkursu zostaną po-
wiadomieni telefonicznie lub e-
mail przez członków komisji konkur-
sowej o dacie przybycia na pose-
sję.
Kryteria Konkursu
Komisja konkursowa powołana
zarządzeniem przez Organizatora
konkursu dokona oceny ogródków
w dwóch kategoriach:
1. Ogródek przed domem;
2. Zagospodarowanie działki
siedliskowej.
Nagrody
- |aureaci konkursu miejsc od I do
Ill w dwóch kategoriach otrzymają
nagrody w postaci akcesoriów ogro-
dowych. Podsumowanie konkursu
nastąpi podczas imprezy pn. „ Jar-
mark Brzostowskiego” w sierpniu
br.
Wyniki konkursu oraz galerie zdjęć
ogródków nagrodzonych i wyróżnio-
nych w konkursie zostaną zamiesz-
czone na stronie internetowej urzę-
du oraz w prasie lokalnej „Nasz
Sztabiński Dom” w miesiącu wrze-
śniu br.
Zachęcam mieszkańców Gminy
Sztabin do wzięcia udziału w tym
konkursie.
Wójt Tadeusz Drągiewicz
WÓJT INFORMUJE
1. W związku ze złożoną rezygna-
cją z pełnionej funkcji sołtysa i Rady
Sołeckiej w Jaminach zwołałem ze-
branie wiejskie Sołectwa Jaminy ce-
lem wyboru sołtysa i Rady Sołeckiej.
W dniu 11 stycznia 2018 roku nie
dokonano wyboru. Na zebraniu wal-
nym w dniu 7 lutego 2018 roku na
sołtysa wybrano pana Władysława
Lewoca oraz wybrano Radę Sołec-
ką.
2. Z związku ze złożoną rezygna-
cją z pełnionej funkcji sołtysa w Ja-
sionowie Dębowskim zwołałem ze-
branie wiejskie celem dokonania
wyboru sołtysa. W dniu 29 stycznia
2018 roku zebranie wiejskie na soł-
tysa wsi Jasionowo Dębowskie wy-
brało pana Grzegorza Polińskiego.
3. Dokonałem zmian w budżecie
gminy w planie wydatków zgodnie z
wnioskiem dyrektorów szkół i kie-
rownika GOPS.
4. Dokonałem wyboru Banku
Spółdzielczego w Augustowie na
okres do 12 stycznia 2020 roku do
obsługi budżetu gminy Sztabin i jed-
nostek organizacyjnych objętych tym
budżetem.
5. Dokonałem wynajmu nierucho-
mości położonej w Jaziewie stano-
wiącej własność gminy Sztabin na
okres 15 lat na rzecz T-Mobile Pol-
ska S.A z siedzibą w Warszawie z
przeznaczeniem pod budowę wieży
antenowej.
6. Dokonałem wykazu nierucho-
mości przeznaczonych do zbycia —
przeznaczono do zbycia nierucho-
mość gminną położoną we wsi Kra-
snybór zabudowaną budynkiem
usługowo-mieszkalnym (budynek po
byłej poczcie i banku spółdzielczym)
wykaz został wywieszony na okres 21
dni w siedzibie urzędu Gminy Szta-
bin , natablicy ogłoszeń, na BIP urzę-
du oraz w prasie.
7. 30 stycznia 2018 roku podpi-
sałem akt notarialny darowizny dział-
ki w Sztabinie dla Komendy Woje-
wódzkiej Policji w Białymstoku z
przeznaczeniem na budowę poste-
runku policji. Budowa planowana jest
do realizacji w latach 2018-2020.
8. 28 lutego 2018 roku podpisa-
łem umowę z Marszałkiem Woje-
wództwa Podlaskiego na dofinanso-
wanie wniosku gminy Sztabin w ra-
mach programu RPO projektu pod
nazwą „Rewitalizacja Placu Karola
Brzostowskiego w Sztabinie wraz z
dojściem do plaży w Sztabinie”.
Ogólna wartość projektu 563 623 zł
w tym dofinansowanie unijne 85%
to jest 479 079 zł.
9. 22 lutego 2018 roku podpisa-
łem umowę z Marszałkiem Woje-
wództwa Podlaskiego na dofinanso-
wanie projektu pod nazwą „ Podnie-
sienie standardów kulturalnych gmi-
ny Sztabin poprzez odnowę sceny
plenerowej gminy Sztabin” w ramach
programu PROW. Gałkowita wartość
inwestycji to 143 791 zł z czego do-
finansowanie unijne 63,63% to jest
91 494 zł. Na obie inwestycje nieba-
wem zostaną ogłoszone przetargi z
terminem realizacji w 2018 roku.
Został ogłoszony przetarg na wybór
wykonawcy termomodernizacji
Szkoły Podstawowej w Sztabinie.
Otwarcie ofert nastąpi 3 kwietnia
2018 roku. Całkowity koszt inwesty-
cji 1 324 682 zł, dofinansowanie ze
środków unijnych w wysokości 85%,
to jest kwota 1 121 484 zł. Zakończe-
nie inwestycji planujemy na koniec
września 2018 roku.
10. W styczniu mieszkańcy zor-
ganizowali uroczyste otwarcie i po-
święcenie nowo wybudowanych
dróg: Czarniewo — Jaminy, Krasno-
borki kolonie, Czarny Las, Lipowo i
Wrotki — Jaminy. W uroczystościach
udział wzięli między innymi członko-
wie Zarządu Województwa: Stefan
Krajewski i Bogdan Dyjuk. W lutym
drogi te zostały poddane kontroli
przez służby Marszałka Wojewódz-
twa i po pozytywnej ocenie zostały
skierowane wnioski o płatność z fun-
duszy europejskich.
11. 14 marca odbyła się konfe-
rencja podsumowująca realizację
projektu pod nazwą „Wzmacnianie
zasobów ochrony przeciwpożarowej
w regionie przygranicznym” realizo-
wanego w ramach programu INTER-
REG Polska-Litwa 2014-2020.
Wszystkie działania, które były zapla-
nowane w projekcie, zostały zreali-
zowane, zakupiono samochody ra-
towniczo-gaśnicze i wyposażenie dla
trzech samorządów Kalwarii na Li-
twie, Dąbrowy Białostockiej i Szta-
bina. W konferencji udział wzięli
przedstawiciele samorządów gmin-
nych realizujących projekt, strażacy
ochotnicy biorący udział w projekcie
oraz Komendanci Państwowej Stra-
ży Pożarnej Augustowa i Sokółki.
Wójt Tadeusz Drągiewicz
LIKWIDACJA POMNIKA
Sprawa pomnika znajdującego się
w parku w Sztabinie, wybudowanego w
1964 roku, już od kilkunastu lat wzbu-
dzała kontrowersje wynikające z wymia-
ny pokoleń i mimo kilku pism ze strony
władz wojewódzkich, pomnika tego do-
tychczas nie zlikwidowano. Dokument
Wojewody podlaskiego oznakowany
NK-I1.4093.2017.AK wpłynął jednak
Pomnik Dziesięciolecia Niepodległości w Sztabinie
obecnie na podjęcie ostatecznej decy-
zji przez władze gminne.
Oto fragment pisma Wojewody z dn. 4
stycznia 2018 roku skierowanego do
Marszałków, Starostów, Wójtów, Burmi-
strzów i Prezydentów w województwie
podlaskim.
„ Uprzejmie informuję, iż z dniem 7
dokończenie na str. 4
Nasz Sztabiński Dom nr 4(241) kwiecień 2018 r.
dokończenie ze str. 3
stycznia 2018 r. wejdzie w życie usta-
wa z dnia 14 grudnia 2017 r. o zmianie
ustawy o zakazie propagowania komu-
nizmu lub innego ustroju totalitarnego
przez nazwy jednostek organizacyj-
nych, jednostek pomocniczych gminy,
budowli, obiektów i urządzeń użytecz-
ności publicznej oraz pomniki oraz usta-
wy o zmianie ustawy o zakazie propa-
gowania komunizmu lub innego ustro-
ju totalitarnego przez nazwy budowli,
obiektów i urządzeń infrastruktury pu-
blicznej (Dz. U. z 2017 r. poz. 2495).
Mocą wymienionej ustawy, znacznie
skrócono termin do usunięcia pomni-
ków upamiętniających osoby, organiza-
cje, wydarzenia lub daty symbolizujące
komunizm lub inny ustrój totalitarny lub
propagujący taki ustrój w inny sposób,
przez właścicieli albo użytkowników
wieczystych nieruchomości, na których
w dniu wejścia w życie ustawy taki po-
mnik się znajduje. Aktualnie jest to 31
marzec 2018 r.
Tym samym zwracam się do państwa z
prośbą o podjęcie stosownych kroków
celem realizacji zapisów ustawy, które
jednocześnie spowodują uniknięcie in-
terwencji nadzorczej Wojewody w tym
zakresie.”
Powyższy monit zobligował Wójta Gmi-
ny Sztabin Tadeusza Drągiewicza, by
podjął ostateczną decyzję. W związku
z powyższym pomnik zostanie zdemon-
towany własnymi siłami przed 31 mar-
ca bieżącego roku. Zarząd Towarzy-
stwa Przyjaciół Ziemi Sztabińskiej pro-
ponuje w miejscu starego pomnika
wznieść nowy, poświęcony 100-leciu
odzyskania niepodległości przez Pol-
skę. Jako pierwowzór wyglądu pomni-
ka zdecydowano wykorzystać „Pomnik
Dziesięciolecia Niepodległości w Szta-
binie” zamieszczony w książce (pracy
zbiorowej) „Ścieżki Brzostowskiego w
gminie Sztabin” str. 21, wydanej w roku
2012 przez Gminną Bibliotekę Publicz-
ną w Sztabinie.
W celu wyrażenia spójni między-
pokoleniowej postanowiono jako budu-
lec wykorzystać kamienie i większe gła-
zy zalegające na terenie naszej gminy.
Uważamy, że pomnik ten, wzniesiony
naszym wspólnym wysiłkiem, będzie
godnym ukoronowaniem wszystkich
bohaterów, którzy w ciągu stulecia róż-
nymi drogami szli „Ku Niepodległości”
Helena Kozłowska
Fot. 1 - Odsłonięcie pomnika przez
mieszkańców Ziemi Sztabińskiej, upa-
miętniającego 10-lecie odzyskania nie-
podległości.
Fot. 2 - Napis napomniku: „W walce o
utrwalenie władzy ludowej w latach
1945-1949 w okolicach Sztabina zgi-
nęli z rąk reakcyjnego podziemia Wa-
cław Bogucki s. Aleksandra, Antoni
Strykowski s. Andrzeja, Jan Karczew-
ski s. Stanisława, Wanda Ostrowska c.
Stanisława, Bronisława Sobolewska c.
Feliksa, Edward Rogalski s. Jana, Cze-
sław Serowiecki s. Antoniego i inni.
Cześć ich pamięci! W XX-tą rocznicę
powstania PRL Społeczeństwo Groma-
dy Sztabin. Sztabin, wrzesień 1964 r.”
KSIĄDZ JERZY....
Od kilkunastu miesięcy dostaję do czytania „Nasz Sztabiński Dom”, zna-
komity miesięcznik bliski mojemu sercu tym bardziej, że związany z Podla-
siem, ziemią, gdzie są groby moich przodków. Sztabin leży 16 kilometrów w
linii prostej od Suchowoli, do której na skutek burzliwej kolejności dziejów
trafili uciekający przed prześladowaniami ze wschodnich rubieży Rzeczypo-
spolitej moi pradziadowie. Suchowola była też ostatnią parafią księdza ka-
nonika Jana Cholewińskiego, mojego ukochanego wujka. Przedziwne są zrzą-
dzenia Bożej Opatrzności, bo ze wsi Okopy w parafii Suchowola pochodził
błogosławiony Ksiądz Jerzy Popietuszko, Święty Kapłan naszych czasów.
Księdza Jerzego poznałam na po-
czątku października 1979 roku w Aka-
demickim Kościele Świętej Anny w War-
szawie. Była to trzecia parafia Księdza
po podwarszawskich Ząbkach i Aninie.
W kościele Świętej Anny Ksiądz Jerzy
miał stworzyć i prowadzić grupę me-
dyczną. A ja właśnie zaczynałam trzeci
rok studiów na II Wydziale Lekarskim
Akademii Medycznej w Warszawie i po
przebrnięciu dwóch pierwszych niezwy-
kle trudnych i pracowitych lat intensyw-
nie poszukiwałam osób, z którymi mo-
głabym poczuć „wspólnotę ducha”. Po-
znany na praktykach studenckich w
Szpitalu Kolejowym w Warszawie mło-
dy lekarz zachęcił mnie do włączenia
się do pracy w którejś z przykościelnych
stowarzyszeń studenckich. I tak to się
zaczęło, bo właśnie wtedy powstała
nowa i bardzo mi bliska tematycznie
Grupa Medyków, którą miał poprowa-
dzić rozpoczynający posługę w Koście-
le Akademickim Ksiądz Popiełuszko.
Spotkania odbywały się w piątki i po-
przedzone były Mszą świętą odprawia-
ną przez Księdza Jerzego w tym jed-
nym z piękniejszych barokowych ko-
ściołów Warszawy. Potem przez zakry-
stię przechodziliśmy do podziemi, gdzie
co tydzień odbywały się nasze spotka-
nia. Pamiętam, jak zobaczyłam Księdza
pierwszy raz - zrobił na mnie wrażenie
młodego, cichego, skromnego człowie-
ka. Tymczasem ten pokorny i nikomu
nieznany wtedy jeszcze kapłan, zrobił
niesamowitą rzecz, zbudował od pod-
staw katolicką Grupę Medyków, grupę,
do której należeli studenci, lekarze i pie-
lęgniarki. Takich wspólnot wtedy nie
było. Lekarze trzymali się osobno, pie-
lęgniarki osobno i studenci także osob-
no. Jest to jeden z mniej znanych epi-
zodów życia Księdza. Wszyscy słysze-
li o Mszach za Ojczyznę, większość o
działalności Księdza w Hucie Warsza-
wa, ale o Grupie Medyków wspomina
się tylko w niektórych książkach i co naj-
wyżej jednym zdaniem. Tymczasem
Ksiądz Jerzy wykonał tytaniczną wręcz
pracę i podłożył podwaliny pod coś, co
dzisiaj funkcjonuje jako norma - pręż-
nie działające Katolickie Stowarzysze-
nie Lekarzy (czy pielęgniarek), ale wca-
le taką znowu normą nie było to wtedy,
a już zupełnym novum była grupa, któ-
ra skupiała zarówno lekarzy jak i pielę-
gniarki, a także studentów. Drzwi były
otwarte jednak dla wszystkich. Jedną z
wierniejszych uczestniczek naszych
piątkowych spotkań była na przykład
Maryla Z., która z medycyną nie miała
nic wspólnego, była magistrem, a po-
tem doktorem geografii. Tak więc od
października 1979 roku Ksiądz Popie-
łuszko z właściwym sobie zapałem za-
czął realizować powierzone mu zada-
nie. Ksiądz Jerzy był niezwykle bezpo-
średni w kontakcie. Wyczuwało się w
nim ogromną życzliwość dla drugiego
człowieka, umiał bardzo cierpliwie, spo-
kojnie i niejednokrotnie długo z nami
rozmawiać, słuchać, a także tłumaczyć
zawiłe kwestie i robił to w bardzo pro-
sty sposób, bez zbędnej retoryki, bez
moralizatorstwa. Był przy tym pełen ra-
dości iwewnętrznego ognia, był faktycz-
nie obdarzony przez Boga niezwykłą
charyzmą. Na spotkania przychodziło
dużo osób. Ksiądz Jerzy nie wybierał
łatwych tematów, zapraszał też różnych
prelegentów, na owe czasy wręcz cza-
sami szokuiących, jak np. jednego z
bardziej już wtedy znanych polskich
seksuologów. Nie wszyscy byli zadowo-
leni z prowadzonych konferencji,
zwłaszcza, że cały cykl spotkań i to na
samym początku działalności Księdza
poświęcony był aborcji, bo Ksiądz Je-
rzy walkę z aborcją potraktował jako
jeden z najważniejszych tematów. Nie-
którzy po dwóch, trzech prelekcjach
wychodzili mówiąc, że już tu nie wrócą.
Dość szybko wyklarowała się grupa,
która przychodziła na każde spotkanie,
zostawała na dłuższe dyskusje, potem
żywo włączyła się w działalność, orga-
nizowaną przez Księdza, a Ksiądz Po-
piełuszko nie ograniczył się tylko do
wykładów teoretycznych. Pamiętam, jak
rozdawał nam plakaty, które potem zo-
stawialiśmy pod drzwiami najbardziej
„znanych” gabinetów ginekologicznych,
prosił, żebyśmy rozmawiali na temat
tego, czym jest rzeczywiście aborcja w
swoich środowiskach, na uczelni, w
miejscach pracy - i myśmy to robili. Pro-
sił, żebyśmy promowali życie na wszyst-
kie możliwe sposoby. Przynosił wyda-
wane gdzieś „w podziemiu” książki,
żeby poszerzyć nasze horyzonty myślo-
we. Trzeba pamiętać, że to był rok 1979,
zupełnie inna niż dzisiaj rzeczywistość,
czas kiedy aborcja była w niemałej czę-
ści społeczeństwa traktowana niemal
na równi z wyrwaniem zęba. Świado-
mość dotycząca życia nienarodzonych
od tamtego czasu ogromnie się zmie-
niła, a jedną z pierwszych osób, która
niezwykle żarliwie rzuciła się do walki o
to życie, był właśnie Ksiądz Jerzy i trze-
ba przyznać, że walkę tę umiał świet-
nie zorganizować. Nasze spotkania z
Księdzem Jerzym nie ograniczały się
tylko do piątkowych spotkań „tematycz-
nych”. Zaczęliśmy przyjeżdżać, najwier-
niejszą grupką w niedziele do Kościoła
Św. Anny na Msze święte, które odpra-
wiał ksiądz Jerzy. Dla niektórych osób
była to wyprawa na pół dnia, co nie za-
wsze było proste, gdy na półkach leża-
ły stosy książek i studenckich skryptów,
które trzeba było w błyskawicznym tem-
pie przyswajać do kolejnych kolokwiów
i egzaminów. Ale do niedzielnych spo-
tkań bardzo tęskniliśmy. Z reguły Ksiądz
Jerzy zabierał nas potem na przechadz-
kę po Starym Mieście, gdzie ciągnęły
się „długie Polaków rozmowy”. Często
miał dla nas jakieś słodkie drobiazgi.
Opowiadał nam też w czasie tych prze-
chadzek trochę o sobie, o tym jak zo-
stał zabrany z seminarium do wojska,
oczywiście do karnej kompanii, gdzie
przeżył prawdziwą drogę krzyżową,
gdzie był niejednokrotnie surowo kara-
ny - np. za odmowę zdjęcia z szyi me-
dalika. Wspominał o swojej chorobie, bo
Ksiądz Jerzy który miał wówczas 32
lata, był już po poważnych przejściach
zdrowotnych, do których pobyt w kar-
nej kompanii znacznie się przyczynił,
4
przejściach na tyle poważnych, że ra-
tujący go lekarze powiedzieli, że dostał
od Pana Boga w darze drugie życie.
Opowiadał o domu rodzinnym, często
cytował powiedzenie swojej ukochanej
matki Marianny Popiełuszko: „bez Boga
ni do proga”, czasami częstował nas
chlebem przez jego matkę upieczonym,
niesamowity był to smak, prawdziwego
polskiego chleba. W czasie tych spo-
tkań wymyślił też sobie „pseudonim”.
Prosił, żebyśmy się zwracali do niego
„Szefie”, a nie „proszę Księdza”, co w
komunistycznej rzeczywistości ułatwia-
ło wiele rzeczy. Oczywiście z tego „Sze-
fie” byliśmy dumni jak pawie. Z niedziel-
nych spacerów z księdzem Jerzym pa-
miętam też bardzo humorystyczną sy-
tuację. Którejś niedzieli Ksiądz wycią-
gnął z kieszeni sutanny plik zaproszeń
na ślub i powiedział, że przekazuje nam
to nasza znajoma lekarka z grupy, pra-
cująca wówczas w Instytucie Hemato-
logii, zaproszenia których nie zdążyła
nam wręczyć osobiście w piątek, ale na
ślub zaprasza bardzo serdecznie. Pa-
trząc na trzymane w ręku zaproszenie,
pomyślałam sobie bezlitośnie: „taka sta-
ra i wychodzi za mąż” - lekarka miała
wówczas trzydzieści lat. I jak to w życiu
bywa, sama też wyszłam za mąż ma-
jąc trzydziestkę na karku, tyle, że Ksiądz
Jerzy nie żył już od kilku lat i nie mógł
mi tego ślubu udzielić. A miał zwyczaj
udzielać ślubu swoim podopiecznym,
chrzcić im dzieci. Najbardziej niezwy-
kłym był ślub Kościele Świętej Anny,
którego udzielił parze żyjącej przez wie-
le lat w związku tylko cywilnym. Para
miała już wówczas dwójkę całkiem du-
żych dzieci. Byli bardzo daleko od Pana
Boga. Zaczęli przychodzić na nasze
piątkowe spotkania, dużo z księdzem
rozmawiali i w maju 1980 roku zawarli
małżeństwo sakramentalne. Pamiętam
nieprawdopodobne wzruszenie i radość
tego małżeństwa, łzy Panny Młodej, któ-
ra wystąpiła w długiej niebieskiej sukni.
Ślub był „cichy”, uczestniczyła w nim
garstka najwierniejszych „grupowi-
czów”. Jak widać Ksiądz Jerzy działał
cuda już za życia, w niezwykły sposób
potrafił dotrzeć do drugiego człowieka.
Pamiętam też pierwsze chrzciny w na-
szej grupie, też chyba w maju 1980
roku, chrzciny małego Tadeuszka, syn-
ka lekarki pediatry i inżyniera z naszej
grupy. Z tej uroczystości pochodzi kilka
znanych zdjęć publikowanych w róż-
nych książkach poświęconych Księdzu
Jerzemu. Innym pomysłem Księdza na
cementowanie naszej grupy były Msze
święte odprawiane w prywatnych do-
mach czy nawet w akademiku. W tam-
tych czasach! Ksiądz Popiełuszko od-
prawiał je najczęściej z okazji naszych
imienin. Były to zawsze niezwykłe i bar-
dzo wzruszające, pełne sacrum prze-
życia. Taką Mszę świętą odprawił ksiądz
również w moim domu rodzinnym, z
okazji imienin mojej siostry Basi. Biur-
ko, które stało się ołtarzem, stoi nadal
u siostry. Na Mszę świętą zaprosiłyśmy
wtedy oprócz „medyków” naszych do-
brych znajomych, bardzo związanych
z Polską i Panem Bogiem, ale spoza
wspólnoty. Grupa była na tyle liczna, że
część osób stała po prosu w korytarzu.
Pamiętam ich osłupienie i niezwykłą
wręcz, pełną zachwytu ciszę gdy Ksiądz
Jerzy odprawiał Eucharystię. To były
przecież czasy zgrzytającej wciąż jesz-
cze komuny. Nasze spotkania w do-
mach, akademikach, w Kościele Świę-
tej Anny czy potem na Żoliborzu koń-
czyły się zawsze wspólnym odśpiewa-
niem piosenki „Panience na dobranoc”.
Stawaliśmy w kole i trzymając się za
ręce, śpiewaliśmy mniej czy bardziej
głośno na chwałę Panu Bogu. Drugą
naszą ulubioną piosenką śpiewaną na
każdym spotkaniu była „Pieśń Konfe-
deratów barskich”: „Nigdy z królami nie
będziem w aliansach, nigdy przed mocą
nie ugniemy szyi, bo u Chrystusa my
na ordynansach, słudzy Maryi...”. Śpie-
waliśmy zawsze wszystkie zwrotki.
Śpiewanie tych właśnie piosenek wy-
myślił oczywiście Ksiądz Jerzy. W cza-
sach stanu wojennego, na Żoliborzu
śpiewana była jeszcze jedna „Ojczyzno
ma..” ale to już śpiewali wszyscy uczest-
nicy Mszy za Ojczyznę. Chyba w kwiet-
niu 1980 roku z okazji zbliżających się
Świąt Wielkiej Nocy Ksiądz Jerzy za-
brał grupę młodzieży do Pałacu Pryma-
sowskiego znajdującego się przy ulicy
z życzeniami powrotu do zdrowia. Prze-
wodnik służył mi potem przez wiele lat.
W końcu czerwca, o ile pamiętam,
Ksiądz Jerzy poleciał do Stanów Zjed-
noczonych do swojej ciotki. Komuni-
styczne władze opluły go potem za ten
wyjazd w różnych gadzinówkach. Umó-
wiliśmy się w grupie, że kto będzie mógł,
przyjedzie na lotnisko, żeby pożegnać
Szefa. Wyjeżdżaliśmy z domów wcze-
śnie rano - ja i siostra jechałyśmy do
centrum Warszawy jakimś nocnym au-
tobusem. Przed wyjściem z domu
mama zerwała pęk pięknych bzów z
ogrodu. Jest takie słynne zdjęcie z lot-
niska, gdzie Ksiądz Jerzy stoi wśród nas
właśnie z tymi bzami. Po odlocie samo-
lotu Księdza cała niemal grupa młodzie-
ży, wraz z sędziwym już wtedy małżeń-
stwem Marią i Maurycym Czyżewskimi,
przyjechała do mojego domu rodzinne-
go do Falenicy, gdzie czekała na nas
moja mama, która wyczarowała spod
ziemi jakieś dobre jedzenie. Spędzili-
śmy bardzo sympatycznie czas, mimo
dzielącej nas znacznej różnicy wieku,
co potem bardzo ucieszyło Księdza
Jerzego. Z pobytu w USA Ksiądz Po-
piełuszko przysłał nam kartkę - kolejną
relikwię, jaką mamy w swoich zbiorach.
Następny wyjazd w Tatry, tym razem
wakacyjny, drugi i największy to wyjazd
Miodowej w Warszawie - składaliśmy
życzenia Prymasowi Tysiąclecia Księ-
dzu Kardynałowi Stefanowi Wyszyń-
skiemu. Egzemplarz Ewangelii, który
dostałam od Księdza Prymasa stoi na
półce jak relikwia. Z innych mało zna-
nych epizodów z życia Księdza były
nasze wspólne wyprawy w Tatry. Ksiądz
Jerzy był z nami na trzech takich wy-
jazdach. Potem, przez wiele lat, gdy Go
już z nami nie było, jeździliśmy mniej-
szą czy większą grupą sami. Pierwszy
wyjazd miał miejsce w czasie przerwy
semestralnej, zimą 1980 roku. Grupa
zatrzymała się we wsi Szaflary. Przy-
gotowywaliśmy się do niego bardzo sta-
rannie. ale ostatecznie w górach się nie
znalazłam. Tuż przed wyjazdem zara-
ziłam się w trakcie zajęć na pediatrii
ospą wietrzną od kilkumiesięcznego
niemowlaka i niestety, jako osoba do-
rosła chorobę przeszłam bardzo cięż-
ko. Wyjazd był bardzo udany, a od Księ-
dza i kilku osób, które pojechały (była
tam min. moja siostra, wówczas stu-
dentka pierwszego roku farmacji) dosta-
łam potem mały przewodnik po Tatrach
do Suchej Wody. A dokładnie zatrzyma-
liśmy się na Polanie Pająkowej w prze-
pięknej gajówce w samym sercu Tatr.
Był wrzesień 1980 roku. Czas po pod-
pisaniu „Porozumień Sierpniowych”, o
którym to podpisaniu usłyszałam, sie-
dząc w słynnym tatrzańskim Hortexie z
mamą i siostrą. Tę bardzo oczekiwaną
informację wykrzyczała wtedy z całych
sił jakaś młoda dziewczyna, biegnąc
środkiem Krupówek. Nadchodził okres
wielkich zmian. Mama wróciła do War-
szawy (pracowała w szkole) a do mnie
i do siostry dołączyły trzy koleżanki i w
takim to składzie udałyśmy się do słyn-
nej gajówki, gdzie miałyśmy czekać
przez kilka dni na przyjazd Księdza,
dużej grupy studentów i pielęgniarek.
Dojazd tam jednak nie był łatwy. Trze-
ba było wysiąść na ostatnim przystan-
ku autobusowym do Brzezin, a potem
szło się zupełnie pustą szosą około 40
minut. Autobusy (i tylko autobusy, a nie
żadne busiki) kursowały wówczas dużo
rzadziej niż dzisiaj. A trzeba było zje-
chać do Zakopanego, zrobić jakieś za-
pasy na przyjazd „Szefa”, przejść się
Nasz Sztabiński Dom nr 4(241) kwiecień 2018 r.
po górach. Wieczorem wysiadałyśmy
na przystanku w Brzezinach i wracały-
śmy gęsiego, świecąc dwiema posia-
danymi latarkami, dzierżąc w rękach
jakieś scyzoryki lub też z ich braku wi-
delce, na wypadek, gdyby banda ta-
trzańskich rozbójników chciała wysko-
czyć w naszym kierunku na samotnie
wijącą się drogę. Gajówka była prze-
piękna, zbudowana w naturalnym ta-
trzańskim stylu. Nie było tam bieżącej
wody ani światła. Po wodę do mycia
schodziło się do płynącego poniżej po-
toku (koledzy którzy przyjechali z Księ-
dzem, schodzili do potoku po prostu się
myć), a pomieszczenia oświetlały lam-
py naftowe. Któregoś dnia rano jedna z
dziewczyn potrąciła lampę i nafta wyla-
ła się wprost na zakupione wieczorem
bułki. Najmniej zmartwione były z tego
powodu owce, które przychodziły rano
pod pokój, w którym spałyśmy i budziły
nas codziennie radosnym beczeniem,
z nadzieją, że dostaną coś dobrego do
jedzenia. Zjadły wszystkie bułki. Po kil-
ku dniach dołączył do nas Ksiądz z gru-
pą młodzieży. Większość z naszych
przyjaciół była wtedy w górach po raz
pierwszy. Gajówka zatętniła życiem.
Dziewczyny zajęły jeden pokój (w któ-
rym po rozłożeniu materaców nie było
można się kompletnie ruszyć), a kole-
dzy z Księdzem drugi, większy. W tym
większym Ksiądz Jerzy odprawiał rano
Mszę świętą. W nim też wysłuchaliśmy
pierwszej transmisji Mszy świętej z Ko-
ścioła Świętego Krzyża w Warszawie.
Było to zupełnie nieprawdopodobne do-
świadczenie, usłyszeć Mszę świętą w
komunistycznym radiu. W mniejszym
pokoju, zbieraliśmy się wieczorem, po
powrocie z gór, wspólnie jedliśmy kola-
cję, śpiewaliśmy, modliliśmy się, dysku-
towaliśmy. Szef jak zwykle, zabrał ze
sobą kilka osób, które od Pana Boga
były daleko. Zatem nie wszystkie dys-
kusje były proste i łatwe. Najbardziej
burzliwa odbyła się, gdy Ksiądz zorga-
nizował swoje trzydzieste trzecie uro-
dziny, jak to powiedział trzydzieści trzy
lata - „wiek Chrystusowy”. Urodziny były
niezwykłe, bo Ksiądz przywiózł skądś
pudło kiełbasek - bardzo deficytowy w
tamtych czasach towar i mieliśmy nie-
małą uciechę, piekąc je potem, po zej-
ściu z drogi do Morskiego Oka, w roz-
gwieżdżoną tatrzańską noc, na ognisku.
Spotkanie skończyło się po północy nie-
zwykle burzliwą dyskusją, bo nasze
spotkania bynajmniej nie zawsze odby-
wały się w cichej iłagodnej atmosferze.
Odbyliśmy też co najmniej 5 ciekawych
wycieczek, co biorąc pod uwagę nie-
równą kondycję grupy i średni stan
zdrowia Księdza, było nie lada wyczy-
nem. Największym z nich było wejście
na Czerwone Wierchy Niebieskim Szla-
kiem przez Kobylarz, doprawdy nieła-
twa, chociaż bardzo ciekawa widoko-
wo trasa. Szliśmy w pełnym słońcu przy
błękitnym niebie. Z tej wycieczki po-
wstało kilka niezwykłych nigdzie niepu-
blikowanych zdjęć Księdza Jerzego.
Byliśmy też w Murowańcu, dokąd do-
dokończenie na str. 6
Nasz Sztabiński Dom nr 4(241) kwiecień 2018 r.
dokończenie ze str. 5
szliśmy najłatwiejszą i najbliższą nam
drogą - Doliną Suchej Wody. Doszliśmy
też do Kopieńca Wielkiego powyżej
Doliny Olczyskiej, byliśmy nad Morskim
Okiem, ale najpiękniejsza była wypra-
wa na Rusinową Polanę i na Wiktorów-
ki, do Matki Bożej Jaworzyńskiej Królo-
wej Tatr. Przyszliśmy tam 17 września,
w dniu kolejnej rocznicy inwazji sowiec-
kiej na Polskę w 1939 roku. Tatry zno-
wu tonęły w słońcu i kto zna Rusinową
Polanę, może sobie tylko wyobrazić,
jakie tam były widoki. W kaplicy na Wik-
torówkach Ksiądz Jerzy odprawił Mszę
świętą, a potem wpisał się do Księgi pa-
miątkowej, która jest tam stale wyłożo-
na, zostawił zatem ojcom dominikanom,
którzy opiekują się świątynią, niezwy-
kłą po sobie pamiątkę. Do Warszawy
wracaliśmy pełni szczęścia, z poczu-
ciem niesamowitej wspólnoty. Po przy-
jeździe czekała nas jednak przykra nie-
spodzianka. Okazało się, że nasz uko-
chany Szef został przeniesiony z Ko-
ścioła Świętej Anny do Kościoła Świę-
tego Stanisława Kostki na warszawskim
Żoliborzu. Powiało niepokojem. Bardzo
zawłaszczyliśmy Księdza Jerzego dla
siebie i średnio nam się podobało, że
coś, nad czym bardzo pracowaliśmy
przez cały ostatni rok, może się po pro-
stu rozlecieć. Ksiądz Jerzy przeprowa-
dził się bardzo szybko. Nie miał zbyt
dużo rzeczy. Początkowo zajął pokój na
parterze. Pokój był skromnie urządzo-
ny, a jego nieodłącznym elementem był
sękaty kij, którym Ksiądz Jerzy podpie-
rał się, chodząc z nami po tatrzańskich
ścieżkach. Potem znalazł się tam, zu-
pełnie już nie pamiętam w jaki sposób,
pies. Jak przez mgłę pamiętam, że nio-
słyśmy z siostrą i jedną z koleżanek
(żadnego kolegi nie było wtedy w pobli-
żu) jakiś zrolowany dywan Księdzu do
pokoju. Ale Szefa zaczęło być dla nas
mniej. Został oddelegowany do opieki
duszpasterskiej nad Hutą Warszawa i
rzucił się do tej pracy z właściwą sobie
energią. Z nastaniem października za-
częliśmy się gromadzić na spotkaniach
w żoliborskim mieszkaniu Księdza Je-
rzego. Miały one już jednak inny cha-
rakter niż spotkania w Kościele Świętej
Amny, bo nie był to Kościół Akademicki,
a głównym celem pracy naszego kapła-
na była Huta Warszawa. Ksiądz opo-
wiadał nam trochę o spotkaniach w
Hucie, bywał często zamyślony i chyba
mniej radosny niż w poprzednim roku.
Kiedyś w czasie jednej z rozmów stwier-
dził, że „... muszą upłynąć co najmniej
trzy pokolenia, zanim tu w Polsce bę-
dzie normalnie... „Szefie !” prychnęłam
ze złością”, jak Szef może takie głup-
stwa mówić”. Wydawało się to wtedy
niemal niewyobrażalne! Ten nieprawdo-
podobny wręcz w ludziach entuzjazm,
wiara, że naprawdę wali się stary sys-
tem, 10 milionów ludzi w Solidarności...
Patrząc teraz na to wszystko z perspek-
tywy czasu, myślę, jak niezwykle mą-
drym człowiekiem był Ksiądz Jerzy, miał
przecież wówczas zaledwie 33 lata, a
jak trafnie umiał ocenić sytuację. Trze-
ci i ostatni wyjazd w Tatry to był pobyt w
Dolinie Strążyskiej w lutym 1981 roku.
Tym razem mieszkaliśmy w jakimś sto-
sunkowo nowoczesnym domu u starej
góralki, która ku naszej uciesze podob-
no siedmiu mężów pochowała. Doku-
czałyśmy chłopakom, że szuka kolejne-
go, bo się jej płot zepsuł. Mieliśmy się
uczyć jeździć na nartach, bo nieliczni
wśród nas umieli to doskonale, ale więk-
szość nigdy nie miała nart na nogach.
Ten wyjazd był trochę inny. Wieczory
spędzaliśmy wspólnie wśród żartów i
śmiechów, ale w ciągu dnia Ksiądz naj-
częściej znikał; miał już wtedy multum
różnych obowiązków. Któregoś dnia
gruchnęła wiadomość, że zostaliśmy
zaproszeni na obiad na pierogi z tru-
skawkami do jakiejś pięknej willi w Do-
linie Strążyskiej. Dla niezbyt bogatych
studentów była to bardzo obiecująca
wiadomość, zwłaszcza te truskawki w
mroźne lutowe popołudnie. Ruszyliśmy
pod wodzą naszego Szefa. Niestety,
okazało się, że nie były to truskawki tyl-
ko szklanka gorącej herbaty. Niepocie-
szeni i głodni wracaliśmy do naszej gó-
ralki. Ale ten wieczór był najweselszy z
całego pobytu, zrobiliśmy sobie znako-
mitą, chociaż skromną kolację, a kole-
dzy dodatkowo zrobili, jak to określili
„Kumpot”, czyli po prostu grzańca, bo
wróciliśmy wtedy bardzo zmarznięci.
Tydzień upłynął bardzo szybko i byliśmy
znowu w Warszawie. Tu zastała nas
nowa rzeczywistość. Niezależny Zwią-
zek Studentów naszej uczelni zorgani-
zował strajk na Akademii Medycznej
jako poparcie dla bodajże Uniwersyte-
tu Łódzkiego. Część naszej grupy, ale
tylko część, wzięła w tym strajku udział,
podobnie jak w drugim w grudniu 1981
roku, gdzie chodziło o odwołanie ów-
czesnego ministra oświaty, niejakiego
Górskiego. Ksiądz przychodził na oba
strajki, odwiedzał nas, zorganizował
wsparcie Huty dla strajkujących, zrobił
jakąś zbiórkę żywności, a przede
wszystkim odprawiał Msze święte. Moż-
na sobie tylko to wyobrazić, ogromna
aula wykładowa na Wydziale Farmacji
AM i cichy skromny ksiądz przy ołtarzu
polowym. Jako ciekawostkę mogę po-
dać, że przewodniczącym jednego i dru-
giego strajku był nasz ostatni minister
zdrowia Konstatny Radziwiłł, a oba pro-
testy były naprawdę dobrze zorganizo-
wane. Ja i siostra w jednym i drugim
strajku pracowałyśmy w Komitecie In-
formacyjnym. Przez oba strajki przewi-
nęło się mnóstwo osób, mniej czy bar-
dziej potem znanych nazwisk. Nasza
grupa skonsolidowana i zaprzyjaźnio-
na miała się bardzo dobrze, mimo nie-
łatwych warunków, ale przychodziło do
nas dużo różnych koleżanek i kolegów.
W rozmowach z nami podkreślali, że
dopiero w czasie tych dni zorientowali
się, ile jest nas naprawdę razem, osób
podobnie myślących i czujących. Tę
więź wzmacniał Ksiądz Popiełuszko. Z
drugiego strajku wyszliśmy w sobotę,
12 grudnia 1981 roku około godziny 18,
na wyraźną, wręcz błagalną prośbę ów-
czesnego, bardzo przez studentów sza-
nowanego rektora uczelni, profesora
Nielubowicza. Do domu dotarłyśmy z
siostrą późnym wieczorem, a następ-
nego dnia w kościele na Mszy świętej o
godzinie 9 rano dowiedziałyśmy się, że
wprowadzono stan wojenny. Lepiej nie
myśleć, co by było, gdyby studenci nie
posłuchali rektora i pozostali na uczel-
ni. Po pierwszym szoku we wszystkich
osobach z zaprzyjaźnionej grupy po-
wstała tylko jedna myśl: Szef!!! | mimo
braku środków łączności zjechaliśmy
jakby na komendę na Żoliborz, żeby
sprawdzić, czy Księdzu nic się nie sta-
ło. Na szczęście i był wtedy cały i zdro-
wy. Ale nękanie Księdza przybierało na
sile. Wszystkie te sprawy były dość sze-
roko opisywane, nie będę się zatem na
nich skupiać, ale wspomnę o jednym
drobiazgu, świetnie charakteryzującym
Księdza Jerzego. Po którymś spotka-
niu zszedł na dół, żeby się z niewielką
już tego wieczoru grupką pożegnać (w
międzyczasie zamieszkał na piętrze).
Był wieczór, trzaskający mróz, przy kok-
sownikach stali żołnierze. Zaniosłem im
wczoraj trochę herbaty - powiedział
Ksiądz Jerzy - przecież im zimno. Nie-
jeden raz tak nosił, i rozmawiał, i od-
prawiał Msze za Ojczyznę, a tłum Po-
laków na tych Mszach świętych gęst-
niał. A z nami nadal się spotykał, udzie-
lał ślubów, chrzcił dzieci. Wśród wielu
aspektów działalności Księdza były
jeszcze wyjazdy na Jasną Górę. Naj-
pierw, jeszcze przed stanem wojennym,
w maju na rekolekcje służby zdrowia, a
potem, we wrześniu na pielgrzymkę lu-
dzi świata pracy. Nasze majowe wyjaz-
dy były zawsze wielkim duchowym
przeżyciem, w gronie przyjaciół. Oprócz
nauk rekolekcyjnych była zawsze Dro-
ga Krzyżowa na wałach, którą prowa-
dził Ksiądz Jerzy. A wieczorami, a wła-
Ściwie już w nocy, trwały długie rozmo-
wy w maleńkim mieszkaniu rodziców
jednej z koleżanek, która pochodziła
właśnie z Częstochowy. Najliczniejszą
grupą przyjechaliśmy do duchowej sto-
licy Polski, gdy zawitał tu nasz Ojciec
Święty, Jan Paweł II. Ksiądz Jerzy
współorganizował wtedy opiekę me-
dyczną dla pielgrzymów i oczywiście
wszyscy wzięliśmy w tym szczytnym
przedsięwzięciu udział. Padł też wtedy
jakiś rekord osób mieszczących się w
maleńkim częstochowskim mieszkaniu.
Pamiętam, że tłoczyliśmy się wszędzie,
w noc poprzedzającą naszą posługę
spaliśmy na podłodze, na stołach, naj-
gorzej było tym, którzy leżeli pod toale-
tą. Opieka medyczna była zresztą bar-
dzo dobrze przez Księdza zorganizo-
wana. Ja miałam za zadanie opiekować
się wyznaczonym terenem w Alei Naj-
świętszej Marii Panny tuż przy wyjściu
z Placu. Nie było żadnych poważniej-
szych incydentów medycznych, mimo
nieprawdopodobnej ilości ludzi i ogrom-
nego upału. Dopiero po zakończonej
Mszy świętej, gdy ogromna masa osób
runęła (dosłownie w odwrocie) spod
wałów, rozrywając przy okazji siatkę,
przy której staliśmy, zemdlała jakaś nie-
wiasta. Rzuciłam się zatem w jej kie-
runku, żeby udzielić pierwszej pomocy
i usłyszałam jak poszkodowana słabym
głosem mówi: „...lekarza...”. Byłam już
wtedy faktycznie lekarzem, po zdanych
wszystkich końcowych egzaminach, tuż
przed podjęciem pracy, jakkolwiek chy-
ba mało poważnie wyglądałam w swo-
im „końskim ogonku”. Towarzyszący mi
student (my, lekarze, dostaliśmy wtedy
obstawę studencką) biegnąc w stronę
pacjentki, powiedział - „proszę, jest le-
karz”, a ta popatrzyła na mnie szeroko
nagle otwartymi oczami i wyrzuciła z
siebie lekko przerażonym głosem: „ale
ja chcę prawdziwego”. Ksiądz Jerzy or-
ganizował „służbę medyczną” przy oka-
zji wszystkich większych zgromadzeń,
zawsze perfekcyjnie. Bardzo intensyw-
nie pomagały Księdzu w tej organizacji
pielęgniarki z naszej grupy. Dwoiły się i
troiły, żeby było dobrze. Było tak rów-
nież w czasie pogrzebu Księdza Pry-
masa Wyszyńskiego, a wcześniej w
nocy, około czwartej nad ranem Ksiądz
Jerzy poprosił mnie i siostrę o wartę
przy trumnie Prymasa Tysiąclecia. Zo-
stałyśmy wybrane z jeszcze dwoma ko-
legami, bo cała czwórka miała studenc-
kie czapki, które nosiliśmy na co dzień.
Zaszczytną wartę pełniliśmy razem z
jakimiś młodymi wojskowymi. Wartym
wspomnienia wydarzeniem było też za-
kończenie studiów w 1983 roku, leka-
rzami zostało wtedy chyba siedem osób
z naszej grupy. Ksiądz Jerzy jesienią
odprawił dla nas specjalną Mszę świę-
tą w podziemiach kościoła Świętego
Stanisława Kostki, a na jej zakończe-
nie otrzymaliśmy wraz ze specjalnym
błogosławieństwem Księdza na stop-
niach ołtarza słuchawki, bardzo dobrej
zresztą jakości, które po trzydziestu
pięciu latach pracy pełnią już wyłącz-
nie rolę kolejnej świętej relikwii, ale
przez długi czas bardzo dobrze nam
służyły. Życie na Żoliborzu biegło bar-
dzo szybko. Ksiądz Jerzy działał nie-
zwykle intensywnie, ale pozostawali-
śmy w stałym kontakcie, zarówno w
czasie spotkań na piętrze, w mieszka-
niu Księdza, jak iw czasie specjalnych
Mszy świętych odprawianych dla nas
w podziemiach kościoła, a także w cza-
sie Mszy za Ojczyznę. Nasza grupa w
międzyczasie trochę się zmieniła, roz-
rosła, ale jej świętoannowy rdzeń cały
czas trwał przy Księdzu, chociaż my
też mieliśmy mniej czasu, pracując, za-
kładając rodziny. A prześladowania
Księdza narastały. Myślę, że Ksiądz Je-
rzy bardzo dobrze przeczuwał, że pro-
wadzi to wszystko do niebezpieczne-
go końca. Ale nie rezygnował. Na ostat-
niej pielgrzymce Świata Pracy gdy Go
spotkałam na jasnogórskich wałach, w
czasie drogi krzyżowej, powiedział mi:
„gonili mnie całą drogę, ale im ucie-
kłem”. Wtedy jeszcze się udało. Ksiądz
Jerzy nie chciał skorzystać z propozy-
cji księdza Prymasa Glempa, żeby
wyjechać do Rzymu, do której to de-
cyzji próbowano Go nakłonić. Był to
zresztą Jego wielki ból. Chciał pozo-
stać z Polakami, z Solidarnością, ze
swoją Hutą, ze studentami... | został...
A potem był pogrzeb, wielka manife-
stacja patriotyczna narodu. Kilka osób
z naszej pierwszej grupy akademickiej
miało zaszczyt uczestniczyć w pogrze-
bie Księdza bardzo blisko trumny, do-
staliśmy specjalne przepustki. Wiele lat
potem uczestniczyłam w wywiadzie dla
Telewizji Republika, wywiadzie niezwy-
kle ważnym, w którym występował rów-
nież między innymi słynny redaktor
Wojciech Sumliński, a także inne bar-
dzo znane osoby, zajmujące się docho-
dzeniem prawdy o śmierci Księdza
Jerzego. Albowiem prawda o morder-
stwie Księdza jest inna od tej oficjalnie
podanej przed laty. Dochodzenie do tej
prawdy nie było łatwe, bo nie jest to
wszystko do końca wyjaśnione. Pamię-
tam, jak redaktor Tomasz Sakiewicz w
wolnej już Polsce pisał, że musieli w
pewnym momencie przerwać śledztwo
dziennikarskie, bo wszyscy ich informa-
torzy zaczęli ginąć w tzw. „niewyjaśnio-
nych okolicznościach”, a jeszcze nie
funkcjonowało wtedy pojęcie „seryjne-
go samobójcy”. Zachęcam do wysłu-
chania tego wywiadu, który zaczyna się
od pogrzebu matki Księdza Jerzego -
Marianny Popiełuszko. Wywiad do-
stępny jest w Internecie pod adresem:
you tube studio republika odcinek 13
ksiądz Jerzy.
Anna Borowiecka
Nasz Sztabiński Dom nr 4(241) kwiecień 2018 r.
KU NIEPODLEGŁEJ...
Cała Polska obchodzi tę ważną w dziejach narodu uroczystość. Ostatnie 200 lat to przepiękne karty w historii naro-
du. „Bóg, Honor. Ojczyzna” to hasło, za które całe pokolenia oddawały życie. Były to walki o wolność kraju; heroiczne
i pełne poświęcenia wielu patriotów — wspaniałych rycerzy wolności. Ja też chciałam coś uczynić, ponieważ pochodzę
z patriotycznej rodziny. Mój pradziad zginął na Kozim Rynku w powstaniu styczniowym 1863 r. Ojciec był legionistą
Piłsudskiego. Jako ochotnik walczył w I wojnie światowej i w Bitwie Warszawskiej 1920 roku. Dlatego napisałam trzy
artykuły, które wyrażają wielkie umiłowanie wolności i Ojczyzny. 1. Powstania Narodowe; 2. Jubileusz 100-lecia odzy-
skania niepodległości; 3. Polska po roku 1918. Te uczucia wzmacniają dodatkowo wybrane fragmenty z poezji patrio-
tycznej. Myślę, że czytelników przybliżą do umiłowania Ojczyzny i pracy dla jej dobra oraz jedności narodu.
1. POWSTANIA NARO-
DOWE
„Jak nie kochać kwiatów łąk?
Zapachu chleba i falujących łanów
zbóż?
Jak nie kochać odwiecznej pieśni
borowej o wolności”
Nie tylko mędrcy i filozofowie, rów-
nież wszyscy wiemy, że wolność naro-
du nie jest dana raz na zawsze. Bole-
śnie i to wiele razy przekonali się o tym
Polacy, tak często doświadczani przez
historię ostatnich dwustu lat. Kraj poło-
żony między wschodem i zachodem,
ciągle był narażony na imperialne za-
kusy silniejszych sąsiadów. Posiadanie
wolnego kraju okupione było krwią, he-
roiczną żertwą wielu pokoleń. Jan Ne-
pomucen Kamiński głębię tych walecz-
nych kart historii ujął tak:
„Polak nie sługa, nie wie co to pany.
Nie da się zakuć przemocą w kaj-
dany;
Bo wolnością żyje, do wolności
wzdycha
Bezniej, jak kwiat bez rosy usycha”.
Polakom wolność ważniejsza była
niż chleb, niż wszystkie skarby świata.
Niewola - najboleśniejsze słowo w du-
szy ludzkiej.
Ojczyzna nasza utraciła wolność po
3 rozbiorach w drugiej połowie XVIII w.
Walki z sąsiadami pochłonęły tysiące,
miliony istnień ludzkich; najlepszych sy-
nów narodu. I tylko nikt nigdy nie zmie-
rzył wylanych łez matek, po stracie
swych bliskich. | nikt nie policzył sierot
- dzieci, których nikt nie przytulił, nie
wziął w ojcowskie ramiona.
Jak doszło do rozbiorów kraju? - za-
pytamy. Otóż wiek XVIII to rządy ma-
gnatów. Ich prywata i przywilej stoso-
wania „liberum veto” poprowadziły Pol-
skę do utraty wolności. Osłabiona
Rzeczpospolita stała się łatwym łupem
Rosji, Prus i Austrii. Mądrzy patrioci na-
woływali do opamiętania, ale rządzący
nie posłuchali. Lata 1772, 1793, 1795 -
to 3 kolejne rozbiory ziem polskich, Kraj
przestał istnieć, wymazano go z map
Europy. Niewola trwała 123 lata. Tę tra-
giczną sytuację przedstawił poeta - bi-
skup Ignacy Krasicki w bajce „Ptaszki
w klatce”:
„Czegóż płaczesz? - staremu mó-
wił czyżyk młody -
Masz teraz lepsze w klatce niż w
polu wygody.
Tyś w niej zrodzon - rzekł stary -
przeto ci wybaczę;
- Jam był wolny, dziś w klatce i dla-
tego płaczę”.
Przez te lata mrocznej niewoli, pa-
trioci wielokroć podejmowali próby ra-
towania Ojczyzny, odzyskania niepod-
ległości. Były to pełne poświęcenia zry-
wy zbrojne łącznie z oddawaniem mło-
dego życia.
Pierwsza próba była jeszcze przed
rozbiorami w 1762 r. Kochająca Polskę
szlachta skonfederowana w Barze na
Podolu wystąpiła zbrojnie przeciw Ro-
sji. Był Sejm 4-letni i Konstytucja 3 Maja,
wszystko na nic. Tym doskonałym re-
formom przeszkodziła zawiązana przez
wych. Był to ogromny wkład Polski w
wojnach napoleońskich przeciw Rosji i
marzenia z pokonaniem Rosji. Tę na-
dzieję Adam Mickiewicz w „Panu Tade-
uszu” opowiedział tak:
„Bóg jest z Napoleonem, Napoleon
z nami”.
Niestety, znowu bolesny zawód. Napo-
leon pokonany przez Moskwę i mróz ro-
syjski salwował się odwrotem. Prysły
marzenia wolnościowe Polaków.
Wtedy zjawiły się zjawiska niepożą-
dane. Łupieże zaborców, zastój w go-
spodarce, germanizacja i rusyfikacja
narodu; bolesna niewola. I tylko ciche
pytania: „Co będzie dalej?”.
Wtedy przyszła pamiętna „Noc Li-
stopadowa” w 1830 r. Podchorążowie
na czele z pułkownikiem Piotrem Wy-
TEEFT
magnatów konfederacja w Targowicy w
roku 1792. Do walki stanął wtedy Tade-
usz Kościuszko w 1794 r.
„Na krakowskim rynku tam ludzi gro-
mada,
Tadeusz Kościuszko dziś przysięgę
składa”
Po klęsce pod Maciejowicami w 1795 r.
król Stanisław August Poniatowski
(ostatni) udał się do Grodna, oddał się
pod nadzór rosyjskiego namiestnika i
abdykował na rzecz Rosji. Polska prze-
stała istnieć na długie 123 lata. Julian
Ursyn Niemcewicz w komedii „Powrót
posła” skomentował to tak:
„| my sami byliśmy nieszczęść na-
szych winą!
Gnijąc w zbytkach, lenistwie zwy-
czaju.
Myśleliśmy o sobie, a nigdy o kra-
ju”.
W czasie zaborów doszło jeszcze
do trzech wielkich zrywów wolnościo-
T
owstanie I:
da Wokć ż
7
adź
sockim ruszyli na Belweder, gdzie rzą-
dził Polską znienawidzony ruski książę
Konstanty, Gdy im uciekł w pośpiechu
napisali liczne afisze: „Belweder do wy-
najęcia”. Polacy śnili sny o wolności.
„Napad na Arsenał, wezwanie „Do bro-
ni ludu Warszawy” i wydawało się, że
będzie zwycięstwo.
Po wielu potyczkach okazało się, że siły
nierówne. Polska musiała ulec silnej i
potężnej Rosji. Nasz wieszcz Adam
Mickiewicz dał porównanie sił polskich
i rosyjskich w poemacie „Reduta Ordo-
na”:
„| spojrzałem na pole, dwieście har-
mat grzmiało.
Artyleryi ruskiej ciągną się szeregi,
Prosto, długo, daleko jako morza
brzegi,
.... reduta Ordona -
Sześć tylko miała harmat...
Na naszej augustowskiej ziemi Po-
dokończenie na str. 8
7
Nasz Sztabiński Dom nr 4(241) kwiecień 2018 r.
dokończenie ze str. 7
wstanie Listopadowe zatoczyło szero-
kie kręgi. Poetycki obraz jednego z do-
wódców, nam potomnym zostawił Adam
Mickiewicz:
„W głuchej puszczy przed chatą le-
śnika
Rota strzelców stanęła zielona.
A uwrót stoi straż Pułkownika
Tam w izdebce Pułkownik ich kona”.
Tym wodzem była kobieta - Emilia Plat-
ter, zmarła za Sejnami.
Powstanie Listopadowe to ogrom-
ny wysiłek zbrojny. Przez jego szeregi
przewinęło się około 140 tysięcy żołnie-
rzy. Zginęło lub zostało zesłanych na
Sybir 40 tys. Polaków. Pomimo klęski
miało kolosalne znaczenie dla przyszło-
ści. Wzmocniło patriotyczne nastroje we
wszystkich zaborach, podniosło nadzie-
ję, że nie wszystko stracone. Była to
piękna karta w historii Ojczyzny. Połą-
czyła Polaków w słusznej sprawie wal-
ki o wolność.
Po upadku powstania, elity chcąc
uniknąć zsyłki na Sybir, udały się na
wielką emigrację na zachód, co miało
ogromny wpływ na rozwój polskiej kul-
tury i budzenie świadomości narodowej.
To pozwoliło przetrwać dalsze lata nie-
woli i przygotować się do dalszej walki.
Kolejny zbrojny zryw Polaków na-
stąpił po 33 latach. Było to Powstanie
Styczniowe w 1863 r. Wybuchło 22
stycznia, choć zimowa pora nie była od-
powiednia. Przyśpieszyła to „branka”
młodych Polaków do carskiego wojska.
Oni woleli wystąpić zbrojnie przeciw za-
borcy. By nie stracić nadziei, śpiewali
przy powstańczych ogniskach:
„Wróg liczny w sołdaty, bogaty w ar-
maty
I z Niemcem skojarzon przymie-
rzem.
Nam własna odwaga i Bóg, co po-
maga
Jedynym w tej walce puklerzem”.
Konstanty Gałczyński
Wybuch powstania poprzedziły licz-
ne manifestacje we wszystkich zabo-
rach. Ciągle wzrastał gniew narodu. I
choć brakło broni i siły nierówne, Pola-
cy poszli w bój. Najpierw składali przy-
sięgę:
„Przysięgam Panu Bogu w Trólcy
Świętej Jedynemu i Matce Boskiej,
Wszystkim Świętym, że od dziś wstę-
puję na służbę Ojczyźnie. Wszystko, co
mam, Jej poświęcam. Tak mi dopomóż,
Panie Boże i Święta Dziewico! Pragnę
dopomóc Ojczyźnie mojej. Amen”.
Hasłem do walki było: „Wolność,
Równość, Braterstwo”. Szczególną po-
mocą zasłużyła się ludność wsi, w do-
starczając ciepłe ubrania, pożywienie,
jak też informacje o ruchach ruskich
wojsk.
Nasza Puszcza Augustowska stała
się domem dla walczących od marca
1863 r. Powstańców, gdy Rząd Tymcza-
sowy Narodowy przysłał tu majora Kon-
stantego Romatowskiego „Wawra” ce-
lem zebrania ochotników i dalszej wal-
ki. „Wawer” rozbił swój obóz w niedo-
stępnym ostępie leśnym „Kozi Rynek”.
Ks. Dr Edward Anuszkiewicz tak pisał
o znaczeniu walk majora:
„| tylko pomruk drzew i zwierza w
oddali
Jak szczęk zwartej stali.
Tak dziś dosięga powstańczych czy-
nów potęga”.
Powstańcy w naszych lasach sto-
czyli wiele bitew: pod Jastrzębną, Ba-
linką, Kadyszem, Mikaszówką, pod
Skieblewem, Strzelcowizną, Strękowi-
zną i jeszcze w różnych miejscach.
Największą zwycięską walkę stoczono
z Moskalami pod Gruszkami 28 czerw-
ca 1863 r. Do boju szli z pieśnią „Boże
coś Polskę”. Kosy osadzone na sztorc
czyniły spustoszenie wśród kozaków.
Krótka była radość z tego zwycię-
stwa. Podobno jakiś zdrajca doprowa-
dził Kozaków do obozu „Wawra” w „Ko-
zim Rynku”. Zdziesiątkowany oddział
poszedł w rozsypkę. Kolejna klęska pod
Strzelcowizną spowodowała koniec
walki „Wawra” z Rosjanami. Dziś tylko
krzyże i pomniki powstańcze rozsiane
po całej puszczy przypominają ciężkie
walki z zaborcą o odzyskanie niepod-
ległości.
Po 450-u dniach zaciętej walki, Po-
lacy źle uzbrojeni, (czasem tylko w
kosy) i słabsi liczebnie, stracili nadzieję
na zwycięstwo. Stoczyli 1219 bitew,
często zwycięskich, strugami popłynę-
ła przelana krew, wszystko na nic. W
dodatku na Cytadeli Warszawskiej Mo-
skale powiesili na szubienicy naczelne-
go wodza - Romualda Traugutta i jego
czterech towarzyszy.
W Powstaniu Styczniowym zginęło
lub zostało zesłanych na Sybir 40 ty-
sięcy polskich patriotów, którzy Ojczy-
znę więcej cenili niż własne życie.
Polska znów okryła się żałobą. Tyl-
ko ze zbolałych serc za wieszczem Ada-
mem Mickiewiczem wyrywały się słowa:
„O Matko Polsko!
Tyś tak świeżo złożona w grobie,
Nie mam sił mówić o Tobie”.
Polki przywdziały proste czarne suk-
nie. Srebrna i żelazna biżuteria przybra-
ła kształt kajdan, cierniowej korony,
krzyży, łańcuchów, orła na czarnym tle.
Były to tak zwane „Żałobniki” z napisa-
mi:
„Bóg i Ojczyzna”,
„Za Ojczyznę i wolność”,
„Boże zbaw Polskę”,
„Matko nie opuszczaj nas”,
„Jednością silni”.
Takie hasła niosły nadzieję, że nie
wszystko stracone. Młode pokolenia
przygotowywały się do następnego wol-
nościowego zrywu.
Stanisława Suszyńska
NA WYGNANIU ta
V. CIERNISTA PODRÓŻ
DO KAZACHSTANU
Ostatecznie przywieziono nas na
stację miasteczka (nazwy nie pamię-
tam) pod Taszkientem, ale już w Ka-
zachstanie. Tu odstawiono nasze wa-
gony na bocznicę i kazano kilka dni cze-
kać na przybycie kołchozowych wozów.
Ale nim to nastąpiło, niesamowicie mar-
zliśmy (było kilka stopni mrozu), tym
bardziej że byliśmy mocno wygłodzeni.
Ludzie jeden po drugim zaczęli umie-
rać. Pamiętam, jak w naszym wagonie
konał z głodu i chłodu przedwojenny
sędzia, a nikt go nie ratował, bo każdy
sam nie miał co do ust włożyć i był rów-
nie bliski podzielenia jego losu... Zmar-
łych wynoszono z wagonów i pozosta-
wiano bez pogrzebania obok torów ko-
lejowych. Każdy jak mógł się ratował.
Ja z matką odwiedziliśmy miejscowy
bazar, żeby sprzedać jakiegoś łacha i
kupić coś do z jedzenia. Nabyliśmy tu
0,5 kg otrąb i jedną gotowaną srokę. Z
otrąb ugotowaliśmy rzadkiej lury i tro-
chę rozgrzeliśmy się. Prócz tego gryź-
liśmy wstrętne makuchy i to był cały
nasz posiłek w ciągu 3 dni i nocy ocze-
(szeroką chustką) ze wszystkich stron i
poczęła tonem hrabiowskim pokrzyki-
wać na furmana „Kazacha: E, ty wezi
mene tolko hutko (szybko). No, poha-
niaj woły!” - Kozach nie bardzo rozu-
miał, o co tu chodzi, więc wytrzeszczył
oczy, a ona już mu groziła, wymachu-
jąc pięścią za niesubordynację.
Gdy dostrzegła nas przy arbie,
wrzasnęła wniebogłosy: „A was kakaja
chalera pryniesła!” Kiedy próbowaliśmy
się wspinać, zaczęła spychać nas łok-
ciami na ziemię i sama batem poganiać
woły, tak że omal nie znaleźliśmy się
pod kołami jadącego wozu. Trzeba było
aż interwencji zarządcy, który pod ry-
gorem wysadzenia jej samej zmusił ją
do niestawiania przeszkód przy wsia-
daniu nas do arby.
I tak ruszyliśmy w 100 km drogę do
kołchozu Kyzyłdychan, co w języku ko-
zachskim oznaczało Czerwony Paź-
dziernik. Odtąd stara Karpiszukowa nie
spychała nas z wozu, ale i nie posunę-
ła się ani na jotę, by ustąpić nam tro-
chę miejsca, mimo naszych próśb i bła-
gań. Natomiast rozsiadła się jeszcze
szerzej pośrodku wozu, a wraz z jego
ruszeniem rozpoczęła długą litanię
przekleństw: „A kob was chalera wzia-
kiwania. Człowiek szczękał zębami z
zimna i słaniał z wycieńczenia. | zasta-
nawiał się, czy naprawdę warto dalej się
tak męczyć... Ale i oto nadjechały ocze-
kiwane wozy (arby), które były wąskie.
Na jeden z nich załadowała się matka
z siostrą Teresą i Bogdanem (4 lata),
lecz dla mnie i dla Romka miejsca już
nie starczyło.
Zarządca (skrót przybyłego przed-
stawiciela kołchozu, do którego mieli
nas zawieźć) wskazał na wolną arbę,
na której jak za najlepszych czasów
rozsiadła się niegodziwa 70-letnia sta-
rucha - Karpiszukowa pochodząca
gdzieś ze wsi w okolicach Zabłudowa -
Białorusinka. Jej pozostała rodzina to:
50-letni syn i synowa oraz dwóch wnu-
ków: Kostek - 13 lat i Pięcia lat 15 - je-
chali oddzielną arbą. Starucha ta na
widok zbliżających się dzieci (mnie i
Romka) okryła się pospiesznie radłem
emy . 4a =
ła! - Akob ty utra nie dożył! - A cob tebe
małanka (błyskawica) spekła! - O wy
nieczysta siła! - Nieczysta chara (mor-
da?) itd. itd. Litania ta była od czasu do
czasu przerywana gwałtownym spycha-
niem nas z wozu lub biciem po rękach,
gdy którykolwiek z nas niechcący do-
tknął do jej chusty (radła) lub usiłował
przybliżyć się w jej kierunku. Musieliśmy
zatem siedzieć przez 2 doby tylko na
obrzeżach arby i bezustannie wysłuchi-
wać jej dla nas „życzeń”, czyli klątw i
złorzeczeń. Dużą część drogi przemie-
rzaliśmy pieszo za arbą, bo naprawdę
trudno było wytrzymać, siedząc na
obrzeżu wozu. Była to prawdziwa ge-
henna.
Nocą babaj (woźnica) zatrzymał się
na 2 godziny w czajhanie (herbaciarni)
w miasteczku rejonowym - Lenińsku.
Kozachy siedzieli tu zgodnie ze zwycza-
jem na podłodze, popijając w czarkach
gorącą jak ukrop herbatę, przy czym
rzadko który z nich miał coś ze sobą do
jedzenia. Nic też do zjedzenia nie moż-
na było kupić w herbaciarni - panował
głód. Jeden Rosjanin, siedząc obok pi-
jącego, rzekł ironicznie; „Piej woda, jesz
woda, srać nie budziesz nikogda!” Była
to przykra prawda. Picie samej herbaty
nigdy nie mogło zaspokoić głodu, a tyl-
ko rozgrzewało żołądek. | Rosjanie, i
Kozachy, i my także podlegaliśmy tam
tym okrutnym prawom. Nic dziwnego,
że coraz częściej ludzie padali na ulicy
z głodu, «żegnając się na zawsze ztym
światem. Nikt się tym zjawiskiem nie
przejmował, nikt nie próbował nawet ich
ratować poprzez podanie im coś do zje-
dzenia, bo sam nic nie miał.
Na drugi dzień pod wieczór byliśmy
już na miejscu, w Kyzyłdachanie. Na-
szą rodzinę ulokowano w glinianej le-
piance krytej trzciną z jednym pokojem
bez okien. Tej ciężkiej podróży nie wy-
trzymała niestety siostra Teresa. Z gło-
du i wycieńczenia zachorowała i po ty-
godniu choroby zmarła. Na dwa dni
przed śmiercią zaniemówiła. Pochowa-
no ją poza cmentarzem na zboczu góry,
ale staraniem matki - w trumnie. Był to
jedyny przypadek pochówku Polaka w
trumnie, bo w Kazachstanie nie było
lasów, a nieboszczyków grzebano w
prześcieradłach, zresztą zgodnie z re-
ligią Mahometa. Ostatnim życzeniem
Teresy przed zaniemówieniem była
prośba o kawałek chleba. Matka, wi-
dząc umierającą siostrę, postanowiła za
wszelką cenę spełnić jej życzenie i uda-
ła się ze mną do innej wioski gminnej
do jednej wyszukanej Rosjanki, u któ-
rej za jakiś sweterek otrzymała kawa-
łek chleba. Niosła go ze mną w pośpie-
chu jak najświętszą relikwię, aby zdą-
żyć dostarczyć konającej siostrze. | zdą-
żyła, bo już nazajutrz siostra straciła
przytomność i pod wieczór zmarła. Brat
Romek zaczął jej wygadywać, że uda-
je chorobę i że ta kromka chleba jej się
nie należy, czego po śmierci mocno
żałował, głośno płacząc. Był to luty 1942
rok.
Pozostałe rodziny polskie zostały
rozmieszczone w obok siebie rzędem
stojących chałupach. Tak się złożyło, że
znaleźliśmy się pośród rodzin białorus-
kich z okolic gminy Narewka - wspo-
mniana wyżej rodzina Karpiszuków. W
naszej lepiance zamieszkała też Goru-
stowiczowa z synem Arkadiuszem, w
następnej Karpiszukowie, dalej Kozłow-
scy z Wesołowskimi i Szymańscy z Ka-
linowskimi.
VI. KOŁCHOZ KYZYL-
DYCHAN
(Czerwony Październik)
Nazajutrz po przyjeździe zapędzo-
no mnie, matkę i brata do roboty.
Pracowaliśmy razem z Kozachami, po-
znając ich obyczaje. Najbardziej utkwi-
ła mi w pamięci praca przy uprawie ba-
wełny, gdzie specjalnymi workami trze-
ba było nanosić na tę uprawę żyzną zie-
mię z odległości 100-300 m. Poza tym
trzeba było tworzyć pewne aryki, czyli
grządki poprzez które przepuszczano
strumień wody z rzeki górskiej, która
obejmowała je i nawadniała. Za jedno-
dniową pracę każdego z nas otrzymy-
waliśmy po 10 dag kukurydzianej mąki,
co wystarczało na ugotowanie jeden raz
na dzień garnka rzadkiej mamałygi.
Czasem dochodziła do tego jakaś po-
moc z placówki polskiej w Lenińsku,
ale to zdarzało się b. rzadko. Warto i to
dodać, że zdarzył się wypadek żerowa-
nia na zbiedzonych Polakach przez in-
nych Polaków. Oto pojawił się u nas
umundurowany polski oficer (rzekomo
z Armii Andersa) wraz z narzeczoną.
Kazał zwołać zebranie Polaków, które
rozpoczął nabożnie modlitwą, i ogłosił
się dobroczyńcą polskich rodzin -ze-
słańców. Twierdził nadto, iż jako wysłan-
nik Armii Polskiej ma zorganizować
przydział prowiantu, tj. po 16 kg mąki
na osobę i też ileś tam tłuszczu, herba-
ty i wiele innych produktów, które zo-
stały zaoszczędzone przez żołnierzy
polskich ze swoich przydziałów. Para ta
hojnie była przyjmowana przez co
chciwsze rodziny, aby więcej dostać
zapomogi. Naszej matki do tych dobro-
czyńców nawet nie dopuszczono. Dzie-
lono się z nimi ostatkiem, tym co mieli
najlepszego, licząc, że im będzie się to
b. opłaciło. Po ich odjeździe ze zniecier-
pliwieniem oczekiwaliśmy daty nadej-
ścia darów, obliczając, ileż to kilogra-
mów mąki i innych produktów otrzyma
każda rodzina i jaka to będzie wygoda
jadać przez jakiś czas do syta. Ta mąka,
tłuszcz, herbata śniła się nam po no-
cach. I...niestety, nie doczekaliśmy się
nigdy obiecanek,a jak się później oka-
zało, ów młody oficer nie był żadnym
oficerem, lecz zwykłym oszustem. Był
jednym z nas zesłańców, który w ten
sposób się zabawiał z narzeczoną,
jeżdżąc od wsi, do wsi po kolejnych
skupiskach Polaków, żerując bezcze|-
nie na biedzie i niedostatku bliźnich.
Chcąc współżyć z Kozachami, mu-
sieliśmy możliwie szybko starać się
opanować ich język i zwyczaje. Na przy-
kład gniewało nas, gdy Kozachy lub ich
dzieci wchodziły bez pardonu do nasze-
go mieszkania i nic się nie odzywając,
stać bez powodu godzinę i obserwować
nas. Gdyśmy ich wyganiali, obrażali się
iwychodzili z kłótnią. Gdy natomiast ich
się odwiedzało, a im się nie podobało,
szczuli psami. Kiedyś wysłała mnie
matka na bazar oddalony o 15km, że-
bym sprzedał jakąś rzecz i kupił 2 kg
mąki. Przechodząc koło jakiejś zagro-
dy. zostałem poszczuty przez Kozasz-
kę dwoma psami wielkości naszego
owczarka górskiego. Psy te przewróci-
ły mnie, poszarpały ubranie, pogryzły
łokcie i zjadły dwa placki, które mnie
głodnemu sama głodna matka prze-
znaczyła na drogę. Zatem placki ura-
towały mnie od śmiertelnego pokąsa-
nia przez psy. Ciemno zrobiło mi się w
oczach i wydawało, że znalazłem się
na tamtym świecie, a mimo to musia-
łem ruszać w dalszą drogę na bazar
(poszarpany i pokaleczny).
Kazachowie żyli jak dzikusy. Jeździ-
li na osłach, wołach lub wielbłądach,
rzadziej na koniach. Mieszkali w ciem-
nych lepiankach z gliny z drzwiami lub
bez, ale przeważnie bez okien, palili
wysuszonym łajnem przeważnie kro-
wim lub chrustem, tzw. topką (wysuszo-
ne stepowe ziele albo trzcina).
Od czasu do czasu odwiedzał ich
na osiołku brodaty tzw. chudajaj (jakby
jakiś ich bóg lub namiestnik Allacha),
któremu pośpiesznie znoszono dary
rzeczowe lub żywnościowe, a następ-
nie się z nim modlono na wzór muzuł-
mański i ucztowano. Na wieść, iż chu-
dajaj bar, tzn. jest, porzucano pracę,
mimo zakazów przewodniczącego koł-
chozu. Kiedyś próbowałem do nich
modlących zbliżyć się, to mnie przepę-
dzono, ale po skończonej modlitwie
przywołano i poczęstowano z tej oka-
zji plackiem (liposzką).
Łasy tu nie rosły w ogóle, teren był
górzysty i gliniasty. Na wysokich par-
tiach gór Tien Szan leżał wieczny śnieg,
choć w dolinach i na wyżynach pano-
wał latem upał sięgający do ponad 50
stop. C. Zimą natomiast śnieg lub lekki
mróz bywał rzadkością. Gleba tu była
b. urodzajna, jak na Ukrainie nie
wymagała żadnego nawożenia. Rosły
sady rodzące różnorodne jabłka (ałma),
uruk, coś w rodzaju moreli, ale o wiele
smaczniejsze), dżida (trudno do cze-
goś u nas porównać). A w ogrodach
rosły bujne winogrona, arbuzy, kawo-
ny (dyńki podłużne jadane na surowo,
smaczniejsze od arbuzów), potężna
Nasz Sztabiński Dom nr 4(241) kwiecień 2018 r.
papryka, pomidory oraz różnokształt-
na i różnokolorowa olbrzymia cebula.
Kartofli prawie nie było, ale jeżeli gdzie
rosły, to tylko b. drobne; często jak gro-
szek. Za 1 ich kilogram można było
nabyć kilka kilogramów smacznych
owoców. Buraków, marchwi, kapusty
nie spotykałem tu wcale. Deszcze pa-
dały tu b. rzadko, więc panowała su-
sza, częste burze piaskowe i trąby po-
wietrzne. Wykorzystywano więc do
większości upraw sztuczne nawadnia-
nie.
Coś jeszcze ze zwyczajów: Jeśli
kawaler chciał pojąć za żonę Kazasz-
kę, musiał obowiązkowo odkupić ją od
ojca za ileś tam baranów zależnie od
jej urody i innych walorów. Biedny nie
miał więc w ogóle żadnych szans na
ożenek.
Wewnątrz mieszkań kazachskich
urządzano paleniska, toteż Ściany w
nich były okopcone, a ich mieszkańcy
okrutnie brudni i zawszeni wiecznie.
Oczy, zwłaszcza dzieci były ciągle za-
czerwienione od dymu. Najwięcej jed-
nak w okresie kwitnienia bawełny.
Przed domami działy się obrzydliwe
sceny: mężczyźni (babaje) bezwstyd-
nie przed modlitwą ściągali z siebie
majtki i podmywali w misce lub rzece
swoje genitalia, kobiety załatwiały swe
potrzeby fizjologiczne na oczach
wszystkich, zadzierając na głowę su-
kienki. Ukrywały też swoje piersi, zaci-
skając je mocno szerokimi pasmami
płótna. Natomiast, gdy dysponowały
chwilą wolnego czasu (nawet podczas
przerwy pracy w kołchozie), siadały
okrakiem i z ubrań lub włosów wyłuski-
wały wszy, wkładały je do ust i gryzły
na miazgę, aby wyssać z nich krew, a
pozostałe na języku łuski wypluć,
powtarzając: „Wypiłaś ze mnie krew,
świnio, więc teraz musiałaś oddać ją z
powrotem i marnie zginąć za karę”. W
domach Kazachów czy Uzbeków nie
było w ogóle stołów ani krzeseł, więc
posiłki jedzono na podłodze, siedząc
na dywanie. Nie używano też łyżek ani
widelców. Jadano rękami nawet zupy.
Ponieważ panował głód, więc psy kar-
miono odchodami ludzkimi. Najlep-
szym mięsem Kazachów była barani-
na i konina. Mięso wołowe też ucho-
dziło, ale na widok żywej świni każdy
Kazach czy Kazaszka musiały obo-
wiązkowo z pogardą i obrzydzeniem
pluć na ziemię. Kozachy (babaje)
wiecznie żuli tabakę i spluwali jakby
kaczym łajnem, pomijali kumys (koby-
le lub ośle mleko sfermentowane) albo
herbatę. Jedli kurt (gałki wysuszonego
sera lub ser rozrzedzony zsiadłym mle-
kiem kozim, tzw. suzma). (c.d.n.)
Stanisław Klencner
Fot. 1 - Grupa Polaków pod lepian-
ką V.1940 r., Ujskaja Ferma Mołotow-
skich, sowchoz, Kazachskaja SRR.
Fot. 2 - 15.1V.1941 r., Biełowka, sta-
cja Mamlutka, Siewierokazachskaja
SRR, sowchoz. Grupa zesłańców de-
portowanych 13.IV.1940 r., z Kaza-
chami.
��
����������������������������������������������
�����������
��������
���������������
������������������������������������������������������
��������������������
���������������
�����������������������
����������������������������������
�����������������������
��������������������������
�������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
������������������������������
����������������
��������������������������������
������������������������
����������������������������
���������������
���������������������
�������������������
��������������������������������������������
�����������������������������������������������
��������������������������������������������
��������������������������������������������
������������������������������������������������
�����������������������������������������������
������������������������������������������������
��������������������������������������������
������������������������������������������������
����������������������������������������������
���������������������������������������������
������������������������������������������
���������������������������������������������
����������������������������������������������
�����������������������������������������������
���������������������������������������������
����������������������������������������������
�����������������������������������������������
������������������������������������������
������������������������������������������������
������������������������������������������������
��������������������������������������������
��������������������������������������������������
�������������������������������������������������
�������������������������������������������������
�����������������������������������������������
���������������������������������������������
������������������������������������������������
��������������������������������������������
�����������������������������������������������
���������������������������������������������
��������������������������������������������
����������������������������������������������
�����������������������������������������������
����������������������������������������������
�����������������������������������������������
���������������������������������������������
��������������������������������������������
������������������������������������������
�����������������������������������������
������������������������������������������
�����������������������������������������������
���������������������������������������������
���������������������������������������������
����������������������������������������������
���������������������������������������������
�����������������������������
�����
����������������������������������������������
�������������������������������������������������
����������������������������������������������
����������������������������������������������������
��������������������������������������������������������
��������������������������������������������������
����������������������������������������������������
������������������������������������������������
����������������������������������������������������
���������������������������������������������������
���������������������������������������������������
������������������������������������������������
��������������������������������������������������
����������������������������������������������������
�����������������������������������������������
�����������������������������������������������������
��������������������������������������������������������
��������������������������������������������������
����������������������������������������������������
����������������������������������������������������
�������������������������������������������������������
������������������������������������������������
��������������������������������������������������
����������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
�����������������������������������������������
�����������
����������������������������������������������
����������������������������������������������
����������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������
������������������������������������������������������
�������������������������������������������������
���������������������������������������������������
���������������������������������������������������
��������������������������������������������������
����������������������������������������������������
��������������������������������������������������
������������������������������������������������
��������������������������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������������������
������������������������������������������������
�������������������������������������������������
����������������������������������������������������
����������������������������������������������������
����������������������������������������������
����������������������������������������������������
��������������������������������������������
����������������������������������������������
����������������������������������������������
����������������������������������������������������
��������������������������������������������������������
����������������������������������������������
���������������������������������������������������
����������������������������������������������������
�������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
���������������������������������������������������
���������������������������������������������������
��������������������������������������������������������
�������������������������������������������������
�������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
������������������������������������������������������
�����������������������������������������������
���������������������������������������������������
������������������������������������������������������
��������������������������������������������������
����������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
�������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
��������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������
���������������������������������������������������
������������������������������������������������������
������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
����������������������������������������������������
���������������������������������������������������
���������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
��������������������������������������������������
������������������������������������������������������
����������������������������������������������������
��������������������������������������������������
���������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
�����������������������������������������������
����������������������������������������������������
��������������������������������������������������
���������������������������������������������������
����������������������������������������������������
����������������������������������������������������
�������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������
����������������������������������������������������
����������������������������������������������������������
�������������������������������������������������
����������������������������������������������������
���������������������������������������������������
��������������������������������������������������
����������������������������������������������������
���������������������������������������������������
���������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
������������������������������������������������������
���������������������������������������������������
�������������������������������������������������
����������������������������������������������������
���������������������������������������������������
��������������������������������������������������
������������������������������������������������������
�������������������������������������������������
����������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
����������������������������������������������������
����������������������������������������������������
����������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
��������������������������������������������������
��������������������������������������������������������
�������������������������������������������������
��������������������������������������������������
���������������������������������������������������
���������������������������������������������������
Nasz Sztabiński Dom nr 4(241) kwiecień 2018 r.
sformowani przez naczelnego dowódzcę, kosy-
nierzy rzuciwszy się z głośnym okrzykiem: »na-
przód Bracia!l« z podniesionemi kosami na na-
cierających z przodu kozaków, zupełny w ich
szeregach sprawili popłoch. Waleczność i za-
pał tej garstki przez swego naczelnika prowa-
dzonej tak były wielkie, że ci waleczni za pierz-
chającemi kozakami zapędzeni, zaledwie się po-
wstrzymać dali od dalszej pogoni. która napro-
wadzić ich mogła na zasadzkę piechoty mo-
skiewskiej w małym lasku ukrytej i ucieczkę ko-
zaków zasłaniającej. Dzień ten był dniem wy-
łącznej chwały dla kosynierów i ich strasznego
dla wrogów oręża! Pod przykryciem ich dziel-
nego natarcia, oddział nasz korzystając z za-
mieszania i popłochu wroga, posiłkując się przy-
tem strzelcami, zdołał się zupełnie wycofać z
trudnej pozycyi, a potem w największym postę-
pując porządku i wytrzymując ogień nieprzyja-
cielski przez 7 godzin na przestrzeni I i pół mili,
wroga w zupełności odparł, i zrobiwszy w tym
dniu razem blisko 10 mil marszu, dosięgnął Su-
chej-Woli i Sztabina. Dnia 3 t. m., oddział znaj-
dował się w Sztabińskichi lasach. Dziwna za-
iste i godna największej pochwały, a jako wzór
do naśladowania służyć powinna wytrwałość i
waleczność wojska tego oddziału! Które o gło-
dzie, niemal boso, przez kilka dni w nieustan-
nym marszu, prawie nie śpiąc i nie jedząc, wy-
trwało do ostatniej chwili, i tą wytrwałością tak
umęczyło nieprzyjaciela o wielekroć od siebie
silniejszego, wiezionego na wozach i często
zmienianego, że nareszcie od jego pogoni się
uwolniło. Szczególną nadto wytrwałością i sprę-
żystością służby w tych pochodach odznaczyli
się: Jagielski wachmistrz szwadronowy i Łapiń-
ski szeregowiec konnicy.”
(Zachowana oryginalna pisownia) cdn.
Ryszard Korąkiewicz
1) Józef Konstanty Ramotowski, ur. 12 kwietnia 1812
w Tykocinie, zm. 20 lipca 1888 w Saumur we Francji,
polski powstaniec z 1830 i 1863 roku, uczestnik pol-
skiej emigracji we Francji
2) Dzieje 1863 roku, t. 4, Kraków 1905 r. str. 291
PODRÓŻ DO WNĘTRZA SIEBIE
Potrzeba bezpieczeństwa jest jedną z pod-
stawowych i najważniejszych potrzeb człowie-
ka. Abraham Maslow - amerykański psychopa-
tolog, który zmarł w 1970 roku, był twórcą tzw.
teorii potrzeb. Jego słynna 5-stopniowa piramida
potrzeb mieści to wszystko, co dla istoty ludz-
kiej jest najważniejsze. | właśnie na drugim pię-
trze tej piramidy umieszczona została potrzeba
bezpieczeństwa; poprzedza ją jedynie jeden pu-
łap, na którym mieszczą się potrzeby fizjologicz-
ne - takie jak pragnienie, głód, sen. Są one
czymś naturalnym i niepodważalnym. Zaspoka-
janie ich nikogo nie dziwi. Nie zastanawiamy się,
dlaczego trzeba jeść, pić i spać. Nie myślimy,
dlaczego chcemy to robić właśnie teraz, a nie w
innym czasie. Organizm domaga się tego, co
dla niego ważne i człowiek mu to po prostu zape-
wnia. Ssaki i inne gatunki, cała przyroda w swo-
im wzroście oraz wegetacji odżywia się, poi,
zasypia, budzi się. Rytm pór roku to swoista po-
trzeba natury i świata do życia, do przedłużania
gatunków przez budzenie się i zamieranie, przez
karmienie i wegetowanie. Nawet nasze kwiatki
w doniczkach potrzebują odżywki na wiosnę,
kiedy puszczają nowe listki. Przestajemy je do-
karmiać jesienią, bo i one chcą odpocząć. Ale
to przecież nie oznacza, że zanikają ich potrze-
by. One tylko się zmieniają. To potrzeby pod-
stawowe, konieczne do życia, do egzystowania.
Pułap wyżej mieszczą się inne - właśnie te zwią-
zane z bezpieczeństwem. Ten nasz kwiatek ma
wodę, ziemię i odżywki. Ma dostęp do światła i
cienia. Ale ma też swoje wymagania. Bardzo
specyficzne dla danego gatunku. Może lubi miej-
sca osłonięte od wiatru i zimna. Trzeba go też
ochronić przed szkodnikami - tymi z zewnątrz i
wewnąfrz. Taką roślinkę należy spryskiwać od-
staną wodą, aby miała lepszy komfort życia.
Trzeba dbać o nią, aby była piękna i zdrowa:
przycinać, odwracać w stronę okna, czasem
chronić przed gorącem... brzmi znajomo, praw-
da? Nikogo nie dziwi to, co napisałam. Banał.
Jeśli mamy w domu zwierzę, to przecież jest
tak samo. Dbamy, karmimy, czeszemy, wypro-
wadzamy, dobieramy właściwą obrożę, szcze-
pimy, przytulamy. Pies w domu poza jedzeniem
i piciem domaga się bliskości człowieka, jego
uwagi. Kot w domu poza jedzeniem i piciem
domaga się zabawy oraz ciepłego kąta do spa-
nia. Mruczy, gdy go głaszczemy. Ziewa rozle-
niwiony, czując, że nic mu nie zagraża.
Potrzeby. A człowiek? Je, pije, śpi. Bo po-
trzebuje. Bo musi. Nikogo to nie zaskakuje. Ale
gdy mówimy o tym, że człowiek musi się czuć
bezpieczny, aby wyrósł na kogoś normalnego,
zdrowego i dojrzałego, to już nie dla wszyst-
kich brzmi tak oczywiście.
Dlaczego? Bo mamy większą niż rośliny i
zwierzęta zdolność zajmowania się sami sobą?
Bo możemy poprosić, powiedzieć, zapytać,
sami wyjść z inicjatywą? Bo z reguły mamy
dach nad głową, może nikt nas nie prześladuje
psychicznie i fizycznie, i możemy korzystać z
usług służby zdrowia? Ale czy nasze umiejęt-
ności, możliwość korzystania ze świadczeń róż-
nego rodzaju automatycznie zapewniają czło-
wiekowi poczucie bezpieczeństwa?
Potrzeba bezpieczeństwa jest w piramidzie
potrzeb Abrahama Masłowa zaraz na drugim
miejscu. Bez jej zaspokojenia człowiek nie
może właściwie się rozwijać. Zdrowy czy cho-
ry, dziecko czy dorosły, samotny czy w rodzi-
me - człowiek musi się czuć bezpiecznie.
Obecność innych osób nie zawsze jednak za-
pewnia bezpieczeństwo. Czasem paradoksal-
nie rodzina, ktoś z bliskich, współpracownik,
pracodawca czy kolega to osoby, które temu
poczuciu zagrażają najmocniej.
Wtedy dzieci czy dorośli odarci z najważ-
niejszej potrzeby życia - poczucia bezpieczeń-
stwa - wychodzą w Świat z przekonaniem, że
jest on wrogi, a przybierana przez nich posta-
wa to walka lub wycofanie. Tacy ludzie nie po-
trafią zaufać i stworzyć zdrowych związków.
Kierują nimi strach oraz podejrzliwość. Kontro-
lują i sprawdzają. Nie wierzą, że można ich
pokochać i że sami mogą być ważni dla innych.
Te osoby są jak samotne wilki, przyczajone w
ciemności, ukryte przed światem, wiecznie nie-
nasycone i spragnione uczuć, których nie otrzy-
mały. Zawsze gotowe zaatakować we własnej
obronie, chroniąc swój szary świat przed bli-
skością drugiego człowieka.
Źródło: (w:) Katarzyna Bosowska, „Życie po pi-
ciu”, s. 59-61.
DAJĘ SŁOWO...
PYSZNIUTKI CAR
Kiedy już wszyscy krytycy Kremla udła-
wią się podczas obiadu lub umrą na
zawał serca, kiedy o ziemię przestaną
rozbijać się samoloty, być może na
naszą planetę spadnie coś gorszego
Ciekawe, co siedziało w głowie cara, kiedy szef UEFA Michel
Platini w 2007 roku ogłaszał, że Poland 8. Ukraine zorganizują
piłkarskie mistrzostwa Europy w 2012 roku? Krnąbrne narodki,
sąsiadujące z wszechpotężną Rossiją otrzymały duży między-
narodowy turniej! Nie możet byt! Krew może zalać, nawet cara!
A może przede wszystkim cara. Zaraz, zaraz, czy ja napisałem
krew? Przecież ponad rok po finale EURO 2012, rozegranym na
stadionie w Kijowie, na ulicach tego miasta popłynęła prawdzi-
wa krew, a cały świat, nie tylko piłkarski, od wydarzeń na Majda-
nie zobaczył marsz Rosji w kierunku Europy. Marsz łudząco po-
dobny do pochodu czerwonej zarazy z lat 1918 — 1920, zatrzy-
manej dopiero przez Polaków w bitwie pod Warszawą. Tym ra-
zem, po zajęciu Doniecka, Ługańska i aneksji Krymu, przyszedł
czas na zabawę cara podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich
przeprowadzonych w 2014 roku w czarnomorskim kurorcie So-
Czi. W związku z tym, że Rosjanie byli gospodarzami, car wydał
rozkaz odpowiednim ludziom, aby to matuszka Rossija zwycię-
żyła w klasyfikacji medalowej. Tak też się stało, ku osłupieniu
całego świata. Niebawem okazało się, że Rosjanie zorganizo-
wali całą machinę dopingową, sięgającą od ministrów, działaczy
sportowych, lekarzy, trenerów, aż do samych sportowców. Ro-
sjanom zabrano 1/3 zdobytych medali, a reprezentacja spadła
na koniec pierwszej dziesiątki w końcowej klasyfikacji. Car jed-
nak nadal bawił się dobrze. Parę miesięcy wcześniej załatwił
bowiem sobie piłkarski Mundial w 2018 roku, aby wybić z głowy
Polsce i Ukrainie pamięć o świetnie zorganizowanym EURO
2012. Z tego duetu obecnie tylko nasza reprezentacja będzie
walczyć o mistrzostwo świata, bo Ukraińcom nie udało się awan-
sować do finałów. Zresztą w Europie znalazło się kilka federacji,
które brały pod uwagę możliwość bojkotu rosyjskiego turnieju z
powodów politycznych. Oczywiście, że to tylko czcza gadanina,
bo krajom zachodniej Europy bardziej zależy na pieniądzach niż
honorze i zasadach, o czym informował swego czasu Francois
Hollande. Ostatnie wydarzenia związane z próbą otrucia przez
Rosjan byłego rosyjsko — brytyjskiego szpiega Siergieja Skripa-
la skłoniły premier Wielkiej Brytanii do ostrzeżenia angielskich
kibiców wybierających się na Mundial przed antybrytyjskimi na-
strojami. Aco nato car? Uśmiecha się tak samo, jak po otruciu w
2006 roku radioaktywnym polonem Litwinienki — również w An-
glii — i obmyśla kolejne prowokacje. Przy okazji sprawdza, jak
daleko może posunąć się przy kolejnych fortelach. Przestały już
go bawić samoloty rosyjskie naruszające przestrzeń powietrzną
Polski, Szwecji, Finlandii, Litwy, Łotwy czy Estonii, a zapragnął
świeżej krwi. Stąd pomysł zwerbowania najemników na wojnę w
Syrii, gdzie Rosja testuje broń i sprawdza zdolność bojową swo-
jej armii. Takie doświadczenie przyda się przecież do podboju
innych narodów. Najemnikami byli mężczyźni, którzy formalnie
nie należeli do rosyjskich sił zbrojnych, ale jednak potrafili zabi-
jać. Z tego powodu Amerykanie nie mieli skrupułów, by pozba-
wić życia kilkuset Rosjan podczas próby wtargnięcia przez nich
na teren kontrolowany przez USA. Członkowie prywatnej firmy
zbrojeniowej zostali więc przez cara potraktowani jak mięso ar-
matnie. Warto spytać, jak daleko posunie się on w swoich impe-
rialistycznych zapędach? Pycha nie zna umiaru. Kiedy już wszy-
scy krytycy Kremla udławią się podczas obiadu lub umrą na za-
wał serca, kiedy o ziemię przestaną rozbijać się samoloty, być
może na naszą planetę spadnie coś gorszego. Rosja przecież
już groziła Amerykanom użyciem broni jądrowej. Ill wojna świa-
towa, która według papieża Franciszka toczy się dziś etapami,
wkracza w kolejną fazę, której świat powinien się obawiać. Wie
o tym car, który poprzez szantaż i zastraszanie chce mieć wła-
dzę nad rządem dusz ludzkich. Na szczęście to jednak nie on
jest panem życia i śmierci.
Erazm Stefanowski
��
����������������������������������������������
�������������������������
������������������
������������������
�����������������������
���������������������
����������������
�������������������
��������������������
���������������������
�������������������
��������������������
���������������������
���������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
���������������������������
�������������������������������
������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
�������������������������������
�������������������������
������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
�������������������������
��������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������
�������������������
��������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
������������������������������������
���������������������
�����
��������
����������
����������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
���������������������������
�������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
�������������
������������
�������������������
�����������������������
����������������������
�����������������
��������������
���������������
���������������������
�������������������
������������������������
����������������������
����������������������
���������������������������
�������������������
��������������������
���������������������
����������������������������
�����������������
����������������
�������������������
����������������
�������������������������
������������������������
��������������������
���������������������
���������������������
��������������������
���������������������
����������������������
����������������������
������������������������
���������������������
������������������
���������������������
���������������������
�����������������
��������������������������
�����������������������
�������������������
��������������������
���������������������
�����������������
������������������������
�����������������������
��������������������
���������������
�������������������
������������������
���������������
�����������������
����������������������
��������������������
������������������������
���������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������
�������������������������������
����������������
����������������������
������������������
���������������������
���������������������
�����������������
��������������������
�����������������������
���������������������
�������������������
����������������������
��������������������
����������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������������������������������������
���� �����������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������
����������������������������������������
��������
�������������
����������������������������������
�����������������������������������������
���������������������������������������
���������������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������������
��������������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������������
��������
��������������������������������������
������������������������
�����������������������������������������
���������������������������������������
���������������������
�����������������������������������
��������������������������������������
����
�������������������������������������
���������������������������������������
���������������������������������������
����������
���������������������������������������
������������������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
����������
�������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������������
������������������������������������������
���������������������������������������
����������������������������������������
���������������������������������������
���������������������������������������
����������������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������
������������������������������������
������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������������
�������������������������������������������
���������������������������������������
��������������������������������������
�����������������������������������������
�����������������������������
�����������������������������������������
��������������������������������������
���������
����������������
���������������������������������������
����������������������������������������
��������������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
���������������������������������������
�������������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������������
���������������������������������������
����������������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
����������������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������������
���
������������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
�
����������������������������������
�����������������
MINI-KALENDARIUM
1.IV.1868 r. Gregor Johann Mendel, twór-
ca podstawowych praw genetyki, awan-
sował i został opatem w klasztorze Brunn
(dzisiejszym czeskim Brnie). Na tym za-
kończyła się jego kariera naukowa, bo nie
miał czasu na eksperymenty z dziedzicz-
nością.
2.IV.1725 r. Na świat przyszedł Giovanni
Giacomo Casanowa, awanturnik i ama-
tor burzliwych przygód miłosnych. Oprócz
uwodzenia kobiet Casanowa zajmował
się pisaniem; spod jego pióra wyszła m.in.
opowieść fantastyczna „lIcosameron” i
„Pamiętniki”.
3.IV.1794 r. Powstały pierwsze powietrz-
ne siły zbrojne. Francuski Rewolucyjny
Komitet Bezpieczeństwa Publicznego za-
mierzał stworzyć stałą flotyllę balonów na
uwięzi.
4.V.1926 r. Zmarł Stephen Hales, czło-
wiek, który dokonał pierwszego pomiaru
ciśnienia krwi u ludzi i zwierząt, mierzył
ciśnienie soków w roślinach.
5.IV.1870 r. Na świat przyszedł Clarence
McClung, genetyk, który odkrył, że plem-
niki występują w dwóch odmianach i wy-
sunął przypuszczenie, że od nich właśnie
zależy płeć dziecka.
6.IV.1839 r. W Smoleńsku urodził się pol-
ski badacz Nikołaj Przewalski. Odkrył ga-
tunki dzikiego wielbłąda i dzikiego konia,
nazwane dziś jego imieniem.
7.IV.1959 r. W Los Alamos na Florydzie
ruszyła pierwsza próbna elektrownia ją-
drowa. Uzyskana ilość prądu wystarcza-
ła do zasilania 100 W żarówki.
8.IV.1873 r. Opatentowano przemysłową
metodę wytwarzania margaryny. Od tej
pory mogła ona być tak tania, by zagro-
zić produkcji masła. Rozpoczęła się trwa-
jąca do dziś wielka wojna masła z mar-
garyną.
9.IV.1966 r. Watykan zniósł „Index libro-
rum prohibitorum”, czyli sięgający czasów
Inkwizycji „Indeks Ksiąg Zakazanych”.
9.IV.1992 r. Naukowcy wyjaśnili dlacze-
go piwosze są otyli. Rzecz tkwi nie tylko
w kaloriach zawartych w alkoholu, ale
również w tym, że związek ten zaburza
spalanie tłuszczów w organizmie.
10.IV.1847 r. Urodził się Joseph Pulitzer,
wydawca i dziennikarz. On pierwszy roz-
począł dziennikarską modę na poszuki-
wanie sensacji. Od 1917 r. Przyznawa-
nia jest prestiżowa nagroda jego imienia
za osiągnięcia w literaturze, muzyce i
dziennikarstwie.
11.1V.1952 r. Wykonano pierwszą sku-
teczną operację mózgu, która przyniosła
poprawę stanu zdrowia chorego cierpią-
cego na parkinsonizm.
12.IV.1888 r. Zmarł Ludwig Nobel, brat
Alfreda, wynalazcy dynamitu. Jedna z
francuskich gazet omyłkowo napisała, że
umarł Alfred Nobel, nazywając go han-
dlarzem śmiercią. Alfred zrozumiał wte-
dy, jak go ludzie zapamiętają i - by zmie-
nić tę opinię - ufundował słynną dziś na-
grodę.
13.IV.1913 r. Urodził się Robert Hingson,
słynny wynalazca pistoletu do szybkiego
wykonywania zastrzyków i znieczulenia
wewnątrzoponowego - powszechnej dziś
metody znieczulania porodu.
14.IV.966 r. W Poznaniu lub Gnieźnie (hi-
storycy nie są zgodni) odbył się Chrzest
Polski.
14.IV.1956 r. W sprzedaży pojawił się
pierwszy magnetowid.
15.IV.1985 r. Republika Południowej Afry-
ki zniosła ustawy zakazujące seksu i za-
wierania małżeństw osobom różnych ras.
15.IV.1994 r. Naukowcy przedstawili wy-
niki badań, które dowodzą, że optymizm
przedłuża życie.
16.IV.1976 r. Indie ogłosiły, ze każdy, kto
podda się sterylizacji, dostanie pieniądze.
W ciągu pół roku na zabieg zgłosiło się
3,/ mln osób.
17.IV.1492 r. Krzysztof Kolumb otrzymał
od królowej Hiszpanii Izabeli I Katolickiej
zadanie, by odnaleźć zachodnią drogę do
Azji.
17.IV.1598 r. Na świat przyszedł włoski
astronom i jezuita Giovanni Riconi. Pro-
wadził badania księżyca, a że nigdy nie
pogodził się z teorią Kopernika, księży-
cowym kraterom nadawał imiona przeciw-
ników polskiego astronoma.
17.IV.1790 r. Zmarł Benjamin Franklin, pi-
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi
dztabińskiej im. Karola brzostowskiego
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi
Sztabińskiej im. Karola Brzo- SER <
stowskiego zwraca się do czy-
telników i miłośników naszej [ij
pięknej ziemi o przekazywanie
darów (rzeczowych i pienięż-
nych) na dalszy rozwój Izby Re-
gionalnej, jak też na wielokierunkową
działalność naszego Towarzystwa.
Nr konta: 869351000000232759
20000010 Bank Spółdzielczy w Augu-
stowie.
Nasz adres:
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Sztabiń-
skiej im. Karola Brzostowskiego, 16-310
Sztabin, Plac Karola Brzostowskiego 8,
tel. 87 641 20 69.
s
4TTAB 4 Darczyńcy:
„0 Lewoc Halina z Jamin -
ę banknoty: 20 złotowy z 1931
r, 20 zł z 1936 r., 10 rubli z
1909 r., 3 ruble z 1905 r.; mo-
>
i ZE j nety - 200 zł z 1974 r. i 1976
Wa
r., 20 zł. z 1977 r.; koperta wy-
dana z okazji 400-lecia wprowadze-
nia przez Stefana Batorego
pierwszej na świecie jednolitej taryfy li-
stowej 1583-1983,
2) Agata i Wojciech Turowscy - mun-
dur strażacki z lat 50-tych; kilim wełnia-
ny; wełniane narzuty na fotele i bieżnik
Prezes TPZS
Małgorzata Ostrowska
sarz, wynalazca (m.in. piorunochronu) i
oceanograf. W testamencie zapisał syno-
wi - z którym był skłócony - „wszystkie
moje długi”.
18.IV.1870 r. Na Soborze Watykańskim I
papież Pius IX doprowadził do przyjęcia
dogmatu o nieomylności papieża w kwe-
stiach wiary i moralności.
18.IV.1955 r. W wieku 78 lat zmarł Albert
Einstein. Ciało jego zostało spalone bez
żadnych ceremonii, a prochy rozrzucone
w nieznanym miejscu.
19.IV.1882 r. Na zawał serca zmarł Karol
Darwin. Zasiał w sercach ludzkich niepo-
kój, czy aby nie jesteśmy nadto podobni
do małp. Został pochowany obok Newto-
na, fizyka zabawiającego się łapaniem
spadających jabłek.
20.IV.1862 r. Louis Pasteur i Claude Ber-
nard zakończyli pierwszy test skuteczno-
ści pasteryzacji. Po 50-ciu dniach od za-
mknięcia otworzyli słoiki z „przetworami”
- moczem i krwią psa. Nie znaleźli śla-
dów psucia ani gnicia.
21.IV.1142 r. W wieku około 63 lat zmarł
francuski uczony Pierre Abelard, założy-
ciel Uniwersytetu Paryskiego. Znany jest
ze swego romansu z młodziutką Heloizą.
Jej wuj, kanonik Notre Dame, wynajął zbi-
rów, by wykastrowali Abelalarda.
22.IV.1904 r. Urodził się Jacob Robert
Openheimer, fizyk, jeden z głównych pra-
cowników projektu Manhattan, w trakcie
którego wykonano dwie pierwsze w histo-
rii ludzkości bomby atomowe.
25.IV. 1901 r. Po raz pierwszy wprowa-
dzono obowiązek rejestrowania samo-
chodów. Każdy obywatel stanu Nowy Jork
musiał umieścić na aucie tablicę ze swy-
mi inicjałami.
26.IV.1792 r. Po raz pierwszy odśpiewa-
na została „Marsylianka”, która 3 lata póź-
niej, 7 lipca 1795 r., uznana została za
hymn Francji. Po koronacji Napoleona na
cesarza Śpiewanie jej było zakazane, a
godność hymnu przywrócono pieśni w
1879 r.
27.IV.1991 r. Prasa zapoznała Ameryka-
nów z tajnikami japońskiej kuchni. „Cała
radość polega na tym, że jedzenie rusza
się na talerzu” - tłumaczył szef tokijskiej
restauracji, namawiając do raczenia się
żywymi węgorzami, krewetkami i ostry-
gami.
28.IV.1947 r. Sześć osób na tratwie „Kon-
tiki” w ciągu stu dni przepłynęło z Peru
do Polinezji. Chcieli w ten sposób udo-
wodhnić, że Polinezyjczycy mogli przybyć
z Ameryki Południowej.
29.IV.1913 r. Opatentowano zamek bły-
skawiczny.
30.IV.1916 r. Na świat przyszedł Claude
Elwood Shannon, ojciec informatyki, twór-
ca pojęcia bit - podstawowej jednostki
informacji. (wij)
Nasz Sztabiński Dom nr 4(241) kwiecień 2018 r.
LUDZKIE
OBLICZA
BIEBRZY
Weronia - Weronika
Działo się w miejscu nazywanym
Pobojną Górą. Grąd, las, Rzeka
I Kamień, z licem przewiązanym,
Na odsłonięcie oczu czekał.
Gromada ludzi, wzajem bliskich,
Oddała Górze cześć hejnałem,
Białą zasłonę zerwaliśmy,
W twarzy Kamienia błysk ujrza-
łem
(Choć dzień pochmurny był i
wietrzny).
Wtedy podeszła do mnie mała
Weronia, z bukiecikiem kwiatów.
- Ja mogę - zaproponowała
(Nie domyślając się wiwatów,
Które wywoła swym występem)
- Dla wszystkich coś zaśpiewać
solo.
Zaczęła śpiewać... a zebrani,
Którym ktoś w oczy sypnął solą,
Słuchali jak zaczarowani.
(Zupełnie nam nie przeszkadzały
Łzy spływające po policzkach,
Nie tylko mamie, babci, cio-
ciom).
Lat siedem i kilka miesięcy
Minęło. Ja wciąż głos Weroni -
Czysty jak śnieg, dźwięczny, dzie-
cięcy,
Słyszę. W mych uszach srebrem
dzwoni.
Choć dzisiaj jest już Weronika
W wieku poważnym - licealnym,
Spotkań z muzami nie unika,
Wabiąc talentem je wokalnym.
Swoją muzyczną wrażliwością
Dzieli się chętnie, zaś słuchacze
Przyjmują dary te z radością,
A że czasami ktoś zapłacze...
Spiewaj nam dalej, Weroniko.
Szczęśliwy los niech śpiewa To-
bie.
Śpiewaj biebrzańskim wędrowni-
kom,
Jakbyś śpiewała samej sobie!
Sławomir lzak
STOWARZYSZENIE AKTYWNY SZTAGIA
Stowarzyszenie Aktywny Sztabin
zwraca się do Wszystkich z go-
działalności (rzeczowe i pienięż-
ne). Nr konta PL.
50935100000023926620000010
Bank Spółdzielczy w Augustowie.
Nasz adres: Stowarzyszenie Aktyw-
ny Sztabin, ul. Kościuszki 10, 16-
4310 Sztabin, gmail: biurojo-
laQlist.pl., strona internetowa:
www.aktywny-sztabin.pl.
Prezes SAS
Dorota Zdzichowska
13
��
����������������������������������������������
�������
�����������������
�����
����������
���� ��������� �
���������������������������������
���������������������������������
������������������������������������
���������������������������
������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
������������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
�������� ����������� �� ����������
����������������������
���������������
���
���������������
�������������������������������
���������������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
��������������������������������������
�������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������
��������������������������������������
��������������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
�����������������������������
����������������
�������������������������
���������������������������������
�������
�������������������������������
�����������������
�������
������������������������������������
��������
�����������������������������������
�����������
������������������
��������������������������
�����������������������������
�������������
����������������������������������
��������������������������������
������������������
�����������������������������������
������������
����������������������������������
���������
���������������
���������������������������
���������������������������
������������
������������������������
�������������������������������
��������������������
������������������������������������
������������
�������������������������������������
���
������������
������������������������
������������������������������������
���
�������������
����������������������
������������������������
�������������������
���������������������������������
��������������������
���������������������������������
�����������������
������������
�����������������������
�������������������������
�����������
�����������������������������
�������������������������������������
������
�����������
�������������������������
������������������������������
���������������������������
���������������
��������������������
�������������������
��������������������������
������������������
������������������������
���������
����������������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������������
������������������������������
���������������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������������������
��������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������������
������������������������������������
����������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������
�������������
�����������������������������������������������������������������������
���������������������������������
Gdy dotarła do nas wieść, że dzie-
ciaki ze Szkoły Podstawowej w Ja-
ziewie zbierają karmę i różne akce-
soria potrzebne dla schroniska „So-
nieczkowo” w Żarnowie, postanowi-
liśmy wesprzeć akcję i dorzucić ce-
giełkę także od nas. Kupiliśmy kar-
mę i wraz z dzieciakami udaliśmy się
w odwiedziny do czworonogów.
Uważamy bowiem,że bezbronne, od-
rzucone i często okaleczone zwierzęta
również zasługują na uwagę i pomoc.
„oonieczkowo” to schronisko, w któ-
rym przebywa ok. 400 psów. Mimo
wielkiego serca opiekunów, pracy jest
bardzo wiele . Zwierzęta potrzebują
dużo uwagi, przyjaznych uczuć i ser-
decznych gestów oraz pożywienia,
które przy takiej liczbie psów znika w
mgnieniu oka. Najbardziej jednak
potrzebują ciepłego, bezpiecznego
domu, gdzie mogłyby wiernie i z mi-
łością trwać przy przyjaznych lu-
dziach. Schronisko prowadzi adop-
cję i jeśli kiedyś będziecie potrzebo-
wać czworonożnego przyjaciela bez
trudu znajdziecie go w „Sonieczko-
wie”. Schronisko w Żarnowie bardzo
chętnie odda psiaka w dobre ręce.
Albert Schweitzer powiedział że „Ety-
ka szacunku dla życia nakazuje nam
wszystkim poszukiwać sposobności,
by za tyle zła, wyrządzonego zwierzę-
tom przez ludzi, pośpieszyć im z ja-
kąkolwiek pomocą.”
Stowarzyszenie Inicjatyw
Lokalnych „Biebrza”
„NAKARM PSIAKA
I KOCIAKA,
DAJ MU KOCYK
LUB PRZYSMAKA!”
Pod takim hasłem z inicjatywy
Samorządu Uczniowskiego w szko-
le w Jaziewie została zorganizowa-
na akcja na rzecz schroniska dla
zwierząt „Sonieczkowo” z Żarnowa.
Uczniowie przez okres trzech tygo-
dni zbierali karmę i różne akcesoria
potrzebne mieszkańcom tego azy-
lu. Celem tego przedsięwzięcia było
uwrażliwienie na los porzuconych
zwierząt i kształtowanie przyjaciel-
skiej postawy do nich. Dzięki otwar-
tości i chęci pomocy ze strony dzie-
ci i rodziców, udało się zebrać po-
nad 40 kg karmy, materiały na le-
gowiska i gryzaki dla zwierząt. Zdro-
wa rywalizacja, jaka towarzyszyła
wszystkim klasom w czasie zbiór-
ki, została nagrodzona dyplomami
oraz wyjazdem do schroniska. W
ten sposób uczniowie mieli okazję
osobiście dostarczyć zebrane poda-
runki i na własne oczy zobaczyć, jak
wygląda życie czworonogów za kra-
tami. Cieszymy się, że los bezdom-
nych i porzuconych zwierząt nie
jest obojętny uczniom naszej szko-
ły i jej przyjaciołom. W naszą akcję
chętnie włączyło się Stowarzysze-
nie Inicjatyw Lokalnych Biebrza,
dorzucając coś od siebie do pu-
stych misek i zapewniając nam
transport do schroniska, za co bar-
dzo dziękujemy!
„Sonieczkowo” działa na terenie
gminy Augustów od ponad 3 lat.
Przebywa w nim obecnie ok.400
psów, które dziennie zjadają blisko
300 kg karmy. Psy są piękne, miłe
i przyjacielskie, a jak mawiają pra-
cownicy schroniska: „Nie ma złych
psów, są tylko źle wychowane lub
PIENIĄDZ
- Pieniądz przepływa, tylko nie
przez każdą kieszeń.
- Jedni liczą pieniądze, drudzy
liczą na pieniądze.
- Jedyną rzecz, jaką możemy
zrobić bez pieniędzy, są długi.
- Im więcej ma się pieniędzy, tym
więcej poznaje się ludzi, z którymi
nas nic nie łączy prócz pieniędzy.
SKĄPIEC
- U skąpego lub chciwego cała w
mieszku dusza.
- Skąpiec do odmowy ma wykręt
gotowy.
- Skąpy zawsze w nędzy, choć
dosyć pieniędzy.
Nasz Sztabiński Dom nr 4(241) kwiecień 2018 r.
skrzywdzone”. Dzięki temu azylo-
wi dom nie tylko w okolicy, ale rów-
nież w całej Polsce, a nawet poza
jej granicami znalazło już ponad
1000 zwierzaków. Potrzeby schro-
niska są duże, dlatego mile widzia-
ni zwłaszcza w soboty i niedziele są
młodzi wolontariusze, którzy chcie-
liby okazać trochę ciepła małym
pupilom, wychodząc z nimi na spa-
cer lub sprzątając kojce.
Zachęcamy wszystkich do orga-
nizowania podobnych akcji i prosi-
my pamiętajcie, żeby dobrze trak-
tować wszystkie zwierzęta.
Emilia Czerniawska
Nasz Sztabiński Dom nr 4(241) kwiecień 2018 I.
8 marca 2018 r. w remizie OSP w
Jaminach odbyło się spotkanie z oka-
zji Dnia Kobiet. Impreza została przy-
gotowana przez miejscową filię bi-
blioteczną i Szkołę Podstawową. Ze-
branych gości w uroczysty nastrój
wprowadzili uczniowie szkoły. W
przygotowanej inscenizacji wyjaśni-
li znaczącą rolę kobiet we współcze-
snym świecie oraz w sposób kaba-
retowy przedstawili posłannictwo
mężczyzny w codziennym życiu.
Wszystkim obecnym Paniom wrę-
czyli śliczne róże.
Kolejnym punktem uroczystości była
inscenizacja „Rzepki” Juliana Tuwima
na wesoło. Myślą przewodnią pod-
czas przygotowywania przedstawie-
nia było motto: „Więcej osiągnie ten,
co zinnymi wspólnie pracuje i się jed-
noczy...”. W sposób komiczny zinter-
pretowany i przedstawiony przez na-
uczycieli i uczniów, znany wszystkim
utwór, wywarł na publiczności ogrom-
ne wrażenie i wywołał salwy śmiechu.
Wspólny występ był doskonałą inte-
gracją pokoleń, jak również przesła-
niem, że kiedy połączymy siły i po-
prosimy o pomocy przyjaciół, to osią-
gniemy zakładany cel - wspólnie wy-
rwiemy tytułową „rzepkę”. Obecna na
spotkaniu pani Helena Kozłowska —
redaktor Naszego Sztabińskiego
Domu stwierdziła, że występ, jak też
cała uroczystość to doskonała lekcja
jedności pokoleń.
W dalszej części spotkania miała
miejsce prelekcja pracowników
KRUS-u w Augustowie - Magdaleny
Polkowskiej i Jadwigi Sobolewskiej
na temat zasad bezpieczeństwa i za-
grożeń w gospodarstwie rolnym, a
także świadczeń zdrowotnych, jakie
przysługują w razie wypadku przy
pracy. W związku z tym, że większość
obecnych na spotkaniu kobiet pra-
cuje w gospodarstwie, prelekcja oka-
zała się strzałem w dziesiątkę. Prze-
prowadzony na zakończenie konkurs
był nie tylko sprawdzeniem zdobytej
wiedzy, ale przyniósł też praktyczne
nagrody.
Na zakończenie głównej części spo-
tkania głos zabrała Małgorzata
Ostrowska - dyrektor Centrum w
Sztabinie. Życzyła obecnym Paniom
wszystkiego najlepszego, spełnienia
marzeń oraz dostrzegania w życiu
codziennym, wśród wielu zmartwień
i trosk pozytywnych aspektów każ-
dej sytuacji, nawet skomplikowanej
i problemowej.
Uwieńczeniem był słodki poczęstu-
nek przygotowany przez Panie przy-
byłe na to spotkanie. Wspólnie spę-
dzony czas na rozmowie z sąsiadką i
znajomą przy kawie i cieście, spra-
wił wszystkim dużo satysfakcji.
Nawiązując do cytowanego motta,
serdecznie dziękuję wszystkim zaan-
gażowanym w przygotowanie uro-
Czystości - kadrze nauczycielskiej SP
w Jaminach, uczniom, rodzicom i
przybyłym gościom. Życzę wszyst-
kim Paniom, aby Dzień Kobiet trwał
przez całe życie, bo kiedy będziemy
darzyć się szacunkiem, współpraco-
wać i jednoczyć osiągniemy więcej,
niż sobie wymarzyliśmy.
U. Bugieda
Wydawca (i Redakcja): Centrum Biblioteczno-Kulturalne w Sztabinie, PI. Karola Brzostowskiego 8,
e-mail bibliotekasztAwp.pl. tel.876412069. Redaktor naczelna: Helena Kozłowska.
Zespół redakcyjny: Małgorzata Ostrowska, Janusz Lotkowski, Grzegorz Łapszys, Witold Jermakow.
Skład i łamanie: Witold Jermakow, tel. 602352775, e-mail: delta2 1Qinteria.eu Druk: Drukarnia HELIOS,
16-400 Suwałki, ul. Lipowa 41A, tel. 87 5667802. Redakcja zastrzega sobie prawo przeredagowywania
materiałów oraz nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam.
ISSN 1507-6431
UILETTEY EJ
POCO STEEIDCCI
INTERREG LITWA =
ł8SN 1507-6431
ROK XXI NR 3(240)
POLSKA
SZTABIN = KALVARIJA = JBRUNJA BIAŁOSTOCKA
W dniach 24-25 stycznia 2018 r.
Gmina Sztabin była organizatorem
ćwiczeń ratowniczo — gaśniczych
przeprowadzonych w ramach pro-
jektu pod nazwą „Wzmacnianie za-
sobów ochrony przeciwpożarowej w
regionie przygranicznym” realizo-
wanego z programu Interreg V-A
Litwa-Polska 2014-2020. Jak już
kilkakrotnie informowaliśmy, Gmi-
na Sztabin uczestniczy w tym pro-
jekcie wraz z Gminą Dąbrowa Bia-
łostocka oraz Samorządem Kalwa-
rii na Litwie. Głównym celem pro-
jektu jest zwiększenie efektywno-
ści wspólnych działań samorządów
gminnych poprzez wzmocnienie po-
tencjału sprzętowego podlegającym
im jednostkom Ochotniczych Stra-
ży Pożarnych z obszaru transgra-
nicznego Polski i Litwy. Pozorowa-
ne ćwiczenia, które przeprowadzo-
no we wsi Karoliny, polegały na
ugaszeniu płonącego lasu. Wzięło
w nich udział 18 strażaków, po sze-
ściu z jednostek OSP ze Sztabina ,
OSP Olszy gm. Dąbrowa i jednost-
ki Straży Pożarnej z Juseviciai gm.
Kalvaria. Podczas ćwiczeń wyko-
rzystano trzy nowe pojazdy pożar-
nicze zakupione przez każdego z
partnerów projektu. Po zaalarmo-
waniu przez mieszkańca wsi Karo-
liny o zauważonym w pobliskim le-
sie wydobywającym się dymie, na
miejsce pożaru dojechały trzy za-
alarmowane zastępy straży pożarnej
i podjęły działania gaśnicze. W trak-
cie działań gaśniczych odnaleziono
osobę poszkodowaną, która mogła
przyczynić się do powstania poża-
ru. Strażacy ewakuowali poszkodo-
wanego mężczyznę i następnie
sprawnie ugasili pożar. Gwiczenia
zakończyły się wspólnym posiłkiem.
Podobne ćwiczenia odbyły się w
styczniu także na Litwie i w Dąbro-
wie Białostockiej. Pomimo pewnej
bariery językowej strażacy z Polski
i Litwy bez większych problemów
przeprowadzili wspólne ćwiczenia,
zawiązując więzi przyjaźni. Straża-
cy obiecali sobie, że w niedalekiej
przyszłości zorganizują jeszcze raz
podobne ćwiczenia, w bardziej
sprzyjających warunkach atmosfe-
rycznych. Strażacy z Litwy bardzo so-
bie chwalili miłe przyjecie ze strony
naszych strażaków z OSP Sztabin.
Janusz Lotkowski
Nasz Sztabiński Dom nr 3(240) marzec 2018 r.
W 2017 roku Gmina Sztabin re-
alizowała inwestycję pn. „Przebudo-
wa dróg gminnych na terenie Gmi-
ny Sztabin w ramach PROW 2014-
2020”. 19.01.2018 r. odbyło się uro-
czyste otwarcie 5 dróg: Czarniewo -
Jaminy, Krasnoborki kolonie - Ka-
mień kolonie, Czarny Las, Lipowo,
Wrotki - Jaminy o łącznej długości
10,15 km. Koszt ich modernizacji to
2 685 120,06 zł, z czego blisko 1
mln 400 tys. pochodzi z Europej-
skiego Funduszu Rolnego na rzecz
Obszarów Wiejskich. W uroczysto-
ściach udział wzięli min. członkowie
Zarządu Województwa Podlaskiego
- Stefan Krajewski i Bogdan Dyjuk,
radny Sejmiku Wojewódzkiego - An-
drzej Korenkiewicz, Zastępca Dyrek-
tora PROW - Ryszard Łapiński, czło-
nek Zarządu Powiatu Augustowskie-
go - Lech Haraburda, Wójt Gminy
Sztabin - Tadeusz Drągiewicz,
Skarbnik Gminy Sztabin - Agniesz-
ka Truszkowska, pracownicy Urzę-
du Gminy Sztabin, radni, probosz-
czowie parafii Jaminy i Sztabin, soł-
tysi oraz mieszkańcy wsi. Stan wy-
korzystania środków z Programu
Rozwoju Obszarów Wiejskich pod-
sumował członek Zarządu Stefan
Krajewski - Powiat augustowski wy-
pada dobrze, jeśli chodzi o projekty
drogowe, nie tylko te duże, ale rów-
nież drogi lokalne, które na co dzień
służą mieszkańcom. Mamy nadzie-
ję, że nadal będą podejmowane dzia-
łania mające na celu poprawę infra-
struktury drogowej w państwa oko-
licy. Dzieje się to przede wszystkim
dzięki bardzo dobrej współpracy sa-
morządowców z terenu państwa
gminy (...).
Serdecznie dziękujemy wszyst-
kim, którzy przyczynili się do reali-
zacji, tak istotnej dla wszystkich
mieszkańców inwestycji poprawia-
jącej komfort i bezpieczeństwo na-
szej gminy. Dziękujemy także oso-
bom zaangażowanym w organiza-
cję uroczystości, która była oficja|-
nym oddaniem dróg do użytku.
Organizatorzy
Nasz Sztabiński Dom nr 3(240) marzec 2018 r.
Z DZIAŁALNOŚCI GMINY SZTABIN
gó z o / .// = o
Jemiecze kojczeria Jubdalowi
Mliestęczuikowi „Nasz dzłabdiskć Dom”
Wielce Szanowna Pani Helena Kozłowska — Redaktor Naczelna!
Szanowni Redaktorzy!
OdKilku już lat, dzięki wydawanemu przez Państwa miesięcznikowi, mam przyjemność
poznawać współczesne oraz historyczne losy Gminy Sztabin. Przypomnę, iż przyczynkiem
do naszej znajomości był hrabia Karol Brzostowski godnie uhonorowany w Sztabinie
iserdecznie opisywany w Państwa miesięczniku. Hrabia Karol Brzostowski był dla mnie
inspiracją i natchnieniem - rozmach jego działań, otwarty umysł i pracowitość dodawały mi sił
w moich działaniach politycznych, rządowych, samorządowych, społecznych i biznesowych.
Hrabiego Karola Brzostowskiego można — bez żadnej przesady — nazwać swoistym
spiritus movens powstania Kombinatu IGGOOPOL — pierwszej w powojennej Polsce spółki
akcyjnej.
Jestem Państwu bardzo wdzięczny za podtrzymywanie dobrej pamięci o hrabim
Karolu Brzostowskim, a także za szczególnie szczerą troskę o swojej Gminie i jej wszystkich
mieszkańców.
Są Państwo wzorem do naśladowania dla wszystkich lokalnych czasopism
istowarzyszeń ukazujących historię i teraźniejszość lokalnych Władz Samorządowych
i jej mieszkańców.
Ten Kierunek trzymać dalej — tego Wam życzę.
Szanowna Pani Rędaktor!
Z okazji 20-lecia miesięcznika, życzę Pani i całemu Zespołowi, a także Gminie
Sztabin sukcesów gospodarczych i społecznych oraz radości w życiu osobistym i rodzinnym.
Pozostaję z szacunkiem
Wasz staty, więrny i oddany czytelnik,
dward Brzostowski
Prezes PPH DEXPOL Sp. J.
były:
Wiceminister Rolnictwa i Pełnomocnik Rządu
Dyrektor Generalny i Prezes Zarządu IGLOOPOL S.A.
Poseł na Sejm RP
Burmistrz Miasta Dębica
Wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Podkarpackiego
Prezes PZPN
Dębica, styczeń 2018 r.
Nasz Sztabiński Dom nr 3(240) marzec 2018 r.
W STULECIE ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI
PROBLEMY GOSPODARCZE, FINANSOWE I SPOŁECZNE POLSKI
MIĘDZYWOJENNEJ. REFORMY WŁADYSŁAWA GRABSKIEGO
Polska po zakończeniu I wojny światowej znalazła się w tragicznym położeniu. Wszechobecna bieda w społe-
czeństwie, bezrobocie, często głód i brak jakichkolwiek perspektyw. Stąd pojawiły się strajki, manifestacje, starcia z
policją i wojskiem. W takiej sytuacji powstające rządy nie mogły zbyt wiele dokonać, by poprawić istniejący stan i
często upadały. Upadały również z powodu kłótni partyjnych w rządach i w parlamencie. W kraju szalała hiperinfla-
cja i na nią szczególny nacisk skierował nowy premier. Odniosę się nieco bardziej szczegółowo do sytuacji w kraju
oraz do powstania rządu Władysława Grabskiego i jego sztandarowych reform antyinflacyjnych.
Upadek gabinetu Wincentego Wi-
tosa w 1923 r. nie był tylko skutkiem
utraty większości parlamentarnej, ale
przede wszystkim istniejących proble-
mów ekonomicznych. Połączenie
ziem, które były w granicach różnych
systemów gospodarczych, prawnych
i kulturowych było wyjątkowo trud-
ne.
Mozaika walutowa wpływała bar-
dzo źle na sytuację w kraju. Używano
co najmniej 4 walut - rosyjskie ruble,
niemieckie marki, austriackie korony
również marki polskie wprowadzone
po proklamowniu Królestwa Polskie-
go. Na Wileńszczyźnie obecne były
ostruble (niemieckie) a na ziemiach
będących pod wpływem Ukraińskiej
Republiki Ludowej - grzywny i karbo-
wańce.
Różnice gospodarcze. W zaborze
pruskim dobrze rozwinięte było rol-
nictwo, w zaborze rosyjskim znacz-
nie gorzej, a najgorzej w zaborze au-
striackim. Podobne zróżnicowanie
dotyczyło gospodarki. Sląsk pozio-
mem odpowiadał najlepiej rozwinię-
tym regionom Europy, stosunkowo
dobrze Królestwo Kongresowe, istnia-
ły jednak obszary, np. Polesie, nie ma-
jące żadnego przemysłu. Na sytuację
przemysłu wpływały zniszczenia wo-
jenne, rabunkowa działalność Rosjan
i Niemców, przejawiająca się wywo-
żeniem całych zakładów, często z za-
łogami.
Tragiczna sytuacja panowała w
niezsynchronizowanym, niejednoli-
tym kolejnictwie, podobna sytuacja
panowała w komunikacji samochodo-
wej. Np. w Galicji do 1925 r. obowią-
zywał ruch lewostronny, w Krakow-
skim było tylko 1 tys. samochodów,
60 motocykli, a podstawę transportu
stanowiły pojazdy konne. Brakowało
połączeń wiążących dzielnice zabor-
cze i miasta.
Dla funkcjonowania państwa waż-
na była skarbowość. Ustawa z 31 lip-
ca 1919 r. przewidywała ujednolice-
nie władz i urzędów skarbowych. Było
ono zbyt powolne ze względu na brak
wykwalifikowanych pracowników.
Najdłużej trwało to w Galicji, gdzie od-
powiednie przepisy wprowadzono w
roku 1925. Stosunkowo szybko wpro-
wadzono jednolity podatek (1920 r.)
dochodowy i majątkowy. Gorzej było
z podatkiem gruntowym, gdyż pań-
stwo przejęło pięć odmiennych sys-
temów.
Trudności ekonomiczne wpływa-
ły ujemnie na siłę nabywczą waluty.
Dochody z podatku gruntowego były
coraz mniejsze. W okresie hiperinfla-
cji podatek realnie zniknął - ówcze-
sna anegdota twierdziła, że z 1 ha wy-
niósł on tyle, co cena 1 jajka.
Malały dochody skarbu państwa
zaś wydatki rosły. Przyczyną była
wojna na wschodzie, która pochłania-
ła coraz większe kwoty, dotowanie ko-
lei. Deficyt pogłębiał się, a różnice po-
krywano, drukując papierowe pienią-
dze. Była to postępująca inflacja - coś
w rodzaju podatku nałożonego na
społeczeństwo. Inflacja jednak przy-
spieszyła też odbudowę zakładów
przemysłowych. W latach 1919-1923
państwo darowało wielkiemu kapita-
łowi około 91 mln dolarów.
W ciągu 1923 r. (m.in. na skutek
problemów politycznych) inflacja
przekształciła się w hiperinflację, zwa-
ną również inflacją galopującą. W wie-
lu rejonach zaczęła zamierać wymia-
na towarowo-pieniężna, natomiast
pojawiła się towar - za towar. W in-
nych zaczęto posługiwać się m.in. zło-
tymi rublami carskimi, lub w Galicji
amerykańskimi dolarami. Najwięcej
traciła ludność, która otrzymywała
wynagrodzenie w pieniądzach tracą-
cych wartość nawet (ostatecznie) z
godziny na godzinę. Filiżanka kawy,
herbaty w momencie płacenia rachun-
ku kosztowała więcej niż w momencie
zamówienia. Wieś zaczęła dostarczać
coraz mniej artykułów spożywczych.
Pojawiło się niezadowolenie spo-
łeczne, niepokoje, fale strajków, krwa-
wych starć - np. w Krakowie 6 listo-
pada 1923 r. zginęło ponad 30 osób
(żołnierzy i robotników). Polska stała
znów na skraju utraty niepodległości,
sytuacja w każdej chwili mogła wy-
mknąć się spod kontroli. Doprowa-
dzenie do stabilizacji gospodarczo-
walutowej było konieczne i oczywiste.
19 grudnia 1923 r. prezydent Stani-
sław Wojciechowski powołał bezpar-
tyjny rząd, na czele którego stanął
Władysław Grabski, obejmując rów-
nocześnie tekę Ministra Skarbu.
GŁÓWNE REFORMY
WŁADYSŁAWA GRABSKIEGO
Grabski przedstawił sejmowi pro-
gram reform - naprawy skarbu i sta-
bilizacji waluty. Podstawą zwiększe-
nia budżetu miały być podatki, rozpi-
sanie pożyczki wewnętrznej, prowa-
dzenie polityki oszczędnościowej. Za-
strzegł jednak, że nie naruszy to
obronności kraju oraz niezbędnego
poziomu administracji i oświaty. Za-
żądał również specjalnych pełnomoc-
nictw dla prezydenta, który rozwiązy-
wałby sporne sprawy dekretami na 1
rok. 11 stycznia 1924 r. sejm uchwa-
lit ustawę o pełnomocnictwo na pół
roku.
Rząd Władysława Grabskiego przy-
stąpił do działania:
- 16 lutego 1924 r. wydał rozporzą-
dzenie dotyczące płacenia podatku
przemysłowego i dochodowego. Za
każdy dzień zwłoki Urzędy Skarbowe
doliczałyby 0,5% sumy dłużnej.
Wprowadził również nowy podatek
majątkowy;
- uregulował sytuację przedsiębiorstw
państwowych, które miały być samo-
wystarczalne. Najsłabsze sprzedano,
a pozostałe, jak się mówiło, „rzucono
na głęboką wodę”;
- zniósł dofinansowanie kolei poprzez
waloryzację taryf przewozowych,
podniesiono ceny biletów - kolej miała
być samowystarczalna;
- zarządził redukcję zatrudnienia w ad-
ministracji. Zasoby finansowe po-
szczególnych ministerstw ustalano na
każdy miesiąc, nad czym czuwał po-
wołany Komisarz oszczędnościowy
Stanisław Moskalewski;
- doprowadził do uzyskiwania dodat-
kowych środków ze źródeł nadzwy-
czajnych, np. ze sprzedaży kosztow-
ności rosyjskich, przekazanych Pol-
sce po podpisaniu Traktatu Ryskiego
pod zastaw nie wypłaconych, a za-
strzeżonych sum finansowych;
- ponadto jednym z elementów refor-
my skarbowej było również zorgani-
zowanie nowych monopoli fiskalnych
(spirytusowego, solnego i zapałcza-
nego, obok już istniejących - loteryj-
nego, tytoniowego i sacharynowego).
Działania zaczęły przynosić rezul-
taty. W styczniu nastąpiła stabilizacja
marki, 1 lutego 1924 r. wstrzymano
druk banknotów na pokrywanie nie-
doborów budżetu, co pozwoliło na
przystąpienie do kolejnego etapu re-
formy:
- 19 stycznia 1924 r. ustalono Statut
Banku Polskiego;
- 28 kwietnia Bank Polski podjął dzia-
łalność. Za franka płacono 1 mln 800
tys. marek, tak też wymieniano marki
na złotówki. Cenę 1 dolara ustalono
na 5,18 zł;
- 1 lipca marka polska została osta-
tecznie wycofana, a jedynym środ-
kiem płatniczym stał się złoty;
- 31 maja 1925 r. zawieszono wymia-
nę marek na złotówki;
- stabilizacja poprawiła wiarygodność
kredytową Polski, co umożliwiło za-
ciągnięcie kilku pożyczek zagranicz-
nych: tytoniowej (włoskiej) - 12,5 mln
dolarów na 20 lat (7%), dillonowskiej
(amerykańskiej) - 27,5 mln dolarów
na 25 lat (8%), zapałczanej (szwedz-
kiej) - 6 mln dolarów na 20 lat (7%),
ulenowskiej (amerykańskiej) - 12,5
mln dolarów.
Rok 1924 zamknięto nadwyżką
dochodów nad wydatkami i rezerwą
59,4 mln zł. Był to sukces rządu Wła-
dysława Grabskiego. Pomyślna sytu-
acja utrzymała się jeszcze w styczniu
1925 r. znadwyżką dochodów 12 mln
zł. Stabilizacja walutowa i budżetowa
zakończyła się sukcesem tym więk-
szym, że obyła się bez pomocy zagra-
nicznej.
„Reformy wprowadzone przez Grab-
skiego uchroniły kraj przed totalną ka-
tastrofą gospodarczą. Państwo mia-
ło szansę wyjść z kryzysu. Po prze-
prowadzeniu reformy wzrósł eksport,
w kraju wzrosła produkcja. Kołem za-
machowym do wzrostu eksportu była
rozbudowa portu w Gdyni. Polska zło-
tówka uległa wzmocnieniu.”
„Reformy Grabskiego były odczuwal-
ne nie tylko w sferze gospodarki.
Zmieniało się położenie całego Spo-
łeczeństwa. Rząd odnosząc sukcesy
podczas wymiany waluty i reform
gospodarki, cieszył się poparciem Po-
laków. Rozwój gospodarczy kraju i
stłumienie recesji wpłynęły korzyst-
nie na płace, powodowały powstawa-
nie nowych miejsc pracy, a tym sa-
mym zmniejszało się bezrobocie (w
latach 1926-29 jego poziom był naj-
4
niższy w ciągu całego okresu między-
wojennego). Rozwijało się ustawo-
dawstwo socjalne. Grabski wprowa-
dził zasiłki dla bezrobotnych, przepi-
sy o ochronie kobiet i osób młodo-
cianych w pracy, obowiązkowe ubez-
pieczenia w rolnictwie. Rozwój kraju
wpływał na polepszanie się warunków
życia na wsi. Rolnictwo na skutek
wzrostu cen płodów rolnych i zwięk-
szania się eksportu stawało się coraz
bardziej dochodowe.”
Problemy i niepowodzenia rządu
Grabskiego:
- niepowodzeniem okazał się opór
przed podatkiem majątkowym, które-
go ściągalność okazała się niska - za-
miast planowanych 330 mln przyniósł
187,9 mln zł przychodów;
- niewątpliwym ciosem dla gospodar-
ki była rozpoczęta w 1925 wojna cel-
na z Niemcami - głównym partnerem
handlowym (Niemcy wstrzymały
przyjmowanie polskiego węgla z Gór-
nego Sląska);
- nałożył się na to Światowy kryzys,
wielkie inflacje, spadek cen zbóż na
świecie.
W wyniku niemiecko-polskiej woj-
ny celnej w 1925 r., co spowodowało
nagły deficyt bilansu handlowego Pol-
ski, Bank Polski w listopadzie 1925
odmówił Premierowi Grabskiemu dal-
szej interwencji giełdowej w obronie
sztywnego kursu złotego. Doprowa-
dziło to do spadku kursu do ok. 10zł
za dolara. W konsekwencji decyzji
Banku Polskiego Władysław Grabski
podał się do dymisji wraz z gabine-
tem, nie widząc perspektyw kontynu-
acji swej polityki gospodarczej. Dymi-
sja rządu spowodowała dalszy spa-
dek kursu złotego.
Destabilizacja polityczna, która na-
stąpiła po upadku gabinetu Grabskie-
go otworzyła drogę do przeprowadzo-
nego w maju 1926 r. przez Józefa Pił-
sudskiego przewrotu majowego.
„Przewrót majowy (zamach majo-
wy, pucz majowy) - zbrojny zamach
stanu w Polsce dokonany w dniach
12-15 maja 1926, w Warszawie przez
marsz. Józefa Piłsudskiego, w czasie
którego zabitych zostało 379 osób
(215 żołnierzy i 164 osoby cywilne) a
około 1000 osób zostało rannych. Po-
wodem zamachu była pogarszająca
się sytuacja polityczna i gospodarcza
kraju, zaś bezpośrednią przyczyną -
seria kryzysów gabinetowych w latach
1925-1926.”
Polityka rządu Władysława Grab-
skiego wobec mniejszości narodo-
wych
Rząd Władysława Grabskiego jako
pierwszy od odzyskania niepodległo-
ści w 1918 r. zajął się sprawą mniej-
szości narodowych. Niezależnie od
różnych ocen ustaw językowych, na-
leży dostrzec, iż rząd Grabskiego za-
początkował państwową politykę na-
rodowościową. „Ustawy zrywały z za-
łożeniem nacjonalizmu polskiego,
traktującym państwo polskie jako jed-
norodne pod względem narodowym
i uznawały fakt istnienia w państwie
innych narodowości oraz ich praw i
aspiracji kulturalno-narodowych.”
-31 lipca 1924 r. uchwalił kilka ustaw
umożliwiających Ukraińcom, Litwi-
nom iBiałorusinom posługiwanie się
językami narodowymi w sądownic-
twie, administracji i szkolnictwie
- 4 lipca 1925 r. podpisano tzw. ugo-
dę polsko-żydowską. „Po zawarciu
ugody proklamowano uroczyście, że
pomiędzy rządem Rzeczpospolitej a
Żydami doszło do wzajemnej zgody i
porozumienia” - pisał poseł na Sejm
Izaak Griinbaum w wydanej w 1930
roku broszurze „Polityka żydowska w
Polsce w ostatnim dziesięcioleciu”.
Uprzemysłowienie polski - Euge-
niusz Kwiatkowski
Warto wspomnieć o budowniczym
portu w Gdyni w okresie rządów Pre-
miera Władysława Grabskiego - Eu-
geniuszu Kwiatkowskim. W drugiej
połowie lat 30-tych podjęto próby
uprzemysłowienia Polski. Pierwszą
inwestycją był Centralny Okrąg Prze-
mysłowy (COP). Jego budowę rozpo-
częto w 1936 r. właśnie z inicjatywy
Eugeniusza Kwiatkowskiego, ówcze-
snego wicepremiera, zasłużonego
wcześniej przy budowie miasta i por-
tu w Gdyni. O lokalizacji i budowie
COP-u zadecydowały względy obron-
ne. Tereny te były oddalone zarówno
od granicy zachodniej jak i wschod-
niej.
Przyg. WiJ
Źródło: Wielka Historia Polski. Polska w
czasach niepodległości i drugiej wojny
światowej (1918-1945); Internet.
Nasz Sztabiński Dom nr 3(240) marzec 2018 r.
PLEBISCYT HISTORYCZNY
(dla uczczenia 100-lecia odzyskania niepodległości)
Za osiem miesięcy będziemy ob-
chodzić setną rocznicę odzyskania
niepodległości przez Polskę. Obok
wejścia Polski w kulturę świata ła-
cińskiego, zwieńczonego jej chrztem,
Unii Lubelskiej pozwalającej na dwa
stulecia zaistnieć dwunarodowemu
państwu - to jedna z najważniejszych
dat w naszych dziejach. Z tej okazji
Centrum Biblioteczno-Kulturalne w
Sztabinie w partnerstwie z Towarzy-
stwem Ziemi Sztabińskiej im. Karola
Brzostowskiego ogłaszają dla chęt-
nych w różnym wieku dwuczęścio-
wy plebiscyt historyczny.
Pierwsza część dotyczy najważ-
niejszych postaci, które przyczyniły
się do ukształtowania znaczenia po-
lityczno-kulturalnego I Rzeczypospo-
litej w latach 966-1815.
Druga część odnosi się do posta-
ci, które znacząco przyczyniły się do
odzyskania przez Polskę niepodle-
głości w roku 1918.
Uczestnicy plebiscytu wybiorą po
5 postaci z każdego zestawu, poda-
jąc jednocześnie swoje nazwisko,
imię i adres w celu wyłonienia i na-
grodzenia zwycięzców.
Czas trwania plebiscytu
1.111.2018-31.X.2018 r. Odpowiedzi
na kartkach wkładać do specjalnej
urny, znajdującej się w bibliotece
Centrum Biblioteczno-Kulturalnego
w Sztabinie lub drogą elektroniczną
na adres plebiscyt100Qwp.pl
Powyższy plebiscyt jest ogólnie
dostępny, a udział w nim przyczyni
się do większego zainteresowania
polską historią, dlatego gorąco za-
chęcamy do wzięcia w nim udziału.
Organizatorzy
Która z podanych postaci zdaniem Pani/Pana najbardziej znacząco przy-
czyniła się do ukształtowania znaczenia polityczno-kulturowego I Rzeczy-
pospolitej w latach 966-1815
(proszę o podanie 5 propozycji)
1. Mieszko I
2. Bolesław Chrobry
3. Kazimierz Odnowiciel
4. Bolesław Krzywousty
5. Henryk Pobożny
6. Przemysł II
7. Jakub Świnka
8. Władysław Łokietek
9. Kazimierz Wielki
10. Jadwiga Andegaweńska
11. Władysław Jagiełło
12. Zbigniew Oleśnicki
13. Kazimierz Jagiellończyk
14. Zygmunt I Stary
15. Mikołaj Kopernik
16. Zygmunt II August
17. Andrzej Frycz Modrzewski
18. Stefan Batory
19. Jan Zamojski
20. Jan Kochanowski
21. Piotr Skarga
22. Jan Karol Chodkiewicz
23. Stanisław Żółkiewski
24. Zygmunt III Waza
25. Władysław IV Waza
26. Stefan Czarniecki
27. Jan III Sobieski
28. Kazimierz Pułaski
29. Stanisław Konarski
30. Tadeusz Kościuszko
31. Jan Henryk Dąbrowski
32. Józef Poniatowski
33. Józef Zajączek
34. Karol Kniaziewicz
35. Antoni Madaliński
36. Oskar Kolberg
37. Adam Jerzy Czartoryski
38. Walerian Łukasiński
39. Adam Mickiewicz
40. Juliusz Słowacki
41. Aleksander Fredro
42. Piotr Wysocki
43. Cyprian Kamil Norwid
44. Stanisław Moniuszko
45. Romuald Traugutt
46. Hauke-Bosak
47. Joachim Lelewel
48. Artur Grottger
49. Jan Matejko
50. Bolesław Prus
51. Henryk Sienkiewicz
52. Eliza Orzeszkowa
53. Stanisław Wyspiański
Która z podanych postaci zdaniem Pani/Pana najbardziej znacząco przy-
czyniła się do odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku.
(proszę o podanie 5 propozycji)
1. Maria Skłodowska-Curie
2. Stefan Żeromski
3. Józef Piłsudski
4. Kazimierz Sosnkowski
5. Gabriel Narutowicz
6. Roman Dmowski
7. Ignacy Daszyński
8. Ignacy Paderewski
9. Władysław Sikorski
10. Dowbór Muśnicki
11. Stanisław Haller
12. Józef Haller
13. Jordan Rozwadowski
14. Wincenty Witos
15. Władysław Reymont
16. Władysław Grabski
17. Walery Sławek
18. Leopold Kula-Lis
19. Jędrzej Moraczewski
20. Łucjan Żeligowski
21. Ignacy Skorupka
22. Edward Rydz-Śmigły
Nasz Sztabiński Dom nr 3(240) marzec 2018 r.
ODWOŁAĆ POWRÓT DO JASKINI
Niedawno powracałem do domu po-
ciągiem relacji Kołobrzeg - Katowice.
Miałem przed sobą ponad dziewięć go-
dzin podróży, za oknami mglisty, nie-
wyraźny krajobraz, a w torbie przeczy-
tane książki. To zapowiadało kilka wy-
jątkowo nudnych godzin, które zwykle
uważam za bezpowrotnie stracone. Po
przejechaniu zaledwie kilku pierwszych
stacji, do przedziału wsiadła para mło-
dych zapewne dwudziestoparoletnich
ludzi: dziewczyna i chłopak. Prawie na-
tychmiast po zajęciu miejsc wyciągnęli
z bagaży smartfony i jak para świetnie
wyszkolonych pianistów zaczęli po ich
klawiaturach uderzać palcami.
Fakt, że dla młodych ludzi ulubio-
nym przedmiotem użytkowym, jak rów-
nież służącym do zabawy jest któreś z
tych elektronicznych cacek, nie mogło
mnie już dziwić. Silna więż łącząca
elektroniczny środek przekazu z jego
twórcą, zasługuje na dogłębne badania
socjologiczne. Już w dłonie kilkuletnich
dzieci niemal wrasta telefon komórko-
wy, którego nie są w stanie odłożyć,
nawet na czas potrzebny do wykona-
nia niezbędnych czynności fizjologicz-
nych.
Moi współtowarzysze podróży nie
byli bynajmniej uciążliwi. Zachowywali
spokój i ciszę, a ich oblicza nie wyra-
żały żadnych uczuć. Jedynie, co zwró-
ciło na nich moją uwagę, był sposób
prowadzonej przez nich komunikacji [to
chyba najlepsze określenie, bo naduży-
ciem byłoby nazwanie tego rozmową].
Wraz z wzajemnie podsuwanym sobie
przed oczy smartfonem, co kilka minut
z ich ust padały pojedyncze monosyla-
by, spełniające rodzaj monostychu ma-
jącego jednym spłyconym wyrazem za-
stąpić znacznie bardziej rozbudowane
pojęcie, w rodzaju: „zajebiście”, ,,sza-
cun”, „spoko”, „,pożo”, czy budzące we
mnie najwięcej zdziwienia ,,masakra”.
O święta naiwności starszego pana,
jeszcze niedawno słysząc to słowo, a
nawet odnajdując je na filmikach You
Tube dopytywałem o ilość potencjal-
nych ofiar, nie mając pojęcia, że cho-
dzi jedynie o niezadowolenie z sytuacji,
układającej się nie po myśli jej obser-
watora. Mijał czas, a z ich strony nie
usłyszałem jednego złożonego zdania.
Lakoniczność wzajemnego kontaktu
najwyraźniej osiągnęła pełne mistrzo-
stwo. Kiedy do przedziału wszedł kon-
duktor, aby sprawdzić bilety, okazało
się, że mam u swego boku studencką
parę. Nie wiadomo, dlaczego poczułem
specyficzny rodzaj zażenowania, zwy-
kle wywołany zachowaniem obcej nam
osoby, na które chociaż nie mamy naj-
mniejszego wpływu, to sprawia nam
mimowolną przykrość. Podświadomie
oczekiwałem, aby chociaż nie zgłębiali
swej wiedzy na wydziale filologii pol-
skiej. Bo jakże świeżo upieczony magi-
ster polskiego języka przekaże wy-
brance swego serca, prośbę o oddanie
mu ręki? Powie, że nie będzie ściem-
niał, bo czuje do niej zajebisty szacun,
a ich przyszłość będzie pożo, chyba, że
spotka ich masakra. Może oboje będą
wiedzieć, o co im chodzi, ale to w dal-
szym ciągu będzie urągać wszelkim ka-
nonom polskiego języka.
Oczywiście, w tym miejscu zostanę
zaatakowany przez oponentów, których
liczba zwykle rośnie w porządku aryt-
metycznym, gdy sprawa, której jestem
obrońcą, ma niewielkie szanse na po-
wodzenie. Zarzucą mi, że zawsze do-
kładano nowe słowa, bo ludzki język do-
konuje ewolucji, a postęp cywilizacji wy-
maga komasowania nowych określeń.
Tak wymaga i liczba powstających słów,
które powinna spełniać te oczekiwania.
Ale nie można bezmyślnie dzielić istnie-
jące słowa na pół, przestawiać ich pier-
wotne znaczenia, bo to jest zwykłe nie-
chlujstwo, źle świadczące o wyobraźni
człowieka operującego takimi dziwolą-
gami, wręcz ordynarny cios wymierzo-
ny w naszą kulturową spuściznę.
W jak wyszukany sposób Antoni Go-
łubiew stworzył dla potrzeb swych bo-
haterów występujących w monumental-
nej powieści „Bolesław Chrobry” cały
zbiór słownych artefaktów [moim zda-
niem najlepsza książka dotycząca na-
szego średniowiecza, bynajmniej nie
ustępująca sławnym na całą Europę
„Królom Wyklętym” Maurice Droona].
Uczynił to w przekonaniu, że wkłada-
nie w usta średniowiecznych postaci
współczesnego języka zabrzmiałoby
przynajmniej sztucznie. Ale taki wysiłek
wymagał szczególnego rodzaju inwen-
cji i prowadzenia studiów językowych.
Tymczasem piękno słowa pozosta-
je aktualnie w pogardzie. Jeszcze kil-
kadziesiąt lat wstecz człowiek kultural-
ny różnił się od nieokrzesanego tym, że
usiłował używać literackiego języka,
wręcz uważając to za inteligencki obo-
wiązek. Teraz za nic mają to nawet lu-
dzie, którzy ze względu na uprawiany
zawód [dziennikarze, redaktorzy telewi-
zyjni, celebryci - chociaż to akurat nie
jest zawodem] właśnie słowem zarabia-
ją na mniej lub bardziej dostatnie życie.
Jeszcze „stara szkoła” próbuje utrzymy-
wać na pewnym poziomie swą twór-
czość, chociaż ma świadomość, że jest
na przegranej pozycji. Większość mło-
dych ludzi pióra nie ma już tylu skrupu-
łów, a niektórzy z nich najzwyczajniej
nie posiadają odpowiednich uzdolnień.
Toną w miałkości fatalnie napisanych
przez siebie materiałów, licząc, że wła-
śnie tak podana „lura” jest najlepiej przy-
swajalna przez nieoczytanego odbior-
cę. Czytelnika oczekującego bardziej
na sensacje, dosadnie przedstawione
skandale z udziałem pseudogwiazdo-
rów, często powołanych do istnienia ich
własnymi tekstami. Jeszcze trwają osa-
motnione bastiony, ale marna literatura
jest coraz bardziej dominująca. Dzien-
nikarze tworzący większość stron inter-
netu, z powodu błędów stylistycznych i
fatalnej polszczyzny mieliby wielkie pro-
blemy w zdaniu starej matury z rodzin-
nego języka. Ale przecież nie muszą
dbać o zaprezentowany poziom. Już za
kilka lub kilkanaście godzin, ich arty-
kuły znikną z monitorów, a oni będą mo-
gli dalej pisać coś równie marnego.
Odnoszę wrażenie, że również wiel-
kie nagrody literackie o randze polskiej
Nike, łącznie z najwyższym wyróżnie-
niem noblowskim, trafiają w coraz mniej
godne ręce. Nadanie tych prestiżowych
nagród, otwierających drogę do wielkich
karier, jest bardziej powiązane z ocze-
kiwaniami społecznymi i politycznymi
establishmentu, z nepotyzmem wyre-
żyserowanym przez kolokwialne zespo-
ły jury, natomiast nie zależy od warto-
ści artystycznych ocenianego dzieła.
Czy wielka literatura definitywnie do-
biegła swego kresu? Od kilku dekad,
nie pojawił się żaden twórca, który rzu-
ciłby czytelnika na kolana. A przecież
były kiedyś kłopoty bogactwa, a wielu
mistrzów ginąc w natłoku kandydatów,
nie zostało nigdy udekorowanych
przez Sztokholmską Akademię. Jakie
są przyczyny obecnego tragicznego im-
pasu? Przynajmniej z grubsza można
by je poszeregować w następujące ka-
tegorie:
|-- postępujący globalizm wymusza-
jący kształtowanie kultury nowego
świata, siłą rzeczy umniejsza znacze-
nie pisarstwa narodowego. Zwróćmy
uwagę, że największe z nagrodzonych
dzieł np: „Błogosławieństwo Ziemi”
Hamsuna, „Chłopi” Rejmonta, „„Archi-
pelag Gułag” Sołżenicyna, „Grona
Gniewu” Steinbecka i wiele innych są
przypisane problematyce narodowej. To
w niej na przekór globalistycznej ten-
dencji istnieje najwięcej wartości uni-
wersalnych.
II = Lansowanie tandetnej literatu-
ry, poprzez wydawanie jej w najwięk-
szych nakładach, które siłą rzeczy zaj-
mują większość półek księgarnianych.
Zwykle w sukurs przychodzi jej krzykli-
wa reklama z nieodzownym słowem
„bestseler” stosowanym bez umiaru. Z
kolei książki najbardziej wartościowe
wychodzą w znacznie mniejszym nakła-
dzie i mają do swej dyspozycji wręcz
niszowe pole wystawnicze i idące ztym
ograniczone możliwości reklamowe.
Księgarnie prywatne, kierując się chę-
cią uzyskania jak najlepszego wyniku
finansowego, często decydującego o
ich istnieniu, najczęściej odmawiają
przyjmowania pozycji przeznaczonych
dla koneserów. Czy bezwzględna wal-
ka o zysk ukształtuje ostatecznie gu-
sty czytelników?
Ill — Stale postępujący regres czy-
telnictwa, za który odpowiadają nie tyl-
ko media informatyczne typu: Internet,
telewizja [obecnie i ona traci część
swych odbiorców] i gry wirtualne bazu-
jące na młodzieńczej wyobraźni. Z tej
ostatniej grupy winno się wyrastać, po-
zostałe nigdy nie zastąpią kontaktu z
książką. Ale przecież wielu dorosłych
nie odchodzi nigdy od domowej konso-
li, coraz głębiej zanurzając się w wirtu-
alnej przestrzeni fantasmagorii. Domo-
we biblioteki stają się coraz mniejsze,
biblioteki publiczne tracą czytelników
lub zostają z braku środków finanso-
wych zamykane. Powoli, bezpowrotnie
urywa się kontakt z książką. Argument,
że książka jest zbyt droga nie polega
całkowicie na prawdzie. Jeśli uwzględ-
nić, relatywnie rosnącą wartość nabyw-
czą naszych zarobków, możemy nabyć
ten ogólnie dostępny produkt w ilości
większej niż w latach 1950-1980. To
tylko decyzja o dokonaniu takiego za-
kupu zapada znacznie rzadziej niż po-
przednio. Jeszcze niedawno w niektó-
rych kręgach młodzieży, kupno książki
lub przyznanie się do czytania, ucho-
dziło za dyskryminujący je towarzysko
„obciach”. Natomiast za wzór godny do
naśladowania był stawiany pewien
sławny elektryk, który w licznie udzie-
lanych wywiadach zapewniał, że w ży-
ciu „,zaliczył” jedynie książeczkę do
nabożeństwa.
IV - Stosowanie słów, nieodpowia-
dających rzeczywistemu znaczeniu np.
„złożyłem papiery do szkoły” [proszę je
oddać raczej na makulaturę, do szkoły
należy złożyć dokumenty], „na ile jest
ta kiełbasa?” [zakupu można dokonać
tylko za coś, nawet w przypadku han-
dlu zamiennego], ,„proszę mniejszą po-
łowę” [mój matematyk za takie bluźnier-
stwo walił „delikwenta” wielką linią po
plecach] i wiele podobnych lapsusów.
To może być nawet zabawne, jeśli ma
służyć jedynie zabawie. Na dłuższą
metę jest przejawem kulturowego nie-
chlujstwa i powoli wchodzi w krew po-
sługującego się takim słownictwem. O
szczególnym upodobaniu do stosowa-
niu wulgaryzmów nie chcę już wspo-
minać, a występują one coraz liczniej,
mając za cel wyolbrzymić emocje to-
warzyszące prowadzonej narracji, co
tylko świadczy o ubogim warsztacie
twórczym autora.
V - Nowatorstwo stylistyczne i tech-
niczne. Niektórzy z poetów piszą swój
wiersz bez znaków przystankowych i
każde ze słów z małej litery łącznie z
imionami i nazwami geograficznymi. Ak-
tor recytujący taki tekst jest skazany na
śmierć przez uduszenie z braku tlenu,
lub jest zmuszony do swobodnej inter-
pretacji, nie zawsze zgodnej z intencja-
mi autora. W Japonii powstaje program
komputerowy, którego zadaniem jest
napisanie powieści przez sam kompu-
ter. Nawet, jeśli taki pomysł jest tech-
nicznie możliwy, to czemu ma służyć?
Może urzeczywistnieniu fantastycznych
tez twórców naukowej science fiction?
Czy w przyszłości będzie istniał rynek
książki stworzonej przez gigantyczną,
sztuczną pamięć i ludzi? We wspól-
nej kategorii, czy oddzielnej? Czy bę-
dziemy przeżywać problemy maszyn i
czy to doprowadzi do zmian w naszym
myśleniu? Czy w efekcie, podejmiemy
ze sobą rywalizację i na jak długo? Czy
taki rodzaj hybrydy, doskonalony przez
kolejną techniczną generację jego twór-
ców, nie zaprowadzi ludzkość w ślepy
zaułek? Jak widzimy, istnieje mnóstwo
niepokojących znaków zapytania.
V|-- Malejąca liczba słów, służących
do napisania literackiego utworu. Dra-
stycznie spada liczba używanych przy-
miotników i przysłówków. Są najczęściej
traktowane, jako niepotrzebny ozdob-
nik pochodzący zgoła z innej epoki. Ję-
zykoznawcy twierdzą, że do dość swo-
bodnego komunikowania się pomiędzy
dwoma osobnikami naszego gatunku,
może wystarczyć ok. 1200 słów. Nawet
słynący z oszczędnej formy wypowie-
dzi Ernest Hemingway używał ich przy-
najmniej kilka tysięcy. Polacy mają ich
do dyspozycji w słowniku języka naro-
dowego, aż kilkadziesiąt tysięcy, z któ-
rych w większości nie korzystają, na co
dzień, co nie musi oznaczać, że nie
może do nich sięgnąć sam pisarz. Czło-
wiek z epoki neolitu [a więc ok. 8-10 tys.
lat p.n.e.], aby zorganizować z powo-
dzeniem wielkie polowanie,do którego
było zaangażowane całe plemię, mu-
siał znać tych słów niewiele mniej niż
sugerują dzisiejsi językoznawcy. Czy
wkrótce nasze zapotrzebowanie słowo-
twórcze spadnie do podobnie niezbęd-
nej wielkości? Znów przychodzi mi do
głowy tych dwoje studentów, którzy
wsiedli wraz ze mną do tego samego
pociągu.
Jak to dobrze, że ciągle możemy
sięgnąć do wiekopomnych dzieł, jakie
pozostawił po sobie ludzki geniusz. Są
one najlepszą bronią przeciw kulturo-
wej zapaści. Sięgnijmy do metafizycz-
nej poezji ulubionego przeze mnie Tho-
masa Eliota, która wydaje się wbudo-
wana w hermetyczną kopułę. Wycią-
gnięcie z niej jednej myśli i zastąpienie
jej na inną, wydaje się profanacją pięk-
na. Do wielkiego Wiktora Hugo, bardziej
piszącego sercem, przeczuwającym
nadejście czegoś wzruszającego, niż
wyrachowanym rozumem. Te wszystkie
współczesne wersje,, ściganego ”, to
jedynie marne popłuczyny ucieczki Je-
ana Valjeana przed bezduszną sprawie-
dliwością i towarzyszącej mu przemia-
ny duchowej.
A przecież dokonania wielkich twór-
ców nie brały się z niczego. Coraz bar-
dziej zapominany Stefan Żeromski,
jeszcze w latach dwudziestych ubiegłe-
go wieku nazywany „Sumieniem Naro-
du” niemal każdego dnia spędzał przy-
najmniej pół godziny przy wertowaniu
słownika języka polskiego. Ta prawie
obowiązkowa lektura poparta osobistą
wrażliwością nadała jego pisarskiemu
stylowi specyficzne cechy, niemal tak
łatwe do rozszyfrowania jak ślady linii
papilarnych. Talent, misja, wrażliwość,
obserwacja otaczającego nas świata i
na koniec gigantyczna praca, to najbar-
dziej prawdopodobne tworzywa wiel-
kich dzieł literatury. Bez nich w przypad-
ku Żeromskiego, nigdy ogary nie po-
szłyby w las, nie zaszumiałaby Pusz-
cza Jodłowa, nie powiałby wiatr od
morza.
Oczywiście nie wszyscy mogą zdo-
być szczyt literackiego Parnasu, jako
jego twórcy. Ale wszyscy mogą uczest-
niczyć w apollinowskich obrzędach, bo
dostęp do nich zależy jedynie od nas
samych. Ja człowiek niewielkich talen-
tów [jeśli w ogóle jakiekolwiek posia-
dam] świadom tego, że nigdy nie stanę
przed majestatem Areopagu powoła-
nego przez Wielkich Mistrzów Pióra, by
przedstawić swój wyzwoleńczy maj-
stersztyk, bo nigdy go nie stworzę. Bar-
dziej zasługujący na nazwanie wędrow-
nym minstrelem, którego pieśń rozpo-
czyna się i kończy w czasie potrzebnym
na otwarcie i zatrzaśnięcie za sobą
drzwi, mam czelność wygłosić nastę-
pujący apel: Niech młodzież poświęci
nieco czasu na lekturę książki napisa-
nej dobrym, literackim językiem. Niech
powróci do zapomnianej sztuki pisania
listów, czyniąc to kosztem, chociaż czę-
ści wszechobecnych sms. Piszczcie o
tym, co was nurtuje, boli i nie pozwala
zasnąć, jak również o tym, co sprawiło
wam radość. Zaadresujcie te listy do
swych rodziców, przyjaciół i partnerów,
tym szczególnym rodzajem pamięci na
pewno sprawicie im przyjemność. Sam
przechowuję, jako cenną pamiątkę
paczkę dawnej korespondencji, jaką
otrzymałem przed laty od swych znajo-
mych i przyjaciół. Teraz zachowuje ona
coraz bardziej wartość historyczną,
szczególnie gdy z większością tych ko-
respondentów utraciłem kontakt, a nie-
którzy z nich przeszli już w inny wymiar.
Niech nauczyciele swym uczniom nie
wahają się zadawać wielu wypracowań,
tak by potrafili na egzaminie matural-
nym napisać samodzielną rozprawę, a
nie zlecać jej napisanie osobom po-
stronnym. Ci, którzy dorosną do czegoś
więcej, niech próbują pisać wiersze.
Pierwsze, nieudane próby nie powinny
ich zniechęcać. Z czasem dobierane z
mozołem słowa nabiorą poloru, nawet
jeśli nie najszlachetniejszej barwy, to i
tak będzie to waszym zwycięstwem.
Polska potrzebuje kulturowego od-
rodzenia! Po latach panowania komu-
nistycznej cenzury, zaślepienia popkul-
turą zachodu, która zamiast powiewu
wolności, przynosi ze sobą tandetny,
ogłupiający blichtr, w istocie zasłania-
jący ropiejące rany umierającej cywili-
zacji. Bez historycznej świadomości,
własnej kultury, klasowej jedności i
uznanych autorytetów mądrych prze-
wodników, naród od zawsze pozbawio-
ny zewnętrznego wsparcia jest skaza-
ny na karłowatość lub ostateczny upa-
dek.
Kilka lat temu spędzałem wakacje
nad Jeziorem Pomorze. Tamtego dnia
wstałem wyjątkowo wcześnie. Stanąłem
nad brzegiem jeziora. W pobliżu nie było
żywej istoty, nawet wiatr zapadł bezsze-
lestnie w wodne szuwary. Wstający świt
przeganiał wolno ariergardę odchodzą-
cej nocy. Pierwszy, nieśmiały refleks sło-
necznego Światła utorował sobie drogę i
łagodnie pełznął po nieruchomej tafli
wody. Tak majestatycznego wizerunku
pierwotnych sił nie widziałem nigdy. Pa-
trzyłem na nie z zachwytem, jakbym
wszedł do samego wnętrza celtyckiej
świątyni, gdzie druidzi składają na ka-
miennym ołtarzu ofiarę Boskiemu Słoń-
cu. Chciałem ująć w słowach cudowność
ofiarowanej mi chwili. Poszukiwałem ich
w swej pamięci, aż po najgłębsze zaka-
marki przeznaczone jedynie na coś nad-
zwyczajnego. Czas mijał i wraz z nim
przemijały barwy pierwszego promienia,
który tamtego poranka dotknął wody je-
ziora. Brakowało mi stu słów, aby tego
dokonać. Słów zaczerpniętych z naj-
czystszej krynicy polskiego słowa. A cały
świat wokół, tak godny ocalenia odcho-
dził bezpowrotnie. Poczułem wielki smu-
tek, że chwila, do której przywiązywa-
łem tak wielkie znaczenie, coraz bardziej
ulotna, staje się jedynie nostalgicznym
wspomnieniem.
Wtedy zrozumiałem, że zgubione
słowa oczekiwać będą na swego odkryw-
cę.
dr Cezary Granicki
Nasz Sztabiński Dom nr 3(240) marzec 2018 r.
LUDZKIE
OBLICZA
BIEBRZY
Adam
Wiele godzin samotnej wędrówki
Wodami jeziora, kanału i trzech
rzek.
Wraz z kończącą się nocą,
Ciemnoszary wiatr przyniósł za-
pach
Świeżego chleba.
Już wiedziałem, że do mostu
Jest niedaleko.
Przymostowa piekarnia podarowa-
ła mi
Pachnący bochenek,
Zaś most
Widok dwóch słońc.
Pierwsze wschodziło hen,
Nad ciemnym horyzontem.
Drugie było tuż pode mną,
W gładkim lustrze wody.
Biebrzańska Kraina rozpoczynała
kolejny spektakl.
Stałem na moście,
Patrzyłem,
Jadłem chleb i byłem szczęśliwy.
Chociaż...
Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że je-
steś
Adamie.
Nie wiedziałem, że jesteś
Jak most.
Jak ten goniądzki most.
Dzisiaj wiem.
Obaj jesteście tutejsi, u siebie.
W miejscu właściwym, potrzebnym
i ważnym.
Pomagacie zobaczyć i zrozumieć
Więcej i inaczej,
W świecie i w sobie.
Dzięki Wam łatwiej jest dotrzeć do
celu.
Pozwalacie odejść, ale i powrócić.
Przede wszystkim zaś
Łączycie, łączycie, łączycie.
Z Wami łatwiej jest żyć,
Żyć razem.
A wszystkie swe role krasisz
Adamie
Wypełniającą Cię radością życia.
Szczodrze się nią dzielisz.
W wielu sercach już mieszkasz,
Razem ze swoim słonecznym
uśmiechem.
Twoje ślady widzę nie tylko
„Tam, gdzie ten most”.
Most godny Twojego Imienia.
Sławomir lzak
7
�
��������������������������������������������
�����������
�����������
�������������������������������������������
�������������������������������������������������
����������������������������������������������������
�������������������������������������������������
��������������������������������������������������
����������������������������������������������
�����������������������������������������������
�������������������������������������������������
���������������������������������������������������
�����������������������������������������������
�����������������������������������������������
��������������������������������������������������
���������������������������������������������������
��������������������������������������������������
�������������������������������������������������
�������������������������������������������������
��������������������������������������������
��������������������������������������������������
���������������������������������������������������
��������������������������������������������������
������������������������������������������������
��������������������������������������������������
�������������������������������������������������
�����������������������������������������������
����������������������������������������������������
����������������������������������������������������
��������������������������������������������������
����������������������������������������������������
������������������������������������������������
�����������������������������������������������
�����������������������������������������������
������������������������������������������������
�����������������������������������������������
���������������������������������������������������
��������������������������������������������������
������
�����������������������������������������������
�����������������������������������������������������
�����������������������������������������������
�����������������������������������������������
������������������������������������������������
���������������������������������������������������
��������������������������������������������������
���������������������������������������������������
�����������������������������������������������
���������������������������������������������
�����������������������������������������������
���������������������������������������������������
����������������������������������������������
�������������������������������������������������
������������������������������������������������������
������������������������������������������������
�����������������������������������������������
�����������������������������������������������������
���������������������������������������������������
���������������������������������������������������
������������������������������������������������
�������������������������������������������������
���������������������������������������������������
������������������������������������������������
�����������������������������������������������
������������������������������������������������
����������������������������������������������
������������������������������������������������
��������������������������������������������
�������������������������������������������������
������������������������������������������������������
�������������������������������������������������
���������������������
�����
�������������������������������������������������
������������������������������������������������
�������������������������������������������������������
������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
��������������������������������������������������
��������������������������������������������������������
������������������������������������������������������
����������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
������������������������������������������
���������������������������������������������
��������������������������������������������������
��������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
���������������������������������������������������
�������������
��������������������������������������������������
�����������������������������������������������
���������������������������������������������������
�������������������������������������������������
�������������������������������������������������
�������������������������������������������������
���������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
��������������������������������������������������������
���
����������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
�������������������������������������������������������
����������������������������������������������
���������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
������������������������������������������������
�����������������������������������������������
������������������������������������������������������
����������������������������������������������������
��������������������������������������������������
���������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
�������������������������������������������������
������������������������������������������������������
������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
������������������������������������������������������
����������������������������������������������������
�������������������������������������������������
�������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
��������������������������������������������������������
������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������
��������������������������������������������������
����������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������������������
�������������������������������������������������������
�������������������������������������������������
������������������������������������������������
���������������������������������������
��������������������������������������������������
����������������������������������������������������
���������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
��������������������������������������������������
��������������������������������������������������
������������������������������������������������������
������������������������������������������������������
��������������������������������������������������
��������������������������������������������������
���������������������������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������������������������
���������
���������������
��������������������
��������������������������������������������
�������������������������������������������������
������������������������������������������������
�����������������������������������������������
�����������������������������������������������
����������������������������������������������
�������������������������������������������
�������������������������������������������������
���������������������������������������������
���������������������������������������������
�����������������������������������������������
�� ������ ������������� ������ ������� ��������
��������������������������������������������
�������������������������������������������
��������������������������������������������������
�������������������������������������������������
����������������������������������������������
���������������������������������������������
������������������������������������������������
��������������������������������������������������
��������������������������������������������
����������������������������������������������
�����������������������������������������������
�����������������������������������������������
�������������������������������������������������
��������������������������
������������������������������������
�������������������������������������������
����������������������������������������������
������������������������������������������������
������������������������������������������������
�������������������������������������������������
���������
���������������������������������������������
����������������������������������������������
���������������������������������������������
������������������������������������������������
������������������������������������������������
������������������������������������������������
������������������������������������������������
������������������������������������������������
��������������������������������������������������
����������������������������������������������
����������������������������������������������
��������������������������������������������
���������������������������������������������
��������������������������
����������������������������������������������
��������������
dziwie sycąc oczy pięknymi widoka-
mi, jest Augustowszczyzna. Pisząc
to, nie mam na myśli ośrodka spor-
tów wodnych - Augustowa, lub
prawdziwie pięknych, ale już wielu
turystom znanych Wigier, chodzi mi
o miejsca nieznane, nie opisywane
w żadnym przewodniku.
Takiem miejscem, gdzie byłam
pierwszym bodaj zwiedzającym, jest
Krasnybór, oddalony o parę kilome-
trów od stacji kolejowej Jastrzębna.
W dawnych, bardzo dawnych cza-
sach szumiał tu nieprzebyty bór, a
nad płynącą leniwie La- dzianką
mieszkał pobożny i prawy człowiek
nazwiskiem Kiryk. Pewnej nocy za-
stukała do okienka jego chatki zdro-
żona niewiasta, prosząc, by ją wraz
z synkiem przeniósł na drugą stronę
rzeki. Wziął ją więc Kiryk na barki i
wstąpił w wodę, a niewiasta tak była
lekka, że wcale nie czuł jej ciężaru.
Kiedy już byli na przeciwległym brze-
gu, objawiła mu niewiasta, że jest
Matką Bożą i wraz z Synkiem idzie
do puszczy i tam już chce pozostać.
Wskazała wzgórze, na którem
chciałaby zamieszkać, i kazała tu
zbudować kościół. Tak opisują hi-
storję powstania kościółka w Kra-
snymborze stare kantyczki, Śpiewa-
ne przez wieśniaków. I dalej snuje
się poprzez wieki piękna legenda.
Przyszły złe czasy, rozgorzały srogie
wojny, dużo ludzi padło w bojach,
innych zmogła zaraza. Opustoszały
wsie Ladziańskie, zapomniano o ko-
ściółku. Krzewy porosły ścieżki doń
wiodące i drogi, domy się w gruzy
rozsypały, bór zazdrośnie ukrył świę-
tynię.
Aż dnia pewnego landziański pan
polował w swych rozległych lasach i
zapędził się za szybkonogim jeleniem
daleko wgłąb puszczy. Wtem z zazie-
leni gęstego listowia zamajaczyła mu
biel jakiejś budowli. Skierował konia
w tę stronę i oto po chwili stał przed
małym, w krzyż zbudowanym, wro-
słym w ziemię kościółkiem, wokół
którego pleniły się dzikie krzewy i
chwasty. W ten sposób odnalazł się
stary kościołek, a z nim i cudowny
obraz Matki Boskiej Landziańskiej. Z
biegiem lat nazwano to miejsce Kra-
snym Borem. Władze kościelne usta-
nowiły tu parafję, a obraz Najświęt-
szej Panny zasłynął szeroko swemi
łaskami. Piękny ten obraz jest bardzo
stary, trudno jednak określić, kiedy
powstał. Proboszcz miej scowy po-
siada jego kopję w minjaturze, na któ-
rej wyryta jest data, sięgająca VII w.,
czyli czasów, gdy na tych ziemiach
panowało jeszcze pogaństwo. Jeżeli
ta data jest prawdziwa stąd wniosek,
że obraz ten przywędrował do nas z
jakiegoś kraju, już wówczas chrze-
ścijańskiego. Wśród jasnej, z cegły
ułożonej posadzki kościoła ciemnieje
płyta, zamyka wejście do podziemi.
Przez wieki całe nikt się nie odważył
tam zejść, płyta więc wrosła w po-
sadzkę, spoiła się z nią, kryjąc tajem-
nicę lochów. Ale ciekawość dręczyła
ludzi, więc opowiadali sobie o tem,
że podobno w podziemiach są ukryte
skarby, a dowcipni twierdzili, że na-
pewno schowane tam jest też jakieś
wiekowe wino, albo stary miód.
Kiedy rozbierano starą plebanię,
robotnicy natrafili nagle na podziem-
ny korytarz. Wiódł on w stronę ko-
ścioła, a kończył się potężnemi
drzwiami, na których wisiały klucze.
Za drzwiami znajdował się loch, a w
nim leżało kilka szkieletów - nie by tu
ani złota, ani miodu. Zamknięto spo-
wrotem kute drzwi, zasypano pod-
ziemne przejście. Gdyby pomiędzy
tymi, którzy zeszli do lochu, był jakiś
uczony badacz, możeby sama budo-
wa lochu, może jakieś napisy nawpół
starte, lub przedmioty, które uszły
uwagi obecnych, możeby to wszyst-
ko powiedziało im coś więcej, może
pozwoliło by określić epokę, lub po-
chodzenie kośćców.
Ponieważ kościołek jest bardzo
mały, parafia pobudowała na sąsied-
nim wzgórku obszerną kaplicę, gdzie
się odbywają nabożeństwa. Jednak w
każde święto kościół też jest otwarty,
a tłumy wiernych dążą ku niemu, by
oddać cześć Królowej Pokoju. A ona
z litosnym. dobrotliwym uśmiechem
spogląda na tych, wśród których
sama obrała sobie mieszkanie, ucie-
kając ze wspaniałych, a zgiełkliwych
miast do cichej puszczy.
Julia Rymaszewska.”
(Zachowano oryginalną pisownię)
Ryszard Korąkiewicz
TZapyT z z -
„ARA, 4.26
j4 ż 4
= | 4 U Ą Kościół Zwiastowania
Di „PA NMP w Krasnymborze
( _ 1929 rok
a
Nasz Sztabiński Dom nr 3(240) marzec 2018 r.
DAJĘ SŁOWO...
FAKE NEWS
Z POLSKIM AKCENTEM
Nie dajmy się zwieść brukselskiemu i rosyjskiemu bet-
kotowi o polskim faszyzmie. W Związku Sowieckim ist-
niała gazeta, która nazywała się <<Prawda>>, a zna- ( R
czyła <<kłamstwo>>. Wyrażenie <<walka o pokój>> (...) RANE o drżenie
serca, bo miało konotacje wojenne. Podobnie jak wyraz <<bezpieczeństwo>> w
języku komunistów
Czy naprawdę nie zdajemy sobie sprawy z tego, że żyjemy w epoce nowomowy
ifake newsów, czyli informacji niosących zamiast rzetelnej wiedzy fałsz, obłudę, kłam-
stwo, manipulację, krętactwo, dezinformację, blef, bzdury, oszustwo, bałamuctwo i
wszelkie inne synonimy łgarstwa? Do naszego języka leksykalni manipulatorzy wpro-
wadzają bałagan, wychodząc ze słusznego wniosku, że zamieniając znaczenie i sens
słów, plączemy się w definiowaniu siebie i otaczającego nas świata. Jeszcze do nie-
dawna myślałem, że młodzieżowe formy powitań funkcjonujące na portalach spo-
łecznościowych typu siema ryju lub cześć alkoholiczko są marginesem zachowań.
Niestety, jakiś czas temu jeden z tak zwanych znanych pisarzy, siedzący w kafejce w
towarzystwie kobiet, na widok kolegi zawołał Chodź, k... już są!. Swoje zachowanie
usprawiedliwiał później następująco: do mężczyzn też mówię czasami per ... (brak
cytatu — zbyt drastyczne) lub ... (jeszcze wulgarniejsze), a kobiety do mnie << cześć
.. >> (nieodpowiednie nawet dla dorosłych). To jest po prostu taka gra na słowa,
tylko i wyłącznie na słowa, a nie na ich znaczenie. Taki rodzaj kodu między samymi
swoimi, taka po prostu wolna amerykanka. Stawianie języka na głowie jest stare jak
świat. Jeden z najstarszych strategów wojennych — Sun Zi, żyjący na przełomie Vli V
wieku przed Chrystusem, nawoływał, by podczas wojny między państwami kompro-
mitować przywódców wroga, szydzić z żołnierzy nieprzyjaciela, siać nienawiść i kłót-
nie między obywatelami, sprzyjać rozwiązłości i mówić językiem kłamstwa. Powyż-
sze nauki doskonale przyswoił sobie ambasador rosyjski w Polsce, który w rocznicę
wyswobodzenia obozu Auschwitz powiedział między innymi: Niestety, i dzisiaj są
Państwa, gdzie podnoszą głowę neonaziści, do rangi bohaterów narodowych są pod-
naszani ci, którzy współpracowali z nazistami i mordowali ludność cywilną z powodu
<<nieprawidłowej przynależności narodowej>>, organizowane są marsze z pochod-
niami nacjonalistów pod hasłami narodowej wyższości i nietolerancji rasowej, a po-
mnikom ku czci tych, co walczyli przeciwko faszyzmowi, wypowiada się wojnę. (...)
W obecnych czasach tzw. <<post-prawdy>> pod wpływem koniunktury politycznej i
wojen informacyjnych częstokroć dochodzi do wypaczenia pojęć, zniekształca się
wizja dobra i zła, zbrodniarze stają się <<bojownikami o wolność>>, a wyzwoliciele —
<<okupantami>> i <<ciemiężycielami swobody>>. | kto mówi? - chciałoby się spytać.
Rosjanin. | wiadomo, jaki kraj miał na myśli. Gorzej, jeśli to nasi rodacy, nawet o
niezwykle niemiecko brzmiących nazwiskach, wyjeżdżają za granicę i tam szkalują
własną ojczyznę, nazywając polski patriotyzm ksenofobią, rasizmem i nacjonalizmem,
tradycję wstecznictwem, ciemnogrodem i zacofaniem, a bezbożnictwo wycierają gębą,
mówiącą, że to jedynie krytyka Kościoła i religii. Nie dajmy się zwieść brukselskiemu
i rosyjskiemu bełkotowi o polskim faszyzmie. W Związku Sowieckim istniała gazeta,
która nazywała się Prawda, a znaczyła kłamstwo. Wyrażenie walka o pokój odmie-
niane we wszystkich przypadkach przyprawiało o drżenie serca, bo miało konotacje
wojenne. Podobnie jak wyraz bezpieczeństwo w języku komunistów. Jeden z naj-
większych oprawców PRL - dyrektor Departamentu Śledczego Ministerstwa Bezpie-
czeństwa Publicznego płk Józef Różański, który wyznawał zasadę, że ptaszek ma
Śpiewać, był sadystą czerpiącym satysfakcję z katowania więźniów. Włodzimierz Le-
chowicz usłyszał od niego: Zdechniesz wtedy, kiedy my zechcemy, ale przedtem sto
razy przeklniesz chwilę, kiedy cię matka urodziła. Będziemy wypruwać z ciebie Żyły i
łamać ci kości, a w drugim pokoju będziemy je składać na nowo — aż do skutku i jak
długo zechcemy. Dziś łamią nas także na Zachodzie: rok temu były prezydent Francji
powiedział polskiej premier: wy macie zasady, my mamy fundusze strukturalne. Nic
dziwnego, że wiceszef Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki, który powyż-
sze słowa określił mianem chamstwa, kilka tygodni temu musiał pożegnać się ze
swoim unijnym stanowiskiem. Ludzie mówiący prawdę wciąż mają pod górę. W do-
bie świata skneblowanego siecią jest to szczególnie widoczne. Dr Tomasz Rożek,
prowadzący Sondę 2 przypomina, że jeśli ktoś myśli, że wystarczy mieć rację, by
wygrać dyskusję w internecie, by narzucić swoją narrację, niech ze swoją naiwnością
wraca do przedszkola. W dobie fake newsów nie powinny więc nas dziwić informacje
o polskich obozach Śmierci i o tym, że Polacy byli współodpowiedzialni za Holokaust.
Nikt nie jest w stanie zapanować nad medialnym, zwłaszcza internetowym, chaosem
informacyjnym, ale można starać się zwiększyć produkcję informacji zgodnych z praw-
dą jako odtrutkę na to kłamstwo. Coś na zasadzie leczenia syfa za pomocą pudru.
Tyle że oddajemy w ten sposób cząstkę własnego serca, wrażliwości i duszy we
władanie monstrum. Koło się zamyka, a my nadal nie mamy pewności, że nas kupią.
Erazm Stefanowski
��
��������������������������������������������
���������������
�������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������
��������������������������
������������������������
������������������������
���
����������������������������������
��������������������������������������
������������������������������������
������ ����� ���������� ��� ������� ��
��������������������������������������
���������������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������������
������������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������������
����������������������������������������
�����������������������������������
��������
�������������������������������
��������������������������������������
�������������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
������ ������� ������� �� ������
�������������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
��������������������
����������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
���������������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
����������������������������������
��������������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������������
�������������������������������������
�����������������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
�������������������������������������
����������������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
����������������������������������������
����������������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������������
������������������������������������
��������������������������������������
����������������������������������������
������������������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������������
���������������������������������������
��������������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
��������������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
��������������������������������������
��������������������������������������
��������������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
����������������������������������������
���� ����������� �� ��������������
������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������������
��������������������������������������
����������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
����������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
���������������������
������������������������
���������������
���������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������������
��������������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������������
����������������������������������������
���������������������������������
����������������������������������������
������������������������������������
���������������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
���������������������������������������
�������������������������������������
����������������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������������
�������������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
������������
���������������������������������
������������������������������������
���������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
��������������������������������������
������������������������������������
��������������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
��������������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
����������������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������������
��������������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
����������������������������������������
��������������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������������
���������������������
���������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
��������������������������������������
������������������������������������
��������������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������������
���������������������������������������
����������������������������������������
��������������������������������������
��������������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
���������������������������������������
�����������������������������������������
����������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������������
��������������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������������
���������������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������������
�������������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������������
��������������������������������������
�������������������������������������
����������������������������������������
��������������������������������������
������������������������������������
czą. Dobrze, niech już tak będzie - od-
parłem. Poczułem się w tym momencie
jakby już mniej osamotniony. Ale i oto
wybiła na dworcowym zegarze godzi-
na 2.30 i pociąg do Samarkandy wto-
czył się na stację Taszkient Główny.
Wśród innych podróżnych pojawiło się
trzech z jednym wiadrem, a niosący z
wiadrem zupę byłem ja. Zajęliśmy we
trójkę cały przedział. Podczas ruchu po-
ciągu zrobiło się trochę cieplej iw prze-
świadczeniu, że nie jestem już sam, za-
snąłem na amen. Jakież po obudzeniu
było moje zdziwienie, gdy stwierdziłem,
że jednak jadę sam w przedziale z pu-
stym wiadrem, bo zupę spałaszowali ci
dwaj szpany. Więc nowa rozpacz, więc
nowy smutek i żal ścisnął za serce.
Przygodni przyjaciele zniknęli jak
kamfora. Na domiar złego - jak na iro-
nię - teraz, kiedy mógłbym coś zjeść,
nie mogę, bo nie mam po prostu już co
jeść.
Jak się potem okazało, pociąg Ów wca-
le nie jedzie do Samarkandy, lecz tylko
do stacji Ursacieskaja. Na tej bowiem
stacji musiałem opuścić pociąg, a była
już godz. 11 w dzień. Jeść mi się chcia-
ło okrutnie. Za pozostałe 6 rub. kupi-
łem - 1,5 kg dobrych jabłek na bazarze
(chleba nie sprzedawano, był wydawa-
ny tylko na kartki) i na raz je zjadłem.
Tu dowiedziałem się, iż po południu od-
jedzie pociąg do Samarkandy. | znowu
mimo próśb i płaczu kontrolerka nie
chciała mnie wpuścić na peron bez bi-
letu. Znowu więc zmuszony byłem prze-
skoczyć płot z wiadrem, tym razem pu-
stym i wcisnąć się do wagonu. Naza-
jutrz wymęczony i wygłodzony znala-
złem się na stacji kolejowej, w Samar-
kandzie. Idąc zamyślony nad swą dolą
torami (z boku po podkładach) w kie-
runku polskiej placówki (konsulatu?),
nie usłyszałem gwizdu manewrującej lo-
komotywy. | oto nagle odczułem silne
uderzenie jej zderzakiem w plecy, któ-
re było tak potężne, iż przerzuciło mnie
na drugi tor. Straciłem chwilowo przy-
tomność i dopiero ocknałem się, gdy by-
łem szarpany i przeklinany przez ma-
szynistę, który zatrzymał lokomotywę i
groził ukaraniem za włóczenie się po to-
rach. Ale kiedy zobaczył, że się pode-
rwałem na nogi, zostawił mnie w spo-
koju, a sam oddalił się do lokomotywy i
odjechał. Odczuwałem ból zbitych że-
ber, guzów na głowie, potłuczonych łok-
ci, ale poczucie zagrożenia aresztowa-
niem i agresja maszynisty zmusiły mnie
do poderwania się i ucieczki. Prawdzi-
wy ból odczułem nazajutrz. Po tym wy-
padku szedłem, gdzie oczy poniosą, ale
gdy znalazłem się w pobliżu stacji głów-
nej, zauważyłem stojące na bocznicy
wagony, a w nich i obok znajome twa-
rze Polaków. Tak, to nieomylnie te same
rodziny, które jechały zagubionym prze-
ze mnie tydzień temu pociągiem. Ra-
dość zagościła w mych oczach, że je-
stem znowu wśród swoich. A więc przy-
kre potłuczenie i koniec tułaczki? - Oto
niebawem ujrzę matkę i rodzeństwo! -
pocieszałem się. Ale jak się okazało, ra-
dość była przedwczesna, bo już po
pierwszej rozmowie dowiedziałem się,
iż na stacji w Samarkandzie odczepio-
no tylko 4 wagony, a reszta eszelonu z
Polakami, w tym i moja rodzina, poje-
chała dalej w kierunku Buchary. Znajo-
me rodziny z Zabłudowa, czekające na
skierowanie do kołchozów przywitały
mnie z uśmiechem, zabandażowano mi
szmatami potłuczone rany, ale gorzej
było z jedzeniem, wszak sami cierpieli
głód. I tylko jeden raz w ciągu 2 dób pew-
na kobieta zdobyła się na podzielenie
się ze mną kosztem swego żołądka kil-
koma łyżkami niby zupy, niby lury. Głód
i ból potłuczenia sprawiły, iż robiło mi się
ciemno w oczach i słaniałem się na gięt-
kich nogach jak pijany. Czułem, że umrę
z głodu wśród swoich znajomych. Dla-
tego już na trzeci dzień wybrałem się w
dalszą podróż w poszukiwaniu rodziny.
Wkrótce też wsiadłem do pociągu jadą-
cego do Buchary, lokując się w wolnym
przedziale. Ale za chwilę wszedł doń ja-
kiś bogato ubrany Uzbek z 2 walizkami i
zaraz pociąg ruszył. Byłem wycieńczo-
ny i wygłodzony do tego stopnia, iż wy-
rażnie czułem zbliżającą się śmierć. Za-
stanawiałem się, jak wytrzymać te kilka
dni na dojazd do Buchary lub być może
dalej. Na jednej z kolejnych stacyj po-
stanowiłem wyjść na chwilę, może ko-
goś poprosić o pożywienie? - Ale oto sie-
dzący i nie odzywający się dotąd Uzbek
daje mi pieniądze i prosi, żebym mu ku-
pił kilo winogron i lepioszkę (placek), co
też z chęcią uczyniłem. Wówczas mój.
współpasażer podzielił się ze mną plac-
kiem, a z winogron wybrał dwa najdo-
rodniejsze grona, a resztę oddał mnie
za usługę. Nareszcie ożyłem, tym bar-
dziej, iż podobna sytuacja powtórzyła się
kilkakrotnie w drodze do Buchary. Był to
naprawdę jakiś tajemniczy Uzbek, tym
bardziej, że nie życzył sobie żadnej roz-
mowy ze mną, a tylko hojnie obdarowy-
wał mnie za każdą świadczoną mu usłu-
gę. Musiał być bardzo bogaty i bał się
nawet na chwilę odejść od drogocenno-
ści wiezionych w walizkach. Nocą razem
wysiedliśmy w Bucharze. Chętnie pomo-
głem podnieść walizkę swemu dobro-
czyńcy do dworca, a sam udałem na
bocznicę do wagonów z Polakami, wo-
kół których płonęły ogniska. Mocno wy-
trzeszczałem oczy, czy wśród szpalerów
siedzących w ciemności przy tobołach
rodzin nie odnajdę swoich bliskich, a
wiadro wciąż mi przeszkadzało w po-
ruszaniu się. Spotkałem znowu kilka ro-
dzin z Białostocczyzny. Od nich dowie-
działem się też, że wagony z moją ro-
dziną pojechały dalej w kierunku Stali-
nabadu, pociąg tam ma odjechać jutro
o godz. 11. Przenocowałem z rodzina-
mi do rana. Nazajutrz odezwał się zno-
wu głód i pragnienie, a słońce mimo
końca grudnia prażyło niesamowicie.
Byłem przecież na południu gdzieś na
pograniczu Afganistanu. Około godz.
11, jak zwykle bez biletu, wsiadłem do
pociągu ciasno zapakowanego ludź-
mi, ale miejsce siedzące znalazłem.
Jadąc pociągiem, obserwowałem
niecodzienne zjawisko, tj. posrebrza-
ne wiecznym śniegiem niebotyczne
szczyty pasma gór Tien Szan, choć
dokoła panował tropikalny upał, że w
piasku jajko można było upiec. Te kil-
kukilometrowej wysokości pasma gór-
skie wydawały się tak blisko jadącego
pociągu, że chciałem dla ochłody za-
ryzykować dotrzeć do nich. Ale odcią-
gnął mnie od tego zamiaru współpa-
sażer - Tadżyk, który określił do nich
dystans na co najmniej 100 km, a mnie
się wydawał na 2-5 km. Tatry wydawa-
ły się wobec tych gór kopciuszkiem.
Nadeszła noc, a ja na każdej stacji
wybiegałem z wagonu dla sprawdze-
nia, czy nie ma gdzie mojej rodziny. W
końcu zmęczyłem się do tego stopnia,
że zasnąłem na dobre. Obudziłem się
dopiero nad ranem, kiedy pociąg po-
czął zwalniać na kolejnej większej sta-
cji. Byłem zaniepokojony i zirytowany,
że przespałem tyle przystanków, a być
może na którymś z nich mogła być
moja rodzina. Ale i złość szybko minę-
ła, gdy na peronie jak zwykle ujrzałem
rutynowe toboły, a na nich znane mi
śpiące rodziny Polaków z Białostocczy-
zny. W oczekiwaniu na zatrzymanie się
pociągu stanąłem przy drzwiach i oto
stał się cud. Pociąg zatrzymał się w
miejscu, w którym drzwi mego wago-
nu stanęły naprzeciwko tobołków mo-
jej rodziny. Bracia z siostrą spali smacz-
nym snem, ale matka i tej dziesiątej z
kolei nocy nie spała, wpatrując się w
nadjeżdżające pociągi, a nuż ujrzy w
Polacy na wygnaniu
Nasz Sztabiński Dom nr 3(240) marzec 2018 r.
którymś z nich zagubionego syna. Ra-
dości nie było końca... Mnie wygłodzo-
nego poczęstowała ostatnim suchar-
kiem chleba i fioletową cebulą. Zjawi-
łem się w sam raz, bo w tym dniu w po-
łudnie rodzina moja wraz z innymi zo-
stała odwieziona do oddalonego o 25
km kołchozu. Gdybym się kilka godzin
spóźnił lub gdybym w porę się nie obu-
dził w pociągu, nigdy nie odnalazłbym
rodziny i umarłbym z głodu. Tak się sta-
ło z wieloma zagubionymi dziećmi. W
kołchozie Tadżykistanu przebywaliśmy
tylko miesiąc. Ulokowano nas tu w dom-
ku z gliny bez okien, pieca, komina, tyl-
ko trochę Światła padało z wybitej dziu-
ry wścianie. Pracowaliśmy na plantacji
bawełny przy jej zbiorze, za co otrzy-
mywaliśmy ja, mama i Romek po 15 dag
prosa w łuskach, które trzeba było tłuc
w stępce lub zemleć w żarnach i dopie-
ro potem gotować z tego jakąś marma-
łygę. Głodno było, ale jakoś miesiąc się
przetrwało, bo oto ni stąd ni zowąd zja-
wił się przewodniczący kołchozu i ka-
zał nam, Polakom ładować się na arby
(wozy), które odwiozły nas z powrotem
na stację kolejową. Tu ulokowano nas
w wagonach, tym razem osobowych, i
wieziono kilka dni i nocy w nieznanym
kierunku. Może do Polski? (c.d.n.)
Stanisław Klencner
ROCZNICA
I REFLEKSJE
Nadzieją byliśmy pełni,
Nadziei byliśmy wierni.
Na powrót do Kraju nie wątpiliśmy,
Jeszcze tylko przetrwać musimy
Ten czas syberyjskiej zimy.
Lekarza nie było.
Malaria, to piołun z dachu,
Z gorączką - na piec!
Nogi odmrożone, poproś o specy-
fik Rosjankę,
Zawiń szmatkami
I żarliwie proś -
Matko Boska, módl się za nami.
Głód?
Jeszcze mamy kłosy z rżyska
W woreczku schowane,
Pod groźbą kary zbierane.
Pokrzywy suche pęki wiszą na ścia-
nie
I ziemniaki w kąciku, te po wykop-
kach
Rękami gołymi z ziemi wygrzeba-
ne.
Jeszcze trochę, jeszcze chwilę,
Bądźmy cierpliwi,
Wrócimy do Ciebie
Nasza Polska Ziemio,
Matko - Ziemio - na pewno wróci-
my.
Lidia Łazarska
��
��������������������������������������������
�����������������������
����������������
����������������
����������
�������������
���������������������������������������������������
���������������������������������������������������
��������������������������������������������������
�������������������������������������������������������
����������������������������������������������������
����������������������������������������������������
��������������������������������������������������
������������������������������
���������������������������
���������������������������������������������
������������������������������������������
�����������������������������
������������������������������������������������
����������������������������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������������������
��������������������������������������������������
�������
������������������������������������������������
��������������������������������������������������
������������������
�������������������������������������������������
�����
����������������
���������������������������������������������������
���������������������������������������������������
����������������������������������������������
���������������������������������������������������
���������������������������������������������������
���������������������������������������������������������
���������������������������������������������������
������������������������������������������������
������������������������������������������������������
������������������������������������������������
�����������������������������������������������������
����������
���������������
������������������������������������������������������������������������������������
������������������
������������������������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������
�����
���������������������������������������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������������������������������
���������������������������
�����������������������������
�������������������������������
���������������������������������
�������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
��������������������������������������
�����������������������������������������
���������������������������������������
���������������������������������������
�������������������������������������
������������������������������
��������������������������������
�������������������������������
�����������������������������
��������������������������������
�������������
��������������������������������
�������������
��������������������������������
�������������
��������������������������������
��������������������������������
��� ������������ �����������
�����������������������������
���������������������
�������������������������������
�������������������������������
������������������������������
��������������������������������
������������ ���������� �����
����������������������
���
��������
���
������
���
������
���
���������
���
���������
���
������
���
��������
���
���������
���
���������
�����������
�������
����������
�������
�������������
������������������������
��������������������������������
�����
���������������������������������
����
���������������������������
������������������������������������
�����
�����������������������������������
������������������
������������������������������
������������������������������
����������������������������
�������������������������������
��������
��������������������������������
�����������������
�������������������������������
�������������������������������
���������������������������������
��
������������������������������
�����
��������������������������������
����
�������������������
�����������������
��������������������������������
�����������������������������
��������������������������������
������������������������������
�������������
������������
��������������
������������������
�����������
�����������������
��������������������������
����������������������������
�������
��������������������������������
���������������������
���������������������������
������������������������
�����������
�����������������������
������������������������
��������������
��������������������������
����������������������������
����������������
MINI-KALENDARIUM
1.11.1966 r. Radziecki pojazd kosmiczny
wylądował na Wenus. Było to pierwsze
lądowanie pojazdu skonstruowanego
przez człowieka na innej planecie.
2.1I1.1476 r. W bitwie pod Grandson w
Szwajcarii chłopska piechota pokonała
konnicę rycerską. Udało się to dzięki wy-
nalazkowi piki - bardzo długiej włóczni,
która aż do skonstruowania broni palnej
była najważniejszym elementem techno-
logii wojennej.
2.11.1944 r. Trzem kobietom w USA sąd
przyznał odszkodowanie za uszczerbek
na zdrowiu, jaki poniosły, gdy z implan-
tów powiększających biust wyciekł silikon.
3.1I1.1847 r. W Edynburgu przyszedł na
świat Alexander Graham Bell. Utworzył
szkołę kształcącą nauczycieli dla niesły-
szących i - by ulżyć ludziom z osłabio-
nym słuchem - wynalazł telefon.
3.II1.1862 r. Louis Paseur dokonał pierw-
szej pasteryzacji. Tym, co podano naj-
pierw tej metodzie konserwacji, nie były
bynajmniej produkty spożywcze, tylko
mocz i krew.
4.1I1.1678 r. Na świat przyszedł Antonio
Vivaldi, ksiądz, wirtuoz skrzypiec i kom-
pozytor. Napisał 40 oper, liczne serena-
dy i koncerty, m.in. słynny cykl „Pory
roku”.
4.1I1.1963 r. Po raz pierwszy palenie ty-
toniu uznano za jedną z przyczyn śmier-
ci. Adnotacja taka pojawiła się w karcie
zgonu 59-letniego mieszkańca Manche-
steru, który palił 15 papierosów dziennie.
5.1I1.1234 r. Urodziła się Kunegunda,
księżna krakowska i sandomierska. Żyła
tak świątobliwie, że postanowiła zacho-
wać dziewictwo również w małżeństwie,
co sprawiło, że Bolesław V był nie tylko
Wstydliwy, ale i bezdzietny.
5.11.1616 r. Kościół katolicki wydał dekret
stwierdzający, że teoria Kopernika jest
„fałszywa i błędna”.
6.1I1.1886 r. Uruchomiono pierwszą w
USA elektrownię. Działała dwa tygodnie.
7.1I1.1000 r. Rozpoczął się Zjazd Gnieź-
nieński. Na zaproszenie ówczesnego
władcy Polski Bolesława Chrobrego do
naszego kraju przybył Cesarz Otto III,
monarcha usiłujący pod swym panowa-
niem zjednoczyć Europę. Niestety, dwa
lata później Otto zmarł i sprawa zjedno-
czenia odsunęła się o blisko tysiąc lat.
7.1I1.1933 r. Dwa dni po śmierci Stalina
Katowice zostały nazwane Stalinogro-
dem. W 1956 r., kiedy w ZSRR „zdema-
skowano” kult jednostki, miasto powróci-
ło do dawnej nazwy.
7.1l1.1997 r. Zmarła Agnieszka Osiecka,
poetka powojennej kontestującej mło-
dzieży, autorka tekstów wielu znanych
przebojów, m.in. „Okularnicy”, „Niech no
tylko zakwitną jabłonie”.
8.1I1.1223 r. Zmarł Wincenty Kadłubek,
nadworny kancelista Kazimierza Il Spra-
wiedliwego, autor kroniki „Magistri Vin-
centi Chronica Polonorum”, obejmującej
historię Polski od czasów legendarnych
po 1202 r.
9.1I1.1564 r. Urodził się niemiecki astro-
nom David Fabricus, który dojrzał pierw-
szą gwiazdę zmienną. Do czasów tego
odkrycia popularny był pogląd Arystote-
lesa, że wszystko, co znajduje się na nie-
bie - jest stałe i niezmienne.
9.II1.1652 r. Po raz pierwszy w czasie po-
siedzenia sejmu poseł skorzystał z pra-
wa liberum veto. Fatalne to prawo pozwa-
lało szlachcicowi unieważnić dowolną
uchwałę sejmu. Wystarczyło krzyknąć
„Veto”. Czyli protestuję, by wszystkie po-
stanowienia dotyczące aktualnie dysku-
towanej sprawy utraciły na ważności.
10.1I1.1628 r. Urodził się Marcelo Malpi-
ghi, lekarz nadworny papieża Inocente-
go XII. Malpighi odkrył kubeczki smako-
we, zaobserwował czerwone ciałka krwi i
wysunął przypuszczenie, że to im własnie
krew zawdzięcza swoją barwę.
11.1I1.1955 r. Zmarł sir Alexander Fleming,
laureat nagrody Nobla, Jego kariera na-
ukowa mogłaby służyć jako przykładem
tego, ile każdy badacz zawdzięcza przy-
padkowi i łutowi szczęścia, Gdy w 1921
r. Badał bakterie, do preparatu wpadła mu
kropla z nosa (był zakatarzony), co do-
prowadziło do odkrycia naturalnego środ-
ka antybakteryjnego - lizozymu. Siedem
lat potem na pożywce bakterii przypad-
kiem wylądował strzępek pleśni. Zabru-
dzone bakterie przestały się rozwijać, a
Fleming odkrył penicylinę - pierwszy an-
tybiotyk.
12.11.1824 r. Urodził się Gustaw Robert
Korhoff, fizyk, który nie ruszając się z Zie-
mi ustalił skład chemiczny Słońca.
13.11.1855 r. W Bostonie urodził się Per-
cival Lowell, astronom, który przepowie-
dział istnienie Plutona (ostatniej jak do-
tąd planety w Układzie Słonecznym) i
twierdził, że kanały na Marsie wydrążo-
ne zostały przez istoty rozumne.
14.1I1.1879 r. W Ulm w Niemczech uro-
dził się Albert Einstein. W dzieciństwie
uważano go za opóźnionego w rozwoju.
15.III. 44 p.n.e. Zginął z rąk wrogów Ga-
jusz Juliusz Cezar, rzymski wódz. Umie-
rając rozpoznał swego zabójcę i wypo-
wiedział pamiętne słowa: „I ty, Brutusie
przeciwko mnie?”.
15.11.1493 r. Krzysztof Kolumb powrócił
z pierwszej wyprawy do Nowego Świata.
Przywiózł rośliny, zwierzęta i inne formy
życia, np. zarazki syfilisu.
16.1I1.1521 r. Ferdynand Magellan, że-
glarz i odkrywca, który po raz pierwszy
opłynął kulę ziemską, dotarł do Filipin.
17.1I1.1834 r. Urodził się Gotlieb Damler.
Skonstruował jeden z pierwszych wyso-
koobrotowych silników i wymyślił gaźnik,
co pozwoliło używać benzyny jako paliwa.
Silnik swój montował do roweru, wozu kon-
nego i łodzi, aż w końcu zbudował auto-
mobil. W 1880 r. założył firmę Daimler Mo-
toren, a w 19 lat później wyprodukował
pierwszego mercedesa. Samochód na-
zwany został imieniem córki Emila Jelin-
ka, wynalazcy pracującego u Daimlera.
18.1I1.1690 r. Urodził się Christian Gold-
bach, matematyk, który wsławił się wy-
sunięciem w 1742 r. Hipotezy, że każda
liczba parzysta większa od dwóch jest
sumą dwóch liczb pierwszych. Po dziś
dzień hipoteza ta nie została obalona ani
udowodniona. Za rozstrzygnięcie tego
problemu można dostać nagrodę milio-
na dolarów.
18.11.1963 r. Aleksiej Leonow odbył
pierwszy w historii spacer z otwartej prze-
strzeni kosmicznej. Przechadzka trwała
20 min. Leonow miał kłopoty z powro-
tem na statek - jego skafander zesztyw-
niał i przerażony kosmonauta ledwo
zmieścił się we włazie.
19.1I1. 1782 r. Urodził się Wihelm Biela,
astronom. Jego imię nosiła kometa Bieli
- pierwsze ciało niebieskie, które doko-
nało żywota na oczach astronomów. W
1846 r. Kometa rozpadła się na dwie czę-
ści, w 1852 r. Widziano w jej miejscu już
dwie inne komety, a w latach 1872 i 1885
zarejestrowano tylko jej szczątki - rój me-
teorów.
20.II1.1673 r. Zmarł ksiądz Augustyn Kor-
decki, przeor Zakonu Paulinów na Jasnej
Górze, który wsławił się mężną postawą
podczas obrony klasztoru w 1655 r. przed
najazdem Szwedów.
20.1I1.1978 r. O godz. 22.00 kapitan Kry-
styna Chojnowska-Liskiewicz jako pierw-
sza kobieta w dziejach ukończyła samot-
ny rejs dookoła świata.
21.II1.1685 r. Johann Sebastian Bach, ty-
tan muzyki baroku. Zawdzięczamy mu
zmianę sposobu strojenia fortepianu (kla-
wikordu), tak by można było grać w wie-
lutonacjach. Byłtwórcą muzyki liturgicz-
nej, pasji, kantat i chorałów.
21.1I1.1925 r. Wolfgang Pauli opublikował
zasadę zwaną zakazem Pauliego, mó-
wiącą, że dwie identyczne cząstki, np.
elektrony nie mogą znajdować się nigdy
w tym samym stanie. Dostał za to Na-
grodę Nobla.
22.1I1.1832 r. W wieku 82 lat zmarł w We-
imarze Johann Wolfgang Goethe, poeta
i dramatopisarz. Niewielu wie, iż oprócz
literatury zapisał się też w biologii. Jego
nazwisko nosi często spotykany minerał
getyt.
23.1910 r. Urodził się Akiro Kurosawa,
Nasz Sztabiński Dom nr 3(240) marzec 2018 r.
Japoński reżyser filmowy. Jego najsłyn-
niejsze filmy to "Rashomon", „Siedmiu sa-
murajów”, „ldiota” i „tron we krwi” - filmo-
wa adaptacja Makbeta.
24.11.1882 r. Robert Koch odkrył prątka
gruźlicy.
25.1I1.1954 r. Rozpoczęto seryjną produk-
cję telewizorów kolorowych.
26.II1.1926 r. W Wielkiej Brytanii wprowa-
dzono obowiązek zdawania egzaminu na
prawo jazdy. Wkrótce wymóg ten objął
większość państw na świecie.
27.11.1968 r. W wieku 34 lat zginął w ta-
jemniczym wypadku samochodowym
pierwszy człowiek, który poleciał w ko-
smos - Jurij Gagarin. Nazwiskiem Gaga-
rina ochrzczono jeden z kraterów na księ-
życu.
28.1I1.1797 r. W USA opatentowano „udo-
skonalony sposób prania tkanin”, czyli
pralkę.
28.II1. 1984 r. W Melbourne w Australii
przyszło na świat pierwsze dziecko, któ-
re rozwinęło się z zamrożonego zarod-
ka.
29.1I1.1890 r. Urodził się Harol dSpencer
Jones, angielski astronom, który obliczył
odległość między Słońcem i Ziemią.
30.III.1842 r. Pierwszy w historii pacjent
został znieczulony podczas operacji. „Za
eterowanie i nacięcie guza” miał zapłacić
2,25 dolara.
30.1II.1853 r. Na świat przyszedł Vincent
van Gogh, wybitny malarz holenderski.
Malował jasnymi, nasłonecznymi barwa-
mi, pozostawiając na płótnie grubą war-
stwę farby.
31.11.1596 r. Urodził się Rene Descartes
- Kartezjusz, ojciec nowoczesnej filozofii
i znakomity geometra.
31.1I1.1727 r. W wieku 84 lat zmarł Isaac
Newton, odkrywca prawa powszechnego
ciążenia. Cierpiał z powodu zapalenia pę-
cherza, co doprowadziło do osłabienia or-
ganizmu i śpiączki.
31.11.1889 r. Ukończono trwającą dwa
lata, dwa miesiące i dwa dni budowę wie-
ży Eiffla w Paryżu. (WiJ)
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi
dztabińskiej im. Karola brzostowskiego
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi
Sztabińskiej im. Karola Brzo- SR =
stowskiego zwraca się do czy. Ź
telników i miłośników naszej [ij
pięknej ziemi o przekazywanie >
darów (rzeczowych i pienięż- 4
nych) na dalszy rozwój Izby Re-
gionalnej, jak też na wielokierunkową
działalność naszego Towarzystwa.
Nr konta: 869351000000232759
SZTAB
w—A
Z 7 Brzostowskiego,
SONA
20000010 Bank Spółdzielczy w
X Augustowie.
) Q, Nasz adres:
Ą| Towarzystwo Przyjaciół Zie-
mi Sztabińskiej im. Karola
16-310
64 Sztabin, Plac Karola Brzostow-
skiego 8, tel. 87 641 20 69.
Prezes TPZS
Małgorzata Ostrowska
STOWARZYSZENIE AKTYWNY SZTAGIA
Stowarzyszenie Aktywny Sztabin
zwraca się do Wszystkich z go-
działalności (rzeczowe i pienięż-
ne). Nr konta PL.
50935100000023926620000010
Bank Spółdzielczy w Augustowie.
Nasz adres: Stowarzyszenie Aktyw-
ny Sztabin, ul. Kościuszki 10, 16-
*4310 Sztabin, gmail: biurojo-
laQlist.pl., strona internetowa:
www.aktywny-sztabin.pl.
Prezes SAS
Dorota Zdzichowska
13
��
��������������������������������������������
�����
���������������
���������������
���������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
���������
��������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
�������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
�������
���������������������
�������������������������������
������������������
�����������������������
������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
�����
����������������������
��������
���
����������������������
����������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
�������� ���� ������ ���� �������� �
�������������������������������
�� ���� �������� ������ ����������
��������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
�������� ������� ��������� �����
��������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
���������������������
�������������������������������
����������������������������������
���������������������������������������
���������������������������������
��������������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
���������� ���������� ������ ���
�����������������������������������
���������������������������������
���������������������������������������
����������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
�������������������������������
������������������������������
���������������������������������
�������� ��������� ���������� �
�����������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
������� ��������� ���� ��� ��������
������������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
���������������������������
���������������������������������
��������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
����������������
�����������������������������
����������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
��������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
��������������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
��� ��������������� �������������
���������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������
����������������
����������������
����������������������������������
�������������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
������ ��� ���� �������� ��������� �
���������������������������������
������������������������������
���������������
���
���������������������
��������������������������������
��������������������������������
���������������������������������
����������������������
���������������������������������
��������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������
������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
�������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
�������������������������
�������
���
������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
�������������������������������
����������������������������������
�������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
������������������
������������������������
�������
������
�����
��������
�������
��
�
��
������
�
�
��
���������
��
�
��
�����������������
����������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������
��������������������
�����������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
���������������������
��������� ������ ������
��������������������
����������������
����������������
�����������������������������
�����������������
���������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������
�
Nasz Sztabiński Dom nr 3(240) marzec 2018 r.
EEE "TLT
KUENJ |
EJ p PUMA
V_
p ZM ae
Z góry od lewej: Emil Malesiński - Koordynator, Patrycja Żukowska, Ewa Haraburda, Mateusz Maciulewski, Patryk Wysocki, Damian Siwicki, Zuzanna Kroto-
szyńska, Aleksandra Drzymkowska, Adrian Kondracki. Z dołu od lewej: Julia Grześko, Mateusz Lemiesz, Damian Olichwier, Maciej Pawłowski, Jakub Lewoc,
Klaudia Ostapowicz, Aleksandra lwanicka, Patrycja Zacharewicz, Kamila Gilewska. Na zdjęciu brakuje: Adam Szmygiel, Kamil Tomaszewski, Robert Broś.
„Szkoła przetrwania, szkoła życia”
— to tytuł projektu, którego realizację
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Sztabiń-
skiej im. Karola Brzostowskiego roz-
poczęło na początku lutego 2018 r.
Zadanie zostało dofinansowane przez
Polsko-Amerykańską Fundację Wolno-
ści w ramach programu Równać Szan-
se 2017. Realizować go będzie 20 oso-
bowa grupa młodzieży, przy koordy-
nacji Emila Malesińskiego.
Program Równać Szanse powstał
po to, by dać młodym ludziom szansę
poznania siebie i możliwości, które
stwarza im życie. Specyfika programu
polega na tym, że młodzież nie tylko
bierze udział w spotkaniach bądź wy-
cieczkach. Wymogiem jest, aby samo-
dzielnie je zorganizowali, począwszy
od wyszukania tematu, umówienia się
z wykładowcami, aż po transport (wy-
szukując jak najkorzystniejszą ofertę).
Sami muszą odnaleźć nowe drogi do
wiedzy i doświadczeń. Celem progra-
mu jest nauka samodzielnego działa-
nia, podejmowanie decyzji, zwiększe-
nie umiejętności organizacyjnych, po-
czucia odpowiedzialności oraz ukształ-
towanie otwartej postawy w kontak-
tach z innymi ludźmi.
Zaplanowane w naszym projekcie
warsztaty mają nauczyć młodzież pod-
staw przetrwania, urządzenia obozo-
wiska, udzielania pomocy przedme-
dycznej oraz zasad topografii i odczy-
tywania mapy. Z uczestnikami projek-
tu wiedzą na te tematy podzielą się
pracownicy Straży Granicznej, Nadle-
śnictwa Augustów, żołnierze 14 Su-
walskiego Dywizjonu Artylerii Prze-
ciwlotniczej i harcerze Hufca Augu-
stów. Sprawdzeniem nabytych umie-
jętności będą wspólne wędrówki po
terenie naszej gminy oraz w pobliżu
bazy harcerskiej w Suchej Rzeczce. W
oparciu o otrzymane wskazówki, po-
sługując się mapą i kompasem, będą
musieli odnaleźć miejsca i zjawiska.
Młodzież uda się również do
Ośrodka Paintball Podlasie w Dziad-
kowicach. Ta ciesząca się ostatnio
dużą popularnością gra terenowa, wy-
magająca inteligencji, szybkości my-
ślenia i determinacji, graczom przy-
niesie dobrą zabawę, poprawi kondy-
cję, nauczy sprytu, pracy zespołowej
i przetrwania.
Zakończenie projektu planowane
jest na koniec lipca b.r. Podczas uro-
czystego spotkania młodzież przed-
stawi relację oraz rezultat półrocznej
pracy. Liczymy nato, że realizacja tego
zadania przyniesie pozytywne zmiany
w życiu młodych ludzi. Nauczą się sa-
modzielności, otwartości na kontakty
i współpracę z innymi z ludźmi, atak-
że obudzi w nich chęć poszukiwania
nowych sposobów zdobycia wiedzy.
M. Ostrowska
Nasz Sztabiński Dom nr 3(240) marzec 2018 r.
Wokresie ferii zimowych placów-
ki Centrum Biblioteczno-Kulturalne-
go w Sztabinie przygotowały szereg
zajęć dla dzieci i młodzieży. Na po-
cząteku w świetlicy Centrum można
było obejrzeć spektakl pt. „Złota Ryb-
ka” w wykonaniu aktorów Studia Te-
atralnego KRAK-ART z Krakowa. W
związku z tym, że mamy zimę — zima
była tematem prowadzonych warsz-
tatów plastycznych. Dzieci wykony-
wały śnieżynki z papieru, zimowe
obrazki 3D z pianki do golenia i kleju
oraz bałwanki z płatków kosmetycz-
nych. Pan Jarek uczył wykonywania
witraży szklanych metodą Tiffaniego.
Powodzeniem cieszyły się też warsz-
taty kulinarne. Przyrządzono pizzę i
gofry. Samodzielnie wykonane dania
okazały się doskonałą przekąską i
szybko znikły z talerzy. Przeprowa-
dzono też zajęcia animacyjno-czyte|-
nicze z wykorzystaniem chusty
KLANZA oraz rozgrywki gier planszo-
wych i bilarda. Dzieci zainteresowa-
ne szachami mogły poznać reguły tej
strategicznej gry, a w najbliższej przy-
szłości w świetlicy Centrum plano-
wany jest turniej szachowy, na który
już teraz serdecznie zapraszamy.
Popularność, jaką cieszy się kom-
puter i Internet, skłonił nas do prze-
prowadzenia lekcji bibliotecznej pt.
„Sieciaki”. Uczestnicy ferii organizo-
wanych w Jaminach poznali zasady
bezpieczeństwa oraz zagrożenia, ja-
kie może przynieść korzystanie z In-
ternetu.
Wfilii w Jastrzębnej Drugiej dużo
radości sprawił dzieciom wieczór ba-
jek i baśni. Leżąc wygodnie na ma-
teracach, słuchały one legendy „Zło-
ta Kaczka” Artura Oppmana oraz ba-
śni Hansa Christiana Andersena. Na-
tomiast z twórczością Astrid Lind-
gren spotkały się dzieci w bibliotece
w Jaminach. Okazją do zwrócenia
uwagi na książki tej szwedzkiej au-
torki była obchodzona w tym roku 15
rocznica jej śmierci.
Atrakcją ferii w filii w Jastrzębnej
Drugiej był, bez wątpienia, kulig zor-
ganizowany w partnerstwie ze Sto-
warzyszeniem Rozwoju Wsi Ja-
strzębna Druga - Ostrowie i miesz-
kańcami. Przejażdżkę saniami zakoń-
czono rozpaleniem ogniska i piecze-
niem kiełbasek. W tym karnawało-
wym czasie nie mogło zabraknąć ba-
lów. Dzieci miały okazję przebrać się
za bohaterów swoich ulubionych ba-
jek i rozkoszować się zabawą z ró-
wieśnikami. Były tańce, zabawy i
konkurencje sprawnościowe: taniec
z balonem, rzuty papierowymi śnież-
kami do celu, malowanie kredą swo-
ich postaci na szarym papierze i bi-
twa na śnieżki. W świetlicy Centrum
motywem przewodnim balu była baj-
ka „Kraina Lodu”. Dzieci wzięły udział
w konkurencjach inspirowanych wy-
darzeniami z tego filmu, wykazując
się dobrą znajomością przygód Elsy,
Anny, bałwana Olafa, Kristofa i reni-
fera Svena. Były tańce zamrażańce,
śnieżna bitwa, budowanie lodowego
pałacu i śnieżynkowe tatuaże.
Filię w Jaminach i Jastrzębnej
Drugiej odwiedziły Pracownice Kasy
Rolniczego Ubezpieczenia Społecz-
nego oraz Państwowej Inspekcji Pra-
cy. Ciekawie opowiadały dzieciom o
zasadach bezpieczeństwa, a na ko-
niec wręczyły wszystkim uczestni-
kom drobne upominki przypomina-
jące o szeroko pojętym bezpieczeń-
stwie.
Niektóre ze spotkań przeprowa-
dzonych w bibliotekach w Sztabinie
i Jaminach realizowane były w ra-
mach programu profilaktycznego pt.
„Przyjaciele Zippiego”, finansowane-
go przez Gminną Komisję ds. Roz-
wiązywania Problemów Alkoholo-
wych. Uczestniczące w nich dzieci
ćwiczyły swoje umiejętności komu-
nikacyjne, ułatwiające dobre funkcjo-
nowanie w grupie, nawiązywały przy-
jaźnie, uczyły pokonywać swoje sła-
bości i nieśmiałość. Integrowały się
ze sobą podczas zabaw i warsztatów.
Wszystkao co dobre, szybko się koń-
Czy - a w szczególności ferie - czas
odpoczynku od obowiązków szkol-
nych. Najważniejsze są miłe wspo-
mnienia, a tych z pewnością uczest-
nikom naszych spotkań nie zabrak-
nie. Cieszymy się, że młodzi ludzie
zechcieli spędzić swój wolny czas w
bibliotece między kolorowymi bajka-
mi i książkami. Aczkolwiek dało się
zauważyć niechęć do wyjścia z domu
i z pewnością uczestników naszych
spotkań mogło być więcej. Liczymy
na to, że w przyszłości na udział w
organizowanych przez nas zajęciach
skusi się więcej osób. Przekonają się,
jak wiele niesamowitych wrażeń i
beztroskiej zabawy one przynoszą.
Zabawy, której nie przeżyją, zostając
przed telewizorem lub monitorem
komputera.
Dziękujemy wszystkim zaangażo-
wanym w organizację spotkań - w
szczególności Ewie Białous, Zanecie
Malesińskiej członkom Stowarzysze-
nia Rozwoju Wsi Jastrzębna Druga
— Ostrowie oraz rodzicom za dowie-
zienie swoich pociech na zajęcia, a
niejednokrotnie i poświęcenie czasu
na wspólną zabawę.
Małgorzata Ostrowska
Wydawca (i Redakcja): Centrum Biblioteczno-Kulturalne w Sztabinie, PI. Karola Brzostowskiego 8,
e-mail bibliotekasztAwp.pl. tel.876412069. Redaktor naczelna: Helena Kozłowska.
Zespół redakcyjny: Małgorzata Ostrowska, Janusz Lotkowski, Grzegorz Łapszys, Witold Jermakow.
Skład i łamanie: Witold Jermakow, tel. 602352775, e-mail: delta2 1Qinteria.eu Druk: Drukarnia HELIOS,
16-400 Suwałki, ul. Lipowa 41A, tel. 87 5667802. Redakcja zastrzega sobie prawo przeredagowywania
materiałów oraz nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam.
ISSN 1507-6431
ISSN 1507-6431
„ak. ©
NIASZŻ;
SZtaDiNSKTE
MIESIĘCZNIK INFORMACYJNY GMINY SZTABIN ROK XXI NR 5(242) MAJ 2018 R.
cja Ksiądz Biskup Diecezji Jerzy Ma-
„msesierkya WIZYTA BISKUPA EŁCKIEGO
spotykając się z Wójtem Gminy i pra- W G M | N l E SZTAB | N
cownikami urzędu. Biskupowi towarzy-
23 marca 2018 roku Jego Ekscelen-
szył proboszcz Parafii Sztabin ks.
Jerzy Galiński. Wizyta ta była czę-
ścią przeprowadzanej w Parafii Szta-
bin wizytacji kanonicznej.
Ksiądz Biskup spotkał się z Wój-
tem i pracownikami urzędu w sali
konferencyjnej. W swoim wystąpie-
niu skierowanym do samorządowców
nawiązał do dużej roli, którą odgry-
wa współpraca na szczeblu samo- |
rząd, parafia i rodzina, szczególnie w
„s trosce o wychowanie młodego poko-
lenia. Zwracając się natomiast do
pracowników urzędu przypomniał im,
iż ich praca to służba, której celem
jest pomoc w załatwieniu tych naj-
prostszych jak i najtrudniejszych
spraw mieszkańców gminy.
Spotkanie przebiegało w szczerej”)
i miłej atmosferze.
Janusz Lotkowsk
ciąg dalszy na str. 2
Nasz Sztabiński Dom nr 5(242) maj 2018 r.
23 marca 2018 r. był dniem wi-
zytacji kanonicznej Biskupa Ełckie-
go, Jerzego Mazura w Parafii p.w.
Zwiastowania NMP w Krasnymbo-
rze. Przy tej okazji Ksiądz Biskup od-
wiedził, położoną na terenie tej Pa-
rafii, Szkołę Podstawową im. Sybi-
raków.
Pani Dyrektor Barbara Kotarska
uroczyście powitała Gościa w sali
gimnastycznej, wypełnionej nauczy-
cielami i uczniami (szczególnym go-
ściem był ksiądz proboszcz Dariusz
Rogiński), a następnie zaprosiła do
obejrzenia i wysłuchania montażu
słowno-muzycznego przygotowane-
go przez panią Małgorzatę Dawido-
wicz we współpracy z paniami Ali-
cją Augustynowicz i Danutą Wojew-
nik, nawiązującego tematyką do pa-
trona naszej szkoły, a mianowicie
Sybiraków oraz do „100-lecia Nie-
podległości Polski w wymiarze lo-
kalnej ojczyzny”. Szczególne wraże-
nie wywarł walc z różami w wyko-
naniu uczennic klasy piątej szkoły
podstawowej do muzyki Wojciecha
Kilara z filmu „Trędowata” oraz pan-
tomima ukazująca cierpienia towa-
rzyszące wywózkom na Syberię. Na
uwagę zasługiwała również piosen-
ka w wykonaniu uczniów pod tytu-
łem „Nawigacja”.
Poprzez programi artystyczny
Szkoła Podstawowa
im. Sybiraków w Krasnymborze
uczniowie pragnęli podkreślić, jak
wielki spotkał ich zaszczyt, wyróż-
nienie i jakie to dla nich święto, móc
gościć tak czcigodną Osobę.
Wszyscy aktorzy otrzymali grom-
kie brawa za swój występ oraz sło-
wa uznania ze strony Ks. Biskupa,
który nawiązał do jego treści mó-
wiąc, że podobnie jak Sybiracy zo-
stali zesłani na „nieludzką ziemię”,
tak On został POSŁANY, aby nieść
Słowo Boże. Biskup Jerzy Mazur
jako jedyny otrzymał sakrę biskupią
NZCCO CEWCE ICte)
na Syberii. Spotkał się z misjonarza-
mi w Kenii i Tanzanii. Wyraził na-
uczycielom wdzięczność za trud
wychowania dzieci i młodzieży. Pod-
kreślił, jak ważne w dzisiejszych cza-
sach jest wychowanie i uczenie mło-
dego pokolenia wiary, tradycji oraz
miłości do Ojczyzny i drugiego czło-
wieka. Wyraził również radość z za-
miłowania uczniów naszej szkoły do
śpiewu i chęci rozwijania talentów.
Spotkanie zakończyło się udzie-
leniem pasterskiego błogosławień-
stwa dla całej społeczności szkolnej
oraz wpisem do szkolnej kroniki.
Uczniowie i nauczyciele przeka-
zali Ekscelencji swoje wielkopostne
jałmużny zebrane w celu pomocy ro-
dzinom z „Aleppo”.
Było to niezwykłe i wzruszające
wydarzenie w życiu naszej szkoły.
Pozwala dostrzec, że wśród wartości,
które przekazuje szkoła, są też warto-
ści chrześcijańskie i patriotyczne.
Emilia Świątkowska,
Alicja Augustynowicz
Zainspirowani letnim przebojem lat 90 „Dmuchawce, latawce, wiatr"
serdecznie zapraszamy,
dzieci ze Szkół Podstawowych, młodzież gimnazjalną,
Stowarzyszenia oraz wszystkich chcących wykazać się pomysłowością
do udziału w konkursie
organizowanym przez Stowarzyszenie Inicjatyw Lokalnych „Biebrza”.
Aby wziąć udział w zabawie
należy do 15 czerwca 2018r. zgłosić swój proj > t -
- latawiec, dmuchawiec lub inne latające zał O,
które zostanie zaprezentowane
podczas Festynu w Jaziewie dnia 15 Ę: 2018r. 4
Po pokazie komisja ogłosi zwycięzcę
Nagrody przyznane zostaną w 3 kategoriach:
8
-praca rodzinna
-praca grupowa
-praca indywidualna
Na zgłoszenia czekamy pod nr tel. 503 817 516
lub na profilu Stowarzyszenia na facebooku.
2. Jubileusz 100-lecia
odzyskania niepodle-
głości.
Motto:
„Wolność to takie drzewo,
Którego korzenie karmią się
krwią”
W roku 2018 obchodzimy setną
rocznicę odzyskania niepodległości.
Rząd i całe społeczeństwo, zrobimy
wszystko, by godnie uczcić tej jubi-
leusz. Przywrócić pamięć, złożyć
hołd bohaterom. Całe życie kultural-
ne zorganizować tak, by tamte dni
rycerzy wolności stały się wydarze-
niem podnoszącym naszą dumę na-
rodową. Nasi waleczni przodkowie -
powstańcy listopadowi i styczniowi
ani na moment nie zapomnieli, że są
Polakami, że muszą walczyć o utra-
coną w rozbiorach wolność.
Niektórzy historycy zadają pyta-
nia o sens tych narodowych zrywów,
walk, które pociągnęły za sobą nie-
zliczone ofiary, ogrom cierpień, straty
materialne majątku narodowego i
polskiej kultury. Czy było warto?
Odpowiedź jest prosta. Czy przez 123
lata niewoli 5 pokoleń Polaków mia-
ło zapomnieć, że nad Wisłą była Pol-
ska - potężne chrześcijańskie pań-
stwo Piastów i Jagiellonów „mle-
kiem, miodem i zbożem słynące”.
Czy naród miał się pogodzić z nie-
wolą? W takiej poddańczej sytuacji
nigdy nie odzyskałaby niepodległo-
ści.
To prawda, że droga nie była ła-
twa. Ale przyświecał tylko jeden cel
- odzyskanie wolności i to bez wzglę-
du na poniesione straty, wylane łzy,
rozpacz po stracie bliskich, kiedy z
bólu serca rozpadały się na kawałki.
Słowa ówczesnej pieśni ten cel sta-
wiały jasno i wyraźnie:
„TO nie ważne czy wrócimy.
Krzyż dadzą czy postawią gdzieś?
Byle do kraju, do rodziny
Dotarła o zwycięstwie wieść!”.
Takim gorliwym Polakom należy
się cześć i szacunek oraz pamięć
wszystkich pokoleń. Ich marzenia i
sny o wolności stały się najwyższą
wartością narodu. Święty Jan Paweł
Il ciągle nakazywał: „Naród, który nie
zna swej przeszłości, umiera i nie
buduje przyszłości”.
Może warto w tym miejscu przy-
pomnieć naszą narodową legendę,
która głosi, że uczestnicy Powstania
Styczniowego stal bagnetów ostrzy-
li o groby swoich ojców walczących
w Powstaniu Listopadowym. Nato-
miast legioniści i ochotnicy, którzy
wywalczyli niepodległość w I wojnie
światowej, zapał do walki czerpali z
Nasz Sztabiński Dom nr 5(242) maj 2018 r.
KU NIEPODLEGŁEJ...
Cała Polska obchodzi tę ważną w dziejach narodu uroczystość. Ostatnie 200 lat to przepiękne karty w historii naro-
du. „Bóg, Honor. Ojczyzna” to hasło, za które całe pokolenia oddawały życie. Były to walki o wolność kraju; heroiczne
i pełne poświęcenia wielu patriotów — wspaniałych rycerzy wolności. Ja też chciałam coś uczynić, ponieważ pochodzę
z patriotycznej rodziny. Mój pradziad zginął na Kozim Rynku w powstaniu styczniowym 1863 r. Ojciec był legionistą
Piłsudskiego. Jako ochotnik walczył w I wojnie światowej i w Bitwie Warszawskiej 1920 roku. Dlatego napisałam trzy
artykuły, które wyrażają wielkie umiłowanie wolności i Ojczyzny. 1. Powstania Narodowe; 2. Jubileusz 100-lecia odzy-
skania niepodległości; 3. Polska po roku 1918. Te uczucia wzmacniają dodatkowo wybrane fragmenty z poezji patrio-
tycznej. Myślę, że czytelników przybliżą do umiłowania Ojczyzny i pracy dla jej dobra oraz jedności narodu.
duchowego skarbca powstańczych
ognisk 1863 r. Te iskry z popiołów
rozpalały serca, zagrzewały do wal-
ki, wzmacniały nadzieję, że zabłyśnie
jutrzenka wolności.
Z takiej postawy praojców musi-
my być dumni, bo to przepiękne kar-
ty historii naszego narodu, Od za-
wsze weteranów powstań otaczano
opieką i zasłużoną czcią, Byli to oj-
cowie wolności - najdroższego skar-
bu na świecie. Choć ofiara była wiel-
ka, to nikt nigdy nie zwątpił w słusz-
ność polskiej sprawy, że rodzinnego
gniazda trzeba strzec jak źrenicy oka.
Cudownie o tym mówi ta liryczna
pieśń:
„Z konia padł na wznak
Pod kaliny krzak.
A kalina jak matula,
W swoje listki go otula,
Na śmiertelny sen”.
Bohaterska śmierć była inspiracją, by
nigdy nie złożyć broni. Czekać na sto-
sowną okazję, kiedy zaborcy wystą-
pią zbrojnie przeciwko sobie. Bo „do-
póki walczysz jesteś - zwycięzcą”.
Bohaterowie walk narodowowyzwo-
leńczych położyli mocne podwaliny
do odzyskania niepodległości, gdy 1
sierpnia 1914 r. wybuchła I wojna
światowa. Przypomnieli zaborcom,
tury. Oni kształtowali patriotyczne
postawy Polaków. I choć Polski nie
było na mapie Europy, to żył duch
narodu, kwitł polski język, który tą-
czył, scalał ówczesne pokolenia. „Ku
pokrzepieniu serc” pisali Józef Kra-
szewski, Henryk Sienkiewicz, Bole-
sław Prus, Stefan Żeromski, Eliza
Orzeszkowa i jej Bohatyrowicze w
„Nad Niemnem”, Maria Konopnicka
w „Rocie” wołała: „Nie będzie Nie-
miec pluł nam w twarz”.
Polską muzyką jak armatami strzelał
Fryderyk Chopin. Swojska muzyka
wypływała z oper Moniuszki. Potęgę
narodu malował Matejko, bracia
Maksymilian i Aleksander Gierymscy.
Tych wielkich mistrzów kultury było
tak wielu, że trudno o wszystkich
powiedzieć. Stąd na hasło Naczelne-
go Wodza Józefa Piłsudskiego „Oj-
czyzna w potrzebie” do walki w 1914
r. poszedł cały naród.
Z Augustowszczyzny poszli zrze-
szeni w militarnej organizacji „Strze-
lec” wszyscy młodzi, którzy zdołali
unieść karabin. Poeta Jan Mączka
wzywał:
„Wstań, Polsko moja!
Uderz w czyn!”.
Ostateczna zwycięska chwila nastą-
piła, gdy Józef Piłsudski został wy-
że Polska nie da się łatwo zakuć w
kajdany. Z powstańczej tradycji zro-
dziły się Legiony Józefa Piłsudskie-
go, kiedy to -
„Na stos rzuciliśmy swój życia
los,
Na stos, na stos”.
I na swych bagnetach przynieśli nie-
podległość Ojczyźnie w 1918 r. Ale
zanim do tego doszło, niebagatelną
rolę odegrali twórcy narodowej kul-
puszczony z więzienia w Magdebur-
gu 11 listopada 1918 r. Był jednym z
najpiękniejszych dni w całych dzie-
jach narodu.
Polska zmartwychwstała, jak fe-
niks z popiołów. Cztery pokolenia
zakute w kajdany, piąte doczekało
upragnionej wolności. Ludność
miast i wsi wyległa na ulice. Rado-
ści nie było końca. Jawnie zabrzmiała
polska mowa, zawisły biało-czerwo-
ne flagi, zrzucono z urzędów szyldy
w znienawidzonych językach zabor-
ców, Mówiono po polsku pacierze.
Dziękowano Bogu i Bożej Matce za
wyśnioną i Niepodległą Ojczyznę.
Przez 123 lata zaborów nie zdołano
zniszczyć ducha narodu. Janina Po-
razińska napisała:
„Przeszły pokolenia rycerzy,
Życie młode oddały za Ojczyznę!
Teraz dobre duchy ziemi czekają
na trud
W wolnej ojczyźnie!”.
Z wolnej Polski dumny był Na-
czelny Wódz Józef Piłsudski - najwy-
bitniejszy mąż stanu XX w., którego
bali się Rosjanie i Niemcy. Ale nie
Spoczął na laurach. „Wyrąbał”
wschodnie granice Polski. Z radością
powitał zwycięskie Powstanie Wiel-
kopolskie, które przyłączyło całą zie-
mię poznańską w 1919 r. Również
trzy powstania śląskie. Scalał ziemie
polskie w jedno silne państwo, które
dało radę odnieść zwycięstwo w Bi-
twie Warszawskiej z bolszewikami w
1920 r., zwanej też „Cudem nad Wi-
słą”.
Ten potężny wódz był jednocze-
śnie bardzo skromny. Nic nie chciał
dla siebie. Wszystko kochanej Oj-
czyźnie - trud całego życia. Zamiesz-
kał w dworku w Sulejówku (1922)
podarowanym mu przez Legioni-
stów, którzy bezgranicznie kochali
jego wielkość i poświęcenie. Dzisiaj
mieści się tam Muzeum Józefa Pił-
sudskiego - wielkiego Polaka.
Od tego czasu minęło 100 lat. Z
radością i dumą narodową będziemy
obchodzić ten wspaniały jubileusz.
Stanisława Suszyńska
3
Nasz Sztabiński Dom nr 5(242) maj 2018 r.
KOMUNIKACJA
Wyraz - komunikacja - rozumiemy
jako łączność pomiędzy oddalonymi od
siebie miejscami za pomocą różnych
środków transportu (komunikacja ko-
lejowa, samochodowa, morska, lotni-
Cza, telefoniczna), jednak mam na my-
Śli przekazywanie wiadomości, porozu-
miewanie się, a więc komunikację za po-
mocą języka. | z przykrością stwierdzam,
że z tą komunikacją jest bardzo źle.
Posłużę się tu scenką, której byłam au-
tentycznym świadkiem. Do schorowa-
nej starszej osoby (słabo słyszącej)_
przyszła w odwiedziny osoba młodsza,
która tez miała głęboki niedosłuch. Oso-
by bliskie, więc radość ze spotkania, po
czym prowadzono rozmowę mniej wię-
cej w taki sposób. Chora osoba leżąca
na łóżku cieszy się z odwiedzin tej dru-
giej i wygłasza swój monolog, ta młod-
Sza też mówi swoje. Po jakimś czasie
obie wygłaszają swoje kwestie, potaku-
ją, uśmiechają się, a każda z nich mówi
co innego. Ich dialog łączy przynajmniej
serdeczny wzajemny uśmiech, który jest
wyrazem życzliwości.
W debatach telewizyjnych, które
ogląda większość Polaków, nawet tej
życzliwości brak, a bełkot polityczny (ja
panu nie przerywałem) maluje naszych
polityków jako ludzi nieokrzesanych,
którzy nie znają podstawowych zasad
komunikacji międzyludzkiej. Warto więc
przypomnieć je, posługując się pomoc-
ną ściągaczką.
oncentruj się na Twoim rozmówcy.
K Pamiętaj o kontakcie wzrokowym.
twarcie przejmuj odpowiedzialność za swój
punkt widzenia używając zwrotów "moim
zdaniem”, "uważam", "sądzę".
niej mów, więcej słuchaj. Pozwól
rozmówcy mówić o sobie.
pewniaj się, czy dobrze zrozumiałeś
wypowiedź swojego rozmówcy
powtarzając ją swoimi słowami.
ie przewiduj, co Twój rozmówca chce
powiedzieć. Czytanie w myślach rzadko
się sprawdza.
z | |= 0
nformuj jakie zachowania lubisz i cenisz a
| na jakie nie zgadzasz się. Nie oceniaj
osoby.
iedy rozmawiasz, unikaj dawania rad,
krytykowania, obrażania, obwiniania,
uogólniania i nadmiernego wypytywania.
To przeszkody w rozmowie.
by uniknąć sprzecznych komunikatów dbaj
o zgodność słów z komunikacją niewer-
balną: tonem głosu, gestami, mimiką.
zekaj z wyciąganiem wniosków. Wysłuchaj
do końca rozmówcy.
asno wyrażaj swoje myśli, potrzeby i
poglądy.
w posumowaniu: WARTO DBAĆ O
JAKOŚĆ KOMUNIKACJI
> CO > |. 4
Zasady podane powyżej dotyczą każde-
go z nas, a ilu ludzi je stosuje?
TE-SA
ŻE STAREJ PRASY
Powstanie Styczniowe na terenach gminy Sztabin (cz. 2)
Nieco inny przebieg przejścia
oddziału powstańczego, pod do-
wództwem płk. Konstantego Ra-
motowskiego „Wawra”, w Augu-
stowskie, opisany został w artyku-
le, który ukazał się w nr. 40, „Kury-
era Wileńskiego” z dnia 16 kwiet-
nia 1863 roku, w dwujęzycznej,
carskiej gazecie urzędowej: „W au-
gustowskim oddziale wojennym.
Ściganie bandy powstańców, roz-
bitej przez essauła Matwiejewa pod
Białyszewem!, uskutecznione zo-
stało przez oddział majora Dewela
wysłany ze Szczuczyna. Przepra-
wiwszy się 21 marca pod Osówcem
przez Bobrę, major Dewel posłał
część kozaków prawym brzegiem
rzeki do Tykocina. Powstańcy cof-
nęli się do tego punktu lewym brze-
giem Bobry; lecz dowiedziawszy
się, że tym brzegiem idą kozacy,
zwrócili się na wschód ku wsi Mak-
ki. Tam oddział majora Dewela na-
padł ich i ścigał przy ciągłem strze-
laniu w przeciągu 10-u godzin
przez wsie Jatwil-Wielki i Mały do
Mikicina, gdzie z 60 powstańców
przeprawiając się przez błotną
rzeczkę, utonęło. Wyparci z lasu
mikicińskiego, powstańcy osta-
tecznie zostali rozbici pod Jazwi-
czami. Strata powstańców prócz
zabitych i rannych składała się z
5-u jeńców. W wojsku ranionych
2-óch. Od Jazwicz szczątki bandy
rzuciły się znowu do gub. augu-
stowskiej, i przeszedłszy Bobrę
skryły się w lesie pod Sztabinem,
a ztamtąd pociągnęły do Lipska.
Oddziały majora Dewela ścigały po-
wstańców 22 marca do Sztabina i
dalej po lasach okolicznych, a 23
powróciły na kwatery do Szczuczy-
na. Banda ta, przechodząc do gu-
bernji grodzieńskiej; licząca do
1,000 ludzi, podczas odwrótnej
przeprawy przez Bobrę liczyła już
nie więcęj jak 300 ludzi.”!
Piszący ten artykuł, zawyżył
straty powstańców, umniejszając
przy tym własne, a daty określił
według kalendarza juliańskiego.
Schroniwszy się na „Kozim
Rynku”, płk Ramotowski, zwięk-
szał liczebność swojego oddziału.
Napływali ochotnicy z okolicznych
miejscowości, jak również po-
wstańcy z partii Andruszkiewicza.
Oddział Wawra liczył już ponad 400
ludzi, niestety, bardzo słabo uzbro-
jonych, w większości w broń my-
śliwską. Płk. Ramotowski, nie do-
czekał się obiecanej mu broni, na-
ciskany rozkazem Andruszkiewi-
czaż, po otrzymaniu wiadomości,
że wojska carskie dowiedziały się
o jego kryjówce, postanowił dzia-
łać, uprzedzając atak rosyjskiego
oddziału, pod dowództwem ppłk.
Artemiewa. W dniu 19 kwietnia,
oddział powstańczy urządził za-
sadzkę w lesie niedaleko Jastrzęb-
nej. O tej potyczce donosił kra-
kowski dziennik „Czas” z 8 maja
1863 roku: „Dnia 19 kwietnia od-
dział pułkownika Ramotowskiego
z 260 ludzi złożony, stoczył bój z
batalionem strzelców pieszych i
szwadronem ułanów z jedną arma-
tą w Augustowskich lasach. Mo-
skiewska Piechota rozsypała się w
łańcuch tyralierów, starając się
prawem i lewem skrzydłem okolić
nas. Armata dała dwukrotnie ognia
kartaczami, ale nie uszkodziła ni-
kogo. Moskali zabito 14 ludzi i je-
den oficer ranny, myśmy stracili 2
zabitych i 2 rannych”
O bitwie donosiły również
„Wiadomości z pola bitwy” nr 11,
z 1 czerwca 1863 roku: „Pułkow-
nik Ramotowski, dowódca oddzia-
łu Łomżyńskiego, mając oddział z
260 ludzi złożony, stoczył 19-go
kwietnia potyczkę w lasach Augu-
stowskich pod Jastrzębną. Siły
moskiewskie wynosiły: batalion
strzelców pieszych, szwadron uła-
nów i jedna armata. Piechota mo-
skiewska, rozsypawszy się w łań-
cuch tyralierów, starała się pra-
wem i lewem skrzydłem okolić na-
szych. Armata siała na kroków 300
po za piechotą - dwa razy karta-
czami dała ognia do lasu, nie
uszkodziwszy nikogo z naszych.
Konnica stała na drodze marszo-
wej o 1000 kroków za armatą; po
krótkim boju straciliśmy 2ch zabi-
tych i 2ch rannych. Moskali padło
14stu żołnierzy i 1 oficer ranny.”
Zgoła inny był opis bitwy pod
Jastrzebną widziany, oczami rosyj-
skiego korespondenta, opis ten
przedrukował z wychodzącej w Pe-
tersburgu „Gazety Siewiernej”,
„Dziennik Poznański”, nr 105, z8
maja 1863 roku: - Z Wilna, 20
kwietnia, donosi Poczta Siewierna:
„Wysłany z Grodna pułkownik Pen-
cherzewski, z trzema rotami i pół-
szwadronem ułanów do Królestwa
Polskiego, spotkany został w gę-
stym lesie między Lipskiem i Ja-
strzębną przez powstańców, atako-
wał tę bandę i rozbił ją zupełnie.
Powstańcy, zostawiwszy na miej-
scu 24 zabitych, 2 jeńców, 11 osio-
dłanych koni, karetę, różną broń,
rozpierzchli się po lesie. Ze strony
wojska zraniono 4 szeregowców.”
Mimo tego, rosyjski komen-
dant, nie ośmielił się zapuszczać
głębiej w augustowskie lasy, są-
dząc że ucieczka powstańców to
manewr, mający na celu wciągnię-
cia oddziału w pułapkę. Straty po-
wstańców były niewielkie, i rozpro-
szeni, niebawem wrócili do swojej
kryjówki na „Kozim Rynku” (za-
chowana oryginalna pisownia)
cdn.
Ryszard Korąkiewicz
W. 40.
BGXOJUTR
10. Bropumam,, *ferseprart u CyGóorat.
16 Aupkia.
zw PTO AE WIORK ——
AMAEKGKUM BOK „MUANER WILEŃSKI
0 "40.
"WYCHODZI
we Wtorki, Czwartki i R
— ZWilna, 20 kwietnia, donosi Poczta Siewierna:
„Wysłany z Grodna pułkownik Pencherzewski, z trzema
rotami i półszwadronem ułanów do Królestwa Polskiego,
tkany został w gęstym lesie między Lipskiem i Jastrzębną
przez powstańców, atakował tę bandę i rozbił ją zupełnie. Po-
wstańcy, zostawiwszy na miejscu 24 zabitych, 2 jeńcow, 11
osiodłany ch koni, karetę, różną broń, rospierzchli się po lesie.
Ze strony wojska zraniono 4 szeregowc ców.'
spo-
1) Białaszewo, wieś położona w pow. gra-
jewskim. 31 marca 1863 roku, oddział płk.
Ramotowskiego, stoczył bitwę z wojska-
mi carskimi. (rota piesza, oddział 80 koza-
ków i a także konni strażnicy graniczni).
Powstańcy stracili 2 zabitych i 8 rannych,
straty rosyjskie były wyższe. Po odejściu
powstańców wojska carskie spaliły zabu-
dowania dworskie, część rodziny dziedzi-
ca Kaliksta Świderskiego, zostało zabitych.
Zginęło również kilku ludzi ze służby fol-
warcznej.
2) Pułkownik Jan Aleksander Andruszkie-
wicz, uczestnik Powstania Listopadowego.
Po powstaniu wyemigrował do Paryża. Na
wieść o Powstaniu Styczniowym przyjechał
do Warszawy i oddał się do dyspozycji Rzą-
du Narodowego. Awansowany na pułkow-
nika. Mianowany naczelnikiem wojennym
w Augustowskiem. Po upadku powstania
ponownie emigrował do Francji, gdzie
zmań. pełniący funkcję naczelnika wojen-
nego guberni augustowskiej. Źródło: St.
Chankowski, Powstanie Styczniowe w Au-
gustowskiem. Warszawa 1972.
„Miejmy nadzieję”
Miejmy nadzieję!... nie tę lichą, marną,
Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera,
Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno
Przyszłych poświęceń w duszy bohatera.
Miejmy nadzieję!... nie tę chciwą złudzeń,
Ślepego szczęścia płochą zalotnicę,
Lecz tę, co w grobach czeka dnia przebu-
dzeń
I przechowuje oręż i przyłbicę.
Miejmy odwagę!... nie tę jednodniową,
Co w rozpaczliwym przedsięwzięciu pryska,
Lecz tę, co wiecznie z podniesioną głową
Nie da się zepchnąć z swego stanowiska.
Miejmy odwagę!... nie tę tchnącą szałem,
Która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem
Przeciwne losy stałością zwycięża.
Miejmy pogardę dla wrzekomej sławy
I dla bezprawia potęgi zwodniczej,
Lecz się nie strójmy w płaszcz męczeństwa
krwawy
I nie brząkajmy w łańcuch niewolniczy.
Miejmy pogardę dla pychy zwycięskiej
I przyklaskiwać przemocy nie idźmy!
Ale nie wielbmy poniesionej klęski
I ze słabości swojej się nie szczyćmy.
Przestańmy własną pieścić się boleścią,
Przestańmy ciągłym lamentem się poić:
Kochać się w skargach jest rzeczą niewie-
ścią,
Mężom przystoi w milczeniu się zbroić...
Lecz nie przestajmy czcić świętości swoje
I przechowywać ideałów czystość;
Do nas należy dać im moc i zbroję,
By z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość.
Adam Asnyk
Pamięci Polaków zamordo-
wanych podczas sowieckiego
ludobójstwa w ramach tzw.
Operacji polskiej NKWD doko-
nanej w Związku Sowieckim
w latach 1937-1938
Krwawy karzeł
widzi ich
wyrywanych
ze źrenic
niczym ze snu
rozpływających się łzami
w przeręblach Sybiru
spędzanych z powiek
do kibitek
trojek
czornych woron
do bydlęcych wagonów
patrzy
na potłuczonych
z butelkami
i skruszonych z gruzem
Kasztacznej Góry
obiły mu się pszeki
0 uszy
trzeszcząc
w łamanych karkach
lewaszowskich sosen
szeleszcząc
w zerwanych paznokciach
brzóz Piwowarichy
chciałby
położyć na nich łapę
mieć w garści
więc wprawnym sierpowym
podpisuje wyrok śmierci
z podaniem winy
polskij szpion
krwawy karzeł
boi się
zamknąć oczy
kiedy ich anioły
białymi nocami
na paliczkach
wychodzą
z oczodołów
i jam nosowych
Sandarmochu i Butowa
Bykowni i Kuropat
a czyjaś dłoń
sypie nad ich głowami
manną
niczym krwią
rozżarzoną do białości
DAJĘ SŁOWO...
Nasz Sztabiński Dom nr 5(242) maj 2018 r.
POLSKI BRUD
Na wieść o pierwszych czystkach, w których
zginęli polscy działacze, urzędnicy, księża, na-
uczyciele, rolnicy, leśnicy, rzemieślnicy, Stalin
powiedział: <<Bardzo dobrze! Wykopujcie da-
lej i usuwajcie ten polski brud>>...
Kilka tygodni temu uczciliśmy pamięć ofiar sowieckiego mordu katyń-
skiego z 1940 roku oraz śmierć przedstawicieli polskiej elity politycznej,
która zginęła w katastrofie pod Smoleńskiem w 2010 roku. Przy tej okazji
trzeba wspomnieć również o sowieckim przedwojennym ludobójstwie, któ-
re pochłonęło znacznie więcej ofiar, a jest praktycznie nieobecne w pol-
skiej przestrzeni medialnej, czyli o tzw. Operacji polskiej NKWD. Latem
1937 roku na polecenie Stalina rozpętano w ZSRR Wielki Terror, czyli ma-
sowe mordowanie osób uznanych przez władze sowieckie za kontrrewolu-
cjonistów. Jego ofiarą padły wszystkie grupy narodowościowe i społeczne.
W ciągu roku Wielki Terror pochłonął 1 milion osób. Po pokoju ryskim z
1921 roku, kończącym wojnę polsko-bolszewicką, ludobójstwo nie ominę-
ło także Polaków mieszkających w Związku Sowieckim. W ocenie niektó-
rych historyków NKWD zamordowało wówczas od 140 tys. do 200 tys.
osób narodowości polskiej. O losie naszych rodaków zadecydował formal-
nie niesławny rozkaz nr 00485 podpisany 11 sierpnia 1937 roku przez lu-
dowego komisarza bezpieczeństwa państwowego Nikołaja Jeżowa, zwa-
nego, z racji niskiego wzrostu (151 cm) i okrucieństwa, krwawym karłem.
Jeżow nakazywał całkowitą likwidację podstawowych zasobów ludzkich
polskiego wywiadu w ZSRS, przedstawioną w rozkazie jako Polska Orga-
nizacja Wojskowa. W rzeczywistości organizacja ta, założona w 1915 roku
przez Piłsudskiego, została rozwiązana w 1921 roku. Pretekst władz so-
wieckich stał się areną niespotykanego ludobójstwa. Polacy zostali podzie-
leni na dwie grupy: pierwsza kategoria, do której należą wszystkie szpie-
gowskie, dywersyjne, szkodnicze i powstańcze kadry wywiadu, podlega
rozstrzelaniu; druga kategoria, mniej aktywna od nich, podlega osądzeniu
w więzieniach i łagrach z wyrokiem od 5 do 10 lat. W praktyce jedynym
rodzajem winy było określenie polskij szpion, czyli polski szpieg. Inne okre-
ślenia to polski kułak, wróg Związku Sowieckiego, wróg władzy ludowej,
członek rodziny wroga ludu, aktywny działacz katolicki. Generalnie zabić
należało wszystkich pszeków. To pochodzące z języka rosyjskiego pogar-
dliwe określenie Polaków nawiązuje do szeleszczenia i syczenia języka
polskiego. Aby zaspokoić oczekiwanie Kremla co do ilości mordowanych
ludzi, funkcjonariusze NKWD wyszukiwali w książkach telefonicznych pol-
sko brzmiące nazwiska. Zabijano przy okazji Rosjan mających jakikolwiek
kontakt z Polską, na przykład tłumaczy bądź lektorów języka polskiego.
Represjom poddani zostali nawet polscy komuniści, którzy zdradzili Polskę
i dążyli do likwidacji państwa polskiego. W związku z tym, że Stalin dał
NKWD niewiele czasu na wymordowanie wszystkich Polaków (operacja
miała trwać pierwotnie trzy miesiące), Jeżow nakazywał aresztowania nie
dziesiątek, ale setek osób. Na wieść o pierwszych czystkach, w których
zginęli polscy działacze, urzędnicy, księża, nauczyciele, rolnicy, leśnicy,
rzemieślnicy, Stalin powiedział: Bardzo dobrze! Wykopujcie dalej i usuwaj-
cie ten polski brud... NKWD w pośpiechu nie stosowało nawet fikcyjnej i
uproszczonej procedury skazywania więźniów poprzez tzw. Specjalne Trójki,
natomiast aresztowani byli wywożeni czornymi woronami do komend NKWD
i tam rozstrzeliwani. Następnie zwłoki wieziono do lasów, wrzucano do głę-
bokich dołów i zasypywano. Ci, którzy mieli więcej szczęścia, byli wywoże-
ni bydlęcymi wagonami na Syberię bądź do Kazachstanu. Największą ne-
kropolią pomordowanych ofiar Operacji polskiej jest Lewaszowska Pustosz
pod Sankt Petersburgiem, gdzie spoczywa około 2 tysięcy Polaków. Dziś
ten sosnowy las jest parkiem pamięci. Na drzewach umieszczono tabliczki
z nazwiskami ofiar i wciąż przybywają nowe. Miejsc pochówków Polaków
na terenie obecnej Rosji, Ukrainy i Białorusi jest znacznie więcej, choćby
Sandarmoch, Krasnyj Bór, Pudoż w Karelii, Butowo pod Moskwą, Kuropa-
ty, Bykownia, Winnica, Charków, Greczany, Wyspy Sołowieckie, Czelabińsk,
Kołpaszewo, Piwowaricha czy Kasztaczna Góra w Tomsku. W tym ostat-
nim miejscu lokalne władze od lat zezwalają na zasypywanie wąwozu, gdzie
spoczywają pomordowani, odpadami budowlanymi, gruzem i innymi śmie-
ciami. Od nas w dużej mierze zależy, czy szczątki Polaków, które wchłonę-
ła nieludzka ziemia, będą leżeć przysypane również naszą niepamięcią.
Erazm Stefanowski
Nasz Sztabiński Dom nr 5(242) maj 2018 r.
Kocham Mamę, Kocham Tatę bo są
moim całym światem
Małżeństwo jest związkiem kobiety
i mężczyzny, którego owocem są dzie-
ci. Opiekuńcza i czuła miłość matki daje
poczucie bezpieczeństwa uczuciowe-
go, utwierdza dziecko w przekonaniu,
że jest kochane. Miłość ojca daje po-
czucie bezpieczeństwa, chroni przed
zagubieniem w życiu. Miłość między
małżonkami (rodzicami dziecka) daje
dzieciom stabilną pewność trwałości
domu, jako ich środowiska wzrostu i
rozwoju. W przestrzeni miłości rodzin-
nej włączeni są też dziadkowie, kuzy-
nostwo, ciocie i wujkowie. Jeśli relacje
między tymi wszystkimi osobami są wła-
Ściwe, dziecko jest szczęśliwe i rozwija
się prawidłowo. W wielu rodzinach jest
jednak inaczej - brak dialogu między
małżonkami prowadzi do kryzysu, cho-
rób, problemów finansowych, wpływa
na pozostałe sfery życia. Bardzo czę-
stym powodem zakłóconych relacji ro-
dzinnych jest alkoholizm jednego z
małżonków lub ich obu, co zazwyczaj
kończy się rozwodem.
LIST DO MAMY
MAMO!
Nawet nie zdajesz sobie sprawy, co
dla mnie znaczy Twoja trzeźwość... pa-
miętam te Twoje zmagania z nałogiem.
Tyle lat one trwały. Tyle lat odchodziłaś
i ciągle wracałaś. Do nas. Do taty. Pa-
miętam mój strach, że wyjdziesz i już
nigdy może Cię nie zobaczę. Pamiętam
te terapie z doskoku, bo nigdy tak na-
prawdę nie chciałaś niczego zmienić.
Udawałaś, że się leczysz, wmawiałaś
nam. że już wszystko z Tobą dobrze,
że jedno wino, piwo Ci nie zaszkodzi...
A później? Ta degrengolada. Ta ka-
ruzela bez trzymanki. Spadałam z niej
notorycznie. Ty ciągnęłaś nas za sobą
do grobu. To ja gotowałam, prałam i
sprzątałam. To ja wychowywałam swo-
26.V. - DZIEŃ MATKI
SYNUSIOWI
Synku mój mały -
Spij już dziecinko,
Spij kochanie,
Snij aniołki z nieba
I swoją mamę.
Czasem ci mało czasu mam,
Późno z pracy wracam,
Szukam w sobie mocnych sił,
Aby Cię strzec,
Abyś pięknie żył.
0 tatę nie pytaj
To jest... to jest pomyłka.
A moje życie zmarnowane
Niech rozjaśni twój spełniony sen -
Dziecino moja.
Lidia Łazarska
je rodzeństwo. To ja biegłam na czas
ze szkoły, żeby zająć się domem. To ja
chodziłam do urzędów i na zakupy. To
ja... ja... ja... BYŁAM MATKĄ. Ty, Mamo.
bawiłaś się jak nastolatka. Zarywałaś
noce, bywałaś tu i tam. Koleżanki,
mieszkania znajomych, koledzy... ja
czekałam nocami na Ciebie. Bałam się
Twoich powrotów. Pawełek i Basia tacy
mali przywoływali Cię nocami. Mamo,
sama bałam się burzy, a pocieszałam
ich, że to tylko aniołowie wracają z zie-
mi do nieba... że oni Cię strzegą, więc
wszystkie dzieci mogą spać spokojnie.
Tylko gdzie był wtedy mój Anioł? Co się
znim stało? Może złamały mu się skrzy-
dła od tego ciągłego stania w przecią-
gu mojego pokoju?
Mamo, gdy dowiedziałaś się, że Two-
je dzieci muszą zostać zabrane do ob-
cych ludzi za pieniądze państwa, bo ktoś
MAMO!
Twój portret słowami maluję...
Wspominam te szczęśliwe dni
Gdy przy mnie
Mamo - byłaś Ty.
- Poranną zorzą byłaś -
Wstawałaś skoro świt.
Szeptem poranną pieśń śpiewałaś
Witając budzący się dzień.
Jak jasny promyk słońca
Rozświetlałaś pochmurne dni
W śmiech zamieniałaś łzy.
Ciepłym uśmiechem otulałaś mnie.
Twój głos, jak muzyka
Jak najpiękniejszy śpiew ptaków
Zawsze koił serce me.
Wiosną zieloną byłaś
Radością życia się dzieliłaś.
Niosłaś nadzieję...
Wanda Piekarska
oprócz mnie też wreszcie zauważył, że
nie potrafisz być matką, to wtedy zrozu-
miałaś. Zrozumiałaś, że to koniec.
Dziś nie pijesz. Rok i parę miesię-
cy. To prawie cud. To jak życie w pięk-
nymfilmie kina familijnego. Uwielbiałam
te filmy i płakałam zawsze, gdy dobrze
się kończyły. Bo to nie były filmy o nas.
Te nie kończyły się dobrze żadnego
dnia. Mamo, odkąd przestałaś pić Pa-
wełek i Basia nie zasypiają już sami.
Odkąd nie pijesz.
Mamo, ja nie muszę się bać powro-
tów ze szkoły. Zaczęłam rozumieć, o
czym mówią koleżanki, gdy cieszą się
na weekend. Zaczęłam się uśmiechać.
Mamo. Nie wstydzę się Ciebie.
Mamo, odkąd nie pijesz, wierzę, że
są Anioły... Kocham Cię. J.
Katarzyna Bosowska, (w:) Życie po pi-
ciu, str. 74-75.
POLICJA
Posterunek Policji
w Lipsku
„Nasz Sztabiński Dom”
ul. Augustowska 53
16-310 Sztabin
W związku z realizowanym przez dzielnicowego Posterunku Policji w
Lipsku sierż. szt. Kamila Michałowskiego działaniem priorytetowym, po-
legającym na przeciwdziałaniu gromadzeniu się osób zakłócających spo-
kój i porządek publiczny, ciszę nocną, spożywających alkohol oraz zaśmie-
cających rejon przystanku PKS w miejscowości Jaminy, gmina Sztabin,
zwracam się z prośbą o zamieszczenie na stronach gazety „Nasz Sztabiń-
ski Dom”, informacji o wyszczególnionym działaniu.
Kierownik Posterunku Policji w Lipsku
asp. sztab. Wojciech Protasiewcz
Nasz Sztabiński Dom nr 5(242) maj 2018 r.
UCZNIOWIE I NAUCZYCIELE WOBEC OKUPACJI SOWIECKIEJ.
SOWIETYZACJA SZKOLNICTWA NA PODLASIU W LATACH 1939- 1941.
„Młodzież przyszłością narodu”
jest ogólnie znanym i przyjętym okre-
śleniem. Wyraża zarówno dbałość o
proces edukacyjny najmłodszej czę-
ści społeczeństwa, jak i o przyszłość
narodu. Podkreśla ważność procesu
edukacji młodego pokolenia, które w
przyszłości będzie decydowało o lo-
sach danego kraju, kształtując kie-
runki fluktuacji życia społeczno-eko-
nomicznego. Może być również ha-
słem ideologicznie-propagandowym
mającym na celu ideologiczne wy-
chowanie i kształcenie młodego po-
kolenia wbrew dotychczasowym za-
sadom i ideom. Takim przykładem
jest okres okupacji sowieckiej Pod-
lasia od września 1939 roku do
czerwca 1941 roku w kontekście so-
wietyzacji szkolnictwa polskiego,
próby wychowania dzieci i młodzie-
ży uczącej się „na prawdziwych ko-
munistów”. Niniejszy artykuł jest pró-
bą rekonstrukcji jednego z aspektów
życia mieszkańców Podlasia pod
okupacją sowiecką, dotyczącego
edukacji i szkolnictwa. Poprzez ana-
lizę źródłową dokumentów wytwo-
rzonych przez aparat władzy sowiec-
kiej szczebla centralnego, jak i orga-
nów terenowych oraz zachowanych
relacji (nie tylko autochtonicznych)
mieszkańców Podlasia, będących w
latach 1939-1941 podmiotem dzia-
łań sowieckich władz oświatowych.
W wyniku podpisanych umów o
współpracy gospodarczej, paktu o
nieagresji, a następnie w konsekwen-
cji rozpoczęcia działań wojennych
przez III Rzeszę Niemiecką i Związek
Socjalistycznych Republik Sowiec-
kich (ZSRS) ziemie północno-środ-
kowego Podlasia, znalazły się pod
sowiecką okupacją we wrześniu
1939 roku.
Współcześnie granice Podlasia
umiejscowić należy pomiędzy Ma-
zowszem, Białorusią i Litwą!. Inte-
resująca nas część Podlasia, w inte-
resującym nas okresie, należała do
przedwojennego województwa biało-
stockiego i obejmowała następujące
powiaty: augustowski, białostocki,
Białystok - miasto, bielski, szczu-
czyński, wysokomazowiecki.
W społeczeństwie polskim okres
lat 1939-1941 jest nazywany „oku-
pacją”, z perspektywy ówczesnych
władz sowieckich jest to okres przy-
stosowywania zagarniętych ziem
polskich do systemu obowiązujące-
go na terenie państwa sowieckiego,
jako kontynuację przeszczepiania idei
marksistowsko-leninowskich na kra-
je, obszary położone zna zachód od
ZSRS. Zaś działania podejmowane
przez władze sowieckie były przez
polskich obywateli postrzegane jako
niszczenie wszystkiego, co polskie i
tak drogie sercu każdego obywatela
polskiego, mieszkańca Podlasia. Zie-
mie Podlasia podlegały całemu sze-
regowi zmian ustrojowo-organizacyj-
nych, zgodnych z moskiewskimi
wytycznymi przesłanymi dla władz
Białoruskiej Socjalistycznej Republiki
Sowieckiej (BSRS)2. W październiku
1939 roku rozpoczęto proces legali-
zacji władzy sowieckiej poprzez prze-
prowadzenie wyborów do Zgroma-
dzenia Ludowego, które podjęło na-
stępujące decyzje: prośbę o przyłą-
czenie ziem anektowanych do ZSRS
w ramach BSRS, nacjonalizacji zie-
mi, przemysłu i wszelkiej własności
prywatnej. Pierwszy etap wcielania
ziem zagarniętych trwał od paździer-
nika do grudnia 1939 roku, czyli nie-
całe 3 miesiące. Miał on na celu
usankcjonowanie i legalizację władz
okupacyjnych na ziemiach II RP.
Podobny proces został przepro-
wadzony w przypadku organizacji
szkolnictwa i procesu edukacji, któ-
ry miał zakończyć się całkowitą uni-
fikacją z procesem edukacyjnym re-
alizowanym na terenie ZSRS. Pierw-
szy organizacyjny etap trwał, jak
wspomniałam wyżej, trzy miesiące.
Po tym okresie, kiedy pod względem
legislacyjnym władze sowieckie mo-
gły uznać proces przyłączania ziem
polskich, w tym Podlasia za zakoń-
czony, przystąpiono do szeregu
reform na wzór sowiecki, w tym do-
tyczących procesu edukacji i wycho-
wania komunistycznej jednostki, śle-
po popierającej i wierzącej w socja-
lizm oraz uznającej ustrój ZSRS za
jedyny i słuszny. Jak pisze W. Śle-
szyński: „system sowiecki dążył do
całkowitego ubezwłasnowolnienia
człowieka, do uczynienia z niego isto-
ty podatnej na głoszoną propagan-
dę. [...] Słowa miały wywoływać
emocje, przekonywać odbiorcę, że
uczestniczy w tworzeniu rzeczywi-
stości, gdy tymczasem żył w świe-
cie, w którym nie był w stanie prze-
bić się żaden impuls twórczy”.3
Oświata sowiecka w pierwszym
okresie okupacji Podlasia (wrze-
sień 1939 - grudzień 1939)
W dniu 1 września 1939 roku
dzieci i młodzież zamieszkująca Pod-
lasie nie poszła do szkół, nie rozpo-
czął się typowy rok szkolny uroczy-
stym apelem, odświętnym strojem,
przemówieniem dyrektora, koleżeń-
skimi spotkaniami klasowymi. Wy-
buchła wojna, która zmieniła, nisz-
cząc cały dotychczasowy ład i orga-
nizację podlaskiej społeczności. Po-
nad 51 tys. dzieciom nie dane było
zasiąść w ławach 357 szkół, zaś 1288
nauczycielom rozpocząć pracy zawo-
dowej. Napaść niemiecka na Polskę,
a następnie agresja sowiecka unie-
możliwiła kształcenie i rozwój wielu
młodych ludzi. Niejednokrotnie prze-
kreślając szansę zdobycia jakiegoko|-
wiek wykształcenia nawet w powo-
jennej rzeczywistości Polski Ludo-
wej4.
Zarówno władze centralne, jak i
terenowe przed przystąpieniem do
działań wojennych mających dopro-
wadzić do aneksji ziem Rzeczypo-
spolitej Polskiej we wrześniu 1939
roku, miały świadomość problemów,
przed jakimi staną władze tymczaso-
we. Obszar, który miał stać się czę-
ścią Republiki Białorusi, był mocno
zróżnicowany pod względem naro-
dowościowym, społecznym i religij-
nym. Im dalej na zachód, tym bar-
dziej jednolita struktura narodowo-
ściowa, z przewagą ludności polskiej
i katolickiej. Podlasie choć zamiesz-
kiwane przez wiele narodowości (Po-
lacy, Żydzi Białorusini, Litwini, Niem-
cy Rosjanie) również posiadało prze-
wagę ludności polskiej, co utrudnia-
ło władzom okupacyjnym skuteczne
przeprowadzenie rusyfikacji społe-
czeństwa i przekształcenie w obywa-
teli „robotniczo-chłopskiej socjali-
stycznej ojczyzny”. Działania podej-
mowane przez władze sowieckie pod
koniec września 1939 roku, czyli po
wyznaczeniu granicy pomiędzy
ZSRS, a Niemcami, nie tylko koncen-
trowały się wokół organizacji władz
terenowych, przejęcia całkowitej
kontroli nad środkami komunikacji i
aprowizacji, ale również dotyczyły
oświaty. Oświata dla władz okupacyj-
nych była bowiem „niezmiernie waż-
nym orężem polityki państwowej. Z
tego zdawano sobie doskonale spra-
wę w 1939 r. w [ZSRS]. „Cełe, jakie
postawiono i realizowano poprzez
oświatę, były imponujące. Należało
przede wszystkim rozbić jedność
narodową (Polaków, Ukraińców, Ży-
dów) i zaostrzyć animozje między
mniejszościami narodowymi, ode-
brać rodzinie i Kościołowi ich pozy-
cję w systemie wychowawczym,
osłabiając rolę i znaczenie obu czyn-
ników w celu odizolowania, wyobco-
wania i przejęcia kontroli nad dzieć-
mi i młodzieżą, stworzyć kolektyw
wypełniający zadania partii, zreduko-
wać do minimum cechy indywidual-
ne5
Władze w Mińsku rozesłały dyrek-
tywy nakazujące tymczasowym wła-
dzom terenowym wznowienie pracy
Szkół i nakazywały również stawie-
nie się do pracy wszystkim przedwo-
jennym nauczycielom w dniu I paź-
dziernika 1939 roku.
W celu organizacji szkolnictwa na
terenie okupowanego Podlasia, któ-
re należało do województwa biało-
stockiego przed wrześniem 1939
roku, a następnie wchodziło w skład
obwodu białostockiego, powołano w
Białymstoku tak zwane OBŁONO
(Obłastnoj Otidieł Narodnogo Obra-
zowania), na poziomie powiatów (re-
jonów) - RAJONO (Rajonnyj Otidieł
Narodnogo Obrazowania), zaś w
gminach powołano społecznych in-
spektorów oświaty. Inspektorzy byli
uprawnieni do wizytowania szkół,
hospitowania lekcji i opiniowania
pracy oraz postaw ideologicznych
nauczycieli.6 Najczęściej byli nimi
dyrektorzy i kierownicy szkół. Kolej-
nymi decyzjami podjętymi przez miń-
ską centralę, było upaństwowienie
szkół i wprowadzenie powszechnej
oraz darmowej edukacji, uznanie ję-
zyka białoruskiego za język państwo-
wy. Jednocześnie władze oświatowe
wyrażały zgodę na nauczanie w języ-
ku ojczystym uczniów, przy aproba-
cie władz miejscowych i rodziców.
Nakazywała usunięcie z przedmiotów
nauczania religii, historii i geografii
„byłego państwa polskiego”.” Wśród
przedmiotów nauczanych w szkołach
znajdowały się: język ojczysty, język
białoruski, kaligrafia, arytmetyka, hi-
storia ZSRS, geografia ZSRS, przy-
rodoznawstwo, śpiew, rysunki, kul-
tura fizyczna.8
Na terenie Podlasia rok szkolny
1939/1940 rozpoczął się dnia 1 paź-
dziernika 1939 roku. Jednak nie
wszystkie dzieci, nauczyciele i szko-
ły przystąpiły do pracy. Obrazuje to
tabela nr 1.
Z zamieszczonych danych w ta-
beli nr 1 wynika, iż 92% szkół zosta-
ło otwartych w październiku 1939
roku, 99% nauczycieli przystąpiło do
pracy, zaś jedynie 88% uczniów roz-
poczęło naukę na Podlasiu. Ponieważ
władze sowieckie nie przeprowadzi-
ły jeszcze reorganizacji sytemu szkol-
nego na wzór sowiecki, funkcjono-
wały szkoły w systemie przedwojen-
nej reformy jędrzejowskiej - | stop-
nia czteroklasowe szkoły wiejskie, II
i III stopnia siedmioklasowe szkoły
oraz gimnazja.
Najmniej szkół w okresie od paź-
dziernika do grudnia 1939 roku uru-
chomiono na wsi (89%), choć jed-
dokończenie na str. 8
7
Nasz Sztabiński Dom nr 5(242) maj 2018 r.
dokończenie ze str. 7
nocześnie braki wśród nauczycieli
najszybciej zostały uzupełnione. Na-
leży jednak zauważyć, że najmniej-
szy odsetek uczniów uczęszczał do
szkół wiejskich, zaledwie 2% stanu
sprzed wojny. Szkoły II i Ill stopnia
zostały prawie wszystkie ponownie
otwarte po ustaniu działań wojen-
nych, prawie wszyscy nauczyciele
przystąpili do pracy. Jeśli zaś rozpa-
trujemy procent dzieci, jakie powró-
ciły do ław szkolnych, okaże się, że
w szkołach Il stopnia znalazło się
więcej dzieci niż w czerwcu 1939
roku, zaś 14% uczniów szkół III stop-
nia nie pojawiło się w szkole. Odwrot-
na tendencja miała miejsce w przy-
padku poziomu szkół gimnazjalnych,
tu otwarto zaledwie 92% szkół przed-
wojennych, w których wzrósł procent
nauczających nauczycieli oraz uczą-
cej się młodzieży.
Różnice i dysproporcje pomiędzy
prezentowanymi danymi spowodowa-
ne są zmianami nieuchronnie wynika-
jącymi ze strat, jakie zostały poniesio-
ne w wyniku prowadzonych działań
wojennych na obszarze Podlasia we
wrześniu 1939 roku. Straty poniesio-
ne zostały tak w ludziach, jak i w bu-
dynkach, częściowo zrujnowanych lub
zajętych przez okupanta na potrzeby
wojska oraz organów władz okupacyj-
nych. Okres działań wojennych sprzy-
jał również eksodusowi ludności z cen-
tralnej i zachodniej Polski w kierunku
wschodnim. Związane jest to w kon-
sekwencji ze zwiększoną liczbą na-
uczycieli oraz uczniów w poszczegó|-
nych rejonach Podlasia (powiat szczu-
czyński, usytuowany najbliżej granicy
sowiecko-niemieckiej posiadał o 3%
więcej nauczycieli niż przed wybu-
chem wojny, zaś powiat augustowski
przygarnął o 67% więcej młodzieży
gimnazjalnej). Ponadto należy zwró-
cić uwagę na fakt, iż szkoły I stopnia,
szkoły wiejskie posiadały głównie jed-
nego nauczyciela, który najczęściej
podlegał mobilizacji i brał czynny
udział w wojnie obronnej. W konse-
kwencji wieś została pozbawiona szko-
ły, lecz władze sowieckie dość szybo
uzupełniły wakujące etaty. „Ogólnie
rzecz biorąc «władze radzieckie zale-
cając nauczycielom uruchomienie
wszystkich szkól z dniem 1.X.19391r.
spotkały się ze zjawiskiem braku na-
uczycieli. [...] W związku z tym do pra-
cy w szkołach angażowano spośród
miejscowej ludności wszystkich chęt-
nych, którzy legitymowali się jakim-
kolwiek, choćby nawet niewielkimi
podstawami do podjęcia pracy na-
uczycielskiej. W późniejszym zaś cza-
sie uzupełniano kadry w drodze wer-
bunku obywateli radzieckich, po od-
powiednim przeszkoleniu, często też
bardzo krótkim, bo wynoszącym za-
ledwie 6 tygodni, lub w drodze prze-
noszenia nauczycieli ze Związku Ra-
dzieckiego. 10
Kolejnymi czynnikami mającymi
wpływ na liczbę dzieci i młodzieży
Tabela nr 1. Szkoły, nauczyciele i uczniowie na Podlasiu w okresie październik - grudzień 1939 roku w porównaniu
ze stanem z 15 czerwca 1939 roku.
Typ szkoły
0,
15.VI.39 | X-XIL39 15.VI.39| X-XIL39| %
białostocki
Z
bielsko-podlaski
Podlasie 3 3
| Razem |
15.VI.3
4
e
8
%
7767
285
10625
3600
2126
3275
50
9851
1879
720
531
—
o
M
a
©
—
so
=
un
101
469
193
4575
3
11506
2486
1073
2027
—
co
588
400
143
301
a
3441
1306
2818
o©
8452
853
772
2131
7565
699>
780
189
©
©
W
© ©
ojej A] © = % |
s
©
©
IJ
co
=
403
294
235
605
w
6
269
268
529.
so
1135
14981
7576
2520
4009
51775
1068
12315
7620
2158
208
45723
w
8
Z)
©
—
R
| 3600 |_77 |
2126 | Nio
395 | 72
851 86
| 1879 |_76 |
20-67
51 | %
| 3441 |_86_
1506 | 91
2818 | 94
= |=
566
| 699> |_82 |
780 [10
10 | 5
=
| 2696 |_92 |
= |>|
10685 | 93
| 12315 |_82 |
[7620 [101
21580 | 86
[4208 | 105.
IESZENECY
Ł
© A|O]]
88
Źródło: obliczenia własne na podstawie F. Januszek, Jawne i tajne szkoły polskie w województwie białostockim w
latach Il wojny światowej, Białystok 1975, s. 60-62.
uczęszczającej do szkół w pierwszym
okresie okupacji sowieckiej była dia-
metralna zmiana w sytuacji finanso-
wej wielu rodzin, nie tylko uciekinie-
rów, zwanych w sowieckiej nomenkla-
turze lingwistycznej „bieżeńcami”, ale
i innych podlaskich rodzin bardzo czę-
sto osieroconych przez ojców, mężów,
jedynych żywicieli rodziny, którzy zo-
stali powołani do czynnej służby woj-
skowej. Większość zmobilizowanych
mężczyzn dostała się do niewoli nie-
mieckiej bądź sowieckiej lub zginęła
podczas prowadzonych działań wojen-
nych. W tej sytuacji niejednokrotnie
najstarsze rodzeństwo wraz z matką
podejmowało trud utrzymania rodzi-
ny, opiekując się młodszym rodzeń-
stwem, rozpoczynając pracę zarobko-
wą i rezygnując z nauki, między inny-
mi w gimnazjum. Taki los dotknął ów-
cześnie dziesięcioletnią Lucynę Jarec-
ką-Rączkowską, która dość często
opuszczała lekcje, „gdyż mama zno-
wu poszła do pracy, a ojciec pracował
na różne zmiany, Gdy oboje rodzice
pracowali rano, ja musiałam zostawać
zdziećmi”.!! (c.d.n.)
mgr Magdalena Urban
Źródło:
1) T. Kamiński, Podlasie Zachodnie,
Warszawa 1976, s. 6.
2) Okupacja sowiecka (1939-1941) w
świetle tajnych dokumentów, [red.] T.
Strzembosz, Warszawa 1996, s. 171-
173.
3) W. Sleszyński, Okupacja sowiecka
na Bialostocczyźnie 1939-1941. Pro-
paganda i indoktrynacja, Białystok
2001,s. 436.
4) Losy dzieci i młodzieży naznaczo-
ne doświadczeniem wojny światowej
w latach 1939-1945 uniemożliwiło
edukację w czasie działań wojennych,
polityki okupacyjnej, zmiany linii frontu
oraz ze względu na zaangażowanie tej
grupy społeczeństwa polskiego w or-
ganizacje konspiracyjne, w tym par-
tyzanckie. Drugą grupę dzieci i mło-
dzieży, którym nie dane było przejść
wszystkich szczebli edukacji, stanowią
osoby wywiezione w ramach akcji de-
portacyjnych, do koncentracyjnych
obozów pracy, czy na roboty do Rze-
Szy. Pierwsza grupa, konspiratorów po
wojnie, będąc narażona na prześlado-
wania ze strony władz porządkowych
Polski Ludowej, nie mogła kontynu-
ować edukacji jako „wróg narodu”,
jednocześnie obawiając się denuncja-
cji. Druga grupa - po powrocie z obo-
zów i zesłania, musiała na nowo, od
podstaw organizować życie rodziny,
a podejmując pracę zarobkową, świa-
domie rezygnowała z dalszej eduka-
cji. Por. Wspomnienia Sybiraków,
Warszawa 1989, t. |, s. 57.
5) E. Trela-Mazur, Sowietyzacja
oświaty w Małopolsce Wschodniej
pod radziecką okupacją 1939-1941,
Kielce 1998, s. 13.
6) E. J. Kryńska, Specyfika oświato-
wego ruchu oporu w województwie
białostockim w latach H wojny świa-
towej, Białystok 2010, s. 21.
7) W. Bonusiak, Polityka ludnościo-
wa i ekonomiczna ZSRR na okupo-
wanych ziemiach polskich w latach
1939-1941 [„Zachodnia Białoruś” i
„Zachodnia Ukraina”], Rzeszów
2006 , s. 301.
8) W. Bonusiak, tamże, s. 303.
9) Por. B. Piotrowska-Dubik, Kwiaty
na stepie, Warszawa 1997, s. 17.
10) F. Januszek, Jawne i tajne szko-
ły polskie w województwie białostoc-
kim w latach Il wojny światowej, Bia-
łystok 1975,s. 66.
11) Jarocka-Rączkowska, Chodziliśmy
po prośbie, [w:] Wspomnienia Sybi-
raków, t. 2, Warszawa 1990, s. 142.
VII. PRZYGODY,
CIEKAWOSTKI
Jak już zaznaczyłem, nie było tu la-
sów, więc palono łajnem zwierząt domo-
wych (suchych oczywiście), a także
wyschłym stepowym burzanem, często
składającym się z samych kolców (cier-
nie). Najwartościowszym, prawie jak
węgiel, było łajno wielbłądzie. Studni nie
było w ogóle, więc wodę czerpano z rzek
i przenoszono koromysłami w wiadrach
lub dzbanami na głowach nieraz na b.
długie odległości, np. 1 km. Ale tych sa-
mych wiader i koromysłów używano do
zbierania i przenoszenia krowiego łajna.
Dlatego za stadem krów pędzonych na
pastwiska wlokło się nie mniejsze „sta-
do” Kazaszek, które z wielką pieczołowi-
tością przyglądały się krowim tyłkom i
ogonom, czy jakaś z nich nie zechce za-
cząć oddawać „dług naturze”. A jeśli już
coś takiego zaistniało, jedna przed dru-
gą biegły, aby czym prędzej zebrać rę-
kami łajno do wiader. Nie obywało się
przy tym bez kłótni o pierwszeństwo za-
uważenia. Nieraz przy tym procederze
dochodziło do bójki i szarpaniny, kończą-
cej się ochlapaniem lub obmazaniem jed-
na drugiej gównem. Ale też trafiały się
wśród nich tak sprytne, że gdy krowa tyl-
ko podniosła w górę ogon, nagle jak
strzała podbiegały z wiadrem, podstawia-
ły go pod krowi tyłek, a wtedy bez więk-
szych już ceregieli jeszcze ciepłe łajno
trafiało prosto do wiadra. Potem z tym
plonem wracały do domów i po dokład-
nym wymieszaniu rękami „zdobyczy”
plackami oblepiały domy, a po wyschnię-
ciu zużywały go na opał. Ale zaraz po tej
robocie i lekkim obmyciu rąk przystępo-
wały do mieszenia ciasta na placki (li-
poszki). Placki te wkładały na patelnię
(bez rączki), drugą przykrywały, i stawia-
ły w żar powstały ze spalenia suchego
łajna i tym łajnem paliły z wierzchu. Wy-
chodziły z tego niezłe w smaku placki.
Ale głód nie zna obrzydliwości...
Oto pewnego razu wybrałem się z
Kostkiem Karpiszukiem na połów żab.
Udało nam się w ciągu kilku godzin zale-
dwie 3 sztuki złowić. Do zjedzenia nada-
wały się tylko same udka, więc ugoto-
waliśmy je i raptem Kostkowi myśl przy-
szła, by udkami trzeciej żaby poczęsto-
wać jego babkę tę, która tak siarczyście
przeklinała mnie z bratem Romkiem w
czasie podróży ze stacji kolejowej do
Kyzyłdychanu. Pomysł poparłem, choć
miałbym chęć sam zjeść to 3 udko. Za-
staliśmy ją przed domem, jak tłukła pa-
znokciami swoje wszy ubraniowe. Zbli-
żył się tedy do niej Kostek, podał 2 udka
i rzekł: „Mate, babo, ja pryniosł wam udka
pticy” „Babka łapczywie jednym haustem
połknęła smaczny kąsek i zaczęła bło-
gosławić za dobre serce wnuka: „Jej
Bohu, kakaja wkusnaja ptica, kob tiebe
Boh dał zdorowie za twoju dobrotu itd.
itd. Amyśmy się w duchu uśmiechali, aż
wreszcie Kostek nie wytrzymał i ujawnił:
„Ej, ty babo - zna jesz, szto ty sjęła? Znaju
- odparła - wkusnuju pticu... Heto nie była
ptica. Ja tebe obmanuł - heto była rapu-
NA WYGNANIU (s)
cha!” A tedy baba uderzyła w krzyk i la-
ment, iż wnuk ją otruł: „Otrawił mene toj
zły duch! - Teper czerez tebe budu umie-
rać itd. Narobiła co niemira krzyku,
przywołała rodziców Kostka i zaczęła roz-
paczliwym tonem wygłaszać swą ostat-
nią wolę, że już umiera, więc żeby na ra-
zie ją pochować tu, ale gdy będą wracać
do Polski, niech ją odkopią i pochowają
na zabłudowskim cmentarzu. Syn jej Kar-
piazuk zazgrzytał jeno zębami i wyzwał
ją od bieszanych durniów, ale ona nadal
wyła, lamentowała, ryczała.
Od tego wydarzenia żyła starucha
jeszcze 1,5 roku, a w tydzień po zjedze-
niu żaby urządziła nowe widowisko, gdy
się zaczęła bić z synową, aż wreszcie
wzajemnie chwyciły za włosy. Wiszczały
i wrzeszczały obydwie, a ponad nimi
fruwały jak pierze pukle włosów. I trzeba
było aż interwencji jej syna, żeby roz-
pędzić czubiące się zajadle baby.
W lutym 1942 r. zastała nas jak na
ten kraj stosunkowo sroga zima. Nie tyle
dokuczał mróz, co bujne opady śniegu
uniemożliwiające wyprawy po opał.
Brakowało obuwia, a cienkie trepy z ba-
ranich skórek nie nadawały się do klu-
czenia po 20 cm warstwie śniegu. Mimo
stopniały, a koło gruzów chlewika zjawił
się jego właściciel z grupą innych Kaza-
chów, i rozpoczął poszukiwanie spraw-
ców - złodziei (karak) jego mienia. Traf
chciał, iż nasza rodzina już wczoraj spa-
liła ostatnie polanko drzewa (oprócz
drzwiczek schowanych). | nagle ciszę za-
głuszył gromki krzyk Kazachów i prze-
raźliwe wycie starego Karpiszuka. Po-
biegłem z ciekawości pod dom Karpiszu-
ków, a stanąwszy naprzeciw drzwi, uj-
rzałem, jak go bili i szarpał i, używając
nawet noży, a pokrwawiony Karpiszuk
darł się wniebogłosy jak dorzynany
zwierz. Reszta jego rodziny pochowała
się po kątach, gdyż znaleziono u nich
kilka niedopalonych bierwion. Ale kiedy
Karpiszuk ujrzał mnie, zaraz wskazał pal-
cem i ryknął; „To ne ja winowat - nu he-
toj chalera zły duch! - To on ułsię, drawa
u tebe ukrał, a ty mene newinowatoho
bijesz! - chałero”. Na to Kazachy chwy-
cili mnie za kark, a zaprowadziwszy do
domu, zrobili szczegółową rewizję, na-
wet i na strychu, a gdy nic nie znaleźli,
pomknęli z powrotem do Karpiszuka, by
mu dać w dwójnasób jeszcze lepszego
łupnia, tym razem przy użyciu noży aż
do utraty przytomności. Karpiszuk, ry-
to każdy z nas jak mógł, nieraz na półbo-
saka wyprawiał się po burzan lub trzci-
nę. Ale Karpiszuk uprościł sobie i ten
proceder. Oto naprzeciw jego chałupy
stał mały podpiwniczony chlewik, które-
go więź dachowa (trzcina, glina) opiera-
ła się na kilku cienkich drewnianych bel-
kach. Miał też małe drzwiczki wejściowe
i należała do mieszkającego we wsi Ka-
zacha. A jak wspomniałem, każdy ka-
wałek drzewa był na wagę złota, bo spro-
wadzany z terenów, gdzie rosły lasy, a
więc z odległości tysiące kilometrów. Nie
bacząc na nic stary Karpiszuk zaczął roz-
biórkę chlewika na opał od wyciągnięcia
pierwszej belki z więźby dachowej, a przy
wyciąganiu drugiej dach runął na ziemię,
a wówczas do boju o łatwy opał ruszyły i
inne rodziny Polaków. Skorzystałem z
tego i ja, przynosząc 1 belkę, trochę trzci-
ny i drzwiczki, które schowałem na stry-
chu swego domu. Minął tydzień, śniegi
czał, a oni po kazachsku powtarzali:
„Masz za kradzież i za niewinne oskarża-
nie swych rodaków”. Po rozprawie z nim
udali się oni z rewizją do innych domów
polskich, ale i tu nic nie znaleźli, bo ci
zdążyli nie spalone jeszcze resztki drzew
skrzętnie ukryć.
Sprawiedliwości stało się zadość, bo
to naprawdę była okropna rodzina. Jej
zwyrodniały egoizm i nieliczenie się z
innymi ludźmi od babki począwszy, ana
synu z żoną i wnukach skończywszy,
przekraczał wszelkie granice przyzwoito-
Ści. Bywały przecież wypadki, iż podczas
podróży do Kazachstanu stary Karpiszuk
potrafił pobrać prowiant w polskiej pla-
cówce na swoją rodzinę i na naszą bez
upoważnienia i nie oddać. Nawet wtedy,
gdy nasza rodzina i inne, na które po-
brał żywność, przymierały głodem. Nie
wzbudzały w nim też litości płaczące z
głodu dzieci, sam zajadając do rozpuku
Nasz Sztabiński Dom nr 5(242) maj 2018 r.
ze swą rodziną na ich oczach chleb i kon-
serwy. Gdy moja matka wyrzucała mu,
że pobrał na nas żywność na drogę, bo
był jego podpis na liście przydziału, wy-
parł się w żywe oczy. Ana pytanie, skąd
ma potrójne przydziały dla swej rodziny,
odparł: „załatwiłem, a w jaki sposób, to
moja sprawa”... Zaiste dziwna była
to rodzina i jej układy wewnętrzne. Pa-
nował w niej patriarchat. Główną posta-
cią był ojciec, na drugim miejscu starszy
(15 lat) syn - Piecia, na trzecim - jego
matka, na czwartym - młodszy syn - Ko-
stek, a na końcu traktowana jak popy-
chadło - żona. Była to kobieta chuda jak
szczapa, jej postać przypominała cho-
dzącą kostuchę. Wiecznie głodna - chci-
wa ijęcząca. Nie była w swym domu do-
puszczana do kuchni, którą z nominacji
ojca zarządzał Piecia. On także dzielił
ugotowaną strawę. Zawsze jednakową
tj. kilka garści mąki na 10-litrowy żeliwny
gar i bez żadnej okrasy, a często i bez
soli. Takie jednostajne dania jadały
wszystkie rodziny polskie, bo z 30 dag
mąki na rodzinę pracującą nic innego
ugotować się nie dało. Nie obywało się
w trakcie spożywania tej lury czy chlobki
bez jakiegoś sporu lub kłótni, że matka
dała temu więcej i a temu mniej... Ale w
rodzinie Karpiszuków tę chlopkę rozdzie-
lał chochlą Piecia i to zawsze wg tego
samego rytuału: Najpierw hojniej za-
czerpnął ojcu, potem sobie i babce, któ-
ra gdy tylko coś zamruczała, ciut ciut jesz-
cze dołożył, potem Kostkowi, lecz ów nie-
mal zawsze domagał się więcej, toteż
dochodziło między nimi często do szar-
paniny, kończącej się zwykle tym, że cho-
chla spoczywała za aprobatą ojca na gło-
wie Kostka. Najgorzej jednak było z mat-
ką, która wyznaczoną przez syna chlob-
kę szybko połykała i natychmiast wysta-
wiała miskę z błagalną prośbą: „Piecia,
synok, dalij kroszka - Toż ja tebe dał kak
wsiem” - odparł. Ale ta drżącą ręką jak
żebraczka błaga; „Dalij, nie żalej gołod-
noj maci!” - Ale ten tłucze ją po ręku cho-
chlą i krzyczy: „Ach ty nikogda nie na-
żerta swołocz, chalera, idzi w kibini ma-
tier”. Lecz ta nie daje za wygraną, pod-
nosii z ziemi miskę i znowu błaga o re-
petę... Aż w końcu wkroczył do akcji jej
mąż: Warknął, sapnął, zgrzytnął kilkakrot-
nie zębami i palnął; „Ah, tyy kurwa twaju
mać, ja zara tebe nauczu pariadka i wsu-
nął jej pod bok kuksańców kilka ina tym
kończy się ten jedyny posiłek, bo go obia-
dem trudno nazwać. Zresztą tę Karpi-
szuczkę bili wszyscy: i mąż, i synowie, i
babka. Wkrótce też zmarła ku uciesze ca-
łej rodziny, ale nim to nastąpiło, zdążyła
jeszcze ukraść, zabić i ugotować małe-
go koziołka. Zjadła go sama, wprost po-
łknęła, nie dzieląc się z rodziną. Kości
zakopała, a ogon, skórę i łapki poucze-
piała za koszulą tak, że Kazachy pod-
czas rewizji nie trafili na ślad sprawcy kra-
dzieży jagnięcia.
Wśród Kazachów w tej wsi mieszka-
ła też rodzina rosyjska: 55-letnia gospo-
dyni + dwoje dzieci. Mąż jej przebywał
na wojnie. Nawiązaliśmy z nią kontakt, a
nawet zaprzyjaźniliśmy się, zwłaszcza
dokończenie na str. 10
Nasz Sztabiński Dom nr 5(242) maj 2018 r.
dokończenie ze str. 9
moja matka. Rosjanka ta oczekiwała po-
wrotu męża z wojny i potajemnie ujaw-
niała swą niechęć do bolszewizmu i Sta-
lina. Pamiętam, jak pewnego razu prze-
żegnała się i wzniosła ku niebu ręce,
mówiąc: „O, Boże, daj, cztob Germańcy
pobiedzili i unicztożyli tot komunizm i tu
do nas priszli!”. Jej syn 15-1etni miał sieć
na pstrągi. Kiedyś przez grzeczność za-
prosił mnie i Romka na połów pstrąga do
rwącej górskiej rzeki. Ustawiał on naprze-
ciwko nurtowi łukowałą sieć na kiju, a ja
innym kijem uderzałem po wodzie i ka-
mieniach na dnie, idąc z nurtem rzeki. W
ten sposób spłoszona ryba wpadała
wprost do nastawionej sieci. W rezulta-
cie takiego połowu złowiliśmy 5 kg pstrą-
gów, których połowę nam darował. Mieli-
śmy z rodziną smaczny obiad, ale taka
gratka zdarzyła się tylko raz.
Jak wspomniałem, matkę mieliśmy
sprytną i zaradną. W Łenińsku (rejon)
zorganizowano polską placówkę. Jej kie-
rownikiem, tzw. mężem zaufania był nie-
jaki Konarski - człowiek prawy i patriota.
Placówki tego typu na mocy umowy Si-
korski-Stalin były rozsiane po całym
ZSRR i miały na celu nieść pomoc du-
chową i materialną rodzinom polskim.
Stamtąd właśnie od czasu do czasu
otrzymywaliśmy zapomogi w postaci żyw-
ności i odzieży. Konarski wyznaczył moją
matkę na nauczycielkę dzieci polskich w
Kyzyłdychanie. Odpowiednio przeszkolił
ją, dał też pud mąki, aby dokarmiała
uczniów. Jednym z nich i ja byłem. Ten
świetny okres trwał zaledwie 2 miesiące,
bo władzom bezpieki ZSRR nie spodo-
bała się piosenka, która tak brzmiała:
Onie odlatuj, mała ptaszyno,
Skrzydełkiem okryj me gorzkie sny!
Onie odlatuj, bo mnie łzy płyną,
Wygnanką jestem, tak jak i ty...
Na świat rzucona srogim rozkazem,
Tułać się muszę po obcej ziemi...
Będziemy razem dzielić wygnanie,
Wygnanką jestem tak jak i ty...
Pieśń ta została upowszechniona
przez placówkę polską, za co jej przedsta-
wiciel - Konarski wraz z całym zarządem
zostali aresztowani, a placówka zamknię-
ta. Nota bene, iż wkrótce po aresztowa-
niu sam Konarski został w więzieniu za-
katowany na śmierć.. Podobny los spo-
tkał i innych aresztantów.
Po likwidacji placówki polskiej i braku
stąd zapomóg w Kyzyłdychanie zapa-
nował jeszcze gorszy głód, a wg sowiec-
kiego prawa, żadnemu obywatelowi nie
wolno było zmieniać miejsca zamieszka-
nia, np. przenieść się z kołchozu do koł-
chozu, nie mówiąc już o przejściu z mia-
sta do miasta, czy ze wsi do miasta. Każ-
dy więc kołchoźnik jak za najlepszych
czasów pańszczyźnianych był na całe ży-
cie przywiązany tylko do jednego kołcho-
zu. Ale moja matka dowiedziawszy się,
że Polakom w Lenińsku lepiej się żyje ,bo
otrzymują za pracę 0,5 kg chleba dzien-
nie, postanowiła zaryzykować ucieczkę
ze wsi. W tym celu pewnej jesiennej nocy
1942 r. ja, matka i Romek z tobołami na
plecach oraz 5-letni Boguś bez bagażu po-
tajemnie opuściliśmy na zawsze kołchoz
Kyzyłdychan i wyruszyliśmy w 70 km dro-
gę do miasta Lenińska. Wędrowaliśmy
pieszo przez 2 dni i noce.
Podczas pieszej podróży nocą byliśmy
narażeni na śmiertelne ukąszenie ja-
dowitych pająków (falanga, karakuł, skor-
pion) oraz jadowitych żmij itp. Ale, na
szczęście, do ukąszenia nie doszło.
VIII. LENIŃSK - miasto
rejonowe i nasz w nim
pobyt aż do ostatnich
dni w ZSRR
Późną jesienią (XII.1942) przywędro-
waliśmy potajemnie do miasta (powiat) -
Lenińska liczącego około 4 tys. mieszkań-
ców. Miasto to było położone w kotlinie
górskiej Tien Szan, zamieszkałej w 90
proc. przez Kazachów, Uzbeków oraz w
10 procent Rosjan, Turków, Ormian i in-
nych narodowości. Były tu różne urzędy i
zakłady o charakterze rejonowym. Po
przybyciu do tego miasta zatrzymaliśmy
się tymczasowo w baraku wybudowanym
jeszcze za czasów istnienia placówki pol-
skiej. Znajdowało się w nim kilkanaście
innych rodzin Polaków. Panował tu nie-
samowity zaduch, pełno wszy a nocą plu-
skiew, nie mówiąc już o stale asystującym
przewodniczący kołchozu i kazał nam się
natychmiast stąd wynosić, grożąc uży-
ciem przemocy, a był już śnieg i lekki
mróz... Na skargę nie było iść do kogo.
Tedy, trzeba trafu, zrozpaczona i zapła-
kana matka spotyka na ulicy współ-
czującą Rosjankę Lidmanową, która go-
dzi się z litości przyjąć naszą rodzinę do
siebie na przezimowanie, choć dyspono-
wała tylko jednym pokojem stanowiącym
i kuchnię zarazem (10 m2). Panowała
ciasnota. Każdy w nim kawałek podłogi
był zajęty, bo spało na niej 10 osób (nas
4, ich 4: mąż gospodyni i 2-je dzieci oraz
11-letnia sierota z opiekunką Niemką).
Rodzina Lidmanowej została przemocą
w 1941 r. wysiedlona z Kaukazu, ponie-
waż mąż jej był pochodzenia niemieckie-
go, a tu pracował jako stróż i palacz w
szpitalu. Nie mieliśmy co jeść, więc mat-
ka sprzedała ostatnie futro z karakułów
sprzedawczyni chleba na kartki za 50 kg
pszennej mąki. Poza tym ja z Romkiem
podjęliśmy pracę w charakterze pastu-
chów w „Zagoskocie” (był to zakład, któ-
ry przetrzymywał zdane przez kołchozy
bydło i barany na rzeź dla wojska). Za
pracę płacono nam po 50 dag chleba
(nan) dziennie, a od ganiania za bydłem
ciemno robiło się w oczach. Niewiele też
pomógł nam przydzielony do pasienia
koń wierz chowy. Pasiona zwierzyna była
niesamowicie dzika, rozłaziła się na
wszystkie strony i uciekała na oślep. W
nam głodzie. Pamiętam, że pierwszym po-
żywieniem naszym był zdechły indyk wy-
rzucony z fermy za płot. Choć rodzinie
naszej smakował, mnie mimo głodu nie
bardzo dawał się przełykać. Wolałem
zjeść zabitego jeża, żółwia, żabę, wronę
itp. niż padlinę... Rodzina moja stanęła
przed dylematem: jak żyć i z czego żyć?
O pracy w jakimś zakładzie nie było mowy
- trzeba było przynajmniej na razie przez
jakiś czas się ukrywać. Brat Romek zo-
stał zaangażowany przez pobliski kołchoz
do otynkowania gliną wnętrza domku w
mieście, za co poza zapłatą 5 kg mąki z
kukurydzy mieliśmy w nim zamieszkać do
wiosny. Remont na głodniaka wlókł się z
trudem (tynk sufitowy nie chciał się trzy-
mać trzcinowego podłoża). Pracowała
przy nim obok Romka matka i ja. Po od-
remontowaniu - zgodnie z umową - za-
mieszkaliśmy w nim, ale tylko miesiąc, bo
już w styczniu 1945 r. wpadł jak bomba
rezultacie po 2 miesiącach pracy straci-
liśmy bez odnalezienia 1 krowę i 2 bara-
ny, za co zwolniono nas z pracy i mieli-
śmy być oddani pod sąd wojskowy za
sabotaż, ale do tego nie doszło, bo Ro-
mek bezpośrednio odpowiedzialny za
nie, uciekł do kościuszkowskiego wojska
jako ochotnik.
W zimę tę wszyscy cierpieliśmy głód,
mimo to litościwa Lidmanowa przyjęła na
to mieszkanie 11-letnią sierotę - Walę
(uciekinierkę z dietdoma - domu dziec-
ka) i jej opiekunkę - Niemkę. Wala ubra-
na była w fufajkę i zimową czapkę z na-
usznikami. Posiadała talent piosenkarki
- miała niesamowicie dźwięczny i dono-
śny głos. I tym dziecięcym głosem zara-
biała najwięcej z nas wszystkich, bo krą-
żyła codziennie od domu do domu, śpie-
wała gnuśne piosenki, a ludzie, choć
sami biedni, to jednak litowali się nad sie-
rotą i coś tam od czasu do czasu dawali,
iż w rezultacie Wala sama jadła do syta i
karmiła swą opiekunkę. Nie wszyscy,
zwłaszcza pośród Kazachów mieli czułe
serca. Bywało bowiem, że Wala była
szczuta psami i wracała pogryziona, nie-
przez nią pieśni to:
W woskresienije mać staruszka k
waratam tiurmy priszła,
Swojemu radnomu synu pieredaczu
priniesła.
Pieredajcie pieredaczu, a to ludzi ga-
woriat,
Czto po tiurmach zakluczonych silno
goładom moriat itd.
Lub inna:
Poszła, ja u les po maliny, maliny ja
tam nie naszła...
Naszła tolko kriest i mogiłu, katoraja
trawoj zarosła.
Upała ja tam na kalena i stała ja gór-
ko ridat,
Mamasza ty spisz i nie słyszysz, kak
doczka ridajet nad taboj itd.
I oto któregoś dnia Wala nie wróciła z
żebraniny, co najbardziej zasmuciło jej
opiekunkę, która też ją wyzyskiwała, nie-
raz i biła. Może więc nie tyle z troski o los
sieroty, ile o swój los, bo zapasów żyw-
ności miała zaledwie na dwa dni, a Wali
nie było chyba z tydzień. Już zaczęła przy-
mierać głodem i oto nagle wróciła Wala,
ale wychudzona, wynędzniała i pobita,
Okazało się, że ją do siebie przygarnął
jakiś Kazach. Wziął ją do siebie niby za
żonę, zmuszał ją - siłą do stosunków sek-
sualnych, choć ona wcale takiej potrzeby
nie odczuwała, a poza tymbił, głodził i w
końcu wygnał...
I tak to w tej stłoczonej izbie przeżyli-
śmy jakoś zimę. Paliliśmy trzciną, którą
przynosiliśmy z odległości 3 km. Wiosną
najprzód opuściła tę izbę Wala z opiekun-
ką. Wkrótce z głodu i wycieńczenia zmarła
Lidmanowa, a jej mąż sprowadził drugą
kobietę, a ta kazała nam natychmiast
opuścić izbę, co też zmuszeni byliśmy
uczynić.
Na tydzień przed opuszczeniem izby
uczestniczyłem z wyrachowania w po-
grzebie 27-letniego Kazacha, który wró-
cił z wojny ciężko ranny i wkrótce po po-
wrocie zmarł. Wg muzułmańskich obrząd-
ków owinięto go w prześcieradło, a wszel-
kie jego mienie spieniężono, by opłacić
najęte płaczki. W roli tej występowały nie-
które Polki, ale zapłata uzależniona była
od jakości ich płaczów i lamentów. Po-
nadto na drodze posuwania się konduk-
tu pogrzebowego od domu do cmenta-
rza rozrzucane były banknoty i monety,
które były zbierane przeważnie przez roje
dzieci. Nie obywało się przy tym bez prze-
pychanek, kłótni, bijatyk. W tej imprezie
zbierania pieniędzy uczestniczyłem i ja z
wielkim zapałem, w rezultacie czego za-
robiłem na kupno smacznych owoców,
Oby więcej takich pogrzebów - pomyśla-
łem... (c.d.n.)
Stanisław Klencner
Fot. 1. Grupa Polaków w kołchozie
Kowal, rej Mamlutka, Kazachskaja
SRR, 1940 r.
Fot. 2. Polacy z Kazachami.
Zwierzęta, jak obłąkane, przepycha-
jąc się i kalecząc, pędziły z pastwiska ku
swoim miejscom zwykłego odpoczynku -
do obory, do stajni. Pies przeraźliwie wył,
wzbudzając dodatkowo atmosferę nie-
zwykłej grozy. Wybiegliśmy wszyscy na
podwórko. Co się dzieje? W jednej chwili
spojrzeliśmy na zachodzące słońce. Nie-
bo całą szerokością płonęło żarem. Ale
to nie był pożar. To jakieś niezwykłe prze-
rażające zjawisko. Jakiś czar przyrody.
Trwoga, groza! Patrzyliśmy na tatę, a on
powiedział: „Dokładnie tak było przed wy-
buchem | -ej wojny światowej”.
Ja rozumiałam, co tata miał na myśli, wie-
działam, jakie są nastroje polityczne. A
jutro jadę do szkoły - rozpoczęcie roku
szkolnego. Tylko, że jutro już nic nikt nie
mówił o rozpoczynającym się roku szkol-
nym, bo nawet nad naszą osadą z4-ema
domami leciały groźnie hucząc, po trzy
samoloty z czarnymi swastykami, tworząc
zwarty trójkąt. Wojna!
Tata odebrał pobory za 2 miesiące. O
jeden miesiąc naprzód. Tak otrzymali
wszyscy leśnicy. Dopiero około połowy
września, zjawili się w szkołach nauczy-
ciele i oczywiście uczniowie. Ja także.
Nasza VII klasa w Sztabinie miała zaję-
cia dopiero późnym popołudniem. Pamię-
tam lekcję jez. polskiego - Jak pisać li-
sty? Rzeczywiście w niedalekiej przyszło-
ści, ten temat okazał się być na czasie.
Wprowadzono też lekcje jęz. niemieckie-
go. Już nawet poznałam jakieś zdanie.
I nagle pamiętnego 17-09-39 r., poja-
wiła się Armia Czerwona, „nasza wyzwo-
licielka”. (Na Augustowszczyźnie nieco
później). Wkrótce też w szkołach rozda-
no nam podręczniki - elementarze do ję-
zyka rosyjskiego. l godzin lekcyjnych mie-
liśmy tego przedmiotu jakoś dużo. Nie-
miecki znikł. Gdy 10-02-40 r., w dzień na-
szej znanej, koszmarnej wywózki, zjawił
się po mnie w Sztabinie NKWDzzista, zna-
łam alfabet rosyjski pisany, drukowany i
potrafiłam cokolwiek przeczytać. Załado-
wany zestaw bydlęcych wagonów, dymią-
cy czarną sadzą z dwóch lokomotyw, pę-
dził w dzień i w nocy.
Tylko czasem udało mi się przeczytać
przez zakręcone kolczastym drutem
okienko nazwę miasta, a raczej towaro-
wej stacji, ale itak nasi rodzice bez mapy
nie bardzo mogli się zorientować, gdzie
jesteśmy, w którym kierunku podąża nasz
transport, dokąd nas wiezie.
Po miesięcznej podróży znaleźliśmy się
na północy Uralu i natychmiast wszyst-
kich wysłano do wyrębu lasu. Dzieci do
14 lat, do szkoły. Duża grupa moich ró-
wieśników, jak i ja, przeważnie już mieli-
śmy jakąś znajomość jęz. rosyjskiego
jeszcze z nauki w Polsce. Tutaj były to
częste dyktanda i umiejętność czytania z
właściwym akcentem. Ponadto matema-
tyka i historia. To był rok szkolny 1940/
41.
W tym czasie córka znajomego leśnika
mego taty, zwolniona została z wyrębu
lasu, do prowadzenia rachunkowości w
stołówce. Nie znała jęz. rosyjskiego. Przy-
dała się moja pomoc. Przychodziłam co-
dziennie po lekcjach. A że była to powta-
Nasz Sztabiński Dom nr 5(242) maj 2018 r.
JAK ZOSTAŁAM NAUCZYCIELKĄ
JĘZYKA ROSYJSKIEGO?
rzająca się owsiana kasza, to po miesią-
cu potrafiła to prowadzić sama.
Po zakończeniu roku szkolnego, korzy-
stając z zarządzenia, wyjechaliśmy z tej
niedźwiedziej kniei i trafiliśmy raczej pod
przymusem, do syberyjskich kołchozów,
zasilać ich swoją pracą, bo mężczyźni
wybyli na wojnę z zaprzyjaźnionymi do-
tychczas Niemcami.
Wtedy dzięki układom generała An-
dersa z Moskwą pozwolono nam zorga-
nizować polską szkółkę. Początkowo u
siebie w domu. Ja uczyłam pod kierun-
kiem pani leśniczowej Frączyk. Poziom
klas |- III.
Po kilku miesiącach nakazem sowieckich
jąc - polska nauczycielka. Tematy zwy-
czajne, pogłębiające wiedzę pedagogicz-
ną. Wlatach 1943/44 stosunki z Moskwą
zostały „zamrożone”. Ja byłam skazana
na 2 lata łagrów. Po tej przerwie ZPP
(Związek Patriotów Polskich), ocieplił sy-
tuację. Znowu uczyłam na dawnych wa-
runkach.
Po 6 latach i 4 miesiącach nadszedł
ten wymarzony dzień powrotu do Polski.
Znalazłam się w rodzinie nauczycielskiej
u wujostwa. Ciocia powiedziała prawie
rozpaczliwie: „Z jakim Ty ruskim akcen-
tem dziecko mówisz?”. Wydaje mi się, że
wśród swoich szybko tę naleciałość zli-
kwidowałam. Prosiłam, żeby mnie popra-
władz oświatowych, otrzymaliśmy do dys-
pozycji klasę w szkole rosyjskiej. Moty-
wacją było, że nie ma środków na sprzą-
taczkę dla nas, a myśmy przecież nie pro-
sili ani o sprzątaczkę, ani o płacę za na-
uczanie.
Szczerze mówiąc, nie było tam proble-
mów narodowościowych, ani innych. Tyl-
ko 2 lekcje jez. rosyjskiego tygodniowo u
naszych dzieci, które prowadziła sama
kierowniczka szkoły. Ponadto kwadrans
przed lekcjami ćwiczeń gimnastycznych,
które prowadził zdemobilizowany wojsko-
wy.
Ja tutaj w sposób naturalny, pogłębia-
łam znajomość jez. rosyjskiego - literac-
kiego. Kierowniczka zapraszała mnie na
konferencje nauczycielskie, przedstawia-
wiali. Tak też było. Wkrótce zostałam za-
trudniona do pracy w szkole, myślę, że
dzięki wujkowi. Uczyłam w klasach I-III.
Podczas wakacji już rozpoczęłam do-
kształcanie się miesięcznym kursem w
Suwałkach.
Niemało musiały się odpowiedzialne wła-
dze wysilić, by dać nam lokum i wyżywie-
nie. Przypominam, jak na kolację poda-
no nam fasolkę ugotowaną na wodzie. Nic
więcej. Przyszedł profesor podczas wła-
śnie tej kolacji, pochodził między stolika-
mi i powiedział - proszę jeść, jeść! Fasol-
ka jest bardzo wartościowym pożywie-
niem. Nic nikt nie mówił, ani głośno, ani
po cichu. Przecież wiemy, jak jest.
Po kilku takich latach, zdobyłam maturę
pedagogiczną w Białymstoku. To był 25
kwiecień 1952 r. W międzyczasie Mini-
sterstwo Oświaty wprowadziło nauczanie
języka rosyjskiego w klasach V-VII, po-
tem V-VIII. Brakowało nauczycieli. Kto co-
kolwiek był obeznany z tym językiem,
mógł zostać jego nauczycielem.
Słysząc niektórych nauczycieli, uczących
tego przedmiotu, nieraz mnie tak raził
akcent, że jakoś odruchowo reagowałam,
aby poprawić. W rezultacie, to ja, aczkol-
wiek bardzo nawet niechętnie, podjęłam
się nauczania tego języka, moich wrogów.
Wolałam język polski, to mój język ojczy-
sty, tym bardziej, że we mnie jeszcze tkwi-
ła jakaś awersja do wszystkiego, co mi
przypominało naszą rodzinną, wojenną
tragedię. Nigdy się nie przyznawałam
nawet do znajomości tego języka. Chcia-
łam o nimi o wszystkim zapomnieć. Nie-
stety, znowu zaczęły się wyjazdy, na róż-
ne kursy języka rosyjskiego. Początkowo
do Białegostoku: wakacje, ferie, wszelkie
święta były zajęte.
Zrozumiałam, że znam język rosyjski w
mowie, nieźle w piśmie, ale nic o zasa-
dach ortograficznych, absolutnie nic z
gramatyki i bardzo niewiele z literatury.
Chociaż czytać i rozumieć w oryginale
potrafiłam.
Trochę nam Białystok pomógł, ale część
znas ubyła. Znaczącą grupę na kurs mie-
sięczny wakacyjny i inne zjazdy wysłano
do Warszawy. Było nas około 40 osób.
Mężczyzn znacznie mniej.
Byliśmy zakwaterowani gdzieś w cen-
trum, w szkole. Miałyśmy dużą salę prze-
meblowaną z klasy. Dookoła ustawione
w różny sposób żelazne łóżka, pościel
biała, tylko cokolwiek przyszarzała. Na
jednej ścianie była długa półka pozosta-
wiona - „może się paniom przyda”. Mia-
łam tę półkę tak prosto przed sobą, a na
niej jedna z pań wyjęła z ust swoją prote-
zę iwrzuciła do przezroczystej szklanki z
wodą. Nigdy tego nie widziałam, przynaj-
mniej tak oficjalnie, zrobiło mi się niedo-
brze, wybiegłam do toalety daleko na ko-
rytarzu i dostałam torsji. Nikt tej pani nie
zwrócił uwagi, a ja tylko starałam się po-
łożyć na łóżku tak, by nie mieć widoku na
tę półkę z niezwykłą zawartością. Poza
tym w łazience nigdy nie miałyśmy cie-
płej wody.
Niektóre panie wybierały się na niedzielę
do domu, inne zwiedzały Warszawę, ja
jechałam do siostry na Wolę. W centrum
Warszawy już nieco oczyszczonej z gru-
zów, a nawetw newralgicznych punktach
odbudowanej, przy ulicach gdzie się dało,
powciskane były stoliki, barki, czasem z
jakimś wymyślnym daszkiem, a tam
sprzedawano po prostu wodę w szklan-
kach do wypicia na miejscu. Panie sprze-
dające były schludnie ubrane, z wyrazi-
stym makijażem na twarzy i uwijały się
jak potrafiły, by zadowolić przeważnie nie-
cierpliwie naciskającą kolejkę. Pytały tyl-
ko - z sokiem czy bez? Szklankę zwróco-
dokończenie na str. 12
Nasz Sztabiński Dom nr 5(242) maj 2018 r.
dokończenie ze str. 11
ną tylko spłukiwały, naciskając strumyk
wody. I podawano dalej. Interes był po-
dobno zadowalająco dochodowy. Niektó-
rzy stwierdzali, że nawet bardzo docho-
dowy. Inni smażyli w takich warunkach
placki ziemniaczane. Opary z patelni,
przechodnie czuli od połowy ulicy. Jedni
odbierali to jako zapach, inni skłaniali się
do mdłości. W rezultacie placki były roz-
chwytywane. No cóż, takie były czasy na-
szego społeczeństwa, mojej młodości. Na
miejscu miałyśmy stołówkę z całodzien-
nym wyżywieniem. Głodne nie byłyśmy,
ale na jakieś łakocie, czy dobra kultury,
właściwie nie było nas stać. Jedna z młod-
szych koleżanek na niedzielę pożyczyła
u mnie 10 zł - bez zwrotu, co też zapa-
miętałam.
Teraz przykład zajęć. Przyszła do nas
pani profesor (prawdziwa), prosto z Mo-
skwy. Ubrana była, nie powiem, że gu-
stownie, ale starannie, a włosy uczesane
były elegancko, aż za bardzo. Przeczy-
tała nam na wstępie króciutki tekst - 3
zdania. Napełnione były bohaterstwem,
szacunkiem, wręcz miłością i wszystkim
co najlepsze, wobec oczywiście Kraju
Rad. Patos! Kto przetłumaczy - zapytała.
Ktoś z kursistów to zrobił. A teraz popro-
szę do tablicy i wyczytała nazwisko jed-
nej z pań. Czytała te zdania wersami i
poleciła jej pisać. Reszta ma patrzeć, czy
wszystko dobrze. Naliczyłam po cichu 5
błędów. Kto poprawi? Wypadło na mnie.
Dobrze. Przeczytać proszę tekst po cichu,
ateraz pani przeczyta głośno i wskazała
na kogoś. Potem był rozbiór gramatycz-
ny zdania w jez. rosyjskim, co u nas było
słabo znane. Na końcu tablicę wytarto i z
tego tekstu zrobiła pani profesor nam dyk-
tando. Karteczki wzięła do domu. I tak
prawie codziennie u nas się pojawiali nowi
profesorowie, wykładowcy języka. Uczyli
chyba bez konkretnego programu, we-
dług własnego uznania. Trzeba jednak
przyznać, że przygotowani byli perfekcyj-
nie, a zajęcia były absorbujące.
Po obiedzie już mało kto z nas miał
ochotę gdzieś się wybrać do miasta. Le-
żakowałyśmy na swoich łóżkach i rozpo-
czynały się luźne rozważania o życiu -
warunki mieszkaniowe, materialne, mąż,
dzieci, praca - sama prawda, często i ta
gorzka. Najchętniej zabierały głos do-
świadczone panie w wieku zbliżającym
się do 50-ki. Mężczyźni są najbardziej za-
borczy po 40-ce, a po 50-ce to u nich się
pojawia druga młodość. | takie różne spra-
wy, czasem nawet bardzo osobiste. Około
23-ciej, gaszenie świateł, spanie.
Z rana skargi - ta, ta i tamta pani strasz-
nie chrapały, nie mogłam spać, odważ-
nie jakby z pretensją mówi jedna. Inna
potwierdza, rzeczywiście jestem zwyczaj-
nie zmęczona, też nie mogłam spać. Inne
też źle spały - duszne powietrze, na ulicy
huk. A innego wieczoru starsza pani, o
wyglądzie trochę zaniedbanej damy, przy-
znała się, że była śpiewaczką operową,
o głosie mezzo sopranu. Prosiłyśmy ją
bardzo, żeby nam coś zaśpiewała. Nie
jestem przygotowana, głos nie jest roz-
grzany, żeby choć jajeczko wypić. Jutro
będzie miała pani jajeczko, załatwimy. No
i dała się uprosić. Wstała z łóżka, ogar-
nęła włosy, stanęła w odpowiedniej po-
zie jak na scenie, jedną ręką oparła się o
łóżko. | zaśpiewała arię.
Wstrzymałyśmy oddech - ślicznie, cudow-
nie! Nie było końca zachwytom. tak nam
czasem umilała pobyt, podczas tych trud-
nych, bezsennych często nocy. Już się
chciało odpocząć, tak wakacyjnie, w
domu, ale miesiąc w Warszawie nam się
dłużył, po wyczerpującym roku szkolnym.
Za kwartał znowu zjazd. Do zobaczenia!
Po roku takich kursów, zostało nas w
grupie jeszcze trochę mniej. Zostaliśmy
włączeni na dalsze kształcenie do Kra-
kowa. W stosunku do Warszawy, to był
chyba awans. Już jesienią pierwszy zjazd.
Tylko mój dojazd to droga przez mękę.
Na noc rowerkiem do koleżanki w Lipsku.
O świcie wstawałam na autobus do Bia-
łegostoku. Początkowo to nie był auto-
bus tylko półciężarówka, z plandeką u
góry, a w środku ławki bez oparcia. Nie
każdy siedział, więc na stojąco.
Nauczona z korzystania tego środka lo-
komocji, wcześnie wstawałam, by być w
kolejce bliżej drzwi, ale i to było na nic.
Natarcie na drzwi głównie mężczyzn, było
tak silne, że ci pierwsi okazali się być na
końcu. Silniejsi siedzieli, słabsi stali i pa-
dali w różne strony, zależy na co trafiły
koła owego pojazdu - na kamień, na do-
łek z wodą, na górkę, czy znów na ka-
mień.
właściwego numeru, ale pojechałam w
odwrotną stronę. No tak, jestem ze wsi,
niektórzy mówią dosadniej - z wioski. Nie
zawsze ludzie okazują się być tak życzli-
wi, czy wyrozumiali, żeby wytłumaczyć
wie, czy powiedziane było iść na prawo,
czy też odwrotnie.
No i następnie akcja Kraków. Tu lek-
ko spokojniej, udało mi się nawet usiąść
przy oknie. Bez atakowania drzwi. Dotar-
łam na miejsce mocno zmęczona i głod-
na. Chyba byliśmy zakwaterowani w ja-
kimś skromnym hoteliku. Nie pamiętam
gdzie i jak się żywiliśmy. Rano zjawiliśmy
się na pierwsze zajęcia. Punktualnie o go-
dzinie 8.00 weszła pani profesor Modliń-
ska. Wysoka, w wieku około 50 lat, w
modnym kostiumie, zdjęła też bardzo ele-
gancki kapelusz i jakby tak rzecz zupeł-
nie nieważną, odrzuciła go na brzeg biur-
ka. Przedstawiła się nam bez tytułu, za-
znaczając tylko, że zajmować się z nami
będzie literaturą rosyjską. Skojarzyłam
natychmiast, że korzystając w mojej szko-
le z czasopisma „Język rosyjski”, zawsze
były artykuły profesor Modlińskiej. Czę-
sto drukowane były bardzo ciekawe
sprawdziany, z których korzystałam. A tu
ją widzę - ciepła twarz, miły głos, przyja-
zna aparycja. Było mi przyjemnie, że je-
stem na wykładach takiej osobowości. Nie
zawiodłam się, tym bardziej, że wszyscy
ją przyjęliśmy od razu z sympatią i sza-
Później był na tę trasę dany autobus.
Trafiłam, że młody kierowca, popisywał
się chyba i pędził tą drogą z szybkością,
jaką dał radę silnik. Głównie kobiety pro-
siły - niech pan tak nie pędzi, ale nie re-
agował. Bolały nogi, próbowałam stać, to
na jednej, to na drugiej. Do tego panowie
wygodnie siedzący wyjmowali papierosy
i zrozkoszą pykali gęstym dymem. Moż-
na przecież palić. No i nareszcie Biały-
stok.
Teraz bagażyk do ręki i biegiem na
stację kolejową. Długi, pozakręcany wąż
do okienka po bilet. Pani kasjerki jeszcze
nie ma - nerwowo więc. Wreszcie przy-
Szła wszystkim sprzedaje, ale kto będzie
siedział, kto będzie stał w przedziale, czy
też na zapchanym korytarzu, to się oka-
że. Nieraz stałam, albo siedziałam na
podnoszonej deseczce w korytarzu. Nie
było to ani wygodne, ani przyjemne. Noi
Warszawa.
Teraz trzeba było wsiąść do właściwego
tramwaju. Zdarzyło się, że wsiadłam do
cunkiem.
Zaraz na pierwszych zajęciach, tema-
tem był utwór Puszkina - „Jewgienij Onie-
gin”. Na stojąco, przy biurku, ustnie stre-
ściła nam cały utwór, wtrącając gdzie trze-
ba dłuższe lub krótsze cytaty. Czystość
języka, dykcja, sam głos i postać sprawi-
ły, że po skończeniu odczuliśmy jakby-
śmy byli w teatrze jednego, ale wybitne-
go aktora. Po przerwie, a może nie było
przerwy, tylko druga lekcja - powiedziała:
„Teraz państwo spróbujecie powtórzyć
treść tego utworu”. | wyczytywała różne
osoby. To było trudne, ale ponieważ ni-
kogo nie strofowała, więc trochę przy
pomocy języka polskiego radziliśmy. Kie-
dy ktoś opowiadał w miarę płynnie, zu-
pełnie dobrze, to mówiła - „charaszo”,
„oczeń charaszo”. | notowała w swoim
dzienniku. Trafiło i na mnie - zdążyłam
powiedzieć jedno krótkie, ale trudne gra-
matycznie zdanie: Wtedy nikogo nie było
w domu. | zatrzymałam się myśląc co
dalej? Powiedziała przerywając mi - dzię-
kuję - piątka. | tak zawsze była punktual-
na, przygotowana świetnie do wykładu i
zadziwiała nas całą swoją osobowością i
postawą wobec nas dokształcających się
nauczycieli.
Teraz profesor Nr 2 - gramatyk języ-
ka rosyjskiego. Znaliśmy go wszyscy po
nazwisku, które najczęściej było powta-
rzane w różnych przypadkach. Ostro z
nami poczynał, strofował wręcz, wyma-
gał, a temat z gramatyki na jutro, choćby
w nocy musiał być jak trzeba opanowany
i wykonany. Taki był. Dotychczas na
wszelkich kursach nikt tego aż tyle od nas
nie wymagał. Jeden z kolegów kursistów,
młody człowiek, około 30 lat, chyba zgry-
ziony trudnościami z gramatyki powie-
dział: „Przyjdzie czas, że ten język, a ra-
zem z nim i nas wyrzucą”. Pozostawiam
bez komentarza. W sumie ten wymaga-
jący profesor nauczył nas, a my swoich
uczniów również. Trzeci przedmiot, to
metodyka nauczania języka rosyjskiego.
Z tym radziliśmy bez kłopotów, przecież
byliśmy już praktykami, a pan profesor
miał wiedzę i nią się z nami dzielił, pogłę-
biał.
I przedmiot ostatni - „Wybrane zagad-
nienia ogólne”. Powiem krótko - po dość
skromnych wykładach pana profesora,
mieliśmy zadane, aby opracować 60 za-
gadnień w domu. Wymagało to wielu za-
biegów i pracy i czasu. To nie był zwy-
czajny podręcznik, czy dwa do wykorzy-
stania, trzeba było szukać tych źródeł,
nawet w województwie. Zajęło mi to parę
miesięcy skrupulatnej pracy. Po dniu pra-
cy w szkole, siadałam blisko przy piecu,
przy lampie naftowej i ślęczałam do póź-
na. Nie miałam czasu wyjść na powietrze.
Chyba, że do ubikacji, które były na dwo-
rze, niestety. I studnia z wodą też na dwo-
rze - na korbę. Gdy mi się wreszcie uda-
ło, wszystko opracować dokładnie na pi-
śmie, zadowolona, zamknęłam swój wy-
pasiony brulion. Pomyślałam - przed eg-
zaminem jeszcze przeczytam, wszystko
powtórzę, nauczę się. Ale to nie był ko-
niec tego tematu.
Na kolejnym jakimś krótszym zjeź-
dzie, miałam ze sobą ów wypracowany
brulion, żeby w drodze ewentualnie tro-
chę przejrzeć. Gdy jednak w sypialni się
nim pochwaliłam, zaraz znalazła się ko-
leżanka z prośbą o pożyczenie, że prze-
pisze szybko, że mąż ewentualnie na
czymś odbije, dam ci mój adres jeżeli nie
wierzysz. Wierzę, wierzę powiedziałam i
dałam, jeszcze raz przypominając - za
miesiąc mi odeślij. Wzięła mój adres. W
porządku, nie obawiaj się. Termin minął
znadwyżką, pracy nie otrzymałam. Czu-
łam się zwyczajnie oszukana. Wiedzia-
łam, że mieszka w Brzegu nad Odrą, oraz
znałam jej imię oraz nazwisko. To mało
jednak, aby list doszedł do adresatki. W
przypływie goryczy, wystosowałam więc
pismo, na adres Inspektoratu Szkolnego
wBrzegu iwyjaśniłam sprawę (trochę de-
likatniej niż w rzeczywistości było), by tej
pani na moją prośbę przypomniano. Nie-
stety, odzewu nie było. Ja tymczasem
przyjechałam zdawać ten właśnie egza-
min, w terminie pierwszej grupy. Koleżan-
ki z brulionem nie było. Czułam się fatal-
���
�����������������������������������������
����������������
����������������������������������������������
���������������������������������������������������
����������������������������������������������
�����������������������������������������������
������������������������������������������������
��������������������������������������������������
����������������������
�����������������������������������������������
�������������������������������������������������
������������������������������������������������
�������������������������������������������������
���������������������������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������������������
�����������������������������������������������
��������������������������������������������������
�������������������������������������������
������������
������������������������������������������������
����������������������������������������������
����������������������������������������������������
����������������������������������������������
�������������������������
������������������������������������������
������������������������������������������������
������������������������������������������������
����������������������������������������������
����
��������������������������������������������������
����������������������������������������������
���������������������������������������������
���������
�����������������������������������������������
����������������������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������������������������
��������������������������������������������������
�������������������������������������������������
��������������������������������������������������
��������������������������������������������������
������������������������������������������
��������
���������������������������������������������������
�����������������������������������������������
�����������������������������������������������
����
������������������������������������������������
������������������������������������������������
���������������������������������������������
����������������������������������������������
�����������������������������
��������������������������������������������������
���������������������������������������������������
����������������������������������������������
�����������������������������������������������
������������������
�������������������������������������������������
�������������������������������������������������
���������������������������������������������������
�����������������������������������������������
�������������������������������������������������
���������������������������������������������������
�������������������������������������������
�����������������������������������������������
�������������������������������
����������������������������������������������
�����������������������������������������������
��������������������������������������������
������
����������������������������������������������������
����������������
��������������������������������������������
�����������������������������������������������
�������������������������
������������������������������������������������
����������������������������������������������������
�����������������������
�������������������������������������������������
������������������������������������������������
������������������������������������������������
����������������������������������������������������
�������������������������������������������������
�������������������������������������
����������������������������������������������
�����������
������������������������������������������������
����������������������������������������������
�������������������������������������������������
���
�������������������������������������������������
������������������������������������������������
������������������������������������������������
���������������������������������������������������
������������������������������������������������
����������������������
������������������������������������������������
���������������������������������������������������
������������������������������������������������
������������������������������������������
�������������������������������������������������
��������������������������������������������
��������������������������������������������
�����������������������������������������������
�����������������������������������������������
���������������������������������������������
�����������������
�����������������������������������������������
�������������������������������������������������
�����������������������������������������������
�������������������������������������������������
���������������������������������������������
�������������������������������������������������
��������������������������������������������������
������������������������������������������������
����������������������������������������������
����������������������
�����������������������������������������������
��������������������������������������������������
��������������������������������������������
�������������������������������������������������
������������������������������������������������������
���
����������������������������������������������
�����������������������������������������������
��������������������������������������������������
������������������������������������������������
�������������������������������������������������
������������������������
���������������������������������������������
������������������������������������������������
��������������������������������������������������
�������������������������
�����������������������������������������������
�����������������������������������������
�����������������������������������������������
������������������������������������������
�������������������������������������������������
�������������������������������������������������
����������������������������������������������
��������������������������������������������
����������������������
�����
���������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������
�����
�������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������
�����������������������
���������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������
���������������������
��������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������
����������������������������������������������������������������������
��������������������������������������������������������������������������
���������������������������������������������������������������������
��������������������������
��������������
��������������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������������������������������������
�����������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������������
������������������������������������������������������������
������������������������������������������������
�������������������������������������������������������������������������������
�������������������������������������������
Nasz Sztabiński Dom nr 5(242) maj 2018 r.
POZYTYWNY PRZY-
KŁAD PROCENTUJE
Gratuluję dwóch
dekad żmudnej pracy! Od wielu lat jestem
wierną czytelniczką Państwa miesięczni-
ka, z którego dowiaduję się o historycz-
nych i współczesnych poczynaniach na
ukochanej przeze mnie Ziemi Sztabiń-
skiej.
Systematycznie ukazujecie Państwo lo-
kalne inicjatywy gospodarcze, kulturalne,
społeczne i samorządowe.
Działalność społeczną przekazał Wam
chyba „w genach” Wasz Wielki Przodek -
Karol hrabia Brzostowski.
Podczas moich pobytów na Sztabiń-
skiej Ziemi zauważyłam wielką serdecz-
ność i uczynność mieszkańców, a także
(na co jestem szczególnie uczulona jako
nauczycielka) bardzo kulturalne zacho-
wanie młodzieży. Pozytywny przykład pro-
centuje, a u Was jest to szczególnie wi-
doczne.
Na ręce Naczelnej Pani Redaktor
składam życzenia dalszych sukcesów i
niegasnącego zapału w przekazywaniu
prawdy i piękna o Sztabińskiej Ziemi oraz
satysfakcji z przedstawiania tych warto-
ści ludziom.
Serafina Domańska, w. łódzkie
UWIELBIAMY WOLNOŚĆ
Uwielbiamy wolność - dlatego skacze-
my. To słowa skoczka narciarskiego.
Skoczkowie ryzykują życiem aby przez
chwilę poczuć się wolnymi. Dla tej chwili
całe młodzieńcze życie poświęcają
ogromnie zdyscyplinowanej pracy przy
profesjonalnie określonych zasadach.
Gdyby byli niezdolni podporządkować się
tym zasadom, przy pierwszym zjeździe
spadliby na łeb, na szyję. Oglądam, po-
dziwiam i jestem bardzo dumna z chło-
paków, Polaków i Mazurka.
Natomiast smuci mnie co innego, a
* LIST
s v
mianowicie „czarne marsze” obrażające
nas kobiety, hasła sprowadzające kobiety
do organów macicy i seksu, do kobiet bez
głowy i mózgu, a dzieci niepełnosprawne
do śmieci.
Prawdę powiedziawszy, to my wszyscy
pragniemy wsparcia i nie chcemy zostać
sami, bo w najtajniejszych zakamarkach
świadomości odkrywamy, że każdy z nas
jest niepełnosprawny. Przed nami trudne
zadanie, takie „uczłowieczające” - poko-
chajmy się. I nie musi to być tylko utopia.
S.G., Białystok
2% 0% 0%
+ % %
MAJ - MIESIĄC MARYI
„Maryja szuka takich, którzy by do niej
pobożnie i z uszanowaniem przystępowa-
li, tych bowiem miłuje, tych karmi, tych za
dzieci przyjmuje.”
Cytatem św. Bonawentury zrozpoczę-
łam swoją myśl. Dotyczy ona Maryi ponie-
waż maj jest miesiącem poświęconym
Matce Bożej. Możemy uczestniczyć w co-
dziennym majowym nabożeństwie i oddać
Jej całkowicie, jako matce swoje troski. Jej
ramiona są zawsze otwarte dla każdego,
który odda się jej i powierzy. Jest ona mat-
ką, która wiele przeszła, jak niejedna z Nas,
ale zawsze ma czas, żeby nas wysłuchać.
Postarajmy nauczyć się nie tylko prosić, ale
i dziękować poprzez modlitwę za wszyst-
ko, co nas spotyka. Oczywiście modlitwa
powinna być jak najbardziej szczera, gdyż
bez szczerego wyznania grzechów jeste-
śmy nie fer wobec Boga, ludzi i samych
siebie. Niech zawsze uczestnictwo choć-
by w jednym nabożeństwie majowym, be-
dzie hołdem oddanym Maryi. W dobie no-
woczesności i pędu zapominamy o pod-
stawowych wartościach naszej wiary. Za-
trzymajmy się w zadumie i modlitwie a wte-
dy inaczej spojrzymy na otaczający nas
świat. Dbajmy o piękne przydrożne kaplicz-
ki. Wszystko to dla Maryi, żeby mogła być
bliżej nas Ona otacza płaszczem miłosier-
dzia. Korzystajmy z jej opieki.
Goplana
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi
dztabińskiej im. Maro brzostowskiego
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi
Sztabińskiej im. Karola Brzo-
20000010 Bank Spółdzielczy w
A Augustowie.
stowskiego zwraca się do czy- Ż $ a, e Nasz adres:
telników i miłośników naszej IZBA jean Towarzystwo Przyjaciół Zie-
pięknej ziemi o przekazywanie z
darów (rzeczowych i pienięż- 4
nych) na dalszy rozwój Izby Re- ROANA
gionalnej, jak też na wielokierunkową
działalność naszego Towarzystwa.
Nr konta: 869351000000232759
RZE e
mi Sztabińskiej im. Karola
W Brzostowskiego, 16-310
Sztabin, Plac Karola Brzostow-
kiego 8, tel. 87 641 20 69.
Prezes TPZS
Małgorzata Ostrowska
STOWARZYSZENIE AKTYWNY SZTABIN
Stowarzyszenie Aktywny Sztabin
zwraca się do Wszystkich z go-
działalności (rzeczowe i pienięż-
ne). Nr konta PL.
50935100000023926620000010
Bank Spółdzielczy w Augustowie.
Nasz adres: Stowarzyszenie Aktyw-
ny Sztabin, ul. Kościuszki 10, 16-
*N310 Sztabin, gmail: biurojo-
laQlist.pl., strona internetowa:
www.aktywny-sztabin.pl.
Prezes SAS
Dorota Zdzichowska
CHŁOPIEC Z DOBREGO DOMU
Pochodzę z tak zwanej dobrej rodzi-
ny. Rodzice dbali o mnie i mojego brata
aż do przesady. Szczególnie mama
chciała nas uchronić przed złem świata.
Chyba nikogo tak długo nie przywożono
i zabierano z podstawówki, jak nas.
Mama interesowała się, z kim siedzę w
ławce i rozmawiam na przerwach. Bar-
dzo surowo oceniała każdą z moich ko-
leżanek. Żadna nie wydawała się być dla
mnie odpowiednim towarzystwem. Gdy
chciałam zaprosić do siebie którąś z
dziewczyn z klasy, zawsze słyszałam tę
samą odpowiedź:
- Ewa, przecież wiesz, że to nie jest ko-
leżanka dla ciebie!
Wiesz, kim są jej rodzice?! Nie pozwolę,
żebyś zadawała się z takimi ludźmi!
Równie nieodpowiednim towarzy-
stwem była córka fryzjerki, jak i lekarza.
Mama zawsze znalazła jakiś sposób, by
wybić mi z głowy jakiekolwiek przyjaźnie.
Oczywiście, nie było mowy o tym, bym
bez pozwolenia odwiedziła kogokolwiek,
albo chodziła na prywatki. Tato twierdził,
że one, podobnie jak dyskoteki, demo-
ralizują młodzież. Chciał nas uchronić
przed niebezpieczeństwami takimi jak
papierosy, alkohol, narkotyki i seks. Nic
dziwnego, że nie miałam nigdy przyja-
ciółki i wolny czas spędzałam w domu.
Tak samo traktowany był mój starszy brat,
Michał. On też nie mógł przyjaźnić się z
chłopcami, których nie akceptowali, więc
byliśmy skazani na swoje towarzystwo.
To wychowanie pod kloszem przyniosło
zamierzony przez rodziców efekt. Wyra-
staliśmy w poczuciu, że świat jest nie-
bezpieczny, a jedynym schronieniem
przez nim są ściany domu. Rodzice, z
troski o nas, wtrącali się do wszystkiego,
co robiliśmy. Nawet czas po lekcjach nam
zorganizowali. Wybrali języki - bo tego
można uczyć się w domu pod okiem ko-
repetytorów oraz naukę tenisa, bo cały
czas trenowaliśmy pod bacznym okiem
ojca. Komuś może się wydawać, że to
wielkie szczęście mieć takich rodziców.
Zawsze troskliwi i opiekuńczy. Nie żało-
wali na nas pieniędzy. Wydawałoby się,
że mieliśmy wspaniałe życie. Ale to nie
była prawda. Izolacja, która miała być dla
nas dobrodziejstwem, doprowadziła do
tragedii.
Mój brat tego nie wytrzymał, zaczął
się buntować i od tego czasu zaczęły się
awantury w domu. Później był czas pod
kontrolą rodziców. Zaprowadzili go na-
wet do psychiatry, następnego dnia oka-
zało się, że nie było go w szkole. Mama
zadzwoniła nawet na policję, aby go szu-
kali, chłopca, który ma 19 lat - ponieważ,
nie wrócił do domu po lekcjach.
Michał chciał mieć normalne mło-
dzieńcze życie, które mu odebrali własni
rodzice. Swój świat odnalazł przez nar-
kotyki, które były dla niego ucieczką w
barwny raj, odejściem od nudnego domu
i frustrujących rodziców. Michał nie miał
przyjaciół, rozmawiał tylko ze mną. Pew-
nie dlatego, że wiedzieliśmy, że nie mo-
żemy liczyć na towarzystwo kogoś inne-
go. Branie traktował jak pasjonującą za-
bawę, spożywanie zakazanego owocu,
nie widział w tym żadnego zagrożenia, a
jedynie przyjemność. Tak naprawdę z po-
czątku czułam się odrzucona przez nie-
go, ponieważ przestał ze mną rozma-
wiać. Czułam się jeszcze bardziej samot-
na. Chociaż wiedziałam, że bierze nar-
kotyki, w żaden sposób nie przypuszcza-
łam i nie zdawałam sobie sprawy, jakie
efekty z tego wynikną. Nie odważyłam
się powiedzieć o tym rodzicom, ponie-
waż takie tematy były dla nich po prostu
niedozwolone. Rodzice nigdy nie rozma-
wiali z nami nawet o seksie, gdyż był to
dla nich temat tabu, a co dopiero o nar-
kotykach.
Michał któregoś dnia po prostu spa-
kował rzeczy i wyjechał z domu, nie mó-
wiąc nikomu dokąd. Nie mówił mi, że ma
zamiar coś takiego zrobić. Jeżeli chodzi
o narkotyki, rodzice nic nie podejrzewali,
żyli własnym życiem, a my byliśmy dla
nich wciąż małymi dziećmi.
Ta bajka musiała się jednak skoń-
czyć. Michała przywiozła policja po trzech
dniach. Gdy zobaczyłam go w drzwiach,
zaczęłam płakać. Tego wieczoru pano-
wała jakaś dziwna cisza w domu, Michał
poszedł się położyć. Nigdy jeszcze nie
widziałam rodziców w takim stanie. Po
chwili mama zawołała mnie do swojego
pokoju i powiedziała płacząc:
„Michał jest chory na AIDS"
Nie mogłam w to uwierzyć, on byt dla
mnie wszystkim, a jedyna myśl, jaka mi
przyszła wtedy do głowy, to śmierć.
Śmierć brata, który był dla mnie podpo-
rą, który bawił się ze mną w piaskownicy
i był przy mnie zawsze wtedy, gdy go po-
trzebowałam. Przez pewien czas nie mo-
głam mu wybaczyć, że mi to zrobił, że
stchórzył, że nie był silny - potrzebował
kogoś. Miał wszystko. Wiele osób mo-
głoby mu pozazdrościć, miał wspaniałe
możliwości kształcenia się, aby spełnić
swoje marzenia, ale jednego nie miał,
wolności, swobody i przyjaciela. Był jak
w klatce - wiem to, bo tak samo się czu-
łam. Byłam z nim do końca jego ostat-
nich chwil, wiedziałam jak cierpiał; a ja
ani nikt inny nie mógł mu pomóc. Całe
jego życie było cierpieniem, które rozpo-
częli rodzice, a on je skończył.
Po skończeniu liceum zdałam na stu-
dia i wyprowadziłam się z domu. Wiem
tylko, że gdyby nie nadopiekuńczość na-
szych rodziców i izolowanie nas od ró-
wieśników, nie doszłoby do tego, co się
stało. Nie przeżyłabym tego koszmaru i
nie straciłabym brata. Mam ogromny żal
do rodziców za krzywdę, jaką nam wy-
rządzili, zabierając radość dzieciństwa,
a potem smak pierwszej miłości.
Emilia Konoka
14
Turystyka religijna często utożsa-
miana jest z turystyką pielgrzymko-
wą lub dzielona na turystykę piel-
grzymkową i turystykę regionalno-
poznawczą. Za pielgrzymkę uważa
się podróż do miejsca uważanego za
święte, a motywy tej podróży mają
charakter religijny. Pielgrzymka
może być aktem pobożności lub
pokuty. Udział w pielgrzymce może
być podejmowany z pobudek religij-
nych lub religijno-poznawczych.
Pielgrzymi korzystają, podobnie jak
inni turyści, z tych samych elemen-
tów infrastruktury turystycznej oraz
środków transportu. Realizowane od
wieków pielgrzymki do miejsc kultu
religijnego(dawniej zwane pątnic-
twem lub peregrynacjami), również
współcześnie odgrywają bardzo
ważną rolę w turystyce krajowej, jak
i międzynarodowej. W chrześcijań-
stwie, zwłaszcza w Kościele Rzym-
skokatolickim, pielgrzymi wędrują
do sanktuariów, w których znajdują
się słynące z łask i cudów przedsta-
wienia świętych. Najsławniejsze
miejsca pielgrzymek katolików to:
Rzym i Watykan, Lourdes(Francja),
Częstochowa - Jasna Góra, Fatima
(Portugalia), Guadelupe (Meksyk),
Jerozolima, Medziugorie (Bośnia i
Hercegowina), Santiago de Compo-
stela (Hiszpania), Asyż, Padwa i San
Giovanni Rotondo (Włochy). W na-
szym kraju popularnym miejscem
pielgrzymkowym jest sanktuarium
na Jasnej Górze w Częstochowie.
Dla wyznawców prawosławia głów-
nym centrum religijnym jest góra
Grabarka. Żydzi z różnych krajów
świata - odwiedzają Leżajsk, aby
odwiedzić grób jednego ze sławnych
cadyków chasydzkich. W: Wigry Nr
3/2017 (fragmenty) Wiesława Mali-
nowska
Polska pólnocno-wschodnia po-
została w pamięci Jana Pawła II ze
względu na jej wymiar duchowy,
walory przyrodnicze, piękno krajo-
brazu, ciszę, możliwość kontaktu z
Bogiem i zwykłymi ludźmi - życzli-
wymi mieszkańcami tego terenu.
Wielokrotnie przyciągały one Karo-
la Wojtyłę, jako kapłana, profesora i
biskupa do przeżycia wolnych chwil
w tym malowniczym zakątku Polski.
To właśnie tu, poprzez Eucharystię
sprawowaną w kameralnym gronie
na odwróconym kajaku, szorowanie
menażki piaskiem i rozmowy przy
ognisku ze studentami, wypoczynek
w cieniu drzew, wędrówkę leśnymi
ścieżkami czy spływy kajakowe - doj-
rzewały w księdzu Wojtyle najważ-
niejsze tematy jego późniejszego na-
uczania. To właśnie tu pogłębia się
jego wrażliwość społeczna, troska 0
biednych, o ochronę środowiska i
międzyludzkie relacje. To właśnie tej
ziemi - o czym sam po latach tak wie-
le zawdzięczał... To właśnie tu tak
chętnie powracał...
[w:] „Wigry” Nr 3/2017 (fragmen-
ty), Blanka Ewa Szymańska
Praktycznym odzewem na apel
papieski są pielgrzymki organizo-
wane do zabytkowego kościoła w
Jaminach i pomnika Jana Pawła II
umiejscowionego przy tym koście-
le. Rzeźba papieża to dar serca lo-
kalnego artysty Janika Tadeusza
byłego mieszkańca Jaziewa.
Od 13 lat w kwietniu Parafia Ja-
miny organizuje pielgrzymkę po-
święconą pamięci Papieża Jana
Pawła II. Niejednokrotnie uczestni-
czyli w niej wierni z naszej parafii.
W tym roku Basia ze Stowarzysze-
nia Aktywny Sztabin zaproponowa-
ła, aby w drogę wyruszyć ze Sztabi-
na, jako samodzielna grupa i spo-
tkać się z pozostałymi przed pomni-
kiem papieża w Jaminach. Pomysł
udało się zrealizować. 7 kwietnia
2018 roku 34-osobowa grupa, pilo-
towana przez samochód Ochotniczej
Straży Pożarnej i Policję wyruszyła
w | Marsz Papieski do Jamin.
Idąc, śpiewaliśmy pieśni, odma-
wialiśmy różaniec i koronkę. Każdy
modlił się w swojej intencji, ofiaru-
jąc jednocześnie trud pielgrzymowa-
nia. Towarzyszyły nam bezcenne,
duchowe przeżycia, kiedy szczęśli-
wi dotarliśmy na miejsce, spotyka-
jąc tam grupę idącą z Jaziewa. At-
mosferę rozjaśniały blaski lampio-
nów, zniczy i latarek, a serdeczne po-
witanie księdza proboszcza Krzysz-
tofa Bronakowskiego utwierdziło
wszystkich pielgrzymów, że było
warto podjąć ten trud.
Po zapaleniu zniczy pod pomni-
kiem Papieża, przy śpiewie „Barki” -
ulubionej pieśni Ojca Świętego - we-
szliśmy do kościoła. Wysłuchaliśmy
tam krótkiego kazania, przyjęliśmy
komunię świętą. Na zakończenie
wszyscy wzięliśmy się za ręce, utwo-
rzyliśmy koło i odśpiewaliśmy pio-
senkę „Abba Ojcze”.
Mamy nadzieję, że za rok dołą-
czy do nas więcej osób. Bardzo ser-
decznie zapraszamy i zapewniamy,
że naprawdę warto. Pielgrzymki to
okazja, by dziękować Bogu i prosić,
uczyć się pokory, walki ze swoimi
słabościami , nie tylko fizycznymi,
ale i psychicznymi. To chwile rado-
ści, pewności i wypoczynku .
Bogusława Iwanicka
Nasz Sztabiński Dom nr 5(242) maj 2018 r.
Nasz Sztabiński Dom nr 5(242) maj 2018 r.
Z inicjatywy Dyskusyjnego Klubu
Książki 22.03.2018 roku w Centrum
Biblioteczno-Kulturalnym w Sztabinie
odbyło się spotkanie uczniów klas lila
i b tutejszej szkoły z poetką, powie-
ściopisarką i eseistką - p. Martą Fox,
zorganizowane przez Książnicę Pod-
laską w Białymstoku.
Pani Marta Fox znana była wcze-
śniej głównie jako autorka książek dla
dorosłych i młodzieży. Okazało się jed-
nak, że w swoim dorobku literackim
ma też interesujące książki dla dzieci.
Pisarka błyskawicznie nawiązała do-
bry kontakt z trzecioklasistami, wspo-
minając swoich wnuków, ich relacje
z babcią, rówieśnikami, a także zain-
teresowania bliskie słuchaczom, stąd
szersza znajomość życia i problema-
tyki współczesnych dzieci w młod-
szym wieku szkolnym.
Pani M. Fox w delikatny, niemniej jed-
nak sugestywny sposób, zachęcała
uczniów do opowiadania, czytania, a
nawet pisania swobodnych tekstów,
by wzbogacać słownictwo, dbać o po-
prawność ortograficzną, poszerzać
swoją wiedzę o otaczającym nas świe-
cie, nie tylko korzystając z kompute-
ra czy tabletów.
Dzieci miały możliwość zapozna-
nia się z fragmentami książek „Zielo-
na Nikola”, „Bartek Wścieklica”, czy-
tanych przez autorkę w sposób bar-
dzo wiarygodny, co wzmogło ich za-
interesowanie treścią pełną humoru
z ukazaniem scen z życia klasy czy też
podwórka. Nie zabrakło elementów
wychowawczych zawartych w czyta-
nych tekstach. Następnie dzieci zasta-
nowiły się nad etapami powstawania
książki. W zrozumiały uczniom spo-
sób pisarka dzieliła się swoją wiedzą,
jak napisać plan powstania dobrej
książki, w jaki sposób zadbać o dra-
maturgię, by zachęcić czytelników do
poznawania dalszych losów swoich
bohaterów. Wspominała też etapy
„wędrówki” książki do czytelnika.
Uczniowie sami doszli do wniosku, że
mimo szerokiego dostępu do różnych
źródeł informacji w komputerze,
książka ma wielką wartość i to nie tyl-
ko dzięki jej zapachowi czy też szele-
stom przewracanych kartek.
Spotkanie zakończyło się zakupem
książek autorstwa p. M. Fox z możli-
wością zdobycia autografu pisarki. To
spotkanie nakłoniło wiele dzieci do
częstszego sięgania po tradycyjną
książkę.
Bożena Biłda
„Przyjaciele Zippiego” to program
adresowany do dzieci 5-9 letnich o
różnym poziomie umiejętności. Ma
na celu promocję dobrego samopo-
czucia małych dzieci, poprzez rozwój
umiejętności komunikacyjnych i
społecznych, ułatwiających dobre
funkcjonowanie w grupie oraz
nawiązywanie przyjaźni. Uczy dzie-
ci, jak radzić sobie z codziennymi
problemami, nazywać emocje i o
nich rozmawiać.
W bieżącym roku Centrum Bib-
lioteczno-Kulturalne w Sztabinie oraz
Filia Biblioteczna w Jaminach
również realizuje ten program. Dofi-
nansowuje go Gminna Komisja d.s.
Rozwiązywania Problemów Alkohol-
owych. W czasie organizowanych
warsztatów dzieci ćwiczą umiejęt-
ności plastyczne, logopedyczne oraz
dobre funkcjonowanie w grupie.
Omawiają uczucia smutku, szczęścia,
złości, zazdrości i zdenerwowania.
Opowiadają, jak czują się w różnych
sytuacjach i poznają sposoby po-
prawiania własnego samopoczucia.
Nabywają umiejętności skutecznej
komunikacji tj. słuchania innych, kie-
rowania próśb o pomoc. Dzięki
wykorzystaniu lekcji biblioterapeuty-
cznych ćwiczą, jak mówić
„przepraszam” i wyciągnąć rękę do
drugiego człowieka w geście powi-
tania.
Na spotkaniach w bibliotekach z
pełnym zaangażowaniem wykony-
wały ozdoby, wykazując się kreaty-
wnością i zdolnościami manualnymi.
Dzieci zrobiły piękne serca walen-
tynkowe, stroiki wielkanocne, za-
jączki, pocztówki. Filia Biblioteczna
w Jaminach, korzystając z zasobów
księgozbioru, prowadziła lekcje bib-
lioteczne. Uczestnicy tych zajęć częs-
to samodzielnie układali scenariusze
do bardzo trudnych tematów. Pod
kątem programu zorganizowany
został również Dzień Kobiet, którego
głównym przesłaniem było to, że
kiedy połączymy siły i poprosimy o
pomoc przyjaciół, to osiągniemy
zakładany cel.
„Przyjaciele Zippiego” - to zdecy-
dowanie program dobrych praktyk,
który w naszych bibliotekach okazał
się trafionym działaniem. Po zaję-
ciach dzieci wychodzą od nas z pla-
nami na kolejne warsztaty, z uś-
miechem i dumą ze zrobionej przez
siebie pracy.
Urszula Bugieda
Wydawca (i Redakcja): Centrum Biblioteczno-Kulturalne w Sztabinie, PI. Karola Brzostowskiego 8,
e-mail bibliotekasztOwp.pl. tel.876412069. Redaktor naczelna: Helena Kozłowska.
Zespół redakcyjny: Małgorzata Ostrowska, Janusz Lotkowski, Grzegorz Łapszys, Witold Jermakow.
Skład i łamanie: Witold Jermakow, tel. 602352775, e-mail: delta2 1 Qinteria.eu Druk: Drukarnia HELIOS,
16-400 Suwałki, ul. Lipowa 41A, tel. 87 5667802. Redakcja zastrzega sobie prawo przeredagowywania
ISSN 1507-6431 materiałów oraz nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam.
MIESIĘCZNIK INFORMACYJNY GMINY SZTABIN
arodziny dziecka to najszczęśliwszy
dzień w życiu rodziny, gdyż przybywa
nowy człowiek. Jego rozwój jest uwarun-
kowany wieloma czynnikami - genetycz-
nymi, wrodzonymi, a później wychowa-
niem - w rodzinie, środowisku, szkole. Od
pierwszych chwil życia maleńki człowie-
czek poznaje świat i zdobywa informacje,
które przetwarza, poszerzając tym samym
wiedzę o rzeczywistości. W pierwszych la-
tach dziecko odkrywa swoją odrębność i
uczy się wywierać wpływ na otoczenie, a
jednocześnie przystosowuje się do niego
- staje się indywidualnością. Uczy się
przez obserwację i naśladowanie osób, z
którymi obcuje. Jego zachowanie podle-
ga ocenie dorosłych, przede wszystkim ro-
dziców, ale też dziadków, kuzynów i in-
nych bliskich. W ten sposób mały czło-
wiek przyswaja system reguł i norm, któ-
re z czasem staną się jego własnym sys-
temem wartości. Z punktu widzenia har-
monijnego rozwoju dziecka winna być za-
chowana spójność rodziców, dziadków, a
później wychowawców i nauczycieli,
zgodnie z głoszonymi przez nich zasada-
mi i wartościami. Dobre relacje w rodzi-
nie powinny się opierać na szczerości i
uczciwości, gdyż dziecko kochane nie bę-
dzie szukało akceptacji wszystkich dooko-
ła. Wspólnie spędzany czas w rodzinie po-
maga poznać wzajemne potrzeby, wpły-
wa korzystnie na budowanie zaufania.
Więzy z dziadkami uczą szacunku dla osób
starszych. Takie dzieci częściej są uczyn-
ne względem seniorów, ustąpią miejsca
w autobusie, pomogą w potrzebie.
Pierwszą i najważniejszą funkcję w wy-
chowaniu pełnią rodzice. Swoim zacho-
waniem przyczyniają się do kształtowa-
nia u dziecka większej lub mniejszej za-
radności. Nie jest tu bez znaczenia indy-
widualność dziecka. Są dzieci bardzo ak-
tywne, przejawiające nieskończoną ilość
pomysłów, czasem mrożących rodzicom
krew w żyłach, są też spokojne i mniej
1.VI. - MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ DZIECKA
ROK XXI
ISSN 1507-6431
NR 6(243)
BUDOWANIE RODZINNEJ WSPÓLNOTY
aktywne. Te pierwsze mają większe szanse na roz-
wijanie zaradności pod warunkiem, że opieka i wy-
chowanie nie stłumią ich inicjatywy. Rozsądny ro-
dzic pozwala na to i wzmacnia takie wybory, oczy-
wiście w sensownych granicach. Często jednak
opiekun pozbawia dziecko możliwości przejawia-
nia własnych pomysłów, a nadopiekuńczość jak i
zaniedbania to wadliwe postawy rodzicielskie. Waż-
ne, aby więzy łączące rodziców z dziećmi nie były
ani zbyt silne, ani też zbyt swobodne, lecz adekwat-
ne do sytuacji i wieku dziecka. To, jaka jest atmos-
fera w domu, jak rodzice realizują zaspokajanie po-
trzeb - materialnych, psychicznych i kulturowych
swoich dzieci - ma odbicie w późniejszym ich funk-
cjonowaniu już jako ludzi dorosłych.
(= - „EO ED | |=
p JJ
E
>
=
Międzynarodowy Dzień Dziecka to święto
dzieci całego świata, w Polsce i innych krajach
Europy Środkowo-Wschodniej obchodzone jest
od 1952 roku. Inicjatorem jego ustanowienia
była międzynarodowa organizacja The Interna-
tional Union for Protection of Childhood. Na ten
miły dzień czekają wszystkie dzieci. Składamy
im wtedy życzenia i wręczamy prezenty.
W tym dzisiejszym dniu radości
Życzmy sto lat pomyślności!
Niech Wam życie w szczęściu płynie,
Niech Was radość nie ominie.
CZERWIEC 2018 R. 4
a"
Helena Kozłowska |
Nasz Sztabiński Dom nr 6(243) CZERWIEC 2018 r.
Po latach, już kilkudziesięciu, bo
czas nie uwzględnia sentymentów i
rytmicznie odmierza dekady, były
mieszkaniec Krasnoborek - Tadeusz
Radziwonowicz 17.IV.2018 r. przy-
bywa do swojej Szkoły Podstawo-
wej w Sztabinie. Zastaje ją dużą i
piękną. Wydawałoby się zupełnie
inną, jednak tę samą, gdyż klimat
tego miejsca zachował w swojej
pamięci i sercu.
- Uczyłem się tu przez 4 lata (po-
czątkowo w nieistniejącej już szkole
w Kamieniu), nie było tu pięknej sali
gimnastycznej, więc zajęcia sporto-
we odbywały się przeważnie w te-
renie lub na boisku. Moja klasa mie-
Ściła się tam, w rogu starej części
budynku, wspaniałą wychowawczy-
nią była Irena Polakowska, a kierow-
nikiem Stefan Sadowski.
W tym czasie do gościa podcho-
dzi nauczyciel Szkoły Podstawowej
w Sztabinie - Zygmunt Mursztyn, jak
się okazuje - Jego kolega z klasy.
Emocje dławią głos, a ożywione
wspomnienia z dzieciństwa i mło-
dości przelatują w tempie błyskawi-
cy z jednoczesnym pytaniem - To ty?
Czas pomalował i przerzedził Im
włosy, twarze doświadczone upły-
wającym życiem, ale serca te same,
mocno pobudzone. Krótka wymia-
na zdań i dawni koledzy się rozsta-
ją. Zygmunt Mursztyn prowadzić
zajęcia szkolne, a Tadeusz Radziwo-
nowicz - Dyrektor Archiwum Pań-
stwowego w Suwałkach - wita się z
młodzieżą klas gimnazjalnych w
Sztabinie i oznajmia cel swego przy-
bycia.
- Przybyłem tu na zaproszenie
Centrum Biblioteczno-Kulturalnego
w Sztabinie, by przedstawić Wam
książkę „Obława augustowska”
1945. Okoliczności i ofiary w doku-
mentach archiwalnych” autorstwa
mego i Pani Barbary Bojaryn-Kazbe-
ruk.
Napisaliśmy tę książkę, by utrwalić
pamięć o obławie augustowskiej i jej
ofiarach, a jednocześnie pokazać
wiele materiałów archiwalnych zgro-
madzonych w Archiwum Państwo-
wym w Suwałkach, kilkadziesiąt ko-
pii zamieściliśmy w tej publikacji.
Nie ukrywam też najważniejszego
osobistego powodu napisania tej
książki, a jest nim moje miejsce po-
chodzenia.. Otóż dzieciństwo i mło-
dość spędziłem w obecnej gminie
Sztabin, gdzie w następstwie obła-
TF
wy zginęło ponad 100 osób. Być
może, byli to Wasi pradziadkowie?
Pytanie nie zostaje bez odpowiedzi.
Z licznego audytorium zgłaszają się
osoby potwierdzające zaginięcie w
obławie augustowskiej ich przod-
ków. Po 73-ch latach od „gorącego
kotła”, jaki rozegrał się na tym ob-
szarze pamięć jest wciąż żywa. Oto
relacja jednego ze świadków - Bo-
lesława Orłowskiego z Fiedorowizny
(gmina Sztabin):
„W połowie lipca 1945 r. w na-
szej wsi i na okolicznych terenach
została zorganizowana obława. Prze-
prowadzili ją w naszej wsi funkcjo-
nariusze NKWD. Widziałem ich oko-
ło 100. Szli oni pieszo, grupkami po
kilku, rozstawieni w nieregularnym
rzędzie. Można było od razu zorien-
tować się, że chcą oni sprawdzić
wszystko, co jest po drodze, W szcze-
gólności zaś mężczyzn. Ja wówczas
miałem 15 lat, podczas obławy znaj-
dowałem się w swoim domu. Do
naszego mieszkania weszło sześciu
NKWD-stów. Byli oni uzbrojeni w
II
pistolety maszynowe. Na głowach
mieli furażerki, mundury nosili kolo-
ru zielonego. Po wejściu do miesz-
kania powiedzieli, że będzie »pro-
wierka« dokumentów. Z naszego
mieszkania zabrali ojca i popędzili go
do stodoły znajdującej się w środku
wsi. Wziął on ze sobą dokumenty.
Zauważyłem, że w kierunku tej sto-
doły pędzeni są także inni mieszkań-
cy wsi. Między innymi trafili tam tak-
że noszący to samo nazwisko co i ja:
Antoni Orłowski, Mieczysław Orłow-
ski i Mieczysław Orłowski syn Anto-
niego. [...] moja matka [...] zobaczy-
ła, że zabranych mężczyzn Sowieci
NAT
|
| U
22
r> P U
Ą
popędzili w kierunku Kamienia [...].
Dowiedziałem się od niej, że ojciec
jest przetrzymywany wraz z innymi
mężczyznami w stodole w Kamieniu.
Przez dwa tygodnie matka wraz z in-
nymi kobietami nosiła mu tam po-
żywienie. [...] Po dwóch tygodniach
ojca iinnych mężczyzn Sowieci zwol-
nili, a wymienionych trzech Orłow-
skich zabrali ze sobą i gdzieś zamor-
dowali”.
Świadek relacjonujący powyższe
dane miał 15 lat, był więc w Waszym
wieku. Jakże inne więc macie teraz
dzieciństwo i młodość. Nie jesteście
głodni, uczycie się w pięknej szko-
le, możecie spać spokojnie, a wielu
z Waszych przodków nawet nie do-
czekało dorosłości. Bezwzględnemu
zatrzymaniu podlegały wszystkie
osoby podejrzane - mężczyźni i ko-
biety w wieku 16-38 lat. Na podsta-
wie dostępnych i niepełnych wyka-
zów aresztowanych w 1945 roku
ustala się przybliżoną liczbę ofiar
obławy augustowskiej od 592 do
611 osób.
ULU)
LJ
I
W niektórych miejscowościach
najpierw zatrzymywano wszystkich
lub prawie wszystkich mężczyzn z
danej wsi, na przykład w Balince, Ci-
sowie, Lebiedzinie, Jaziewie, Kra-
snymborze, Krejwińcach, Krasnem,
Kamieniu. Choć większość zwalnia-
no, to całymi tygodniami zagrożo-
na aresztowaniami i rabunkami lud-
ność żyła w strachu, a wiele rodzin
w rozpaczy z powodu utraty swoich
bliskich, nie tylko więzionych, ale i
torturowanych w różnych miej-
scach, następnie wywiezionych w
nieznanym kierunku. Wycierpieli
wiele także i ci, którym udało się
wrócić do domów. Do nich należał
brat zamordowanego Piotra Jagłow-
skigo z Kopca, Konstanty, który „[...]
nigdy nie doszedł do siebie po aresz-
towaniu i torturach [w siedzibie
PUBP w Augustowie w tzw. Domu
Turka]. Mocno okaleczony, został
inwalidą - najpierw drugiej grupy, a
potem przyznano mu pierwszą in-
walidzką grupę wojenną. Z szeregu
wsi gmin Sztabin i Dębowo wszy-
scy znaleźli się w Kamieniu. Było
tam kilka stodół, do których zwożo-
no ludzi z wielu okolicznych miej-
scowości. W każdej stodole siedzia-
ło po 150 osób, ci najbardziej po-
dejrzani w suszarni. Żywili się tylko
tym, co przynosiły rodziny. W nocy
była taka ciasnota, że jeśli jeden
przewracał się na drugi bok, wszy-
scy jak na komendę musieli robić
to samo. Plagą stało się robactwo,
które ich szybko oblazło. Dwa razy
dziennie zwoływano apele i zbiórki.
Po rozpoznanych zajeżdżały w nocy
ciężarówki i wywoziły już na zawsze.
Pan Grajewski z Czarnego Lasu po
17 dniach spędzonych w róż-
nych stodołach, kolejno w Jaziewie
i Kamieniu, został wypuszczony.
Opowiadał, że w czasie śledztwa nie-
którzy byli bardzo bici. Np. Szatkow-
ski z Czamiewa (też zwolniony) stra-
cił wzrok. Pana Grajewskiego pyta-
no głównie o Edwarda Haraburdę z
Czarnego Lasu, który porzucił pra-
cę w milicji, czy ma broń”.
Aw Jaziewie Sowieci nie narażali się
na utrudnienia w aresztowaniach, bo
zwołali zebranie.
Podejmowano też próby zwolnienia
aresztowanych. Tylko sporadycznie
się to udawało. Na przykład matce
siedemnastoletniego Leszka Kąkie-
la z Cisowa w gminie Sztabin udało
się wykupić syna za 3 litry wódki i
mięso.
Najczęściej jednak błagania i łapówki
nie pomagały. Obława wywałała po-
płoch nie tylko wśród ludności w
rejonie Puszczy Augustowskiej.
Wydaje się, że i władze były przera-
żone tym, co się stało, gdy zaczęły
docierać sygnały o skutkach obła-
wy i liczbie aresztowanych. Obawia-
no się, że na obławie w rejonie Pusz-
czy Augustowskiej się nie skończy,
że dojdzie do kolejnej takiej czy po-
dobnej operacji. Dlatego w sierpniu
władze wojewódzkie starały się za
wszelką cenę opanować sytuację na
terenie województwa białostockiego
poprzez pisma, a właściwie skargi
do wojewody. Podjęto różne kroki
w celu zebrania informacji o stra-
tach materialnych ludności, spowo-
dowanych przez żołnierzy i oddzia-
ły A.Cz. Pojawił się nawet w Białym-
stoku kpt. Gajew, pełnomocnik
marsz. Konstantina Rokossowskie-
go, dowódcy Północnej Grupy Woj-
ska Armii Czerwonej
W końcu spotkania honorowy
gość apelował do młodzieży, by w
miarę możliwości chronić lokalną
historię, pamiętać, skąd się wywo-
dzimy i jakie są nasze korzenie. Po-
wołał się też na imponujący doro-
bek Jamińskiego Zespołu Indeksa-
cyjnego, który wydał dwie unikalne
książki: „Jaminy, tom I - Urodzenia”
i „Jaminy tom II - Śluby”.
Po tym spotkaniu zastanawiałam
się, czy miało ono charakter bardziej
emocjonalny, czy historyczny i nie
potrafiłam jednoznacznie określić
proporcji. Zapewne było to wydarze-
nie, zarówno dla prelegenta, jak i dla
młodzieży, bo ziarno zasiane w iluś
tam młodych sercach zaowocuje, a
historię obławy augustowskiej mło-
dzież będzie mogła poznać z książ-
ki, którą autor podarował wszystkim
szkołom i bibliotekarzom z terenu
Gminy Sztabin.
Helena Kozłowska
OGŁOSZENIE
Wójta Gminy
Sztabin
Na podstawie art.35 ust.1 i 2
ustawy z dnia 21 sierpnia 1997r
0 gospodarce nieruchomościami
(Dz. U. z2018 r. poz.121 ze zm.)
Wójt Gminy Sztabin ogłasza, że
na tablicy ogłoszeń w siedzibie
Urzędu Gminy Sztabin, ul. Augu-
stowska 53 zostały wywieszone
oraz na stronie internetowej
urzędu www.sztabin.ug.gov.pl w
BIP zostały zamieszczone od
dnia 21 maja 2018 r. na okres
21 dni do publicznej wiadomo-
ści wykazy nieruchomości gmin-
nych przeznaczonych do oddania
w wynajem i bezpłatne użycze-
nie .
Informacji na temat nieruchomo-
ści objętych wykazami można
uzyskać bezpośrednio u pracow-
nika UG (pok. nr 4), lub pod nr
tel. 87 6439764, 87 643 97 50.
Wójt Tadeusz Drągiewicz
Jak co roku, zorganizowałam wy-
jazd na Wiosenne Targi Ogrodnicze i
Pszczelarskie do Szepietowa,
21.04.2018 r. Udział wzięło około 40
osób, do tych, co jeżdżą co roku, do-
łączyło kilkoro nowych.
Jak co roku było dużo stoisk z
roślinami 1-rocznymi, warzywami,
bylinami, iglakami, drzewami i krze-
wami ozdobnymi i owocowymi.
Było też dużo, więcej niż zwykle,
stoisk „spożywczych”, głównie z wy-
robami mięsnymi, wędliniarskimi itd.
(litewskie, wiejskie). Był też plac za-
baw dzieciom, architektura i sprzęt
ogrodniczy i rolniczy oraz stanowi-
Nasz Sztabiński Dom nr 6(243) czerwiec 2018 r.
WIEŚCI GMINNE
23.VI. -
DZIEŃ OJCA
Dzień Ojca to święto będące wyrazem szacunku dzieci dla swych ojców.
Jego powstanie było zainspirowane obchodzonym dużo wcześniej Dniem
Matki. Zwyczaj ten po raz pierwszy wprowadzono w jednym ze stanów USA
w 1910 roku. Szybko zdobył wielu zwolenników i w 1924 roku zyskał status
święta obowiązującego w całych Stanach Zjednoczonych. W Polsce przypa-
da 23 czerwca i jest świętem od 1965 r. Nie jest jeszcze tak znany jak Dzień
Matki, ale jego popularność systematycznie rośnie.
Dębowe listeczki drzewa się trzymają,
Niech wszyscy ojcowie dzieci swe kochają.
PRZYJEMNE Z POŻYTECZNYM
ska doradztwa rolniczego.
Oprócz znanych, tradycyjnych ro-
ślin, pojawiły się nowości np. piwo-
nie drzewiaste i odmiany „itoh”, nie-
stety tylko żółta „Bartzella”, nie było
różowo-czerwono-białej „Hilary”
(można je nabyć w www.bilscy.info),
są drogie - 70-100 zł za sztukę. Były
nowe odmiany piwonii chińskiej
„Charles White” - biało-żółta i „De
Tell” - biało-fioletowa, do nabycia, jak
wyżej, ponad 30 odmian.
Szukałam rodendronów tzw.
„królewskich”. Polska odmiana mro-
zoodporna, w naszym regionie też
np. „Zygmunt III”, „Chrobry”, „Kró-
lowa Jadwiga”, „Bona” itd. I „Helsinki
Uniwersity” (-40'), ale nie było.
Nowością, absolutnym hitem była
paulownia „Oxyrtree”, szukana prze-
ze mnie od kilku lat była reklamowa-
na w „Roku w ogrodzie”. Różni się
od tradycyjnej paulowni - przemarza,
ale wiosną „odbija” bardzo dużą mro-
zoodpornością i bardzo szybkim
wzrostem (15 cm w ciągu 6 lat), a
po ścięciu szybko odrasta, ma bar-
dzo duże liście do 45 cm długości i
kwiaty fioletowo-białe, zwisające jak
u akacji, czy złotokapu. Jest to drze-
wo wykorzystywane głównie do pro-
dukcji mebli i w budownictwie, rów-
nież jako drzewo opałowe (wysoka
wartość opałowa).
Kwiaty „Oxytree” służą do pro-
dukcji miodu, a liście jako pasza i do
nawożenia.
Minusem jest cena (70 zł za sa-
dzonkę) u specjalisty Oxyprogramu,
obecnego w Szepietowie, ale jest to
inwestycja w przyszłość (reklama),
drzewo, które w znaczący sposób
polepszy jakość powietrza i ochroni
środowisko.
Myślę, że uczestnicy wyjazdu są
zadowoleni, widząc zakupy i proszą
o wyjazd w 2019 r.
M. Ryszkiewicz
3
Nasz Sztabiński Dom nr 6(243) czerwiec 2018 r.
KOCHAJ BLIŹNIEGO
JAK SIEBIE SAMEGO
To znane nam przykazanie dokładnie rozumie-
my, jednak nie wypełniamy jego autentyczną tre-
ścią. Ileż to razy stojąc w lustrze, odbieramy swoje
odbicie jako widok nieprzyjemny, wybrakowany,
z wieloma usterkami, które chcielibyśmy jakoś
zatuszować lub ukryć. Stąd podejmujemy próby
udoskonalania poprzez różnego typu zabiegi, pla-
styczne operacje, narażając przy tym swoje zdro-
wie, a niekiedy i życie. Jeszcze gorzej bywa z na-
szym wewnętrznym „ja”. Jakże często jesteśmy
nieszczęśliwi, nie radzimy sobie, boimy się, że inni
odkryją nasze ułomności, a chcielibyśmy być za-
wsze na piedestale, chwaleni, podziwiani, krótko
mówiąc - młodzi, piękni i bogaci. A życie nie za-
trzymuje się, jest w każdej chwili nowe i świeże,
umożliwia odejście od tego, co było. To ciągły
proces przemian rzeczywistości i doświadczeń,
nie zawsze na miarę naszych oczekiwań i często
od nas niezależnych. Jesteśmy w jakimś stopniu
wszyscy niepełnosprawni - tak napisała w liście
do Redakcji jedna z czytelniczek, podzielam to
zdanie, gdyż daleko nam do doskonałości, cho-
ciaż wielu ma o sobie takie mniemanie. Mimo
wszystko należy siebie zaakceptować takimi, ja-
kimi jesteśmy, gdyż każda istota ludzka oprócz
wad charakteryzuje się czymś dobrym, co często
jest ukryte, jednak to nieodłączna cząstka nas i w
sytuacjach często nieprzewidywalnych ujawnia
się. Stąd tyle wiemy o sobie, na ile nas spraw-
dzono i zdajemy z tego egzamin w codziennym
postępowaniu. Niekochanie siebie jest najwięk-
szą krzywdą, jaką sami sobie wyrządzamy, a jesz-
cze większą krzywdą jest nieustanny powrót do
przeszłości, rozpamiętywanie jej i pławienie się
w swoich krzywdach. Doznawaliśmy ich często i
to od osób nam bardzo bliskich. Czy jednak po-
trafiliśmy wybaczyć, czy chowamy te urazy, pie-
lęgnujemy je i są one głównym tematem naszych
refleksji? Tak postępując, nie przestrzegamy mo-
ralnego nakazu - kochaj bliźniego, „nie odpusz-
czamy naszym winowajcom”. Najlepsze więc, co
możemy zrobić, to wybaczyć i w ten sposób po-
prawić jakość życia. Trudno nam jednak to wy-
chodzi, o czym przekonujemy się w rodzinach,
społecznościach, w kraju. Tyle podziałów, tyle nie-
nawiści, wzajemnego oskarżania, a gdzie jest
wdzięczność, która powinna być naszym obowiąz-
kiem? Nawet w najgorszym dniu znajdą się prze-
cież chwile, za które powinniśmy dziękować. Nie-
rozerwalnie z wdzięcznością pojawia się radość z
uświadomienia, ile miłych zdarzeń nas dzisiaj spo-
tkało, a może i ludzi nam życzliwych. To napawa
nas optymizmem, czujemy się wtedy lepiej, ra-
dośniej i takimi pozytywnymi uczuciami dzielmy
się z innymi. Zycie staje się wtedy bardziej przy-
jemne. „To nie szczęście czyni nas wdzięcznymi,
lecz wdzięczność - szczęśliwymi”. Często nawet
przykre wydarzenia mogą być dobre, gdyż wzbo-
gacają nas o nowe doświadczenia, uczymy się,
jak właściwiej należałoby postąpić w podobnych
sytuacjach. Mądre wybory to klucz do sukcesów.
Akceptacja siebie, wybaczanie innym to niewąt-
pliwie mądre wybory, bo we własnym towarzy-
stwie przebywamy całe życie. Na absolutną pew-
ność nie liczmy, jest ona nieuchwytna i wciąż nam
umyka.
TE-SA
KONSERWACJA POMNIKA
Na placu przykościelnym w
Sztabinie od wielu lat ustawio-
ny jest pomnik Joachima Lita-
wora Chreptowicza. Zabytek
ten ma dużą wartość historycz-
ną i artystyczną o znaczeniu nie
tylko regionalnym, ale ogólno-
krajowym. Jest to pierwszy na
terenie Suwalszczyzny, świec-
ki pomnik kommemoratywny,
wykonany dodatkowo w tech-
nice odlewu z żeliwa, będąc za-
razem rzeźbą portretową. Że-
liwna, kanelowana kolumna
zwieńczona popiersiem Jo-
achima Chreptowicza jest jed-
ną z nielicznych już pamiątek
po Rzeczypospolitej Sztabiń-
skiej - terytorialnej organizacji
rolno-przemysłowej związanej
z osobą Karola Brzostowskie-
go. Karol Brzostowski (1796-
1854), kawaler Złotego Orde-
ru Virtuti Militari był wnukiem
J. L. Chreptowicza; jemu też
przypisywane jest autorstwo
popiersia Kanclerza Wielkiego
Księstwa Litewskiego jednego
ztwórców Komisji Edukacji Na-
rodowej.
Pomnik powstał w połowie
XIX wieku, w okresie, kiedy że-
liwo stało się w Europie po-
wszechnym materiałem w roz-
wijającym się przemyśle i no-
wym tworzywem artystycznym
zastępującym nie tylko brąz, ale
i kamień.
Ząb czasu dokonał znisz-
czeń i zabytek ten wymagał na-
tychmiastowej konserwacji.
Parafia Rzymsko-Katolicka pw.
Św. Jakuba Apostoła w Szta-
binie wzięła udział w „Konkur-
sie wniosków na zadania z za-
kresu ochrony zabytków” i 13
kwietnia 2018 r. zawarła umo-
wę z Samorządem Wojewódz-
twa Podlaskiego dotyczącą za-
dania p.n. „Prace konserwator-
skie przy pomniku Joachima
Litawora Chreptowicza”. Na
odrestaurowanie pomnika
otrzymała 11 tysięcy złotych.
Pozostałą część potrzebną na
pokrycie kosztów tj. 14 tys. zł
parafia otrzyma ze środków fi-
nansowych Gminy Sztabin.
Przeprowadzenie prac kon-
serwatorskich przy pomniku
od wielu lat jest konieczne, po-
nieważ powierzchnia żeliwa
wskutek zniszczenia warstw za-
bezpieczających uległa skoro-
dowaniu (prawie w całości).
Proces korozji powierzchnio-
wej jest przyspieszany przez
wilgoć kumulowaną pod reszt-
kami warstw malarskich (w
części odspajających się, w
części luźno przylegających),
ale też wskutek rozwijających
się porostów. Pracom renowa-
cyjnym pomnik poddany był w
okresie pomiędzy sierpniem
1985 i lutym 1986 roku. Obec-
ny stan zabytku nie poddawa-
nego corocznym od ponad 30
lat pracom zabezpieczającym
wymaga prac konserwator-
skich.
Harmonogram planowa-
nych prac przy zabytku zapla-
nowany jest w terminie od
01.05.2018 r. do 15.11.2018 r.
i przewiduje:
- Badania wstępne i wykonanie
dokumentacji.
- Zdemontowanie pomnika, za-
bezpieczenie do transportu
oraz przewiezienie do pracow-
ni.
- Usunięcie powłok malarskich
oraz produktów korozji żelaza
z powierzchni żeliwa. Uzupeł-
nienie ubytków, sprawdzenie
stanu połączeń poszczególnych
elementów pomnika i ewentu-
alne naprawy Naniesienie na
powierzchnię czystego żeliwa
warstwy cynku. Naniesienie
malarskiej warstwy podkłado-
wej na warstwę cynkową Nanie-
sienie dwóch warstw farby gra-
fitowej, czarny mat.
- Transport właściwie zabezpie-
czonych elementów pomnika
na miejsce przeznaczenia. Pra-
ce montażowe. Estetyczne
opracowanie zewnętrznej po-
wierzchni pomnika poprzez
przetarcie warstwy dekoracyj-
nej.
Liczymy na to, że prace prze-
biegać będą bez zakłóceń i je-
sienią pomnik wróci na swoje
miejsce.
Małgorzata Ostrowska
WOKÓŁ I RZECZYPOSPOLITEJ
Diabeł tkwi w szczegółach, tak można sparafra-
zować niefortunny skrót myślowy, na określe-
nie czasu istnienia I Rzeczypospolitej. Większość
Polaków do tej nazwy dopasowuje państwo pol-
skie od jego początków, aż do ostatniego roz-
bioru, nie wdając się na dzielenie go na poszcze-
gólne etapy. Będąc świeżo po napisaniu rozpra-
wy dotyczącej schyłkowego okresu | Rzeczypo-
spolitej, ja również poszedłem na podobny pry-
mitywizm faktograficzny, czego nie zrobiłby Śred-
nio rozgarnięty licealista. Wprowadzony komen-
tarz redakcyjny (NszD 4/241 s.12) w tej sytuacji
najzupełniej potrzebny, również nie jest pozba-
wiony kilku dyskusyjnych wątków. W roku 966
nie istniało jeszcze księstwo polskie. Z prostej
przyczyny, gdyż nie istniał w tym czasie takowy
zwrot geograficzny. Żydowski handlarz Ibrahim
ibn Jakub wywiadowca kalifa Kordoby, wędru-
jący po terenach położonych nad Wartą, okre-
śla te ziemie jak państwo Mieszka. Niemiecki
kronikarz Widukind z klasztoru w Korbei nazy-
wa zamieszkujących tam ludzi ludem Licikawi-
ki, co niektórzy z badaczy wywodzą od imienia
Mieszkowego dziada Leszka/Lestka, co siłą rze-
czy musi cofnąć nasze korzenie przynajmniej do
końca IX wieku. W żadnym pisanym źródle z IX,
czy nawet X wieku nie występuje nazwa Polan.
Tak często przytaczany Geograf Bawarski piszą-
cy w połowie IX wieku również nie wspomina o
plemieniu Polan. Prof. Urbańczyk w pracy napi-
sanej w 2008 r. podaje - „geografia tzw. Polski
plemiennej jest dziedziną z fantastyki niż polem
badań historycznych”. Na najstarszej monecie
Piastowskiego państwa [niesłusznie przypisanej
Mieszkowi] Bolesław Chrobry uwiecznia napis „Gnez-
dun civitas [państwo gnieźnieńskie] a nie polskie.
Wiadomość o chrzcie księcia Polski jest wersją prze-
pisaną z XII wieku, dlatego nie można jej uznać za
pierwotną. Na poważnie z tą nazwą spotykamy się
po raz pierwszy w 1000 roku [w roku sławnego zjaz-
du gnieźnieńskiego], która jest przytoczona przez
Brunona z Kwerfurtu, raczej w kontekście nazwy pań-
stwowej, niż tradycji plemiennej. Czy przyjmowali-
śmy więc chrzest jako Polacy, czy tylko podani Księ-
cia Piastowskiego? Ile lat istniało to państwo wcze-
śniej, skupione wokół na pół legendarnych, a na pół
historycznych postaci pierwszych jego władców: Sie-
mowita, Lestka i Siemomysła. Ostatnio opracowana
przez AGH metoda dendrochronologii [sekwencja
przyrostu słojów drzewnych] jednoznacznie wyzna-
Cza czas budowy staropiastowskich grodów na schy-
łek IX wieku. Ale wtym morzu niedopowiedzeń, mu-
sieliśmy wyznaczyć jakąś znamienną datę , którą był
nowy etap w cywilizacji słowiańskiej, pozwalający
przejść nam do humanitaryzmu kulturowego i była
nią data chrztu.
Przypisanie Łokietkowi wszystkich zasług dla
zjednoczenia Polski dzielnicowej, jest pewnym wy-
olbrzymieniem. W żmudnym i długotrwałym proce-
sie scalania skrawków rodzimej ziemi, równie wiel-
kie zasługi położyli Przemysł II [koronowany na króla
Polski w 1295 roku] i Henryk IV Probus, którzy wcze-
śniejszymi działaniami ułatwili mu drogę na tron w
1320 roku. Za Kazimierza Wielkiego tradycyjną na-
zwę Królestwa Polskiego poczyna dystansować ter-
min Korony Królestwa Polskiego [Corona Regni
Poloniae] mówiący, że panowanie władcy rozciąga
się na ziemie etniczne o wspólnej tradycji historycz-
nej.
Sama nazwa Rzeczypospolita nie powstała rów-
nież ad hoc podczas obrad lubelskiego zjazdu. Była
używana znacznie wcześniej dla przestrzeni określa-
jącej oddziaływanie polityczno-kuturowej sfery za-
rezerwowanej dla stanu szlacheckiego. Była też pew-
nym kompromisem zawartym pomiędzy magnate-
rią a znacznie uboższą częścią tej klasy społecznej,
poprzez liczne przywileje stanowe, zarówno ekono-
miczne jak również sądowe. Dlatego jest ona koja-
rzona przede wszystkim ze szlachtą. Na XVI wiecz-
nych sejmach nazewnictwo to padało często z ust
trybunów poselskich, jak choćby twórcy statutu Ła-
skiego. W Lublinie dołączono do niej człon Obojga
Narodów.
Koniec I Rzeczypospolitej, który ów przytoczony
licealista zamknie bez zmrużenia oka datą ostatnie-
go zaboru, nie jest dla mnie już tak oczywisty. Okres
istnienia Księstwa Warszawskiego, które obdarzam
wielką estymą i któremu poświęciłem tak wiele cza-
su, jest oczywistą kontynuacją jej istnienia po 12 let-
niej przerwie. Sejm, armia, sądownictwo, konstytu-
cja, administracja, polityka zagraniczna w sumie od-
powiadająca interesom racji stanu, kultura, osoba
monarchy z dynastii Wettynów, z której wywodzili
się dwaj polscy władcy, czy to nie jest ciąg dalszy?
Będąc jeszcze na studiach czułem, że z tą datą coś
jest nie tak, ale przecież stanowiła ona i stanowi nie-
podważalny consummatum. W końcu zrozumiałem.
W epoce komunistycznej ideologii myślenie, o od-
zyskaniu niepodległości siłami narodowego zrywu,
nie może liczyć na akceptacje. Jeśli będzie jakako|-
wiek wolność, to w wyznaczonej przez wschód for-
mule. Ale mnie taka wolność nigdy nie interesowa-
ła.
dr Cezary Granicki
DAJĘ SŁOWO...
GOREJĄCE SERCE SZATANA
Z duchem postępu i zawsze przy Duchu Świętym kroczy jednak Anty-
chryst, który, jak wiadomo nie od dziś, ubrał się w ornat i ogonem na
mszę dzwoni
Kto wie, jak potoczyłyby się losy Polski i
świata, gdyby nie polscy biskupi, którzy dwa i
pół wieku temu wystąpili do papieża z prośbą
o zatwierdzenie święta ku czci Bożego Serca?
Dzięki oddaniu polskiego narodu Najświętsze-
mu Sercu Jezusa (istniejące bractwa Serca Je-
zusowego, odpusty, święcenia kościołów, ka-
plic, ołtarzy, a także ludowa pobożność, która
czerpała z XII|-cznych wizji bł. Doroty z Mąto-
wów) papież niezwłocznie wprowadził to świę-
to na terenie Polski, a niespełna 100 później,
dostrzegając ożywienie katolicyzmu w naszej
ojczyźnie oraz doceniając wizje św. Małgorza-
ty Alacoque, biskupi francuscy poprosili o usta-
nowienie święta w kościele powszechnym. Z
duchem postępu i zawsze przy Duchu Świę-
tym kroczy jednak Antychryst, który, jak wia-
domo nie od dziś, ubrał się w ornat i ogonem
na mszę dzwoni. Doskonale dostrzega to
ksiądz, teolog, poeta, eseista, felietonista i tłu-
macz w jednej osobie Jerzy Szymik z Pszowa,
który w swojej twórczości kapitalnie łączy po-
ezję zteologią. W maju gościł na spotkaniu au-
torskim w Augustowie, na którym podzielił się
z publicznością odważnymi, idącymi pod prąd
współczesności, przemyśleniami. Przytaczam
w całości wiersz ks. Szymika Antychryst za-
mieszczony w tomie Hilasterion. Przyglądałem
mu się/na freskach katedry w Orvieto i/na eu-
ropejskich wydziałach teologicznych./W Tu-
ebingen otrzymał, jak wiemy od Sołowjowa,
doktora honoris causa,/w Nijmegen był najpo-
pularniejszym wykładowcą/w Polsce, jak wi-
działem, z łatwością zdobywał granty;/wszę-
dzie brał aktywny udział w radach wydziału./
Na czatach rozmawiał z tymi,/którzy wahali się
co do apostazji/i współczuł im szczerze/Prze-
konywał, że nasze wolne sumienia,/mimo zwy-
kłych ludzkich błędów,/są bardziej święte niż
Święta była Inkwizycja./Rozprawiał o tym ze
swadą./Czytał Nietzschego, wiedział wszystko
o dyskursie postkolonialnym./Z rosnącym nie-
smakiem opuszczał prowincję i wybierał wiel-
kie miasto./Tam nie wytnie go żadna selekcja
— bramkarze wpuszczają go do/Wszystkich klu-
bów (pasjami lubi klubową muzykę).//Jego ser-
ce jest gorejące,/Jak na fresku Luca Signorel-
liego,/Jak po narkotyku. Wspomniany fresk ar-
tysta nazwał nie bez powodu Kłamstwami An-
tychrysta. Na pierwszym planie widać ludzi
zgromadzonych przy szatanie, wyglądającym
jak Chrystus. Mimo usilnych zabiegów przy-
brania sylwetki Boga zdradza go jednak brak
aureoli i surowe spojrzenie, niemal wykrzywio-
ne grymasem złości. Widocznie nie pomógł mu
udział w telewizyjnym szoł Twoja twarz brzmi
znajomo. Manipulację szatana doskonale od-
dają ręce Antychrysta, gdyż nie wiadomo wła-
ściwie, czy są one Jezusa, czy stojącego za nim
diabła. Dzięki mocy czarta Antychryst zyskuje
sobie uznanie słuchaczy. Wielu z nich złożyło
już kosztowności u stóp postumentu, z które-
Nasz Sztabiński Dom nr 6(243) czerwiec 2018 r.
go przemawia, zaś sam piedestał przypomina
cokół pomnika. Antychryst stoi na nim, bo jest
pełen pychy i chce sięgnąć wyżej niż Ten, któ-
rego próbuje udawać. Część słuchaczy jest
zdezorientowana, inni dyskutują między sobą,
pozostali wydają się być zasłuchani. Jakiś sta-
rzec, któremu Pan Bóg w pewnych częściach
ciała zabrał siły, ale nie odebrał ochoty, wrę-
cza prostytutce pieniądze. Współcześnie takie
zachowanie nazywamy coraz częściej sponso-
ringiem lub świadczeniem usług matrymonial-
nych. Zupełnie bez sensu, bo matrimonium z
łacińskiego oznacza małżeństwo. Największe
wrażenie robią jednak osiągnięcia Antychry-
sta. Wybudował on okazałą świątynię przypo-
minającą kościół, ale ani krzyża ani innych
oznak kultu tam się nie uświadczy. Pewnie dla-
tego, że narzędzie śmierci Chrystusa obrażało
uczucia religijne wierzących, lecz niepraktyku-
jących, bądź naruszało wrażliwość ateistycz-
ną ludzi o wyzwolonym umyśle. Choć nie od
dziś wiadomo, że otwarte umysły są narażone
na przeciągi. Zagadką są ciemne, uzbrojone
we włócznie, postacie uwijające się wokół ko-
lumn i ktoś ciągnięty za włosy. A może za mo-
herowy beret? Antychryst, dla uwiarygodnie-
nia swoich tzw. bożych aspiracji, czyni cuda:
wskrzesza umarłego, co wywołuje aplauz ga-
wiedzi i samego zmartwychwstańca. Zdezo-
rientowani duchowni prowadzą ożywione dys-
puty, jakby nie byli pewni czy nie biorą udziału
w tefauenowskiej Hipnozie, którą producenci
reklamują jako program, poprzez który bę-
dziesz się modlił, żeby reklamy trwały dłużej.
Ci, którzy sprzeciwiają się naukom i manipu-
lacjom Antychrysta są mordowani. Zresztą taki
sam los spotyka szatana i jego wyznawców,
rażonych promieniami bijącymi od Archanio-
ła Michała. Fresk Signorelliego ostrzega przed
fałszem i obłudą, które mają pozór dobra, ale
ostatecznie przynoszą złe owoce. Spinając po-
wyższy tekst myślą ks. Szymika warto dodać,
że w również w słowie pisanym, jak twierdzi
duchowny następuje powolna aneksja tekstów,
tez i myśli, które źródłowo miały służyć gło-
szeniu wiary, po obróbce zaś — podlane eru-
dycyjnym sosem i bełkotem (...) świetnie na-
dają się do głoszenia zwątpienia. (..) Morał?
Prosty. Czym jest dla mnie lektura Ewangelii i
szerzej — aktywność w sferze religijnej? Czy
nie aby jeszcze jednym sposobem — tyle że
bardziej wyrafinowanym i trudniejszym do zde-
maskowania — na przechytrzenie Boga? (...)
czy nie poruszam się po świętych tekstach tak
jak diabeł po pustyni: kusząc Jezusa i cytując
Biblię przeciw Chrystusowi? I czy Piłat to aby
nie ja? Niech szczególnie w czerwcu, miesią-
cu poświęconym Najświętszemu Sercu Jezu-
sowemiu, nie zwiedzie nas gorejące serce sza-
tana. Jego płomienie to ogień piekielny.
Erazm Stefanowski
Nasz Sztabiński Dom nr 6(243) czerwiec 2018 r.
3. Polska po roku
1918
Motto:
„Dla Ojczyzny iść w jedno:
Czyn czynem, serce sercem!
Taki powinien być bojownik
Swiętej sprawy obrony kraju,
Wiary ojców i Wolności.”
11 listopada 1918 r. Polska od-
zyskała niepodległość. Kraj zachwy-
cony wolnością od razu zaczął od
nowa budować miasta i wioski. Zbu-
dowano Gdynię, Centralny Okręg
Przemysłowy i wiele innych obiek-
tów. „Wszystkie ręce na pokład”, bo
dla siebie, nie dla dotychczasowych
zaborców, jak było aż przez 123 lata
niewoli. Było to radosne tworzenie
Ojczyzny.
„Ty w aureoli z porannej zorzy
Dostojny siewca jak kapłan Boży,
Zmieszane z ziarnem modlitwy
siejesz.”
Siewcami byli wszyscy. Symbo-
lem dobrobytu stała się piękna War-
szawa, którą nazywano „Wersalem
północy”. Wszystkim wydawało się,
że będzie coraz lepiej. Mijało prawie
20 lat od likwidacji rozbiorów. Dora-
stało młode pokolenie urodzone w
wolnej Polsce. I wtedy nasi sąsiedzi:
Rosja i Niemcy przerwali tę narodo-
wą idyllę. W końcu sierpnia 1939 r.
podpisali pakt Ribbentrop-Mołotow,
co dla Polski skutkowało czwartym
rozbiorem. Szybko rozegrał się dra-
mat. Bez wypowiedzenia wojny
Niemcy zaatakowali kraj 1 września
z ziemi, morza i nieba.
Armatnie wystrzały, spadające
bomby obwieściły początek II wojny
światowej. 1/ września Rosjanie na-
padli ze wschodu. Osamotniona Pol-
ska broniła się. K. |. Gałczyński z wiel-
kim bólem serca pisał:
„Prosto do nieba czwórkami Szli,
Żołnierze z Westerplatte”.
Walczyła Warszawa, do walki sta-
nęła cała Polska. Młodzież starała się
wypełnić testament swoich ojców -
Legionistów, którzy w 1918 roku
wywalczyli wolność.
„A kiedy będzie jesień,
To przynieś kalin kiść,
I tylko mi nie żałuj,
I nie broń za kraj iŚĆ.
Bo choć mi wrosłaś w serce,
Karabin w ramię wrósł.
I ciebie z karabinem
__ Na zawsze będę niósł.”
Żałosne pożegnanie ukochanej. A
Polska stanęła w ogniu.
Symbolem okupacji niemieckiej
stały się łapanki i obozy śmierci w
Auschwitz, Birkenau i inne. Okupa-
cja sowiecka to tragedia katyńska,
wywózki na Sybir, grabieże majątku,
zabijanie. Polskie Państwo Podziem-
ne zaraz przystąpiło do różnych ak-
KU NIEPODLEGŁEJ...
Cała Polska obchodzi tę ważną w dziejach narodu uroczystość. Ostatnie 200 lat to przepiękne karty w historii naro-
du. „Bóg, Honor. Ojczyzna” to hasło, za które całe pokolenia oddawały życie. Były to walki o wolność kraju; heroiczne
i pełne poświęcenia wielu patriotów — wspaniałych rycerzy wolności. Ja też chciałam coś uczynić, ponieważ pochodzę
z patriotycznej rodziny. Mój pradziad zginął na Kozim Rynku w powstaniu styczniowym 1863 r. Ojciec był legionistą
Piłsudskiego. Jako ochotnik walczył w I wojnie światowej i w Bitwie Warszawskiej 1920 roku. Dlatego napisałam trzy
artykuły, które wyrażają wielkie umiłowanie wolności i Ojczyzny. 1. Powstania Narodowe; 2. Jubileusz 100-lecia odzy-
skania niepodległości; 3. Polska po roku 1918. Te uczucia wzmacniają dodatkowo wybrane fragmenty z poezji patrio-
tycznej. Myślę, że czytelników przybliżą do umiłowania Ojczyzny i pracy dla jej dobra oraz jedności narodu.
cji partyzanckich, również w Puszczy
Augustowskiej. Ginęły tysiące mło-
dych. Na wieczny sen koledzy żegnali
ich najczęściej nocą i w ciszy, z
ogromnym bólem serc:
„Tylko w polu biały krzyż,
Nie pamięta już, kto pod nim śpi”.
Okupacja niemiecka i sowiecka
spowodowały, że nasi żołnierze roz-
proszyli się i walczyli na różnych
frontach II wojny światowej. W Nor-
wegii pod Narwikiem, w gorących
piaskach Afryki pod Tobrukiem, we
Francji. Polscy piloci bronili nieba
nad Anglią. Ku Niepodległej zmierzali
z różnych zakątków Europy i nie tyl-
ko. „Za wolność naszą i waszą” od-
dawali młode życie. Ich marzenia o
wolność okupione były krwią.
„Bo wciąż na jawie widzę.
I co noc mi się śni. Że ta, co „nie
zginęła”
wyrośnie z naszej krwi.
Polskie cmentarze? Gdzie ich nie
ma? Bo tajfun tej najokrutniejszej
wojny pochłonął miliony istnień ludz-
kich. Spiewano o nich:
„Zmarł, biedaczysko, w szpitalu
polowym.
Wczoraj był wesół i zdrów.
Więc ciebie trąbka nie wezwie do
boju,
Nadszedł wędrówki twej kres.
Tylko twa luba nie zazna spoko-
Ju,
Matce nie otrze nikt łez”.
Najbardziej znanym wśród Pola-
ków jest cmentarz we Włoszech
pod Monte Cassino. To tam na
wzgórzu „maki czerwieńsze będą,
bo wzrosły z polskiej krwi”. No i
ten bardzo wymowny napis przed
wejściem do nekropolii: „Prze-
chodniu, powiedz Polsce, że po-
legliśmy wierni w Jej obronie”.
- To prawda, że Polacy do Nie-
podległej szli z różnych frontów,
ale tam byli tylko ciałem. Ich ser-
ca zawsze były przy ukochanej Oj-
czyźnie!
Właśnie takie słowa usłyszałam
niedawno na ognisku w puszczy.
Wypowiedział je jeden z trzech
szpakowatych panów - towarzy-
szy broni w AK, a potem po woj-
nie podjęli dalszą walkę z sowie-
tyzacją kraju jako „Żołnierze Wy-
klęci”.
A więc Ci trzej przyjaciele to
dawni partyzanci z Puszczy Augu-
stowskiej. Zawsze marzyli o tym, aby
jeszcze raz w życiu przemierzyć swo-
je partyzanskie ścieżki. Byli to Bro-
nek, Wiktor i Romek, od roku 1942
żołnierze AK. Ich przyjaźń wykuwała
się w ogniu walki z okupantem. Tu w
puszczy na starej sośnie odnaleźli
wycięty w korze krzyż powstańczy z
1863 r. To wydarzenie jeszcze moc-
niej utwierdziło w przekonaniu, że to
sztafeta pokoleń, że walka o wolność
to ich patriotyczny obowiązek.
Wiosną 1944 r. usłyszeli świst
„katiusz” rosyjskich. Zbliżał się front.
Niemcy pokonani pod Stalingradem
ponosili totalne klęski, by w maju
1945 r. skapitulować w Berlinie. Jed-
nak radość z końca wojny trwała
krótko. Ziemie na wschód od Bugu
zostały zagarnięte przez ZSRR. Pol-
ska straciła prawie połowę swego
terytorium. Nie o taką Ojczyznę wal-
czyło Polskie Podziemie.
Krwawą klęską zakończyło się
Powstanie Warszawskie, w którym
walczyli wszyscy, nawet dzieci. To ci
mali bohaterowie zostali unonorowa-
ni pomnikiem „Młodego Powstań-
ca”.
Mały bohaterze, masz za duży
hełm i niedopasowane buty. Karabin
za ciężki na twoje kruche ramionka.
Tylko serce masz w sam raz, które
bezgranicznie ukochało Ojczyznę. I
tylko zbolałe matki wylewały morze
łez. Oto żałosna kołysanka:
„opij syneczku, śpij żołnierzu!
Twoi koledzy tu leżą.
Na grób ci krzyżyk dali Virtuti
Militari,
A życie ci zabrali, synu mój!”.
Nie powiodła się akcja „Burza”. W
takiej sytuacji trzeba było na nowo
rozpocząć walkę ze zniewoleniem
sowieckim narzuconym na konferen-
cji w Jałcie. Była to druga konspira-
cja. Walczących patriotów w PRL-u
nazwano Żołnierzami Wyklętymi. W
naszym rozumieniu byli to Żołnierze
Niezłomni, którzy nie pogodzili się ze
zniewoleniem sowieckim. Symbo-
liczną postacią jest „Inka” - 18-let-
nia dziewczyna, na której UB wyko-
nało wyrok śmierci za walkę o wol-
ność już po Il wojnie światowej. Bab-
cię zapewniała: „Zachowam się jak
trzeba”. Umierała z okrzykiem:
„Niech żyje Polska! ”.
Takich młodych rycerzy wolności
było około 20 tysięcy. 8600 zginęło
z rąk UB. Cóż za dramat narodowy?
„Ojczyzno ma, tyle razy we krwi
skąpana!
Ach jak wielka dziś twoja rana?
... Tyle razy gnębił cię kat,
Ale zawsze czynił to obcy.
Adziś brata zabija brat!”.
Właśnie o tej tragedii opowiadali
przy ognisku trzej przyjaciele - Zoł-
nierze Wyklęci - Bronek, Wiktor i Ro-
mek. Nie chcieli mówić o swoim
aresztowaniu, śledztwach, torturach
w więzieniu we Wronkach i Rawiczu.
To były tematy rozrywające stare
rany. Woleli cieszyć się obecną wol-
nością Polski, która przyszła z wy-
buchem Solidarności i długim dzia-
łaniem patriotów.
Bronek przyniósł termos z
kawą. W puszczy smakowała wy-
bornie. Popłynęły wspomnienia,
ale te dobre - o miłości partyzanc-
kiej, w czasie gdy każdego dnia
groziła śmierć. Miłość wtedy była
balsamem na całe zło. Piękna i
czysta jak w tyglu wytopione zło-
to.
„Czym jest miłość? - Powiedz
serce,
Czym jest miłość? - Powiedz
skrycie.
To dwie dusze, a myśl jedna.
To w dwóch sercach jedno bi-
»
cie.
Pierwszy ze swoją opowieścią
o miłości wyrwał się Wiktor. - Ja
moją Zosię pierwszy raz zobaczy-
łem w otworze ziemianki. W nocy,
na tle rozgwieżdżonego nieba. Jej
czarne oczy IŚniły jak gwiazdy. Przy-
niosła rozkazy od dowódcy. I tak się
złożyło, że rozkazuje do dziś. | w tej
samej chwili poderwała się Zosia: -
nie rozkazuję! Nie! Bardzo wtedy się
bałam, że złapią mnie Niemcy. Głup-
tasie, i kto ci rozkazywał dotąd?
Opowieść Bronka była również
ciekawa.
O świcie szedł do rannego kolegi
ukrytego w stodole na wsi. Właśnie
wstawało słońce. Krzyczące czajki bu-
dziły poranek. Rannego opatrywała
sanitariuszka. Rany obwiązywała pa-
sami Inianego płótna odkażonego w
bimbrze. Opatrunki działały kojąco jak
balsam. Pierwsze spojrzenie w oczy i
miłość wybuchła jak zieleń na wiosnę.
- Odtąd moja Anusia ciągle przy-
kłada balsam na moje serce.
Uśmiechnęli się do siebie czule i słod-
KO.
- Teraz kolej na Romka! - zakrzyk-
nęli wszyscy.
- Pamiętam dokładnie - zaczął Ro-
mek. Wigilia 1943 roku. Leśna ostoja
Powstańce pod Gruszkami. Czekali-
śmy na opłatki od zaprzyjaźnionego
księdza z Mikaszówki Wincentego
Gogasa. W pewnym momencie mię-
dzy drzewami zobaczyliśmy dziewczy-
nę z plecakiem. Była to łączniczka,
przyniosła opłatki. Na imię miała
Agnieszka. Była śliczna i bardzo zmar-
znięta.
- Agnisiu, ileż to Wigilii spędzili-
śmy razem? A opłatki zawsze pachną
lasem i śniegiem - rozczulił się.
Przecudne były te wojenne opo-
wieści o miłości. Tymczasem z ogni-
ska przy gajówce buchały snopy
iskier. Na brzegach jeziora kołysały się
trzciny. A im kołysały się serca. Spo-
tkanie po latach i w wolnej Polsce było
cudownym przeżyciem. W dodatku
Żołnierzy Wyklętych wpisano na kar-
ty historii. Przywrócono należną im
cześć i chwałę.
I wtedy ktoś zapytał w tej leśnej
głuszy:
- Jak wyglądałaby dziś Polska,
gdyby nie było II wojny światowej i
długiej sowieckiej komuny.
- Byłaby piękna i bogata jak kraje
Zachodniej Europy. I byłoby wielu mą-
drych ludzi, gdyby w wojnę nie zgi-
nęło 6 milionów. Takie refleksje snuli
jeszcze długo.
Dogasało ognisko. Nastała cisza,
uspokoiły się serca. Wtedy wstał Bro-
nek:
- Ciągle i gorliwie prosimy Boga,
aby nasze wnuki i prawnuki nigdy nie
zaznały wojny. Święty Jan Paweł mó-
wił: „wolność jest dana i zadana”. A
więc trzeba jej strzec jak źrenicy oka,
dla niej pracować i Ojczyznę bardzo
kochać. Taki jest współczesny patrio-
tyzm. Amen!
- Amen! - Odkrzyknęli wszyscy.
Te słowa echo poniosło daleko w
puszczę. Powtarzały je drzewa drze-
wom. | pewnie zaniosły aż do bram
nieba.
Stanisława Suszyńska
Z ŻYCIA WSI PODLASKIEJ
w okresie międzywojennym
Pamiętam okres międzywojenny,
bo byłem wówczas już dorosłym
chłopcem. Mieszkałem na wsi i nie-
które obrazy i wydarzenia mające
miejsce wówczas w mojej wsi, utkwiły
głęboko w mej pamięci. Niektóre z
nich mają swój urok i można w nich
doszukać się wiele piękna i dobra. Nie-
stety, należą one już do przeszłości i
są niepowtarzalne. Dlatego też uwa-
żam, że warto je przypominać zarów-
no starszemu pokoleniu, jak i młodzie-
ży. Uważam, że tego typu wspomnie-
nia mogą przyczyniać się do zacie-
śniania więzi międzypokoleniowych i
budzić u młodych zainteresowania
przeszłością.
Podstawowym źródłem utrzyma-
nia rodzin wiejskich w tamtym okre-
sie była praca na roli. Zimą niektórzy
gospodarze trudnili się wywózką
drewna z lasów państwowych lub też
dowozili do Augustowa kamienie ze-
nych obijakach o drewnianych pode-
szwach i wierzchach skórzanych.
Skarpety były grube, dziane z wełny.
Buty skórzane były od święta. Często
widywałem ludzi, którzy idąc do ko-
Ścioła, nieśli buty w ręku. Nakładali je
przed kościołem.
Wieczory jesienne i zimowe spę-
dzano przy lampie naftowej. Kobiety
przeważnie przędły, a mężczyźni na-
prawiali uprząż, łatali worki lub młó-
cili w stodole. Był zwyczaj, że sąsiad-
ki zbierały się po kilka, raz u jednej,
innym razem u drugiej i przędły
wspólnie. Bywało tam wtedy bardzo
wesoło, gdyż opowiadały sobie cie-
kawsze wydarzenia i ploteczki ze wsi,
nieraz bardzo dowcipnie iz humorem.
Wspólnie też urządzano tak zwa-
ne tłoki na, tarcie Inu. Najbardziej od-
powiedni temu był okres późnej je-
sieni, kiedy prace polowe i wykopki
były ukończone i było więcej czasu.
RE ai
brane z własnego pola, potrzebne do
brukowania miejskich ulic. Gospodar-
skie prace były wykonywane prosty-
mi narzędziami. Kosą koszono zbo-
że, motyką kopano ziemniaki, cepem
młócono. Dlatego też żniwa trwały
dwa tygodnie, wykopki miesiąc, a
młocka nieraz całą zimę. Go się tyczy
wyżywienia, to bogatsi gospodarze
bili w ciągu roku dwa wieprze, a bie-
dniejsi jednego. Mięso jadło się tylko
w niedziele i święta. Post przed Wiel-
kanocą był surowo przestrzegany i
mięsa nie jadło się nawet w niedzielę.
Na ten czas ludzie przygotowywali olej
z rzepaku lub Inianego siemienia, wy-
tłaczany w prostych olejarniach w Dą-
browie, lub w Suchowoli. Kupowano
też śledzie, które dostarczali Żydzi z
Lipska, czy Dąbrowy.
Bieliznę szyto przeważnie z płótna
samodziałowego. Na krosnach tkano
też sukno, z którego szyto dla męż-
czyzn na zimę kurtki, burki i spodnie.
W lecie przy domu, wszyscy chodzili
przeważnie boso, a zimą w tak zwa-
Wtedy wybierano zaciszne miejsce,
najczęściej w pobliskim lasku, kopa-
no dół, z kamieni murowano piec, dół
nakrywano drążkami i było urządze-
nie do suszenia Inu. Do tak przygoto-
wanego miejsca przywożono len i
ciernice. Rozpalano piec, na drążkach
nad piecem ustawiano len, który się
tam suszył. Po pewnym czasie, kiedy
len się podsuszył, przychodziły zapro-
szone kobiety, dziewczyny i rozpoczy-
nało się tarcie. Przy tego rodzaju pra-
cy było bardzo wesoło, a gwar gło-
sów, śmiechy i charakterystyczny ło-
skot ciernie, słychać było daleko.
Po wytarciu Inu, wieczorem, od-
bywał się poczęstunek. Gospodyni,
której wytarto len, najczęściej przygo-
towywała babki ziemniaczane pie-
czone w piecu chlebowym, podawa-
ne z roztopionym smalcem lub ma-
słem. Były też świeżo upieczone bu-
łeczki. Przy tego rodzaju okazjach
odbywały się nieraz potańcówki.
W letnie wieczory młodzież wy-
chodziła na ulicę i zbierała się w gru-
Nasz Sztabiński Dom nr 6(243) czerwiec 2018 r.
py. Do późna w nocy słychać nożna
v/ nocy słychać było gwar, śpiewy
młodych dziewcząt i chłopców cieszą-
cych się życiem.
W Wielkim Poście kontynuowany
był zwyczaj odprawiania wieczorami
kolejno w innym domu „Drogi krzy-
żowej” (w piątki) i „Gorzkich żali” (w
Środy). .
Do wsi przyjeżdżali też Żydzi z Lip-
ska i z Dąbrowy. U nich można było
kupić drobne przedmioty codzienne-
go użytku takie jak: igły, garnki, mi-
ski, talerze itp. Żydzi z kolei kupowali
szmaty, len, wełnę, skóry i inne wiej-
skie produkty. Kupowali też gęsi i ko-
nie. Często pędzono przez wieś stada
gęsi i prowadzono tabuny koni w kie-
runku Augustowa. Ludzie mówili, że
gęsi i konie szły do Niemiec. Wnio-
skowali z tego, że Niemcy szykują się
do wojny.
Bywało też, że wieś odwiedzali
Cyganie. Były to całe rodziny z dobyt-
kiem, pierzynami, poduszkami oraz z
dziećmi na wozach. Zatrzymywali się
w lasku między Jastrzębną, a Ostro-
wiem, gdzie wieczorem palili ognisko,
gotowali sobie posiłek, a potem przy
ognisku śpiewali i tańczyli. Tańcom
przyglądali się młodzi i starsi miesz-
kańcy wsi, podziwiając zdolności tań-
czących Cyganów.
We wsi bracia Zalewscy mieli akor-
deon i grali na nim. Grali nieraz na
zabawach, a często letnimi wieczora-
mi na ławce przed domem. Jeden z
tych braci Zygmunt, jako pierwszy we
wsi kupił gramofon z tubą, Czegoś
takiego nikt we wsi nie widział. Dlate-
go posłuchać muzyki gramofonowej
przychodzili ludzie z całej wsi. Pew-
nego razu przyszła, posłuchać gramo-
fonu sąsiadka staruszka. Słuchała,
dziwiła się, aż wreszcie odezwała się:
„Zygmunt otwórz tę skrzyneczkę i
pokaż laleczki, które tam tak pięknie
śpiewają”.
We wsi dosyć często stacjonowa-
ło wojsko, które brało udział w ma-
newrach. Były to jednostki z Augusto-
wa, Suwałk i Grodna. Z pobytu woj-
ska najbardziej cieszyły się dzieci, któ-
re miały co oglądać. Żołnierze często-
wali je wojskowymi sucharami, kawą
i grochówką. Pewnego razu, gdy we
wsi stacjonował Il Pułk Ułanów, a było
to w lecie, dowództwo Pułku zorga-
nizowało dla mieszkańców wsi zaba-
wę, na której przygrywała pułkowa or-
kiestra. Zabawa odbywała się w sa-
dzie u jednego z gospodarzy. Wieczór
był ciepły, a księżyc świecił jasno.
Między drzewami na rozciągniętych
sznurach zawieszono lampy. Razem
z mieszkańcami wsi bawili się żołnie-
rze. Zabawę wspominano długo. Była
to jedna z większych i rzadko zdarza-
jących się atrakcji.
W niedalekiej już przyszłości sie-
lankowe życie wsi zostało zakłócone
wybuchem wojny. Nastał czas zagro-
żeń i niepewności.
Stanisław Szyper
7
Nasz Sztabiński Dom nr 6(243) czerwiec 2018 r.
UCZNIOWIE I NAUCZYCIELE WOBEC OKUPACJI SOWIECKIEJ.
SOWIETYZACJA SZKOLNICTWA NA PODLASIU W LATACH 1939-1941
Nie sposób nie zwrócić uwagi,
analizując dane dotyczące ilości
uczniów uczęszczających do oku-
pacyjnych szkół w trzech ostatnich
miesiącach 1939 roku na jeszcze je-
den, bardzo istotny powód niepod-
jęcia nauki przez dzieci i młodzież lub
podjęcia i szybkiej rezygnacji z na-
uki. Polska szkoła okresu międzywo-
jennego kładła duży nacisk w pro-
cesie wychowawczym na kształto-
wanie postaw patriotycznych i na-
rodowych. „Byliśmy wychowywani
na dobrych patriotów na wzorach
bohaterskich czynów Orląt Lwow-
skich podczas obrony Lwowa, na
Cudzie nad Wisłą i tym podobnych
bohaterskich wyczynach. Takie wzo-
ry wychowania młodzieży w Drugiej
Rzeczypospolitej byty powszech-
ne.12” W konsekwencji doprowadzi-
ło do występowania postaw bierne-
go oporu polegającego na rezygna-
cji z chodzenia do szkoły przez dzie-
ci i młodzież. Argumentacja takich
postaw była różna. Przykładem
może być postawa 14-letniego An-
toniego Malinowskiego z Augusto-
wa, który wychowany w duchu pol-
skiego patriotyzmu nie chciał uczest-
niczyć w lekcjach, na których „wy-
lewano pomyje na wszystko, co dla
nas najświętsze. Zwolniono polskich
nauczycieli, a stanowiska obsadzo-
no politrukami, „Komsomolskimi
szczytami”, którzy nie mieli zielone-
go pojęcia o nauczaniu. Bojkotowa-
liśmy ich na wszelkie sposoby, a oni
odpłacali nam brutalnością. To nie
była normalna szkoła, a raczej dwa
wrogie, zwalczające się bez pardo-
nu obozy. Na przerwach często do-
chodziło do rękoczynów między
zwolennikami reżimu, podbechtywa-
nymi przez nauczycieli komsomol-
ców, a resztą uczniów. Antek rzucił
naukę po kilku miesiącach. Nie po-
mogły perswazje, prośby i groźby.
Odpowiadał niezmiennie, że z chę-
cią pójdzie paść krowy, a do takiej
szkoły nie wróci. Faktycznie, ocho-
czo zajął się doglądaniem naszej kra-
suli. Karmił ją, poił, wyrzucał nawóz,
dowoził saneczkami siano. Kręcił się
cały dzień w obejściu, byle nie sły-
szeć o szkole.”* Jarosław Dryla, syn
nauczyciela jednej z podlaskich szkół
wspomina argumentację decyzji
starszych braci: „W październiku
otwarto szkoły, w których zatrudnio-
no przedwojennych nauczycieli, ale
ton szkole nadawali kierownicy przy-
słani z Białorusi, władający łamaną
polszczyzną. Prócz nich pojawiło się
sporo nowych nauczycieli - Żydów,
którzy schronili się w naszym mie-
ście, uciekając przed Niemcami. Moi
starsi bracia postanowili, że nie będą
się uczyć w takiej szkole. Natomiast
siostra i ja ze względu na wiek roz-
poczęliśmy naukę, ale zgodnie z ra-
dzieckim systemem oświatowym zo-
staliśmy cofnięci o jeden rok, więc
ponownie rozpocząłem naukę w IV
klasię.”'* Na uwagę zasługuje fakt, że
młodzi ludzie w wieku 13-16 lat po-
dejmowali decyzję o nieuczęszczaniu
do szkoły, zaś rodzice nie ingerowali
w ich decyzje. Znane są też przypad-
ki, kiedy rodzice podejmują decyzję
o niedopuszczeniu dziecka do oku-
pacyjnej szkoły”.
Podobnie sytuacja wyglądała
wśród młodzieży zamożnej warstwy
żydowskiej społeczności Podlasia.
Dawid Szpiro, osiemnastoletni syn
Izraela Dawida Szpiro właściciela fa-
bryki tekstylnej przy ulicy Łąkowej 4
w Białymstoku podaje inny niż pa-
triotyczny powód rezygnacji z kon-
tynuowania edukacji w sowieckiej
szkole: „1 października [...] Chodzę
znów do szkoły. Ostatnio był u nas
w klasie tajniak GPU i zaangażował
mnie w roli szpiega własnych kole-
gów. Naturalnie, zawiódł się na mnie
szczerze. [...] 18 grudnia [...] Nic nie
robię. Szkołę rzuciłem, bo wymyśla-
li mnie tam od burżujów. Co robić
nie mam, bo jestem synem fabrykan-
ta, a tem samem, jakby zarażony.
Cały dzień gram w karty z kolegami,
takimi samymi nieszczęśliwcami jak
i ja.”.15 W tym przypadku powodem
rezygnacji z dalszej nauki była kla-
sowa ideologia sowieckiego okupan-
ta, który dyskryminował dzieci i mło-
dzież wywodzącą się z klasy „burżui
i kapitalistycznych krwiopijców”.
Taka młodzież według doktryny ko-
munistycznej była elementem nie-
pewnym ideologicznie i należało nie
tyle poddać wychowaniu ideologicz-
nemu, co napiętnować, odizolować
od reszty młodzieży. Uczniowie nie-
pewni klasowo nie byli przyjmowani
do organizacji pionierów, komsomo-
łu oraz na wyższe uczelnie”.
W okresie ponownego urucho-
mienia szkół do wyborów delegatów
do Zgromadzenia Ludowego rozpo-
częła się walka podlaskiej społecz-
ności o utrzymanie nauczania religii
w szkołach. Dochodziło na tym tle do
kuriozalnych sytuacji. Najlepszym
przykładem jest sytuacja, jaka zo-
stała zachowana w relacji Sybiraka
oraz meldunku operacyjnego nr 49
Ludowego Komisarza Spraw We-
wnętrznych BSRS Canawy do sekre-
tarza KC KPB, Ponomarienki o wy-
darzeniach, jakie miały miejsce w
podlaskim powiatowym mieście
Wysokim Mazowieckiem. „W dniu
15.X [1939r.] urządzony został w
dużym gmachu szkolnym miting, w
którym wzięła udział zmuszona do
tego cała ludność miasteczka. [...]
Następnie politruk zażądał usunię-
cia religii ze szkoły oraz miejscowe-
go księdza. Rezultatem tego żąda-
nia był wybuch płaczu wśród kobiet
(zauważono i płaczące żydówki) i
szmery po całej sali. Sytuację sta-
rała się załagodzić „sowieckaja
żenszczyna” lekarka, która oświad-
czyła, że politruk nie chciał nikogo
obrazić, zresztą to nie ważny „ wa-
pros”, bo „czy wcześniej czy póź-
niej, przekonacie się, że Boga nie
ma”.'*Po nieudanym zebraniu zwo-
łane zostało kolejne, które według
meldunku do władz centralnych w
Mińsku zakończyło się uchwałą do-
tyczącą wprowadzenia religii do
szkół: „z napływających do mnie in-
formacji wynika, że przewodniczą-
cy Zarządu Tymczasowego m. Wy-
sokie Mazowieckie, tow. Sorokin,
nie zajmuje się bezpośrednio spra-
wami związanymi z pracą Zarządu
Tymczasowego, a zamiast tego gra
u siebie w domu w karty z elemen-
tem socjalnie obcym, zorganizowa-
ne przez Sorokina zebrane rodziców
uczniów, na skutek złego przygoto-
wania, powzięło uchwałę żądającą
nauczania religii w szkole, przy czym
należy zaznaczyć, że zebranie rodzi-
ców zorganizowano oddzielnie dla
Żydów i oddzielnie dla Polaków”.'?
Usilne poczynania władzy centralnej
z Mińska mające na celu laicyzację
społeczeństwa i pozbawienie wpły-
wów kościoła na postawę młodzie-
ży w szkołach na okupowanych te-
renach spotykały się nie tylko z bra-
kiem zrozumienia ze strony miesz-
kańców anektowanych terenów, ale
i zignorancją przedstawicieli władz
terenowych. Postawa przedstawi-
ciela terenowej władzy przyczyniała
się do jej ośmieszenia. Warto wtym
miejscu odnieść się do pierwszego
cytowanego fragmentu, w którym to
można zauważyć solidarność miesz-
kańców miasteczka, tak często ne-
gowana w kontekście pogromów i
mordów na Żydach, jakie miały
miejsce po wkroczeniu wojsk nie-
mieckich w 1941 roku na Podlasie.
Zarówno Polki, jak i żydówki w emo-
cjonalny sposób wyrażają swoje nie-
zadowolenie wobec postulatu władz
sowieckich usunięcia religii i księ-
dza. Okazują tym samym solidar-
ność społeczną oraz przywiązanie
do tradycyjnego status quo Podla-
sia, funkcjonującego jako spójny
wielokulturowy i „wieloreligijny” ob-
szar począwszy od wieku XVI.
Reakcja dzieci na usunięcie reli-
gii ze szkół była jednoznaczna i prze-
pełniona patriotyzmem oraz trady-
cjami kultywowania życia religijne-
go na poziomie szkolnym. Oto przy-
kład. „Po dzwonku weszła z chus-
teczką przy oczach p. dyrektor Ka-
sińska. Spojrzała żałośnie na klasę i
zatrzymując wzrok na mnie, powie-
działa: „ Dziewczynki, nie będziemy
od dziś modliły się przed ani po lek-
cjach”. Wstałam, Irka również. Z
mocą, o jaką siebie nigdy nie podej-
rzewałam, bez cienia lęku czy nie-
śmiałości, zawołałam: „Koleżanki,
modlimy się!”. Wszystkie wstały.
Niektóre, te nowe, szpiclowane,
ociągały się, ale porażone naszym
wzrokiem nie śmiały wyłamać się.
Odwróciłyśmy się do bocznej Ścia-
ny i spoglądając w otwarte okno,
skąd widać było niebo i ziemię, po-
wtarzałyśmy słowa modlitwy [...].20
Opisana powyżej sytuacja nie jest
jednostkowym przypadkiem, takich
wydarzeń na całym Podlasiu było
sporo i zajmowały dużo miejsca w
wysyłanych przez władze terenowe
dokumentach sprawozdawczych do
Mińska. Przykładem może być an-
tysowiecka postawa najmłodszego
pokolenia mieszkańców Białegosto-
ku. Z raportu sekretarza KC Ludo-
wego Komitetu Zgromadzenia Miej-
skiego w Białymstoku, Gołowkina i
informacji Miejskiego Oddziału
NKWD w Białymstoku podpisana
przez zastępcę naczelnika Szarapo-
wa, wynika, że młodzież wraz z księż-
mi i nauczycielami, po oficjalnym
zniesieniu nauki religii, kontynuowa-
ła zajęcia bądź na terenie szkoły lub
na terenie parafii. W raporcie z dnia
26 listopada 1939 roku sekretarza
miejskiego, Gołowkina czytamy:
„niezwykle ostre formy przyjmuje
walka klasowa wśród gimnazjali-
stów. W gimnazjach większość słu-
��
����������������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������
����� ��� ��� ��������� ������ ��
����������������������������������
��������������������������������
�������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
��������� ��� ������������� ��
��������������������������������
�����������������������������������
������������������������������
��������������������������������
��������������������������������
������������������������������������
��������������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
���������� �� ������ �����������
���������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
�������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
����� ����������� ��������� �����
������������������������������
������������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������������
�������������������������������
������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
�������� ������� ��������� ���������
�������������������������������
�������������������������������
�������
�������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
��������������������������������
�������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
��������������������������������
���������������������������������
������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
������ ������ ����� ������� �������� �
���������������������������������
���������������������������������
�������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
��������������������������
��������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
���������� �������� �����������
��������������������������������������
�����������������������������������
������ ��������� �������� ��� ���
��������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
������������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
�������������������������������
��������������������������������
���������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������
������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������
������������������������������
��������������������������������
������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
��������������������������������
������������������������������������
�������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
������������������������������
���������������������������������
�������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
���������������
��������������������
���������
����������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
���������������������
������������������� ������������
������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
����
�����������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
������������������
�������������������������������������
�����������������������������������
�������������
������������������������������������
��������������������������������������
������������������������������������
�������������������
��������������������������������
����������������������������������
�������������������������������
������������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
���������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
���������������������������������������
����������������������������������
����������������������
����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
������
���������������������������������
������������������������������������
���
�����������������������������
���� �������� �������������������
���������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
����
������������������������������������
����������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
����������������
�����������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������
Nasz Sztabiński Dom nr 6(243) czerwiec 2018 r.
Po opuszczeniu lokum Lidmano-
wej znaleźliśmy się pod gołym nie-
bem, lecz była wiosna i b. ciepło. W
końcu wyszperałem poza miastem
opustoszałą bez drzwi i okien lepian-
kę i tam z całą rodziną przenieśliśmy
się. Jeszcze przed wprowadzeniem
musiałem powyganiać z niej wszyst-
kie żmije, węże, skorpiony i inne nie-
cne stworzonka za pomocą dymu.
A co porabialiśmy? Romek podjął
pracę jako koniuch w jednej insty-
tucji, ale po dwu miesiącach konie
mu zaczęły zdychać, więc go zwol-
niono, obiecano drugi proces sądo-
wy i więzienie, choć konie zdychały
z przepracowania przez furmanów,
a zatem nie z jego winy. W ten sytu-
acji dla uniknięcia grożących mu
procesów wstępuje na ochotnika do
kościuszkowskiej armii. On i inni
ochotnicy dostali prowiant (z Wojen-
komatu) na drogę aż do Sielc nad
Oką. Jechał 10 dni, ale wyżywienia
wystarczyło zaledwie na trzy dni.
Resztę czasu rekruci jechali głodni,
więc kradli po drodze, co się dało,
najczęściej atakowali sady zamiast
Niemców i tak jakoś dojechali...
Ja zaś z matką wyprawialiśmy się
codziennie przez rzekę Kieles po top-
kę (chrust, burzan, trzcina), którą
zdobywaliśmy z odległości do ponad
5 km od miasta i taszczyliśmy ją na
plecach. Za pęczek takiej topki do-
stawaliśmy od Kazaszek 0,5 kg mąki
lub 1 kg otrąb. Mąkę matki zjadali-
śmy po południu, a swoją rano na
śniadanie. Zaś 6-letni Boguś musiał
jak pustelnik pilnować tej chałupy i
oczekiwać głodny naszego powro-
tu, przezwyciężając w sobie wszelki
strach i obawy. Romek przed pój-
ściem do wojska wykłócał się z nami
o jedzenie, aż wreszcie oddzielił się
od nas, tzn. sam sobie gotował po-
siłki. Wykorzystywał do tego małe-
go Bogusia. A to mu kazał uzbierać
topki do gotowania, a to mu kazał
podkładać opał pod ogień (gotowa-
liśmy na dworze na odpowiednio
wykopanym w glinie dołku). Zatrud-
niał go pod nieobecność matki, któ-
ra nie pozwalała na wyzyskiwanie
dziecka. Kiedyś wcześniej wróciłem
zwyprawy po topkę i zaobserwowa-
łem taki oto obrazek skrajnego ego-
izmu. Była godz.15.00. Położyłem
się na wilgotnej podłodze, aby ode-
tchnąć przed 50-stopniowym upa-
łem. Zresztą o tej porze w całym
mieście zamierało życie na ulicach.
Wszyscy, nawet zwierzęta kryły się
gdzieś w cień przed żarzącym się
słońcem. Matka jeszcze nie wróciła
z pracy. Ale Romek z dwu garstek
zdobytej mąki szykował sobie posi-
łek i zatrudniał przy tym Bogdana:
najpierw zmusił go do zebrania chru-
NA WYGNANIU (e)
stu na opał, a później do uzbierania
porozrzucanego wśród łanów psze-
nicy dzikiego groszku. Dzieciak ów
chudy i wygłodniały wrócił z wypra-
wy ledwie żywy, przynosząc mu ze
2 garstki groszku, ale Romkowi wy-
dało się to za mało, więc go skrzy-
czał i wysłał płaczącego ponownie
w ten upał. Gdy Boguś wrócił, posi-
łek się już dogotowywał. Wrzucił
więc doniesiony groch do garczka i
wkrótce ten nędzny posiłek był go-
towy. Romek zaczął chciwe go zaja-
dać, a Boguś siadł naprzeciwko i
zaczął łykać ślinkę. Nie spodobało
się to Romkowi, więc spojrzał nań
podejrzliwym wzrokiem i zapytał: „A
ty czego na mnie tak patrzysz? - No
uciekaj stąd!” I sam spałaszował cały
garnek strawy, nie dając Bogusiowi
nawet jej spróbować. Byłem zgor-
szony tą sceną wyuzdanego ego-
izmu i przemocy.
I tak do późnej jesieni 1943 r.
przetrwaliśmy w tej odludnej samot-
nej lepiance, aż wreszcie matka
uprosiła znajomą Rosjankę (mąż jej
był agronomem), aby ta pozwoliła
zamieszkać w jej chlewiku, co miał
przynajmniej jako takie drzwi i ka-
wałek szyby w oknie. Ja zaś podją-
łem niezmiernie ciężką pracę w cha-
rakterze pomocnika kowala w MTS-
sie (Maszyno Traktornaja Stancja),
a matka pracę jako pomoc u apteka-
rza. Znaleźć pracę pomogła nam
Rosjanka - żona agronoma.
Ciągłe bicie młotem w kowadło
szybko wyczerpało do reszty mój or-
ganizm. Po miesiącu pracy zacho-
rowałem na malarię. Trząsłem się z
nieustającego zimna i mimo niedo-
statku straciłem zupełnie wszelki
apetyt. Nawet chleba nie mogłem
przełknąć, tylko stale popijałem
wodę. | dopiero dzięki matce, która
postarała się u aptekarza o chininę
wyleczyłem się z tej choroby, Ale już
do pracy w kuźni nie wróciłem, bo
zostałem po prostu zwolniony. Nad-
szedł grudzień, a wtedy nawet i w
chlewiku zrobiło się zimno (brak ja-
kiejkolwiek kuchni). I oto znowu
dzięki staraniom matki przenieśli-
śmy się na zimę do izby obok apteki
za zezwoleniem aptekarza. Tu też
spotykaliśmy z Bogusiem pamiętny
Nowy Rok 1944. Zebranej na Sylwe-
stra topki nie udało mi się sprzedać,
więc ostatnie okruchy chleba z paj-
ku zjedliśmy i rano (1.44) nie mieli-
śmy nic do ust włożyć, a było bar-
dzo zimno. Całą nadzieję pokładali-
śmy w matce, która w tym dniu zo-
stała najęta do pracy u Kazaszki -
żony dygnitarza NKWD (pranie, go-
towanie). Miała za dwie godziny wró-
cić, więc się uzbroiliśmy w cierpli-
wość i czekaliśmy, licząc na to, że
otrzyma wynagrodzenie w postaci
jakiejś żywności. Dlatego smutni,
głodni i zmarznięci co jakiś czas na
przemian wychodziliśmy na ulicę
wypatrywać jak zbawienia, czy
mama nie wraca... Na próżno, bo nie
wracała, póki dzień Świtał. Wróciła
dopiero wieczorem, przynosząc jako
zapłatę dwie garście pokruszonego
chleba i trochę otrąb. Zjedliśmy to
łapczywie wszystko i jeszcze byliśmy
głodni. W tym stanie rzeczy poszli-
śmy spać, a nazajutrz ja wybrałem
się na czczo po chrust na sprzedaż,
matka głodna do pracy, a 7-letni
Boguś nadal pilnował domu. Podob-
nie spotykało się i inne „Nowe Roki”
na wygnaniu...
Również podczas tej zimy odmó-
wiono mi 15-letniemu przydziału 20
dag chleba dziennie, bo uważano, iż
powinienem podjąć pracę w jakimś
zakładzie albo naukę w szkole. Po-
szedłem więc do szkoły, ale po
trzech dniach zmuszony byłem zre-
zygnować, bo łaziły po mnie wszy i
wszyscy uczniowie ode mnie ucie-
kali, skarżąc się na mnie nauczycie-
lom. Zapisała tedy mnie matka do
pracy w artelu (s-nia pracy), gdzie
terminowałem u szewca aż do lata.
Wiosną 1944 r. wybuchła naraz
panika i zamieszanie wśród Polaków,
których po wycofaniu wojsk Ander-
sa ze ZSRR do Iranu zmuszano pod
rygorem aresztowania do przyjęcia
obywatelstwa rosyjskiego. Niektórzy
Polacy odmówili przyjęcia i byli za
to więzieni, ale moja matka nie od-
ważyła się sprzeciwić temu srogie-
mu nakazowi.. | znowu perspekty-
wa powrotu do Polski oddaliła się
jakby w nieskończoność. Z wielkim
żalem i rozrzewnieniem zazdrościli-
śmy tym wszystkim rodzinom pol-
skim, które w Taszkiencie dołączyły
się do taboru wojsk Andersa i prze-
kroczyły granicę ZSRR, udając się do
Iranu. Oni dziś są wolnymi Polaka-
mi, a my niewolnikami, czyli obywa-
telami ZSRR - niejeden tak z nas
wtedy myślał.
Wiosną 1944 kierownik apteki
zwolnił naszą matkę z pracy bowiem
podejrzewał ją, zresztą niesłusznie,
że mu podkrada niektóre lekarstwa i
wymówił nam lokum przy aptece.
Mieliśmy się już wynosić znowu do
pustelniczego domku na peryferiach
miasta, ale nim to nastąpiło, matka
otrzymała pracę w charakterze stró-
ża w Darożnom Oddziele w Zarzą-
dzie Dróg Publicznych. Tu też dosta-
liśmy służbowe mieszkanie (6 m kw.
pokoik z sionką). Ja zaś zostałem
tymczasowo na lato zatrudniony jako
pomoc koniucha (opiekuna koni) w
tym zakładzie.
Naczelnikiem Zarządu Drogowe-
go był 55-letni Koreańczyk - Kim,
który razem z żoną - też Koreanką i
dwojgiem dzieci (7-letni Willi i 5-let-
nia Maja) zamieszkiwali obok kan-
celarii zarządu. Koniuchem był sa-
motnie tu mieszkający Rosjanin nie-
mieckiego pochodzenia. Otrzymy-
waliśmy za pracę 1 kg chleba dzien-
nie + 20 dag na Bogusia i to było
wszystko. Głód nadal doskwierał, ale
jakoś się żyło. Naczelnik i jego żona
współczuli naszej niedoli i byli życz-
liwie do nas ustosunkowani. Matka
moja czasem im pomagała w pra-
cach domowych, za co była jakoś
zawsze wynagradzana. Ich skośno-
okie dzieci polubiły mnie, były sym-
patyczne. Chłopca Willego czasem
podsadzałem na konia i podwoziłem,
zezwalałem też na pokierowanie
przezeń wozem. Maja lubiła, żebym
ją woził na baranach. Któregoś razu
troszkę podchmielony naczelnik Kim
zauważył, że jego córka wykorzystu-
je mnie do przejażdżki na baranach.
Podbiegł, zdjął ją, dał jej klapsa i za-
bronił na przyszłość tego rodzaju
rozrywek. Uważał bowiem, iż jej sy-
tej nie godzi się dla swoich wygód
eksploatować głodnego człowieka
pracy, że to nie jest zgodne z socja-
listyczną zasadą równouprawnienia
etc. Chociaż ja wcale nie czułem
krzywdy z tego powodu i czyniłem
to z przyjemności, bowiem radość z
przejażdżki tej 5-letniej dziewczynki
była wystarczającą dla mnie rekom-
pensatą za wysiłek. Ale inaczej pod-
chodził do równouprawnienia ko-
mendant rejonowy MO - Kazach,
który wbrew woli naczelnika Kima i
innych urzędników nachalnie prze-
mocą zajął na swe mieszkanie trzy-
pokojową kancelarię Zarządu Drogo-
wego, a nacz. Kimowi kazał urzędo-
wać w przerobionym chlewiku.
Nastała zima 1945 r. Mama na-
dal stróżowała, a ja zgodnie z umo-
wą zaprzestałem pracować jako po-
mocnik koniucha. Zajmowałem się
więc donoszeniem topki na sprze-
daż. Prawie wszyscy w mieście pali-
li chrustem czy suszonym łajnem,
ale nie uprzywilejowany komendant
MO. On to kazał sobie przywieźć do
palenia furę drzew owocowych z koł-
chozu, a więźniowie popiłowali je i
porąbali. Ze złości i ja mu nocą od
czasu do czasu podkradałem kilka
polanek na opał. Ale na zimę w tej
kancelarii z chlewiku zamieszkali za
zgodą Kima dwaj bezdomni inwalidzi
wojenni, poruszający się o kulach.
Nie mając czym palić, też zaczęli
podciągać mu drzewo, aż zostali za-
uważeni przez żonę komendanta.
Wtedy ów sprowadził kilku milicjan-
tów, a ci niemiłosiernie zbili tych in-
walidów, że pokaleczeni zawiezieni
zostali do szpitala. Słyszałem, że ry-
czeli jak dorzynane woły. Nie pomo-
gły żadne ich tłumaczenia, iż walczyli
za ojczyznę, przez co zostali kaleka-
mi bezradnymi itp. Słysząc nieludz-
kie wycie i rozpaczliwe krzyki bitych
inwalidów, pobiegłem schować swo-
je 5 polanka drzewa pod podłogę.
Niebawem przyszli i do mnie z rewi-
zją. Zaczęli mnie szarpać i popychać,
abym się przyznał do winy, co im się
nie udało, nawet wtedy, gdy podnie-
śli spróchniałą deskę i zaglądali pod
podłogę. Nic nie znaleźli... Wkrótce
jeden z inwalidów zmarł w szpitalu.
Drugi nieszczęśnik napisał skargę do
najwyższych władz w Moskwie na
brutalne ich pobicie i okaleczenie
przez milicjantów, ale skarga pozo-
stała bez echa, a skarżący inwalida
uprawiał żebraninę po bazarach...
Tak ojczyzna ZSRR wywdzięczała się
swym obrońcom...
Wiosną 1945 r. zostałem przyję-
ty do pracy jako pomocnik koniucha
i wozaka w Raj-Potreb-Sojuzie (coś
w rodzaju Pow. Spółdzielni Spożyw-
ców). Opiekowałem się końmi,
uprzężą, wozami, a także dowoziłem
zboże do młyna, mąkę do piekarni,
opał oraz chleb do sklepu, który był
tylko jeden w mieście i nic w nim
nie sprzedawano prócz chleb na
kartki.
Hasło rzucone na początku woj-
ny przez Stalina: „Wszystko dla fron-
tu, wszystko dla zwycięstwa!” - nie
było czczym hasłem. Cała ludność
ZSRR otrzymywała za swą całodzien-
ną, nieraz b. ciężką pracę tylko ka-
wałek gliniastego chleba w mieście
lub dwie garstki pośladu zbożowego
za trudodzień dla kołchoźnika. Ludzie
pracy oprócz elity władzy chodzili
głodni i obdarci. Kołchozy ułatwiały
więc władzom sowieckim obfite za-
opatrzenie wojska w żywność i
odzież. Oto zaobserwowany przeze
mnie obrazek z kołchozu w pobliżu
Lenińska: Długo kołchoźnicy zwozili
i młócili zboża, a kiedy już wszystko
było wymłócone, pojawił się przed-
stawiciel wojenkomata (u nas Ko-
menda Uzupełnień) z całą karawaną
wielbłądów i zabrał na ich oczach cały
roczny zbiór zbóż (prócz pośladu)
kołchozu ku ogólnemu zmartwieniu
kołchoźników. Podobny los spotykał
całoroczną produkcję zwierząt domo-
wych, przetworów mlecznych, jaj etc.
Kraj, co nie ma kołchozów, nigdy
podczas wojny nie będzie miał aż ta-
kich możliwości, bo żaden wolny rol-
nik nigdy nie da tak się ogołocić z
uzyskanej przez siebie produkcji. I
w tym tkwi tajemnica sukcesów wo-
jennych Sowietów nad Niemcami...
Wiosną 1945 r. do Lenińska przy-
były z Kaukazu transporty ludności
narodowości czeczeńskiej i ormiań-
skiej. W Raj-Potreb-Sojuzie praco-
wał ze mną Ormianin i Czeczeniec.
Z początku nie chcieli podać praw-
dziwej przyczyny ich deportacji do
Kazachstanu. Dopiero jak się oswo-
ili ze mną, podali, że gdy wojska nie-
mieckie wycofywały się z Kaukazu,
to oni chwycili za broń, żeby nie
wpuścić Sowietów i utworzyć nie-
podległe państwo - zgodnie ze sta-
linowską konstytucją. Ale stało się
inaczej... Wojska sowieckie rozgro-
miły ich wojska, z zemsty wysiedlo-
no wszystkich ich wraz z rodzinami
na Sybir i do Kazachstanu. Żyli tu -
pamiętam - w skrajnej nędzy i ma-
sowo umierali z głodu, zwłaszcza
dzieci, a do tego byli na każdym kro-
ku prześladowani przez grupy kom-
somolców jako wradziciele Sowiec-
kogo Sojuza.. Jeszcze gorzej trakto-
wano ich niż Polaków.
Stanisław Klencner
Nasz Sztabiński Dom nr 6(243) czerwiec 2018 r.
ŻE STAREJ PRASY
Powstanie Styczniowe
na terenach gminy Sztabin (cz.3)
23 kwietnia w lasach pod Balin-
ką i Czarnym Brodem, oddział płk.
Andruszkiewicza, w liczbie 67 ludzi,
stoczył nierówną bitwę z wojskami
rosyjskim. Po godzinnej walce, od-
dział Andruszkiewicza zmuszony
został do odwrotu. Rannych po-
wstańców moskale dobijali bagne-
tami. O tej potyczce pisała nie tylko
prasa powstańcza, lecz również kra-
kowski „Czas” i „Dziennik Poznań-
ski”. W nr 108 „Dziennika Poznań-
skiego”, z 13 maja 1863 zamieszczo-
no opis dwóch potyczek oddziału
Andruszkiewicza z 19 i 23 kwietnia:
„Dnia 19 kwietnia pułkownik An-
druszkiewicz pod osadą leśną Gie-
dzie, w leśnictwie Hańcza w powie-
cie Augustowskim, zaatakowany był
przez cztery roty moskiewskiej pie-
choty. Dawały one z poza drzew
ognia do naszych, kawalerya cofnę-
ła się w tył tym sposobem kosynie-
ry działać nie mogli; nasi strzelcy
przez dwie godziny utrzymywali cią-
gły ogień, po którym Moskale cof-
nęli się. Zabitych Moskali jest 36 ran-
nych 40. Myśmy stracili dwóch ka-
pitanów, dowódzcę strzelców
Górskiego i dowódzcę kosynierów
Iwaszkiewicza, oraz dzielnego Żoł-
nierza Racisa, rannych mamy 5.
Moskwa nieprzestaje na każdem
miejscu dopuszczać się barbarzyń-
skich okrucieństw i gwałtów. Strze-
lec miejscowy Gorlewski, przed cha-
łupą swoją zbity kolbami, a następ-
nie bagnetami zamordowany i ob-
darty został. Cale ciało pokryte tylko
ranami, niedozwalało nawet rozpo-
znać postaci człowieka, chałupę zra-
bowano, tak że tylko próżne ściany
budowli pozostały. Dnia 23 kwietnia
w powiecie Augustowskim nieopo-
dal wsi Balinka i Czarnegobrodu, 67
ochotników z oddziału pułkownika
Andruszkiewicza, zmusiło sotnią
kozaków do odwrotu, lecz piechota
moskiewska w liczbie 4 rot, oskrzy-
dliła szczupły nasz oddziałek z trzech
stron. Po godzinnej walce zmuszeni
nasi byli zrejterować się. Moskali za-
bitych 24, rannych 15. Ż naszej stro-
ny zabici, dowódzca kosynierów
Gaubę, feldfebel Borzysławski, fury-
er Jaworski otrzymał 27 pchnięć ba-
gnetem, ekspedycyjny lasów rządo-
wych Damski zamordowany został
przez zadanie 28 ran bagnetem, do-
wódzca strzelców kapitan Michał Pi-
litowski po odebraniu rany w nogę,
napadnięty przez Moskali, odebrał
prócz razów kolbą, 18 pchnięć ba-
gnetem. Pastwienia się Moskali nie
ustały i nieustaną dopóty, dopóki nie
będą mieli przed sobą regularnej
armii, która łatwo skarcić może za
nieludzkie postępowanie z ranny-
mi.”.
W nr 11 „Wiadomości z pola bi-
twy” zdnia 1 czerwca 1863 roku, za-
mieszczony został raport płk. Alek-
sandra Andruszkiewicza, naczelnika
wojennego guberni augustowskiej:
„Z AUGUSTOWSKIEGO. - Z raportu
Naczelnika sił zbrojnych w Woje-
wództwie Augustowskiem, pułkow-
nika Andruszkiewicza;
Po bitwie pod Sapieżyszkami (w le-
śnictwie Gryszkobuda) w d. 9 kwiet-
nia pomaszerowałem w powiat Sej-
neński. W d. 18 kwietnia stanąłem
na nocleg pod osadą leśną Giedzie
Z AUGUSTOWSKIEGO. —Z raportu Naczelnika si:ł
w leśnictwie Hańcza po-
zbrojnych w Województwie Augustowskióćm, puł-
kowaiia Andruszkiowicza: AB P
+ „Po bitwie pod Sapieżyszkami (w leśnietwie Gryszkobuda) w d. 9
kwietnia pomaszerowałem w powiat Sejneński. W d. 18 kwietnia sta-
nąłem na osadą leśną Giedzie w leśnictwie Hańcza powie-
cie Augustowskim, a nazajutrz e godzinie 114 w południe pikieta kon-
na doniosła mi o zbliżaniu się moskali do osady Giedzie, Wyruszyłem
więc naprzód z swym oddziałem do samćj osady i czekałem w pewnym
szyku na nieprzyjaciela. Wkrótce potóm 4 roty moskiewskićj piecho-
ty, rozsypane w tyralierkę, z po za drzew dały ognia do nas; kawate-
1ya moskiewska cofnęła się w tył, tym sposobem kosyni. działać.
nie mogli. Moi strzelcy przez godzin dwie utrzymywali ciągły ogień,
przewaga tylko moskiewskich sztucerów nad bronią myśliwską nie
dozwoliła mi zupełnego zwycięztwa;. jednakże po uwiezieniu wszystkich
bagaży, zmusiłem moskali do odwrotu. Ze sirony moskali zabitych
36, rannych 40. Ja straciłem dwóch .walecznych kapitanów, mianowi-
cie dowódcę strzelców Górskiego i dowódcę kosynierów Iwaszkiewicza,
«raz dzielnego żolnierza Racisa. rannyc.. zaś Ściu. Nadmienić także
rhuszę, że moskwa hie przestaje na każdćm miejscu dopuszczać się
Varbarzyńskich okrucieństw i gwaltów. Strzelec miejscowy, Gorlewski,
za to, że dostarczył do obozu siana, porwany przed swoją chałupą
przez moskali, z początku kotbani zbity, a następnie bagnetami za-
mordowany i obdarty został; cale ciało pokryte ranami, nie dozwalało
rozpoznać ci człowieka. Uhałupę zupełnie zrabowano W d. 25
kwietnia stanątem niee odal wsi Balinka i Czarnego Brodu. Pikieta
moja, postawiona na przywązkićj dróżce, zawiadomiła mnie 0 ukaza-
niu się kozaków i natycnmiastowym ich odwrocie. Stanęliśmy natych-
mijst pod bronią. Sześcia moich ochotników poczęło dawać ognia do
moskiewskićj awangardy, przed którym setka kozaków cofnęła się.
Lecz moskiewska piecho'a w liczbie Ach kompanij, szczupły mój od-
dział oskrzydliła z trzech stron. Strzelcy moi w liczbie 20, przez go-
dzinę wstrzymywali niep:zyjacie'n;kos ynierów użyć nie mogłem, z u-
szony po byłem, prz xl tak przeważną siłą zrejterować, utraciwszy
nieco bagaży. W rezultar:e okazało się zabitych moskali 24ch, ra!:-
nych t5stu. Z naszśj strony zabitych 5ch: kapitan dowódca kosynierów
Gaube, feldfebel Borzysła turyer Jaworski; rannych 5ch. Nad'o
ex-podleśny Damski, przybyly do obozu z bagażami, zamordowany
został przez moskali 28 ranami, zadanemi baguciem. Okrucieństwa
moskiewskie oburzają wszystkie uczucia ludzkie. Rannych dobijają
bez żadućj litości, zabitych już kłują je:zeze bagnetami. Kapitan do-
wódca strzelców Michał Pilichowsti, był ranny w nogę; py ucieczką
qatować się nie mógł, napadnięty przez moskali,. odebrał, oprócz ra-
zów kolbą.-18.pchnięć bagnetem 1 zaledwie przez moskiewskiego oli-
cera od śmierci ocałony został.” - |
wiecie Augustowskim, a
nazajutrz o godzinie 1w
południe pikieta konna
doniosła mi o zbliżaniu
się moskali do osady
Giedzie. Wyruszyłem
więc naprzód z swym
oddziałem do samej osa-
dy i czekałem w pewnym
szyku na nieprzyjaciela.
Wkrótce potem 4 roty
moskiewskiej piechoty,
rozsypane w tyralierkę, z
poza drzew dały ognia
do nas; kawalerya mo-
skiewska cofnęła się w
tył, tym sposobem kosy-
nierzy działać nie mogli.
Moi strzelcy przez go-
dzin dwie utrzymywali
dokończenie na str.12
Nasz Sztabiński Dom nr 6(243) czerwiec 2018 r.
dokończenie ze str. 11
ciągły ogień, przewaga tylko moskiewskich
sztucerów nad bronią myśliwską, nie dozwo-
liła mi zupełnego zwycięstwa; jednakże po
uwiezieniu wszystkich bagaży, zmusiłem mo-
skali do odwrotu. Ze strony moskali zabitych
30, rannych 40. Ja straciłem dwóch walecz-
nych kapitanów, mianowicie dowódcę strze|-
ców Górskiego i dowódcę kosynierów lwasz-
kiewicza, oraz dzielnego żołnierza Racisa. ran-
nych zaś 5-ciu. Nadmienić także muszę, że
moskwa nie przestaje nakażdem miejscu do-
puszczać się barbarzyńskich okrucieństw i
gwałtów. Strzelec miejscowy, Gorlewski, za
to, że dostarczył do obozu siana, porwany
przed swoją chałupą przez moskali, z począt-
ku kolbami zbity, a następnie bagnetami za-
mordowany i obdarły został; całe ciało po-
kryte ranami, nie dozwalało rozpoznać po-
staci człowieka. Chałupę zupełnie zrabowa-
no. Wd. 23 kwietnia stanąłem nieopodal wsi
Balinka i Czarnego Brodu. Pikieta moja, po-
stawiona na przywązkiej dróżce, zawiadomi-
ła mnie o ukazaniu się kozaków i natychmia-
stowym ich odwrocie. Stanęliśmy natych-
miast pod bronią. Sześciu moich ochotników
poczęło dawać ognia do moskiewskiej awan-
gardy, przed którym setka kozaków cofnęła
się. Lecz moskiewska piechota w liczbie 4-
eh kompanii, szczupły mój oddział oskrzy-
dliła z trzech stron. Strzelcy moi w liczbie 20,
przez godzinę wstrzymywali nieprzyjaciela;
kosynierów użyć nie mogłem, zmuszony
przeto byłem, przed tak przeważną siłę zrej-
terować, utraciwszy nieco bagaży. W rezul-
tacie okazało się zabitych moskali 24-ch, ran-
nych I5-stu. Z naszej strony zabitych 5ch: ka-
pitan dowódca kosynierów Gaube, feldfebel
Borzysławski i furyer Jaworski; rannych 3ch.
Nadto ex-podleśny Damski, przybyły do
obozu z bagażami, zamordowany został
przez moskali 28 ranami, zadanymi bagne-
tem. Okrucieństwa moskiewskie oburzają
wszystkie uczucia ludzkie. Rannych dobijają
bez żadnej litości, zabitych już kłują jeszcze
bagnetami. Kapitan dowódca strzelców Mi-
chał Pilichowski, był ranny w nogę; gdy
ucieczką ratować się nie mógł, napadnięty
przez moskali, odebrał, oprócz razów kolbą,
I8 pchnięć bagnetem i zaledwie przez mo-
skiewskiego oficera od śmierci ocalony zo-
stał.”
Płk. Ramotowski „Wawer”, ze względu na
to, że obozowisko na Kozim Rynku, znane
już było nieprzyjacielowi, opuścił go, i nie-
ustannie zmieniał miejsce obozowania, w la-
sach między Augustowem a Sejnami. Od-
dzielił od siebie 100 najlepiej uzbrojonych
powstańców, oddając ich pod dowództwo
Juliana Hłaski. Mieli oni za zadanie zabez-
pieczać główne siły partii powstańczej, od
nagłego napadu ze strony Rosjan.
(zachowana oryginalna pisownia) (c.d.n.)
Ryszard Korąkiewicz
Wójt Gminy Sztabin przypomina
0 rozpoczynającym się konkursie
pn. „Ogródek - moja wizytówka”
Celem konkursu jest:
- zachęcenie mieszkańców do dbałości 0 es-
tetykę swojego miejsca zamieszkania;
- zwrócenie szczególnej uwagi mieszkańców
na swoją „małą ojczyznę” i wzbudzenie po-
czucia identyfikacji z miejscem zamieszkania
itroski o jej rozwój i wygląd;
- kształtowanie postaw ekologicznych wśród
mieszkańców gminy;
- promocja pomysłowości oraz nowatorski
rozwiązań dekoracyjnych;
- promowanie aktywności wśród mieszkań-
ców w tworzeniu wizerunku własnego otocze-
nia oraz powiększenie walorów przyrodni-
czych i krajobrazowych Gminy Sztabin.
Uczestnicy konkursu:
- mieszkańcy Gminy Sztabin którzy zgłoszą
chęć przystąpienia do konkursu.
Do konkursu nie mogą przystąpić członko-
wie komisji konkursowej.
Warunek uczestnictwa:
- Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest
złożenie osobiście od dnia 04 czerwca 2018
r. do 15 czerwca 2018 r. w Urzędzie Gminy
Sztabin ul. Augustowska 53 pok. nr 17 (se-
kretariat) i pok. nr4 zgłoszenia na formularzu
zgłoszeniowym, który będzie do pobrania na
stronie internetowej www.sztabin.ug.gov.pl
lub w budynku Urzędu Gminy Sztabin ul. Au-
gustowska 53 pok. nr 17 inr4
Przebieg konkursu:
- od miesiąca czerwca do miesiąca sierpnia
2018 r.
Komisja konkursowa dokona oceny każdego
zgłoszonego ogródka w miesiącu lipcu br.
Uczestnicy konkursu zostaną powiadomieni
telefonicznie lub e-mail przez członków ko-
misji konkursowej o dacie przybycia na po-
sesję.
Kryteria Konkursu:
- Komisja konkursowa powołana zarządze-
niem przez Organizatora konkursu dokona
oceny ogródków w dwóch kategoriach:
1. Ogródek przed domem;
2. Zagospodarowanie działki siedliskowej.
Nagrody:
- Laureaci konkursu miejsc od I do Ill w dwóch
kategoriach otrzymają nagrody w postaci ak-
cesoriów ogrodowych. Podsumowanie kon-
kursu nastąpi podczas imprezy pn. „Jarmark
Brzostowskiego” w miesiącu sierpniu br.
- Wyniki konkursu oraz galerie zdjęć ogród-
ków nagrodzonych i wyróżnionych w kon-
kursie zostaną zamieszczone na stronie inter-
netowej urzędu oraz w prasie lokalnej „Nasz
Sztabiński Dom” w miesiącu wrześniu br.
Zachęcam mieszkańców Gminy Sztabin do
wzięcia udziału w konkursie.
Wójt Tadeusz Drągiewicz
8 ARÓÓĄ by
ACH ROZKOSZY
TY MOJA
Czy Biebrza jest piękna? Nie wiem. Ale czasami bywa
piękna, nieziemsko piękna!
Piękna uporządkowanego, klasycznego jest tu niewie-
le. Biebrza, to coś ulotnego, płynącego jak czas, jak my
sami. | niejednokrotnie kapryśnego. Piękno Biebrzy ma
nieograniczoną ilość odcieni, barw, dźwięków, kresek, za-
kręcików. I noc Biebrza ma swoją. I bielsze są tu poranki,
jak gdzie indziej. I jest wiatr biebrzański. A wschody i za-
chody słońca nad rozlewiskami biebrzańskimi! A jaki księ-
życ nad Biebrzą w noc bezchmurną, bezkresną, dolinną, o
Boże!
Ale pamiętajmy też, że istnieje Biebrza komarowa, kie-
dy idziesz po grądach czy łąkach, to trzeba nieść w ręce
gałąź, albo mieć siatkę na twarzy, bo inaczej roje owadów
kąśliwych gotowe ciebie zagryźć. I nie tak rzadko znów
bywa chłód, słota, wiatr przeszywający, kiedy otoczenie
biebrzańskie staje się prawie niedostępne, jakieś czarniej-
sze i odpychające. Po pierwsze, to tę unikalną, kapryśną
rzekę trzeba ukochać, pożyć z nią, wtedy ona odsłoni swój
czar. | ręczę, że nie zawiedzie. Bo jeśli trafimy tu przypad-
kowo, bez specjalnego nastroju duszy, to na pewno drugi
raz nie pojedziemy. I o tym świadczą częste pustki na bie-
brzańskich szlakach.
Ale może to i dobrze dla Jej EkscelencjiWielkiej Pani,
ona umie sprawnie chronić swój skarbiec, chowa go tylko
dla wybranych.
Jak już powiedziałem, urokliwość Biebrzy, to najczę-
ściej moment. Wiosenne wschody słońca nad dolinami
przy mgłach i oparach rzecznych. Poranki pełne śpiewów
ptasich, brązowe widoki pąkowych olsów. Owe „rozlewi-
ska” mgielne od rycykowych, cietrzewiowych, trzcinnicz-
kowych wyśpiewywań, aż się przewracają, a cała kopuła
niebieska nad doliną, aż tańczy, kolebie w skowronkowym
ciurłukaniu. Tam gdzieś w oddali pokrzykuje żuraw, stęka
łoś, a ty „mały bóg ziemi”, stoisz na ogromnej skarpie i
nie wiesz, co robić. Bo to wszystko, co widzisz, jest twoje.
Albo majowe wyloty ochotki. Gdy całe chmary tych owa-
dów mkną nad tonią wodną razem z wiatrem - to aż czar-
no wokół, aż strach ogarnia. Nie mówię już o wiosennych
przelotach ptaków, o widokowych rozlewiskach rzeki - to
zobaczymy lub przeczytamy w każdej książce o Biebrzy
lub reklamowej ulotce. A tak naprawdę, to każda pora nad
Biebrzą jest urokliwa - pora dnia i pora roku. Jesienią mchy
torfowe są wystane żurawinami, okrągłe kępy przypomi-
nają dziewczęce głowy pełne koralowych ozdób, jagody
jedna przy drugiej wiszą dziwnie na cieniutkich ogonkach.
Wszystkie kępy kolorowe, kępa przy kępie. Potem znów
żółtość jesienna przechodzi na bagna, kolor krajobrazów
zmienia się, odlatujące żurawie odprawiają rytuał swego
tańca, nadbiebrzańskie ogrody wypełniają się dynią, rze-
pą, cebulą, głowami kapusty. Wszystko szykuje się do ci-
szy, pustki zimowej.
Niejeden raz wsłuchiwałem się w muzykę wiatru nad
Biebrzą. Tu wiatr jest naprawdę inny, taki szerszy, gęstszy,
���
����������������������������������������������
����������������
���������������������������������������������
������������������������������������������
����������������������������������������������
���������������������������������������������
�����������������������������������������������
�������������������������������������������
����������������������������������������������
����������������������������������������
�������������������������������������������
���������������������������������������������
����������������������������������������
�������������������������������������������
���������������������������������������������
���������������������������������������������
�������������������������������������������
��������������������������������������������
�����������������������������������������
���������������������������������������
�����������������������������������������������
������������������������������������������
������������������������������������������
�����������������������������������������������
�����������
������������������������������������������
��������������������������������������������
���������������������������������������������
��������������������������������������������
�������������������������������������������
�������������������������������������������
�����������������������������������������
�������������������������������������������
����������
�����������������������������������������������
���������������������������������������������
������������������������������������������
���������������������������������������������
������������������������������������������������
�����������������������������������������
���������������������������������������������
��������������������������������������������
��������������������������������������������������
����������
�����������������������������������������
��������������������������������������������
����������������������������������������������
��������������������������������������������
����� ��� ������� ������������ �������������
��������������������������������������������
���������������������������������������������
��������������������������������������������
����������������������������������������������
�������������������������������������������������
�������������������������������������
�����������������������������������������
����������������������������������������������
����������������������������������������������
������������������������������������������
�����������������������������������������������
���������������������������������������������
�������������������������������������������
���������������������������������������������
����������������������������������������������
�����
������������������������������������������
���������������������������������������������
�������������������������������������������
����������������������������������������������
��������������������
������������������������������������
��������������������������������������������
�������������������������
����������������������������������
��������������������������������
������������������������������������
���������
�������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
���������������������
������������������������������������
�����������������������������������
�����
����������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
������������������������������������
�������������
���������������������������������������
�����������������������
�����������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
�����������������
������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
�����������������
����������������������������������
������������������������������������
�������������������������������
���������������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
�������������������������������������
����������������������������������
�������
������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
���������������������
���������������������������������
��������������������������������
�������������������������������������
�����������������������
�����������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
�������������������
��������������������������������
��������� ������� ������������
�����������������������������
�������������
���������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
�����������������������������
��������������������������������
�������������������������������
���������������������������������
�������������������������������
�����������������������������
�������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������
�������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
�������
�����������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
�������������������
��������������������������������
���������������������������������
�������������������������������
��������������������
����������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
�������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
��������
�������������������������������
���������������������������������
�������������������������������������
�������������������
����������������������������������
���������������������������������
�������������������������������
������������������������������
��������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
������������������������������
����������������������������������
�������������������������������
����������������������
�������������������������������
���������������������������������
������������������������������
�������������������������������
���������������������������������
��������������������������������������
��������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
������
�������������������������������
����������������������������������
�������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������
���
����������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
������������������������������
��������������������������������������
�������������������������������������
����������������������������������������
�������������������������������������
����������
����������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
�����������������
�����������������������������������
�����������������
�������������������������������������
����������������������������������
��������
����������������������������������
��������������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
���������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������
���������������������������������������
���������������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
��������������
�����������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
��������������������
�������������������������������������
��������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
������������������������
�������������������������������������
��������������������������������
���������������������������������������
������������������������������������
��������������������������������������
�������������������������������������
���
�����������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
��������������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������������
�������������������������������������
����������������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
���������������������������������������
��������������������������������
�����
Nasz Sztabiński Dom nr 6(243) czerwiec 2018 r.
LIS TY
MAGICZNA LICZBA
77
Skończyłam siedemdziesiąt sie-
dem lat. Te dwie kosy to liczba ma-
giczna — symbol pożegnania z ziem-
skim światem. Ja jednak lubię tę
liczbę ze względu na grafikę jej za-
pisu, choć nie ukrywam, że liczba
ta skłania do refleksji na temat fi-
zyczności mego organizmu. Zuży-
wają się i starzeją różne części cia-
ła, zmienia się też mentalność, któ-
ra jest duchowym aspektem kondy-
cji człowieka. Po tylu dekadach ży-
cia mogę stwierdzić, że historia się
„dzieje”, zdarzenia następują jedne
po drugich —te międzyludzkie i mię-
dzypaństwowe. Natura ludzka jest
jednak niereformowalna, gdyż sze-
roko pojęta nienawiść kieruje postę-
powaniem wielu z nas. Czy dopiero
magiczna liczba siedemdziesiąt sie-
dem powinna zmusić nas do reflek-
sji, że człowiek człowiekowi nie
może być wilkiem?
S.G. Białystok
POWRÓT TABLICY „BIEBRZAŃSKI
PARK NARODOWY”
Mój pierwszy wiosenny spacer
nad Biebrzą był jeszcze piękniejszy,
ponieważ wróciła tytułowa tablica
na swoje miejsce (o jej zaginięciu
pisałam w NSD X/2016). Jest to
ważne, bo zapowiada miejsce uni-
kalne - niesamowita przestrzeń łąk,
cisza, spokój i oddycha się cudow-
nym powietrzem. Cieszę się i dzię-
kuję wszystkim, którzy przyczynili
się do odnalezienia i stabilnego za-
mocowania niniejszej tablicy.
Alina, Gdańsk-Jaminy
ZAKAZ NARZEKANIA
Nic tak nie zatruwa ludzkiego ży-
cia, jak ciągłe narzekanie. Ktoś, komu
nie podoba się nic dookoła, jest i
będzie utrapieniem dla siebie i in-
nych. Potrafi wszystkim zepsuć hu-
mor na cały dzień. Szkoda czasu i
siły na smutek. Życie i tak nie jest
usłane różami, więc nie ma potrze-
by, żeby jeszcze gorzej się pogrążać
i dołować. Do niczego dobrego to
nas nie doprowadzi. Ważne i to bar-
dzo ważne jest pozytywne myślenie.
Nawet papież Franciszek nawołuje i
zachęca to tego. Wydał też oficjalny
zakaz narzekania. Na swoich
drzwiach kazał powiesić tabliczkę z
napisem - „Narzekając, stajesz się
ofiarą syndromu cierpiętnictwa, któ-
remu towarzyszy spadek humoru
oraz zdolności rozwiązywania pro-
blemów”, „Naruszanie zakazu w
obecności dzieci spowoduje za-
ostrzenie sankcji”. Tabliczka ta oczy-
wiście żart i dobry przykład poczu-
cia humoru papieża. Jednak świad-
czy o tym, jak ważne i potrzebne w
życiu jest pozytywne myślenie. Dzięki
niemu na pewno jesteśmy o niebo
lepsi, szczęśliwsi i przede wszystkim
zdrowsi. Niestety stałe narzekanie
pogrąża nas w ciemnym tunelu po-
rażek i trudności. Wtedy nie umie-
my mierzyć się z przeciwnościami
losu i cieszyć się życiem. Jakże to
okrutne i zarazem bardzo smutne.
Dlatego wbrew wszystkim i wszyst-
kiemu powinniśmy tę cenną uwagę
papieża wziąć sobie do serca. Jest
to tym bardziej ważne, bo wtedy po-
czujemy się o wiele lepiej, zdrowiej i
szczęśliwiej, a przecież chyba o to w
życiu nam chodzi.
Goplana
niężne). Nr konta PL.
działalności (rzeczowe i pie-
50935100000023926620000010
Bank Spółdzielczy w Augustowie.
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi
dztabińskiej im. Karola brzostowskiego
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi
Sztabińskiej im. Karola Brzo- SR
stowskiego zwraca się do czy- Ż
telników i miłośników naszej [jj
pięknej ziemi o przekazywanie
darów (rzeczowych i pienięż-
nych) na dalszy rozwój Izby Re-
gionalnej, jak też na wielokierunkową
działalność naszego Towarzystwa.
Nr konta: 869351000000232759
HORYZONT
Człowiek chce być doceniony.
Chce być zauważony. Chce być ko-
chany. Często jednak zależy mu na
tym tak bardzo, że zapomina o sza-
cunku do samego siebie. Albo do
innych. Na dobrą sprawę bez zna-
czenia, bo efekt bywa podobny -
gorączkowe domaganie się uwa-
gi. Człowiek, który boi się, że traci
autorytet, zaczyna miotać się po-
między swoimi uczuciami a tym,
co dzieje się wokół niego. Widzi,
że to, czego pragnie, nie ma od-
niesienia w jego rzeczywistości.
Chce być ważny, a na ważności
traci. Chce mieć autorytet, a staje
się śmieszny. Rodzic, który mówi
dziecku, jakie ma być, a sam jest
słaby i zgorzkniały. Nauczyciel,
który przekazuje wiedzę, a sam
niewiele poza nią reprezentuje.
Sąsiad, na którego nigdy nie moż-
na liczyć, rodzeństwo prześladu-
jące młodsze dziecko w rodzinie,
koledzy w klasie, którzy upokarzają
swoją ofiarę. Przyjaciel, który za-
wiódł, dziewczyna, która zdradzi-
ła...
I tyle wytłumaczeń, alibi na każ-
dy możliwy temat: bo tak trudno
być rodzicem, bo ta młodzież to
patologia, bo nie ma co się wtrą-
cać w cudze sprawy, bo młod-
szych trzeba uczyć się bronić, bo
słabszych trzeba mobilizować... bo
nie można tolerować czyichś wad,
bo szkoda z nim być, skoro tylu
fajnych chłopaków wokół... Nie-
kończąca się opowieść.
Często nie widzimy, że odwra-
camy się od kogoś właśnie dlate-
go, żeby przypodobać się komuś
STOWARZYSZEWE AKTYWNY SZTABIA
Stowarzyszenie Aktywny Sztabin
zwraca się do Wszystkich z go-
1
m
CZ Augustowie.
© Nasz adres:
=> Brzostowskiego,
tona?
Nasz adres: Stowarzyszenie Aktyw-
ny Sztabin, ul. Kościuszki 10, 16-
-v310 Sztabin, gmail: biurojo-
laQlist.pl., strona internetowa:
www.aktywny-sztabin.pl.
Prezes SAS
Dorota Zdzichowska
gŁTAByj 20000010 Bank Spółdzielczy w
q| Towarzystwo Przyjaciół Zie-
mi Sztabińskiej im. Karola
16-310
Sztabin, Plac Karola Brzostow-
skiego 8, tel. 87 641 20 69.
Prezes TPZS
Małgorzata Ostrowska
innemu, na kim aktualnie bardziej
nam zależy, kto ma akurat dziś lep-
sze notowania i może mi się przy-
dać. Nie widzimy, że nie licząc się
z uczuciami tych opuszczanych
osób, tracimy szacunek i zaufanie.
A je pozbawiamy wiary w drugie-
go człowieka. Nie zauważamy, że
często z kimś jesteśmy, koleguje-
my się czy przyjaźnimy tylko dla-
tego, że po prostu nam się to opła-
ca. Z różnych powodów. Nie chce-
my widzieć, że bliscy i znajomi za-
czynają nas już tylko tolerować...
Wtedy czujemy, że słabniemy.
Że nasz obraz samych siebie za-
czyna się zniekształcać. Pojawia
się obawa, że maski opadną, ujaw-
niając nasze oblicze klauna. Może
właśnie wtedy zaczynamy robić z
siebie pośmiewisko? Może to jest
ten moment, gdy wolimy grać w
komedii niż tragedii? Linia między
jednym a drugim bywa jednak
cienka. Łzy szybko zamieniają się
w śmiech. Śmiech w łzy...
I po omacku szukamy niezna-
nych osób, którym moglibyśmy
wmówić, jacy to jesteśmy wspa-
niali i godni szacunku, bo tylko one
nic o nas nie wiedzą... UŚmiecha-
my się, czarujemy intelektem.
Zmęczeni wracamy do domu. Naj-
lepsze przedstawienie, gdy trwa
zbyt długo - nuży... A u siebie?
Zdejmujemy kostiumy. To bliskich
obarczamy winą za swoje kłopoty,
brak uznania, podziwu. Za brak
miłości, troski, uwagi. To im po-
kazujemy, kim naprawdę jesteśmy,
choć przecież już to wiedzą... Prze-
stajemy się starać. Walczyć. Zabie-
gać. Pięknie wyglądać i
pięknie mówić. Przesta-
jemy być czarujący, mili
i dobrzy. Nie ma przecież
po co. Karty rozdane.
Nikt nie jest zwycięz-
Cą w tej grze.
Uciekamy na ze-
wnątrz. Często na za-
wsze. W swoje światy,
hobby, nowe rodziny i re-
ligie. Nie rozumiemy, że
powinniśmy zacząć od
siebie. Bo najpierw oszu-
kaliśmy siebie, a potem
innych. Najpierw zawie-
dliśmy się na sobie, a
potem na innych. Nie
wiemy, że od siebie nie
da się uciec. Ale ucieka-
my, bo prościej zmieniać
kostiumy niż swoje wnę-
trze.
[w:] Katarzyna Bosow-
ska, Zycie po piciu.
Wdnia 11-13 maja, 2018 roku w
kwaterze turystycznej „Za Most-
kiem”, położonej w pięknej miejsco-
wości Sudzieniczna, odbyło się VII
coroczne spotkanie Jamińskiego Ze-
społu Indeksacyjnego. Było to spo-
tkanie podsumowujące prawie sie-
dem lat działalności zespołu, a zara-
zem pierwsze walne zebranie, po-
wstałego rok temu, stowarzyszenia.
Zaszczycili nas swoją obecnością,
zaproszeni goście, reprezentujący
lokalne stowarzyszenia, towarzystwa
itp.
Dziękujemy za przybycie, ks. pro-
boszczowi z parafii Jaminy, Krzysz-
tofowi Bronakowskiemu. To od nie-
go i od parafii Jaminy wszystko się
zaczęło. Nie zabrakło na spotkaniu
również przedstawicieli Stowarzy-
szenia Inicjatyw Lokalnych „Biebrza”
w Jaminach, pań Małgorzaty Kunda
i Anny Matyskieła. Gościliśmy rów-
nież państwa Katarzynę i Marcina Ha-
lickich z Raczek z „Raczkowskich Ar-
chiwaliów”, panią Dorotę Bartosze-
wicz z Solistówki, prowadzącą stro-
nę „Ocalić od zapomnienia”. Pani
Dorota ocaliła od zapomnienia i przy-
wróciła tożsamość wielu zapomnia-
nym grobom i wojskowym nieśmier-
telnikom, znalezionym na terenie ca-
łej Polski. Towarzystwo Przyjaciół
Ziemi Sztabińskiej, a zarazem redak-
cję Naszego Sztabińskiego domu, re-
prezentował pan Grzegorz Łapszys.
Siedem lat temu grupa sześciu nie-
znanych sobie ludzi, zainteresowa-
nych genealogią i historią regionu,
postanowiła ocalić i przekazać po-
tomnym zapisy ksiąg metrykalnych
parafii Jaminy, w postaci indeksów,
a w przyszłości książek. Po trzech
latach było nas dziewięciu, a teraz
cały nasz zespół liczy 22 członków,
a współpracuje z nami drugie tyle.
Od maja zeszłego roku jesteśmy
prawnie zarejestrowanym stowarzy-
szeniem. Na zjeździe było nas 18-tu.
Jesteśmy rozrzuceni po całej Polsce
(ze Szczecina, spod Wrocławia, z
Pruszcza Gdańskiego, Olsztyna, War-
szawy, Białegostoku, Dekalb w USA,
z Augustowa i okolic.
Digitalizujemy i indeksujemy zasoby
parafii północno-wschodniej Polski.
Są to parafie: Jaminy, Sztabin, Kra-
snybór, Augustów, Studzieniczna,
Bargłów, Rajgród, Szczebra (dzisiej-
sza parafia Szczepki), Janówka,
Raczki, Lipsk n Biebrzą, Suwałki, Je-
leniewo, Żyliny, Krasnopol, Rygałów-
ka, oraz znalezione w różnych archi-
wach szczątki ksiąg z parafii, leżą-
cych dzisiaj poza granicami Polski:
Perstuń, Łabno, Sylwanowce, Teo-
lin, Adamowicze. Część parafii jest
już opracowana, część jest w trakcie
opracowywania. Od dwóch lat mamy
własne wydawnictwo, na początku
mieliśmy wydawać tylko indeksy
ksiąg metrykalnych i historię po-
szczególnych parafii, dotychczas wy-
daliśmy 2 tomy dotyczące parafii
Jaminy. W zeszłym roku postanowi-
Nasz Sztabiński Dom nr 6(243) czerwiec 2018 r.
VII ZJAZD STOWARZYSZENIA
liśmy wydawać również wspomnie-
nia i inne opracowania, związane z
regionem, w serii „Ocalić od zapo-
mnienia”. Dotychczas wyszły trzy
tomiki, „Wojna w mojej pamięci”,
autorstwa Piotra Chilickiego z Jamin,
„Historie pazurem wojny kreślone”,
zbiór wspomnień osób wywiezio-
nych na Syberię i na roboty przymu-
sowe do Niemiec, zebrane i opraco-
wane, przez Krystynę Gudel z Sucho-
woli, oraz nasza najnowsza publika-
cja, nostalgiczna podróż w krainę
dzieciństwa, „Opowieści z domu pod
topolą”, autorstwa Józefy Drozdow-
skiej z Augustowa. Książki spotkały
się z dużym powodzeniem, o czym
może świadczyć kilkukrotny dodruk.
Wydaliśmy również trzy tomy Inwen-
tarzy, opracowanych przez Grzego-
rza Krupińskiego z Warszawy. Są to
„Inwentarze Guberni Szczeberskiej”
z drugiej połowy XVIII wieku, „In-
wentarze Starostw i Dzierżaw Powia-
tu Grodzieńskiego. 1764” i „Inwen-
tarze Starostw i Dzierżaw Powiatu
Grodzieńskiego. 1/89”. Pozycje te są
bardzo cenne również dla history-
ków, ponieważ źródła znajdują się w
„JAMIŃSKI ZESPÓŁ INDE
archiwach Białorusi i Litwy. We wrze-
śniu 2017 roku nasi przedstawiciele
brali udział w Ogólnopolskiej Konfe-
rencji Genealogicznej w Brzegu, a w
pażdzierniku mieliśmy spotkanie w
Gminnym Ośrodku Kultury w Racz-
kach z cyklu „W Dolinie Kultur Daw-
nych”. Spotkanie zorganizował Mar-
cin Halicki. W styczniu 2018 roku,
byliśmy zaproszeni na promocję
książki Krystyny Gudel „Historie pa-
zurem wojny kreślone” do Suchowo-
li. Organizotorami byli Urząd Miasta
Suchowola i Gmnny Ośrodek Kultu-
ry. W kwietniu tego roku odbyła się
również promocja książki Józefy
Drozdowskiej, „Opowieści z domu
pod topolą” Byliśmy tam na zapro-
szenie Augustowskich Placówek Kul-
tury.
W planach mamy wydanie następ-
nych pozycji z serii „Ocalić od zapo-
mnienia” i „Nadbiebrzańskie para-
fie”. Jesteśmy organizacją non pro-
fit, opracowanie książek i skład robi-
my we własnym zakresie, na zasa-
dzie wolontariatu, a minimalne zyski
ze sprzedaży przeznaczamy na cele
statutowe, czyli na pozyskanie zdjęć
BIEBRZA
W JAMINACH
Raczkowskie
Archiwalia
KSACYJNY”
zasobów parafialnych i na wydanie
kolejnych książek. Książki nasze,
oprócz bibliotek, do których jesteśmy
zobowiązani wysyłać darmowe eg-
zemplarze, tj. Biblioteka Narodowa,
Biblioteka Jagiellońska i Książnica
Podlaska, zostały zakupione przez Bi-
bliotekę Ossolińskich we Wrocławiu,
dwie biblioteki uniwersyteckie w Bia-
łymstoku, bibliotekę w Juchnowcu
Kościelnym i bibliotekę w Augusto-
wie. Oprócz bibliotek nasze książki
zakupiło również Muzeum w Augu-
stowie i w Suwałkach. Przekazujemy
również nasze pozycje do Archiwum
Państwowego w Suwałkach i Biblio-
teki Polskiej w Chicago. Wspólnie
ze Stowarzyszeniem Inicjatyw Lokal-
nych „Biebrza” w Jaminach, opraco-
wujemy szlak historyczny po terenie
parafii Jaminy. Każde warte upamięt-
nienia miejsce, będzie oznaczone ta-
blicą informacyjną z opisem, a do ca-
łości szlaku wydamy przewodnik.
Mamy nadzieję, że pierwsze cztery
tablice, staną już we wrześniu tego
roku. Jesteśmy w trakcie indeksacji
cmentarza parafialnego w Jaminach.
Od roku mamy również stronę inter-
netową pod adresem jzi.org.pl. Na
stronie jest wyszukiwarka „Geneo” z
indeksami z kilkunastu parafii oraz
sklep internetowy, gdzie można za-
kupić nasze publikacje. Każdy, kto
odwiedzi naszą stronę, może dowie-
dzieć się o naszych planach na przy-
szłość, o tym, co jest w trakcie opra-
cowywania, może również nas po-
znać, a nawet wstąpić do naszego
stowarzyszenia. lm nas więcej, tym
więcej naszej historii ocalimy i prze-
każemy potomnym.
Ryszard Korąkiewicz
Prezes Stowarzyszenia
„Jamiński Zespół Indeksacyjny”
i „ego
O arola Brzostowiósć
Nasz Sztabiński Dom nr 6(243) czerwiec 2018 r.
9 G
BZ
o
Rownac
szanse
Km
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi
Sztabińskiej im. Karola Brzostow-
skiego od lutego 2018 realizuje pro-
jekt „Szkoła przetrwania, szkoła ży-
cia” w ramach programu Polsko-
Amerykańskiej Fundacji Wolności -
Równać szanse 2017. Uczestniczy w
nim 20-osobowa grupa młodzieży ze
szkoły w Sztabinie, która przyjęła
nazwę „The Naturat”.
Koordynatorem grupy jest Emil
Malesiński. Sprawy organizacyjne
(np. zamówienia sprzętu czy spotka-
nia z ciekawymi ludźmi) załatwiamy
sami. Pan Emil dba o nasze bezpie-
czeństwo, pilnuje, abyśmy nie popeł-
nili jakiegoś błędu, koordynuje
wszystkie nasze działania.
Projekt ma na celu nauczyć nas
przede wszystkim przetrwania, m.in.
tego, jak mamy się zachować w le-
sie, np. podczas ataku dzikich zwie-
rząt, orientacji w terenie itp.
Raz w tygodniu mamy zebrania, na
których organizujemy spotkania z
przedstawicielami różnych służb (np.
straży granicznej), zamawiamy rze-
czy niezbędne do „życia w lesie” (ko-
ciołki do gotowania jedzenia, kami-
zelki, scyzoryki, nożyki itp.). Miesiąc
temu zamówiliśmy bluzy, na których
z przodu jest nazwa grupy i sponso-
rzy projektu, a z tyłu imię właściciela
bluzy (np. źKlaudia).
W lutym wyjeżdżaliśmy do Nad-
leśnictwa w Studzienicznej. Tam zo-
staliśmy oprowadzeni po okolicy oraz
dowiedzieliśmy się ciekawych rzeczy
o historii tego miejsca.
W marcu zaprosiliśmy do naszej
szkoły pracowników Straży Granicz-
nej w Lipsku, którzy nauczyli nas, jak
trzeba się zachowywać w sytuacji,
kiedy zaatakuje nas dzikie zwierzę,
uświadomili, jakie kary grożą, nawet
za zwykłe zbieranie grzybów za gra-
nicą państwa. Kilka dni temu przyje-
chał do nas pracownik Biebrzańskie-
go Parku Narodowego. Opowiedział
o różnych gatunkach ptaków, zwie-
rząt i roślin, o ich występowaniu w
BPN, pokazał wiele ciekawych filmów
przyrodniczych.
POLSKO-AMERYKAŃSKA
FUNDACJA WOLNOŚCI
Na każdym spotkaniu bawiliśmy się
świetnie. Wszyscy zaproszeni przez
nas goście byli niezwykle mili i ser-
deczni. Z uwagą słuchali naszych
pytań i bardzo dokładnie na nie od-
powiadali. Oczywiście spotkania, ja-
kie mieliśmy dotąd, nie są ostatni-
mi, ponieważ w planach mamy jesz-
cze kilka innych spotkań, m.in. z żoł-
nierzami.
Niezwykłą zaletą naszego projek-
tu jest to, że nie ogranicza się on
tylko do nauki. Jest w nim również
miejsce na zabawę. Wkrótce wyje-
dziemy, by zagrać w paintballa.
Będziemy mogli też sprawdzić
nasze umiejętności orientacji w te-
renie. Gdy zrobi się ciepło, zbierze-
my wszystkie potrzebne rzeczy, a
każdy z zespołów wytyczy trasę po
lesie dla przeciwników. Będzie ona
liczyć 5 kilometrów. W jej skład wej-
dą miejsca, które są związane z prze-
szłością i warto je zobaczyć.
Na zakończenie projektu, nasi
starsi koledzy - harcerze ułożą nam
ok. dwudziestokilometrową trasę w
okolicach Augustowa. Finałem bę-
dzie impreza, na której wszyscy
uczestnicy będą gotować smaczny
posiłek swoim bliskim oraz tym, któ-
rzy w dużej mierze przyczynili się do
powstania projektu.
Cieszymy się, że możemy w nim
uczestniczyć. Dzięki niemu zdobywa-
my nowe doświadczenia, uczymy się
samodzielności i odpowiedzialności.
Poznajemy ciekawe miejsca i fascy-
nujących ludzi. Zachęcamy wszyst-
kich do uczestnictwa w tego rodzaju
przedsięwzięciach.
The Naturat
Każdy z nas może zostać bohaterem, zarówno teraz jak i w przyszłości.
Teraz, gdy czymś wyjątkowym się wyróżnimy, w przyszłości natomiast dzięki
swojemu życiu, które utrwalimy na fotografii. Nie musimy wcale być kimś
wyjątkowym, nadzwyczajnym. Wystarczy normalnie żyć, postępować i być
uwiecznionym na fotografiach w różnych sytuacjach. W przyszłości te foto-
grafie staną się pewną historią, a osoby na niej uwiecznione, mogą stać się
inspiracją do napisania historii. Tak właśnie było w przypadku nieżyjącego
już pana Władysława Żukowskiego z osady Królowy Most koło Strzelcowi-
zny, którego historię opisała Natalia Kierklo z Krasnoborek, uczennica Il LO
w Augustowie. Historię tę zaprezentowała na XVI edycji Powiatowego Kon-
kursu „Historia Utrwalona na Starej Fotografii”, zajmując II miejsce. Praca
nosiła tytuł: „Zginął, bo był niewinny” - Historia o Władysławie Żukowskim
aresztowanym w Obławie Augustowskiej w 1945r.
Zachęcam wszystkich do robienia i gromadzenia różnego rodzaju zdjęć,
które w przyszłości mogą zostać wykorzystane przez kolejne pokolenia.
Mogą ukazać nasze życie, styl ubierania, zwyczaje. A więc aparaty do ręki a
Natalce gratulacje!
Grzegorz Łapszys
ISSN 1507-6431
Wydawca (i Redakcja): Centrum Biblioteczno-Kulturalne w Sztabinie, PI. Karola Brzostowskiego 8,
e-mail bibliotekasztOwp.pl. tel.876412069. Redaktor naczelna: Helena Kozłowska.
Zespół redakcyjny: Małgorzata Ostrowska, Janusz Lotkowski, Grzegorz Łapszys, Witold Jermakow.
Skład i łamanie: Witold Jermakow, tel. 602352775, e-mail: delta2 1 Qinteria.eu Druk: Drukarnia HELIOS,
16-400 Suwałki, ul. Lipowa 41A, tel. 87 5667802. Redakcja zastrzega sobie prawo przeredagowywania
materiałów oraz nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam.
ama"
ISSN 1507-6431
Wyniki sportowe uczniów Szkoły Podsta-
wowej im. Sybiraków w Krasnymborze
oraz Szkoły Podstawowej w Jaziewie w
roku szkolnym 2017/2018
Szkoła Podstawowa
12.05.2018 r. - Igrzyska Dzieci zawody powiatowe
w LA: E.Kukowska - 600m - 8 miejsce, G.Kanoza w
dal - 1 miejsce i 4 miejsce - 60m, W.Karbowska-
60m - 8 miejsce i w dal - 5 miejsce, Z. Ostapowicz
- kula - 4 miejsce, J. Skok - 60 m - 7 miejsce, K.
Węglicki - kula - 4 miejsce, 0.Stanulewicz - kula -
5 miejsce, D. Daniszewska - kula - 7 miejsce: 4x60
m dziewczęta - 3 miejsce, 4x60 m chłopcy - 5 miej-
sce.
Gimnazjum
19.09.2017 r.- Jesienne zawody Zrzeszenia LZS w
lekkiej atletyce: M. Barszczewska - kula - 3 miej-
sce, 4x100 m - 9 miejsce dziewczęta i 8 miejsce |
chłopcow, P. Rogowska kula - 9 miejsce, J. Rzot-
kiewicz - kula - 6 miejsce, B. Hrehorowicz - w dal
- 8 miejsce.
12.05.2018 r. - Igrzyska Młodzieży Szkolnej zawo-
dy powiatowe w LA: M. Barszczewska - kula - 2
miejsce, Patrycja Rogowska - kula - 1 miejsce -B.
Hrehorowicz - w dal - 1 miejsce, Julia Zagórska -
100m - 4 miejsce, Jakub Rzotkiewicz - kula - 4
miejsce, Kacper Krotoszyński - 1000 m - 4 miej-
sce, Dawid Karp - 1000 m - 5 miejsce, Patrycja
Karbowska - 100 m - 9 miejsce, w dal - 8 miejsce,
Jakub Biedul - w dal - 9 miejsce; 4x100m dziew-
częta - 3 miejsce, 4x100 m chłopcy - 6 miejsce.
16.05.2018 r. - Igrzyska Młodzieży Szkolnej Półfi-
nał województwa XVIX PG w LA: M. Barszczewska
- kula - 6 miejsce, Patrycja Rogowska - kula - 7
miejsce, Bartosz Hrehorowicz - w dal - 6 miejsce.
23.05. 2018 r. - Wiosenne zawody Zrzeszenia LZS
w lekkiej atletyce: M. Barszczewska - kula- 1 miej-
sce, B. Hrehorowicz - 100 m - 3 miejsce, 4x100m
dziewczęta - 3 miejsce, 4x100 m chłopcy - 3 miej-
SCe.
26.05.2018 r. - Igrzyska Młodzieży Szkolnej finał
wojewódzki w LA: Marta Barszczewska - kula - 10
miejsce, Patrycja Rogowska - kula - 11 miejsce.
Emilia Świątkowska
6 czerwca 2018 r.w Suwałkach odbyły się Wio-
senne Zawody Zrzeszenia LZS w lekkiej atletyce.
Młodzi sportowcy ze SP Jaziewo zajęli bardzo wy-
sokie miejsca. Karolina Matyskiel - I miejsce w
skoku w dal, I miejsce w biegu na 100 m, Oliwia
Aniszko - I miejsce w biegu na 600 m, Oliwia Ma-
tyskieła - Il miejsce w biegu 80 m przez płotki, Ka-
mila Kapla - III miejsce w biegu na 200 m, Sztafe-
ta 4x100 m w składzie Karolina Matyskiel, Patry-
cja Skorupa, Urszula Kapla, Kamila Kapla - Il miej-
sce. Patrycja Skorupa - IV miejsce w biegu 80 m
przez płotki oraz biegu na 200 m. W zawodach wy-
startowały tylko dziewczęta. Gratuluję i życzę dal--
szych sukcesów sportowych. z
Mateusz Godlewskii i
Nasz Sztabiński Dom nr 7(244) lipiec 2018 r.
BIEBRZAŃSKIE
RYMOWANKI
„Po raz pierwszy zobaczyłem
Biebrzę w czerwcu 1988 roku. Dzi-
siaj po trzydziestu latach, w ciągu
których przynajmniej raz w roku od-
wiedzałem Biebrzańską Krainę,
wiem, że na jej jedyne w swoim ro-
dzaju piękno w równym stopniu skła-
dają się cuda natury i wyjątkowi, nad-
biebrzańscy ludzie” - tak pisze we
wstępie swojej pierwszej książeczki
„Biebrzańskie rymowanki” jej autor
- mieszkaniec Warszawy - Sławomir
lzak. Promocję książki zorganizowa-
no 15 czerwca 2018 roku w Jami-
nach - wfilii Centrum Biblioteczno-
Kulturalnego. Sam autor był zasko-
czony ilością osób zgromadzonych
na tym spotkaniu. Przez 30 lat pozy-
skał bowiem wielu przyjaciół, z któ-
rymi wiążą Go niemal rodzinne rela-
cje. Odwdzięczył się właśnie im po-
przez tomik wierszy o rzece, rośli-
nach, zwierzętach i miejscach, a nade
wszystko o ludziach i o tym, co pięk-
nego się w nich i między nimi dzieje.
Niektóre z wierszy dedykował pod-
czas spotkania wybranym osobom.
Wybrzmiewały one szczególnie ob-
razowo w scenerii pięknych nadbie-
brzańskich widoków wyświetlanych
na ekranie. Przez długi już czas zafa-
scynowania Biebrzą zmieniali się lu-
dzie - jedni wydorośleli, inni posta-
rzeli, a rzeka nie straciła nic ze swe-
go uroku, nadal czaruje i zachwyca.
Mieszkając tu od urodzenia, nie od-
czuwamy tak obrazowo tych nastro-
jów i klimatów, ale oczy poety „wciąż
głodne chłoną czarowne specjały
przyrody, zachwyconej własnym wi-
dokiem”.
Podobnie i ludzie w odczuciu au-
tora są gościnni, serdeczni, praco-
wici, zasłuchani w tajemnicę Poboj-
nej Góry, to o niej od wieków krążą
legendy, a jej historia wciąż inspiru-
je. Pobojnej Górze autor wraz z przy-
jaciółmi ustawili kamienny głaz, z wy-
rytą na nim wymowną dedykacją i za-
pisem nutowym. Jest on symbolem
łączącym ludzi, tak zakochanych w
Biebrzy jak twórca „Biebrzańskich
rymowanek”, który wszystkim
uczestnikom tego wyjątkowego spo-
tkania podarował swoją książeczkę z
dedykacją. To był bardzo przyjemny
moment, ale mamy nadzieję, że nie
ostatni, bo usłyszeliśmy zapowiedź
o kontynuacji poetyckich ekspery-
mentów o naszej krainie.
Miłym akcentem spotkania był
występ zespołu „KapryS”, jak też pio-
senka wykonana przez Weronikę -
jedną z bohaterek „Biebrzańskich
rymowanek”.
A zatem do kolejnego spotkania,
Panie Sławku - nasz Biebrzański
Przyjacielu!
Helena Kozłowska
POETYCKIE SPOTKANIA
serdecznie zapraszają
na festyn rodzinny
pod hasłem „Pomaluj mój świat”
To radosne spotkanie w plenerze odbędzie się
15 lipca o godzinie 12.30
na placu Ochotniczej Straży Pożarnej w Jaziewie.
W programie przewidziano:
- Występy dzieci ze Szkoły Podstawowej w Jaziewie
- Przedstawienie przygotowane przez Szkołę Podsta
- Grupa taneczna dziewcząt z Jaziewa
- Tworzenie obrazu „Pod wspólnym niebem” — anie rodzini
- Rozstrzygnięcie konkursu „Dmuchawce , latawce , wiatr ..
w Jaminach
- Spotkanie z ks. Franciszkiem, który opowie o w Kilme
- Konkurencje strażackie
- Atrakcje dodatkowe Bungee-Run „kula zorba
- spo
krowa oraz popcorn
z hot - dogami
a lokalnych artystów oraz rękodzielników
- Wiele innych atrakcji |
SPOTKANIE
AUTORSKIE
Z PANIĄ
KRYSTYNĄ
18.05.2018r. nalekcji j. polskie-
go odbyło się spotkanie autorskie z
poetką i pisarką Panią Krystyną Gu-
del. Uczestnikami byli uczniowie
klasy siódmej wraz z Panią Marian-
ną Karecką - polonistką i organiza-
torkami - bibliotekarkami Paniami
Czesławą Chilicką i Jolantą Berna-
towicz.
Poetka prezentowała swoje wiersze,
ale także przybliżała historię ludzi,
którzy podczas II Wojny Światowej
zokolic Suchowoli zostali wywiezie-
ni na Syberię bądź do obozu kon-
centracyjnego Auschwitz-Birkenau
czy Treblinki oraz na przymusowe
roboty do Niemiec.
Wypowiedzi ludzi, którzy ocaleli,
były przerażające. Mrozy na Syberii
były tak duże, że nóżki dzieci wkła-
dano w świeże lub sparzone odcho-
dy zwierząt, by kończyny nie zamar-
zły.
Pewien Pan wspominał też, że
gdyby nie pierzyna, którą zabrał ze
sobą, to najprawdopodobniej by za-
marzł. Inna Pani mówiła , że w obo-
zie w Treblince bito za najmniejsze
przewinienia. Nie można było roz-
mawiać ani wymigiwać się od pra-
cy. Kominy krematoryjne dymiły ca-
łymi dniami i nocami, bo masowo
palono zwłoki. „Słuchając tych wy-
powiedzi trudno było się nie wzru-
szyć” - podsumowała Pani Krysty-
na. Na podstawie tych wspomnień
napisała książkę „Historie pazurem
wojny kreślone”. Ułożyła też mnó-
stwo wierszy m. in. „Tam rodziły
się tęsknoty”, „Sady pozostawione”
czy „Stąd”.
Podczas spotkania uczniowie zada-
wali pytania, a w trakcie na tablicy
multimedialnej były wyświetlane
zdjęcia z okresu II Wojny Swiato-
wej.
Uważam, że spotkanie z Panią
Krystyną Gudel było potrzebne mło-
dzieży, by przynajmniej w pewnym
stopniu przybliżyć losy okupowanej
Polski naszych okolic. Wypowiedzi
ocalonych są skarbnicą wiedzy i
uczuć. Są najlepszą lekcją historii ,
przestrogą, nadzieją, by wszystkie
narody dążyły do utrzymania poko-
ju za wszelką cenę. Taki czas nie po-
winien się nigdy powtórzyć.
Patrycja Zacharewicz
Nasz Sztabiński Dom nr 7(244) lipiec 2018 r.
DOKTOR EWA
Kiedy przed dwudziestu laty
przybyła do Ośrodka Zdrowia w
Sztabinie doktor Ewa Futyma, byli-
śmy oczarowani Jej postacią. Mło-
da, piękna kobieta o zgrabnej sylwet-
ce, ubierała się ponadto modnie, co
nie było bez znaczenia. Wkrótce jed-
nak przekonaliśmy się jako pacjen-
ci, że te pozytywne cechy zewnętrz-
ne idą w parze z Jej bogatym uspo-
sobieniem. Już w pierwszym kon-
takcie doktor Ewa wykazywała głę-
bokie zainteresowanie i życzliwość
do ludzi. Chorzy byli oczarowani
metodami Jej pracy. Nie była to pra-
ca „z automatu”, mimo że w kolejce
sporo się czekało. Jednak w małym
środowisku, jakim jest Sztabin, te
kolejki nie były nużące, spotykali się
ludzie znajomi, którzy w oczekiwa-
niu na poradę lekarza, wzajemnie się
edukowali i dzielili nowinkami ze
swoich środowisk. Doktor Ewa każ-
demu pacjentowi poświęcała wystar-
czającą ilość czasu, by postawić wła-
ściwą diagnozę. To przecież od niej
zależała późniejsza efektywność le-
czenia. Każdy pacjent, który przybył
do lekarza po poradę lub pomoc,
pragnie nie tylko wydania recepty na
leki, ale rozmowy, niejako wyżalenia
się przed osobą kompetentną, bo
niewątpliwie taką powinien być le-
karz. I doktor Ewa była taką - wyro-
zumiałą, serdeczną i pomocną. Z jej
gabinetu ludzie najbardziej schoro-
wani wychodzili z nadzieją mimo
braku nadziei, co w chorobach nie-
uleczalnych jest wyrokiem. Zastana-
wiałam się niejednokrotnie, czy le-
karz powinien mówić pacjentowi o
jego perspektywie przeżycia, często
bardzo krótkiej, czy trzymać w nie-
świadomości o stanie zagrożenia
życia. Doktor Ewa miała również z
tym dylemat, bo życie jest najwięk-
szą wartością, a śmierć wszystko
przekreśla. Sama jednak niezbyt
dbała o swoje zdrowie, a na porady
ludzi Jej życzliwych odpowiadała -
przecież jestem lekarzem. Załama-
nie psychiczne jako kobieta, matka
i lekarz przeżyła, kiedy Jej jedyny
syn zginął śmiercią tragiczną w wy-
padku samochodowym i to w po-
bliżu swego miejsca zamieszkania.
Później zmieniła to miejsce, wybra-
ła zakątek w uroczo położonej
wśród lasów wsi Janówek, gdzie
stworzyła idylliczny nastrój. Pięknie
urządzony dom, ukrzewiony ogró-
dek, do którego dokupywała w Sze-
pietowie rokrocznie nowe odmiany
roślinności, a do tego Jej czworo-
nożni przyjaciele - psy i koty, który-
mi troskliwie się opiekowała. Zyska-
ła też przychylność i przyjaźń sąsia-
dów, z którymi prowadziła długie
rozmowy, takie niby o niczym, a jed-
nak potrzebne dla podtrzymania
więzi. Dlatego kiedy w czasie po-
grzebu zapytałam jedną z sąsiadek
doktor Ewy, jak ją zapamiętała, po-
wiedziała tylko jedno słowo - brak -
i się rozpłakała.
Brak doktor Ewy odczuliśmy wszy-
scy. Żyła intensywnie, ale krótko.
Odeszła 31 maja 2018 r. w wieku 55
lat. Jej pogrzeb stał się żałobną ma-
nifestacją, w której bardzo licznie
zebrani żałobnicy pragnęli okazać
wyrazy czułości i podziękowania.
Żegnali Ją z wielkim żalem i bólem,
bo odeszła zbyt wcześnie i tak nie-
spodziewanie. Żegnali naręczami
kwiatów, które tak lubiła, grą na pia-
ninie przez lekarkę z Bargłowa, gdzie
uprzednio pracowała, zakupieniem
kilku mszy, jak też bezpośrednimi
wystąpieniami w kościele przy wy-
stawionej trumnie. A potem długi
orszak żałobny prowadzący do
cmentarza, gdzie została pochowa-
na przy swoim jedynym synu.
Z pożegnaniem doktor Ewy wią-
że się i mój osobisty epizod. Kiedy
mój mąż po udarze i prawie cztero-
miesięcznym pobycie w trzech su-
walskich szpitalach nie wykazywał
poprawy w zdrowieniu, swoje oba-
wy przedstawiłam spontanicznie
przy spotkaniu Pani doktor w skle-
pie „Stokrotka” w Sztabinie. Wtedy
już bardzo schorowana, na kilka ty-
godni przed swoją śmiercią wzięła
mnie za rękę, spojrzała życzliwie w
oczy i powiedziała z głębokim prze-
konaniem - pani Heleno, będzie do-
brze, będzie dobrze - powtórzyła to
dwukrotnie. To było moje ostatnie
pożegnanie. Ten uścisk ręki, te sło-
wa, do dzisiaj głęboko odczuwam,
wierzę w ich moc i samospełnienie.
Dziękuję Ci Doktor Ewo i odpoczy-
waj w pokoju.
Helena Kozłowska
PREZES
KASY ROLNICZEGO
UBEZPIECZENIA ROLNICZEGO
Adam Wojciech Sekściński
Gaw m: QLolnicye , dmsqit Oweu I
Wiosenny kalendarz obfituje w ważne daty: 15 maja obchodzimy Między-
narodowy Dzień Rodzin, 26 maja - Dzień Matki, 1 czerwca - Międzynaro-
dowy Dzień Dziecka, a 23 czerwca - Dzień Ojca. To szczególne dni, pod-
czas których przypominamy sobie, jak istotne sq więzi z najbliższymi, jak
ważną komórka społeczną jest rodzina oraz jak jej prawidłowe tunkcjono-
wanie wpływa na cale społeczeństwo. To rodzina zapewnia poczucie bez-
pieczeństwa, przygotowuje dziecko do samodzielnego i odpowiedzialnego
życia, pielęgnuje tradycję, przekazuje najważniejsze wartości.
W Polsce szczególny rolę w kształtowaniu właściwych postaw dzieci na
wsi odgrywają rodzinne gospodarstwa rolne, w których wiedzę oraz sza-
cunek dla pracy i ziemi przekazuje się z pokolenia na pokolenie.
Rodzice, pamiętajcie, że jesteście dla Waszych dzieci wzorem do naślado-
wania. To ogromna odpowiedzialność i wyzwanie. Każdego dnia dzieci,
uważnie obserwując Waszą prace, dowiadują się, na czym ona polega,
uczą się jak, wykonywać ją efektywnie, a także, jak dbać o bezpieczeństwo
podczas codziennych zajęć w gospodarstwie rolnym. Dobre nawyki wy-
kształcone w dzieciństwie zaprocentują w przyszłości. Uczcie zatem dzieci
szacunku dla pracy i wykonujcie ją z poszanowaniem zasad ochrony zdro-
wia i życia:
- przystępujcie do pracy wypoczęci i zdrowi,
- koncentrujcie się na wykonywanych czynnościach,
- nie zapominajcie o przerwach na odpoczynek i regeneracji sił:
- podczas pracy z maszynami i urządzeniami rolniczymi bezwzględnie prze-
strzegajcie instrukcji obsługi, pamiętajcie o osłonach ruchomych elemen-
tów, a także o wyłączaniu napędu za każdym razem, gdy potrzebna jest
naprawa czy regulacja;
- korzystajcie z obuwia roboczego z protektorowaną podeszwą i usztyw-
nieniem kostki;
- dbajcie o lad i porządek w gospodarstwie rolnym, o stan nawierzchni
podwórza i ciągów komunikacyjnych, a także o zabezpieczenie schodów,
otworów zrzutowych, studzienek.
W okresie wiosnno-letnim zwróćcie Państwo szczególną uwagę na bez-
pieczeństwo Waszych dzieci, zapewniając im opiekę i nadzór. Ważne, by
część produkcyjna gospodarstwa była dla nich niedostępna - zorganizuj-
cie najmłodszym bezpieczne miejsce do zabawy. Nie zapominajcie, by obo-
wiązki, które zdecydujecie się im powierzyć, były na miarę ich możliwości.
Drogie Dzieci, pamiętajcie, że gospodarstwo nie jest placem zabaw. Trzy-
majcie się z dala od maszyn, zwierząt hodowlanych i niebezpiecznych miejsc,
takich jak wykopy czy szamba. Unikajcie zabaw na wysokości, np. wspina-
nia się na drzewa czy drabiny - upadek, nawet z niewielkiej wysokości,
może skończyć się poważnym urazem. Każda zabawa musi być przede
wszystkim bezpieczna. Zawsze informujcie rodziców lub opiekunów o tym,
gdzie się bawicie.
Szanowni Rolnicy, najważniejszym prezentem, jaki mogą Państw podaro-
wać swoim dzieciom, jest bezpieczne dzieciństwo oraz obecność rodzi-
ców - zdrowych i w pełni sił. Życzę Wam dobrej pogody, bezpiecznej pracy
oraz satystakcjonujących plonów.
ecówkGh ,
Nom Wawel. Szbótnil
Warszawa, maj 2018
3
Nasz Sztabiński Dom nr 7(244) lipiec 2018 r.
NAJDROŻSZE
INWESTYCJE
Środki unijne, jak też przedsiębiorczość Polaków zmieniły nasz kraj nie
do poznania. Wsie są bardziej zadbane, posesje pięknie ukwiecone, walą-
cych się ruder coraz mniej. Segregacja odpadów przyczyniła się do likwi-
dacji dzikich wysypisk, które nie tak dawno zalegały lasy. Niemal w każdej
wsi pobudowano lub zmodernizowano świetlice, które miały spełniać funkcje
dawnych domów kultury. Przy wielu szkołach pobudowano „orliki”. Jed-
nym słowem dokonano wielu inwestycji, by na wsi żyło się lepiej, a jednak
czegoś brak.
Fascynacja „orlikami” szybko minęła, w świetlicach pustki, a młodzi za-
patrzeni w swoje miksurowe telefony, nie widzą, co się wokół dzieje. Moż-
na by rzec, że potrzeby materialne zaspokojone w miarę dobrze, nie idą w
parze z potrzebami psychicznymi i kulturowymi. Ujawnia się to szczególnie
podczas imprez rodzinnych czy religijnych, które w pogoni za modą i ko-
mercją umniejszają swój duchowy wymiar. Młodzi żądają zaspokajania ich
wszystkich zachcianek i to natychmiast. Badania wykazują, że jeśli ktoś w
okresie dzieciństwa nie nauczył się odraczania swoich potrzeb, to w póź-
niejszym okresie będzie szybciej reagował agresją, gdy okaże się, że trzeba
na coś cierpliwie poczekać. A życie nie jest tak łaskawe, by rozpieszczone-
mu przez lata układowi ciągle dostarczać dawki przyjemności. Bo już wte-
dy tworzy się początek roszczeniowej postawy dziecka, które w później-
szym okresie przybierze formy bardziej wyraźne - należy mi się to i to bez
żadnych ustępstw. Z przerażeniem obserwujemy w ostatnich latach akty
przemocy popełnione przez młodocianych, a wśród nich około 100 przy-
padków morderczych ataków w szkołach.
Przyczyny takiego stanu są złożone, jednak istotnym elementem jest
niewłaściwe wychowanie. Na zachowanie dzieci i młodzieży w dużym stop-
niu wpływają więzy rodzinne i relacje z innymi ludźmi. Brak wsparcia, życz-
liwości i poczucia bezpieczeństwa młodzi manifestują spontanicznie po-
przez agresję, która jest sygnałem wołania o pomoc.. Powinniśmy umieć
ten sygnał odczytać i poświęcić takim dzieciom więcej czasu, gdyż osoby
zaniedbane wychowawczo odbierają świat jako miejsce niebezpieczne, a
ludzi jako potencjalnych wrogów. Ponadto mają one niższy iloraz inteligen-
cji, słabsze umiejętności w zakresie posługiwania się mową, trudności w
czytaniu i w matematyce oraz ograniczoną zdolność rozwiązywania innych
problemów. Efektem tych braków jest trudniejsza integracja z klasą czy
grupą rówieśniczą i dzieci takie są zazwyczaj ofiarami odrzucenia. Jedyna
możliwość, by zyskać pewnego rodzaju poważanie, widzą w dokonaniach
czynów agresywnych, wandalizmu, brutalności, które przenoszą dalej ze
środowiska domowego. Tym się między innymi tłumaczy mobbing, czyli
celowe znęcanie się nad daną osobą, a w ostatnich latach bardzo niebez-
piecznym zjawiskiem stała się cyberprzemoc, czyli ataki na szkolne kole-
żanki i kolegów za pośrednictwem Internetu, forów społecznościowych,
SMS-ów. Tylko troskliwa opieka nad dziećmi, mądre wychowanie w domu
i w szkole zapobiegać może takiemu postępowaniu.
Zły a nawet fatalny wpływ na wychowanie dzieci maja media, które do-
starczają wzorów agresywnego zachowania i gotowości do stosowania prze-
mocy. Stąd należy unikać oglądania obrazów przedstawiających brutalne
sceny, gier komputerowych o takiej tematyce, jak też kontaktów z bronią,
choćby to była tylko atrapa. Obecną sytuację w kwestii wychowania można
porównać do budowy domu od dachu, a nie od fundamentów. Te słabe
fundamenty w wychowaniu staramy się prostować metodami medyczny-
mi, by dzieci słabe i mało odporne psychicznie podbudować, zawrócić na
właściwą drogę, by nadać sens ich życiu. Stąd coraz więcej potrzeba nam
lekarzy psychiatrów, psychoterapeutów, którzy zajmują się badaniem i le-
czeniem naszej psyche (psychiki) czyli duszą.
W pogoni za sukcesami, karierą, większymi pieniędzmi popsuły się sto-
sunki międzyludzkie nie tylko w rodzinach, ale w środowiskach, w kraju i
na świecie. A to wyraźny paradoks, bo od wieków ludzka potrzeba więzi
charakteryzowała nasz gatunek. Gdy człowiek działa dla dobra innych, do-
świadcza od nich uznania, zdobywa zaufanie i miłość. Skoro więzy ludzkie
pogwałciła technika, człowiek został wyobcowany i samotny. Osoby sa-
motne wykazują więcej skłonności do zachowań gwałtownych, co może
stwarzać konflikty nie tylko w rodzinach, ale i w pracy. A przecież każdy
człowiek chciałby aktywnego uczestnictwa w życiu danej mniejszej czy więk-
szej społeczności. Samo jednak oczekiwanie lub mówienie bez działania
nie przynosi efektów. Partycypować w tej najdroższej i najbardziej rozsąd-
nej inwestycji, jaką jest wychowanie, powinniśmy więc wszyscy, gdyż od
tego zależy życie nasze i przyszłych pokoleń.
TE-SA
ŻE STAREJ PRASY
Powstanie Styczniowe
na terenach gminy Sztabin (cz.4)
Powstańców poległych pod Gie-
dziami, Jastrzębną, Balinką oraz Czar-
nym Brodem, w bitwach i potyczkach
z kwietnia 1863 roku, przywożono
nocą na krasnoborski cmentarz i po-
tajemnie grzebano. Mogiły maskowa-
no, znacząc je zasadzonymi młodymi
śliwami. Podobno po bitwie pod Ba-
linką, gdy grzebano siedmiu pole-
głych, oddział powstańczy, obecny
na pogrzebie, oddał salwę honorową
z dubeltówek. Chowano tam również
zmarłych z ran, odniesionych w boju.
Powstańcza mogiła na krasnobor-
skim cmentarzu, stała się miejscem
ostatniego spoczynku, dwudziestu
powstańcom. Tylko dziewięciu z nich
jest znanych z nazwiska, a szóstka ma
wystawiony akt zgonu w krasnobor-
skich księgach metrykalnych. OÓwcze-
sny proboszcz, ks. Jan Zalewski
współpracował z oddziałem płk. Ra-
motowskiego „Wawra”, wtajemni-
czeni byli również organista i koście|-
ny, Jakub Zagórski z Krasnegoboru.
To on, wraz z Jerzym Mariańskim,
Strzelcem Lasów Rządowych, nadle-
śnictwa Balinka, figurują na aktach
zgonu nr 41-45 z 27 kwietnia i nr 63
z 14 lipca 1863 roku, jako zgłaszają-
cy ten fakt, dla księdza. Krótkie notki
biograficzne pochowanych w Kra-
snymborze, są zamieszczone, w wy-
danej w 1888 roku w Krakowie, książ-
ce „ Pamiątka dla rodzin polskich”,
zebrane i spisane przez Zygmunta
Kolumna:
„Borzysławski Alfons rodem z Su-
wałk, kancelista Rządu Gubernialne-
go Augustowskiego, lat 28, żonaty,
służył w oddziale pułkownika An-
druszkiewicza, zginął jako feldfebel
pod Balinką 24 kwietnia 1863 r. po-
chowany w Jastrzębnej. Inni podają
że poległ pod Czarnym Brodem w
Augustowskiem. Czas nr. 105 tę wia-
domość potwierdza.
Damski-starzec 70-letni, b. żoł-
nierz Napoleonski, Podleśny Strażo-
wy z Jastrzębnej w Augustowskiem,
przybywszy w interesie do obozu w
czasie bitwy pod Balinką, przypomniał
sobie dawne czasy, pochwycił za broń
pospieszył wraz z innymi do boju i
poległ zostawiwszy żonę i 5 dzieci.
Czas nr. 105 podaje, ze poległ pod
Czarnym Brodem w Augustowskiem.
Gaube-dowódca kosynierów w
oddziale Andruszkiewicza poległ pod
Czarnym Brodem w Augustowskiem
dnia 23 kwietnia 1863 r. (Czas nr. 105)
Górski-wieku lat 35 porucznik
wojsk rosyjskich, jako powstaniec
służył w oddziale Andruszkiewicza w
randze kapitana strzelców. Głos nr. 19
podaje że zginął pod Giedziami 19
kwietnia 1863 r.
Jaworski - rodem z Suwałk, na-
uczyciel muzyki, emigrant z 1848 r.,
po powrocie do kraju siedział w for-
tecy w Zamościu; w powstaniu służył
początkowo w oddziale Kamińskiego,
następnie pułkownika Andruszkiewi-
cza, zginął pod Balinką 24 Kwietnia
1863 r. w wieku lat około 40, zosta-
wiwszy żonę z kilkorgiem dzieci.
Wojciechowski - wieku lat około
27, student Akademii medycznej War-
Szawskiej i następnie uniwersytetu Ki-
jowskiego; w czasie powstania przy-
bywszy do kraju w marcu 1863 r.,
otrzymał rozkaz od pułkownika Waw-
ra, zebrania oddziału w powiecie
Łomżyńskiem, zgromadziwszy około
60 ludzi, wcielił się wraz z niemi do
oddziału Zameczka, i od bitwy pod
Myszyńcem dzielił losy tego oddziału
aż do końca jego istnienia, jako pod-
oficer kawaleryi. Po rozwiązaniu tego
oddziału przeszedł pod komendę
Wawra, i tam dosłużywszy się stop-
nia kapitana, ciężko ranny w bitwie
pod Gruszkami, zmarł w kilka tygo-
dni we wsi Balince.
Racis Jan, wieku lat 36, woźny
Rządu Gubernialnego Augustowskie-
go, jako powstaniec służył pierwiast-
kowo w oddziale Mroczkowskiego,
następnie w oddziale Andruszkiewi-
cza, poległ w bitwie pod Giedziami,
PANĄTKA
RODZIN POLSKICH.
KRÓTKIE WIADOMOŚCI BIOGRAFICZNE
o straconych na rusztowaniach, rozstrzelanych, poległych na placu
boju, oraz zmarłych w więzieniach, na tułactwie i na wygnaniu
Syberyjskiem, 186! — 1866 r.
h, jak niemniej z ustnych
i towarzyszy broni;
ożył
ZYGMUNT OLUMNA.
4 wstępem napisanym
przoż
B. BOLESLAWICH.
GHĘŚĆ DRUGA.
KRAKÓW
WYTŁOCZONO W DRUKARNI WŁ. JAWORSKIEGO
Nakładem Redakcyi „Kaliny*
ea.
twie pod Michalint imskim w Kwietniu 1863
r. ciężko ranny, zma s
Władyczański — (Otto Zaremba) patrz w dodatku w końcu
nął pod Wielką - Bu-
Nasz Sztabiński Dom nr 7(244) lipiec 2018 r.
dnia 19-go Kwietnia 1863 r.
Iwaszkiewicz - b. podporucznik wojsk mo-
skiewskich, w powstaniu służył w oddziale Ka-
mińskiego, następnie Andruszkiewicza, zginął
pod Giedziami 19 Kwietnia 1863 r. jako kapitan
kosynierów, mając lat około 40. (Glos Nr. 19).
Sorokiewicz — wieku lat 22, aplikant są-
dowy z Łomży, służył w oddziale Wawra; po-
legł w bitwie pod Kozim-Rynkiem w Lipcu 1863
r”
Tak jak wspomniałem, tylko sześciu po-
wstańców, ma wystawione metryki zgonu. Są
to: Julian Jaworski - lat 33, Alfons Borzysław-
ski-lat 23, Wawrzyniec Dajnowski-lat24, Józef
Kazimierz Gaube vel Raupe - lat 43, Józef Dam-
ski - lat 60 (wiek jest o 10 lat niższy, niż zapisa-
ny w książce). Jest również akt zgonu Feliksa
Wojciechowskiego - lat25, urodzony w Olkie-
niszkach, powiecie Trockim, który zmarł z ran
w kilka tygodni po bitwie pod Gruszkami. W
latach 80 XX wieku, z inicjatywy Witolda Lewo-
ca i proboszcza parafii Krasnybór, ks. Jana
Wnorowskiego, oraz mieszkańców: Stanisława
Gramackiego z Jasionowa, Stanisława Ko-
szyckiego z Jastrzębnej Il, Stanisława Szype-
ra z Lipska i Stanisława Gorlewskiego z Kra-
snegoboru, zlokalizowano miejsce grobów, i
postawiono duży kamienny postument,
zwieńczony orłem. Na ścianach obelisku
umieszczono tablice:
1. Poległym bohaterom Powstania Stycz-
niowego 1863 r. z oddziału „Wawra” Ramo-
towskiego, przywiezionym tu po zwycięskiej
bitwie w Puszczy Augustowskiej. Mieszkań-
cy tej ziemi.
2. Dowódcy: Ramotowski Konstanty „Wa-
wer”, Andruszkiewicz Aleksander, Brandt Wła-
dysław, Czempiński „Liczbinski”, Dziadule-
wicz Aleksander „Lander”, Reklewski Wincen-
ty, Szukiewicz Feliks.
3. Miejsca bitew w Puszczy augustowskiej:
Jastrzębna 19. IV., Balinka 23. IV., Czarny Bród
28. IV., Kadysz 21. V., Gruszki 28 VI., Kozi
Rynek 29. VI., Mikaszówka 12. VII.
4. Herb powstańczy.
(Zachowano oryginalną pisownię) cdn.
Ryszard Korąkiewicz
INNY ŚWIAT
Joe Simpson prawie umarł. Dokonał nie-
wyobrażalnego po ludzku wysiłku, aby prze-
trwać, aby w końcu nie skonać w samotności.
Joe jest brytyjskim alpinistą; kiedy schodził w
Andach ze Stula Grandę, której zachodniej
ściany nikt jeszcze nie zdobył, złamał nogę.
Jego partner, Simon, aby ratować przynajmniej
siebie, odciął linę... Joe spadł do ogromnej
szczeliny prawie na szczycie zdobytej właśnie
góry. | przeżył... wiele dni w warunkach nie-
ludzkich, z odmrożonymi dłońmi, zgruchota-
nym kolanem oraz przemieszczonymi kośćmi,
bez picia i jedzenia. Schodził w dół, czołgając
się i podciągając na rękach po parę metrów,
mdlejąc z bólu i wycieńczenia, mając omamy i
halucynacje z rozpaczy, strachu i samotności.
Całkowicie wyczerpany organizm, odwodnio-
ny (bo śniegiem nie da się zaspokoić pragnie-
nia), z gorączką i opanowaną przez gangrenę
nogą poddawał się... Przychodziły chwile, kie-
dy Joe chciał umrzeć. Pisze w swojej książce
będącej świadectwem niesamowitej mocy w
człowieku: „... zwisam bezwładnie ledwie zdo|-
ny unieść opadającą głowę. Ciało ogarnia ka-
mienne znużenie. Wciąż wierzę, że ta wiecz-
ność na linie niebawem się skończy...”. Przy-
pięty do liny, zawieszony na lodowcu w ogrom-
nym zimnie trwał tak nocą, aby przetrwać do
rana i znów czołgać się do obozu, nie mając
gwarancji, że jeszcze po tylu dniach ktokol-
wiek będzie tam na niego czekał...
Ludzie często mówią i myślą o samobój-
stwie. W większości sytuacji nie zdają sobie
wcale sprawy, że to puste słowa, wypowiada-
ne w chwili słabości, kiedy wydaje się, że „ży-
cie jest do kitu”, „Juź mam dość życia”, „chciał-
bym umrzeć”. Ale są osoby, które pragną
odejść naprawdę... i one nie żartują; często
wcale nie mówią o tym, planują w ukryciu to,
co zamierzają dokonać. Są tacy, którzy w prze-
ciwnościach zrobią - jak Joe - wszystko, aby
się nie poddać, bo wolą umrzeć w drodze,
walcząc do końca, niż w rozpaczy i beznadziei.
Ale są też tacy, których pokonały ta rozpacz i
totalna samotność istnienia zawarte we wła-
snej duszy i umyśle. Człowiek cierpiący na
poważną depresję często myśli o odebraniu
sobie życia. On w tym życiu już nie uczestni-
czy Jest poza nim. Nic go nie cieszy, nie ra-
duje. Wszystko boli i zadaje rany. Każda czyn-
ność staje się czymś ponad siły, praca nic
nie wnosi, jest tylko strasznym wysiłkiem,
tak jak wstawanie z łóżka, jedzenie, umycie
włosów, odezwanie się do kogoś. Słońce
zadaje ból czarnej od rozpaczy duszy. Trze-
ba zamykać okna i zasłaniać żaluzje, żeby to
słońce zgasić... Ból istnienia. Czarna czeluść,
szczelina lodowca - zimna i grobowa pustka.
Majaczenie chorego smutkiem umysłu. lzo-
lacja. Niezrozumienie. Strach. Obcość. Czło-
wiek za szybą. Albo zatopiony w lodzie. Za-
wieszony na linie życia i pragnący, aby ta jego
wieczność ciemności wreszcie się skończy-
ła... Depresja. Obniżenie terenu, upadek.
Przeciwieństwo bycia u góry, wznoszenia się.
Przeciwieństwo życia. Depresja to odejście
od życia. W skrajnej formie - dosłownie... To
prawda, że w każdym z nas jest ogromny po-
tencjał siły i woli walki. To prawda, że ludzie
tak łatwo się nie poddają. I to prawda, że ja-
koś sobie radzą. Joe pokonał śmiertelne góry,
śmiertelne zmęczenie i szaleństwo umysłu.
Pokonał ciało i samego siebie. Niewyobra-
żalne. Pokonał depresję. Był zupełnie sam z
grobowcem gór u stóp. Nie miał wyjścia.
A my? Tak często nie widzimy, bo śnieg
prosto w oczy, bo drogi śliskie - to na czas
trudno dojść; bo tak wysoko mamy głowy w
chmurach, że nie widzimy śladów od po-
łamanych nóg tych, co szli przed nami - sa-
motni, biedni. I mówią nam, że już nie mogą,
że nie dają rady... a my się grzecznie uśmie-
chamy: toż to slogan przecież... trzeba dać
radę, co też on, ona wygaduje. Niewidzące
oczy, puste gesty. Szybko wychodzimy ztych
mieszkań i pokoi, bo nie umiemy - boimy
się? -jakoś zaradzić... przecinamy powoli tę
linę, której jeszcze się uczepili w nadziei, że
może wytrzyma, choć oni sami nie dadzą już
rady się po niej wspiąć... A my? Myślimy, że
uratujemy siebie, chociaż tyle...
Katarzyna Bosowska [w] „Życie po piciu”.
DAJĘ SŁOWO..
Z PAMIĘTNIKA
ALEKSANDRA
LEPIDOPTEROLOGA
Rozpoznanie motyli nocnych w lasach augustow-
skich prowadziliśmy na siedliskach podmokłych. Siat-
kę zarzuciliśmy w borze bagiennym, w świerczynie na
torfie oraz w olsie. Samołówki świetlne nie zdały egza-
minu. W drugiej połowie lipca schwytaliśmy ponad sie-
dem tysięcy gatunków ciem, z czego pięćset dziewięć-
dziesiąt dwa łudząco podobnych do białych kruków. Do-
minująca była Scoparia ambigualis, której larwy żywią
się mchami i gnijącymi roślinami oraz Eilema depressa
i Eilema griseola, żywiące się porostami i glonami ro-
snącymi na drzewach. Mniej liczne były Pelosia mu-
scerda, Spilosoma lutea, Pleuroptya ruralis i Lymantria
monacha, zwana przez tutejszych entomologów brud-
nicą mniszką. Przy wbijaniu do głowy tej łaciny język
można połamać. Nie mówiąc już o mdłościach. Najcie-
kawszym motylem dziennym schwytanym w puszczy
okazał się mszarnik jutta, unikat w kraju przywiślań-
skim. Do pozbawiania go życia najskuteczniejsze oka-
zały się zatruwaczki, czyli ciasne słoiki z gipsową wy-
lewką, nasączoną trutką. Intrygujące jest, że przy pre-
parowaniu martwy motyl złącza skrzydła do modlitwy.
Aby temu zapobiec należy chwycić tułów owada palca-
mi i trzymając główkę szpilki, wcisnąć metalowy pręcik
między skrzydła, tuż przy korpusie. Następnie rozchy-
lić skrzydła, a szpilkę wbić w środek tułowia. Należy
uważać, by nie pobrudzić palców pyłkiem ze skrzydeł.
Mszarnika umieszczamy na rozpinadle, uważając, by
głowa, tułów i odwłok przylegały do rowka. Gdyby mo-
tylowi strzeliło do głowy przekręcić się, należy przy-
szpilić go dodatkowymi igłami. Ostatnią czynnością jest
rozpostarcie skrzydeł na wzór ukrzyżowania. Opisując
motyla, można wskazać jego nazwę, datę i miejsce odło-
wu, siedlisko oraz nazwę rodziny, do której należał. Tyl-
ko czy ktoś go będzie szukał? Tak na marginesie: naj-
lepsze są rozpinadła z drewna lipowego. Jeśli ktoś sie-
demdziesiąt lat później napisze wiersz o motylach Pusz-
czy Augustowskiej, wmawiając wam, że to ofiary Obła-
wy Augustowskiej, nie wierzcie mu. To nie poezja. To
zwykła bajka.
LIPCOWE ANIOŁY
lipcowymi nocami korzenie
sfruwają przecinków
do moich wierszy i wielokropki
na skrzydłach piasku
NC IKÓW przed trzecim kurem
OTUCNIC hni stawiają kropkę
tuoich cłówe k w środku zdania
rupicn główe jakby bały się
zwiastując mieć ostatnie Słowo
Golgotę ;
metafor cudzysłów
krwawej puenty
nawiasem mówiąc
. o świcie
pacierze wstępują do nieba
przedzierają Się piórolotkami śnieżynek
przez pytajniki gubiąc spod pióra
przesłuchań krople
wykrzykniki białego wiersza
pepesz Erazm Stefanowski
Nasz Sztabiński Dom nr 7(244) lipiec 2018 r.
Warsztaty logopedyczno-
psychologiczne „Mamo,
tato poćwicz ze mną”
W Szkole Podstawowej w Sztabinie odbyły się warsztaty logopedycz-
no-psychologiczne „Mamo, tato poćwicz ze mną” skierowane do rodzi-
ców i dzieci w wieku przedszkolnym od 4-6 lat prowadzone przez logope-
dę Kamillę Kwiatkowską oraz psychologa Urszulę Smirnow-Klekotko. Ce-
lem głównym warsztatów było przekazanie wiadomości rodzicom o po-
trzebach wczesnego wspomagania rozwoju mowy u dzieci w wieku przed-
szkolnym. Gelem szczegółowym warsztatów była wspólna zabawa, ro-
dzic-dziecko, pokazanie roli rodzica w zabawie, świadome towarzyszenie
dorosłego w zabawie z dzieckiem, poszukiwanie wzajemnej inspiracji na
spędzanie czasu wolnego, jako ważnego elementu budowania więzi ro-
dzinnych. Spotkanie z rodzicami to forma promowania w środowisku lo-
kalnym działań profilaktycznych w zakresie szerszego dostępu do wcze-
snej diagnozy i terapii logopedyczno-psychologicznej dla dzieci.
PIELGRZYMKA DO
SANKTUARIOW POLSKICH
Przychodzi taki czas w życiu, że każdy chce się wyciszyć, zatrzymać, prze-
myśleć. Takim czasem dla grupy naszych parafian była pielgrzymka do sank-
tuariów - 2-3 maja 2017 r. Wyjechaliśmy z Suchowoli razem z księdzem
Maciejem Maciejewskim, który opowiedział nam między innymi, jak służył
dwa lata w wojsku razem z błogosławionym księdzem Jerzym Popiełuszko.
To było bardzo wzruszające.
Naszą pielgrzymkę zaczęliśmy od Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Obo-
rach. Było to bardzo duże przeżycie, ponieważ Ojciec zakonny karmelita,
pięknie mówił o Matce Bożej, a także o szkaplerzu. Odwiedziliśmy też Radio
Maryja, a także piękny kościół Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła Il. Wszy-
scy byli pod wielkim wrażeniem piękna tego kościoła. Następnie zajechali-
śmy do Lichenia, tam uczestniczyliśmy w apelu Jasnogórskim i procesji z
obrazem Matki Bożej Licheńskiej.
3 maja wyjechaliśmy do Kalisza, gdzie znajduje się Ńarodowe Sanktuarium
Świętego Józefa, a w nim cudowny obraz, słynący wieloma łaskami. Przyby-
wają tam nie tylko pielgrzymi z różnych stron Polski, ale także z zagranicy.
Piękne sanktuarium, polecam wszystkim, aby je odwiedzili.
Po nabożeństwach, świadectwach oraz Mszy świętej wyjechaliśmy w drogę
powrotną do naszych domów, bogatsi o wiele przeżyć, wrażeń oraz umoc-
nieni Łaską Bożą. Serdecznie dziękujemy Pani Bożenie Ratkiewicz za możli-
wość uczestniczenia w tej pięknej i pouczającej pielgrzymce.
Bożena Markiewicz
WIEŚCI
„JEST SIĘ CZYM
POCHWALIĆ”
O osiągnięciach sportowych
uczniów z naszej gminy nie pisze się
wiele. Dowiadujemy się ze stron in-
ternetowych szkół, w których się
uczą. Tymczasem jest się czym po-
chwalić.
4 marca 2018 roku odbył się bieg
upamiętniający Narodowy Dzień
Żołnierzy Wyklętych, w którym, już
po raz kolejny wziął udział miesz-
kaniec Sztabina Filip Czerwiński.
Zdobył pierwsze miejsce. Natomiast
12 maja, stanął na podium w Pod-
laskiej Akademickiej Lidze Uczelnia-
nej w lekkoatletyce oraz zdobył brą-
zowy medal w Międzynarodowych
Akademickich Mistrzostwach Białe-
gostoku. Pierwszym jego trenerem,
od którego, jak sam mówi, wszyst-
ko się zaczęło, był pan Arkadiusz
Maciejewski - nauczyciel w gimna-
zjum w Sztabinie. To z jego ramie-
nia zaczął odnosić pierwsze sukce-
sy. Już po zdobyciu pierwszego
medalu dostał propozycję zapisania
się do klubu lekkoatletycznego KS
Podlasie-w chwili obecnej najsilniej-
szego ośrodka lekkoatletycznego w
kraju. Świadectwem jakości klubu,
są chociażby osiągniecia zawodni-
ków np. Kamili Lićwinko(halowej
mistrzyni świata w skoku wzwyż),
Wojciecha Nowickiego (brązowego
medalisty igrzysk olimpijskich w
rzucie młotem), Damiana Czykiera,
czy też Katarzyny Rutkowskiej.
Filip nie wyobrażał sobie, aby jego
dalsza edukacja potoczyła się bez
ukochanej pasji, czyli sportu. Z tego
tez powodu wybór wyższej szkoły
sportowej był oczywisty. W KS w
Białymstoku, gdzie początkowo za-
czynał mógł nadal zdobywać do-
świadczenie i nowe osiągnięcia.
Połączył marzenia z działaniem. Tre-
nerem Filipa został Jan Zalewski. W
środowisku, w którym pracuje,
mówi się o nim „łowca talentów”.
Wspaniały opiekun, miły, sympa-
tyczny, serdeczny i dobry człowiek.
Dostrzegł talent nie tylko Filipa, ale
również wspaniałych, naszych lokal-
nych sportowców: Karoliny Markie-
wicz (wielokrotnej mistrzyni Polski
w trójskoku i skoku w dal), Damia-
na Nowickiego (mistrza Polski,
uczestnika Mistrzostw Świata i Eu-
ropy w skoku wzwyż). Śmiało moż-
na o nich napisać - Nasza Duma.
Trener, założyciel SMS (Szkoły Mi-
strzostwa Sportowego), oferuje naj-
zdolniejszym zawodnikom edukację
GMINNE
połączoną z treningiem. Jan Zalew-
ski przez trzy kadencje w latach
1992-2004 pełnił funkcję wicepre-
zesa BOZLA/POZLA (Białostockiego
Okręgowego Związku Lekkiej Atle-
tyki/Podlaskiego Okręgowego
Związku Lekkiej Atletyki). Od 1999
r. jest wiceprezesem Podlaskiej Fe-
deracji Sportu do spraw szkolenio-
wych. Od roku 1972, czyli od po-
wstania Klubu Sportowego „Podla-
sie”, był członkiem Zarządu, wice-
prezesem, a od roku 2008 prezesem
białostockiego klubu. Spod jego ręki
wyszli jedni z najlepszych medali-
stów. Wchodząc na stronę interne-
tową KS Białystok odczytamy wyni-
ki i osiągnięcia naszych lokalnych
sportowców. Wśród nich znajdzie-
my znane nam nazwiska, chociażby
wysokie wyniki sportowe Pana Ta-
deusza Drągiewicza - Wójta naszej
gminy, który w tabeli wszechczasów
regionu podlaskiego wpisał się w li-
stę stu najlepszych zawodniczek i
zawodników naszego regionu. Walt
Disney mawiał: „Jeśli potrafisz o
czymś marzyć, to potrafisz także
tego dokonać”, niewątpliwie słowa
te stały się ideą, którą trener wpaja
swoim podopiecznym.
Podsumowaniem o naszych lo-
kalnych reprezentantach w osobie
Filipa, Karoliny, Damiana niech będą
słowa Pana Jana: „Na sukces trze-
ba pracować wiele lat, wiele ludzi
wkłada w ten wynik serce, bo prze-
cież w sporcie owoców nie osiąga
się z dnia na dzień”. Dumni z na-
szej młodzieży życzymy Panu Jano-
wi dalszych awansów z „naszymi”
niewątpliwie zdolnymi sportowca-
mi.
U. Bugieda
Nasz Sztabiński Dom nr 7(244) lipiec 2018 r.
CZAS WYCIECZEK W S.P. W KRASNYMBORZE
06.06.2018 r. uczniowie
klas I-Ill oraz przedszkolacy
wraz z opiekunami wyruszyli na
wycieczkę do Puszczykówki,
Wioski Indiańskiej położonej
wśród sosnowych lasów, zagaj-
ników.
Na początek przewodnik w
stroju indiańskim oprowadził
nas po mini-zoo. Potem opo-
wiadał o indiańskiej historii i
tradycji, pokazując jednocze-
śnie muzeum Indian.
Głodni przy ognisku upiekli-
śmy kiełbaski, które zjedliśmy
ze smakiem.
Potem dzieci mogły strzelać
z łuku, „szukać złota”, posie-
dzieć w tipi. Brały udział w in-
diańskim torze przeszkód.
Miały ogromną przyjemność
odbyć przejażdżkę konną. Na
WYCIECZKA DO BIAŁÓWI
KRAINA WESTERNU
13.06.2018 r. uczniowie klas
„0”-IIl wyjechali na wycieczkę do
Białowieży.
Zwiedzili: >
- Rezerwat Zubrów
- Muzeum Przyrodniczo-Leśne
- Chatkę Baby Jagi
W rezerwacie obejrzeli zwierzę-
ta występujące w Puszczy Białowie-
skiego Parku Narodowego, między
innymi łosie, żubry, sarny, dziki,
wilki.
W muzeum zobaczyli wystawę
flory i fauny Białowieskiego Parku
Narodowego.
Mogli też wejść na wieżę wido-
kowa i obejrzeć Białowieżę „z
góry”.
W Chatce Baby Jagi były zaję-
cia z animatorem, między innymi
mikstury, tajemnicze mieszanki, lo-
chy Jasia, łóżko na zapiecku, urzą-
dzenie do wykrywania kłamstw.
Dzieci mogły tez zakupić pa-
miątki z Białowieży.
Wycieczka zakończył się ogni-
skiem i pieczeniem kiełbasek.
Wszyscy pełni wrażeń wrócili do
szkoły.
Halina Wolska
koniec zakupiły różne pamiątki.
Zadowoleni wszyscy wróciliśmy do
domów.
Małgorzata Milewska
Nasz Sztabiński Dom nr 7(244) lipiec 2018 r.
UCZNIOWIE I NAUCZYCIELE WOBEC OKUPACJI SOWIECKIEJ.
SOWIETYZACJA SZKOLNICTWA NA PODLASIU W LATACH 1939-1941
Po wyborach październikowych
delegatów do Zgromadzenia Ludo-
wego Zachodniej Białorusi Zgroma-
dzenie Ludowe podjęło między inny-
mi uchwałę przyłączenia ziem Za-
chodniej Białorusi do BSRS. Zatem
to kolejny krok do unifikacji anekto-
wanych ziem, który miał swoje na-
stępstwa w zmianach i w atmosfe-
rze, wyglądzie i wystroju szkół. Znik-
nęły krzyże, godła polskie, obrazy
polskich polityków (Józefa Piłsud-
skiego, prezydenta RP Ignacego
Mościckiego, marszałka Rydza -
Smigłego). Zostały zastąpione por-
tretami Stalina, Lenina, Marksa i En-
gelsa. Coraz bardziej polskie szkoły
przypominały szkoły sowieckie. Po-
nownie oddajmy głos Halinie Łupi-
nowiczowej, która w swoich wspo-
mnieniach pisze:
„Przez pierwsze tygodnie nic na po-
zór nie działo się, aż któregoś dnia
nie było już ani obrazu, ani krzyża na
ścianie naszego gimnazjum, naszej
klasy. Wchodząc tego czarnego dnia
do klasy, każda z uczennic ze zwie-
szoną głową i w zupełnym milczeniu
siadła w ławce. Panowała cisza jak-
by nikogo nie było w klasie. „Po-
dobne odczucia związane ze szkołą
miał Wincenty Kwapiszewski, który
zamieszkiwał wieś podlaską, Świno-
roje: „W $winoryjach obłędnie wpi-
sana nazwa wsi - przyp. autora ro-
dzice postanowili rozpakować jedy-
nie niezbędne rzeczy ze względu na
ciągłą niepewność czasu wojennego;
[...]. Tymczasem razem z moją młod-
szą siostrą musiałem chodzić do bia-
łoruskiej szkoły, w której nie tylko my,
dzieci polskie, ale i białoruskie nie
wszystko rozumieli. Tę szkołę wspo-
minam bardzo źle; była zimna i bez
serca, wręcz odpychająca swoją ob-
cością i brakiem ludzkiego uczucia.
Byty to moje pierwsze przykre do-
świadczenia życiowe” .”
Przygotowania do reorganizacji
systemu trwały od połowy paździer-
nika 1939 roku. Znamiennym doku-
mentem dla zobrazowania zmian
wydaje się być notatka informacyjna
z dnia 25 października 1939 roku za-
stępcy ludowego komisarza oświaty
Czemowa o szkolnictwie na terenie
między innymi Podlasia wraz z pro-
pozycją zmian. W pierwszej części
obszernego dokumentu czytający
może zapoznać się z bardzo nieko-
rzystną, krytyczną - standardowo
przerysowaną opinią dotyczącą
szkolnictwa polskiego. „Obwód bia-
łostocki 1595 szkół [...] Z tego pol-
skich - 1328 szkół, rosyjskich - 3
szkoły, żydowskich - 263 szkoły, nie-
mieckich - I szkoła, białoruskich - nie
ma. W szkołach tych pracuje 11 865
nauczycieli [dane odnoszące się do
Podlasia ujęte zostały w tabeli nr 1 -
przyp. autora]. Szkoły podstawowe
są podzielone na stopie: I stopień, Il
stopień i Ill stopień. Przeważająca
większość szkół l i ll stopnia znajdu-
je się na wsiach, Ill stopnia w mia-
stach. [...] Szkoły I stopnia, to szkoły
liczące po 100-120 uczniów, w któ-
rych pracuje jeden nauczyciel lub
120-150 uczniów i dwóch nauczycie-
li. W szkołach I stopnia dzieci uczą
się 7 lat. [..] jeden nauczyciel prowa-
dząc lekcję musi pół lekcji spędzić z
klasami l i Il w jednej sali lekcyjnej, a
pozostałe pół z klasami Il i IV w in-
nej. Można stad wyciągnąć oczywi-
ste wnioski o poziomie nauczania i
postępach uczniów. [...] Byłe polskie
władze robiły wszystko, aby nie uczyć
inie dać wiedzy dzieciom chłopskim,
dzieciom pracujących. [...] W szko-
łach li Il stopnia poziom wiedzy był
znacznie niższyniż w szkołach III
stopnia. Program w szkołach li II
stopnia był o wiele niższy niż program
w szkołach Ill stopnia i dlatego
uczniowie po ukończeniu szkół I lub
Il stopnia nie mogli pójść do gimna-
zjum, nie mówić już o tym, że nie zo-
staliby przyjęci, ze względu na duże
wydatki również nie mogli się uczyć
(opłata za naukę - 150 złotych, pod-
ręczniki i mundurek). Z tego wynika,
że dzielenie szkół na stopnie było Spo-
sobem zamykania dzieciom pracują-
cych dostępu do szkół średnich i wy-
ższych. [..] Szkół średnich (gimnazja
i gimnazja-licea) jest ich 76, w tym
51 liceów. Uczy się w nich 16 800
uczniów i pracuje 1801 nauczycieli
[dane dotyczą całego województwa
białostockiego - przyp. autora]. Szko-
ły średnie znajdują się tylko w mia-
stach, na wsiach ich nie ma. [...] W
liceach uczyło się 2800 uczniów,
przeważnie dzieci ziemian, kapitali-
stów iarystokracji. [...] do liceów [pe-
dagogicznych] przyjmowano po
ukończeniu gimnazjum. Powyższa re-
organizacja została przeprowadzona
po to, aby do liceów rekrutować lu-
dzi pewnych dla rządu polskiego, po-
trafiących realizować pełną poloniza-
cję ludności białoruskiej, żydowskiej
i in. [...] wszystkie te instytucje były
ukierunkowane na wychowanie mas
w duchu obrony interesów obszarni-
ków i kapitalistów, polskiej konsty-
tucji i rządu polskiego. [...] Nauczy-
ciele szkół podstawowych byli kształ-
ceni w seminariach nauczycielskich,
które w 1937 r. zostały przekształco-
ne w licea pedagogiczne; nauczycie-
le szkól średnich - w instytutach i uni-
wersytetach, [...]. Kuratoria kierowały
do pracy w szkołach tylko Polaków
oddanych rządowi i religii. Nauczy-
cieli Białorusinów, Rosjan oraz ma-
jących krewnych w ZSRS zwalniano
z pracy w szkołach. W rejonach gra-
niczących z ZSRS kierowano do
szkół nauczycieli, którzy byli agen-
tami polskiej defensywy. [...] W
szkołach podstawowych nie ma pra-
wie żadnych pomocy naukowych
oprócz kilku map fizycznych, globu-
sów i liczydeł. A przecież są to szko-
ły o 7 - letnim nauczaniu. Przybory
do pisania dzieci kupowały u prywat-
nych kupców. Opał do szkól pań-
stwowych dostarczały zarządy gmin
- wołosti, zaś w szkołach prywatnych
troszczył się o to sam właściciel.
Należy zaznaczyć, że rząd polski bar-
dzo mało troszczył się o przygoto-
wanie szkół do nowego roku szkol-
nego i do zimy. Większość szkół nie
posiadała wystarczającej ilości opa-
łu. Obecnie powiatowe i miejskie
zarządy tymczasowe podjęły odpo-
wiednie kroki i przy pomocy komi-
tetów chłopskich dostarczają opat do
szkół”. "Z przytoczonej treści wyni-
ka, że polskie szkolnictwo było bar-
dzo źle zorganizowane. Bowiem nie
dawało żadnych szans na edukację
dla najbiedniejszej warstwy społe-
czeństwa, dla klasy robotniczo -
chłopskiej. Szkoły były niewłaściwie
wyposażone w pomoce dydaktycz-
ne, zaś szkoły wiejskie były ich cał-
kowicie pozbawione. Krytyce zosta-
ło poddane czesne oraz koszt zaku-
pu podręczników i mundurków. Go
w konsekwencji uniemożliwiało pro-
letariackim dzieciom, chłopów i ro-
botników edukację na poziomie wy-
ższym niż szkoła I i Il stopnia, co
skutkowało według towarzysza Czer-
nowa brakiem tej części społeczeń-
stwa wśród studentów. Poza klaso-
wym podziałem dostępności do
szkolnictwa, zwrócona została uwa-
ga na fakt, że na stanowiska nauczy-
cielskie byli przyjmowani jedynie
Polacy - katolicy. Ponadto w szko-
łach położonych blisko granicy z
ZS$RS pracowali nauczyciele będący
agentami defensywy. Tekst jest na-
sączony sloganami propagandowy-
mi, które miały uwypuklić „wady”
polskiego systemu oświatowego.
Zgodnie z polskim ustawodaw-
stwem, edukacją podstawową, nie-
płatną [szkoły I stopnia] objęte mia-
ły być wszystkie dzieci. Zaś eduka-
cja na poziomie pełnej szkoły pod-
stawowej, gimnazjum, liceum czy
studia uzależnione były od zasobno-
ści portfela rodziców, co miało prze-
łożenie na bardzo niski odsetek mło-
dzieży wiejskiej przystępującej do
matury czy kończącej studia wyższe.
Towarzysz Czernow, w swoim opi-
sie polskiego szkolnictwa zapomniał
zaznaczyć, że w II RP funkcjonowały
obok szkół państwowych, szkoły pry-
watne, gdzie nauczycielami byli Po-
lacy, Niemcy, Białorusini czy też Ży-
dzi, a więc nie tylko katolicy. Zadzi-
wiająca jest interpretacja sowieckie-
go urzędnika dotycząca nauczycieli
Polaków - katolików pracujących tuż
przy granicy z ZSRS, którzy zostają
uznani za szpiegów. Ministerstwo
oświaty II RP, rzeczywiście obsadzało
w placówkach oświatowych wysu-
niętych na wschód wakaty nauczy-
cielskie wyżej wymienionymi osoba-
mi, ale nie z powodu działalności
agenturalnej o którą są oskarżani, a
z planowej akcji polonizacji ziem zdo-
bytych w wyniku wojny 1920 roku i
traktatu ryskiego3!.
W drugiej części tekstu sowiecki
dygnitarz proponuje zmiany, które
notabene są niczym innym jak suge-
stią przeprowadzenia zmian w orga-
nizacji i strukturze oświaty na Pod-
lasiu na wzór sowiecki, które próbo-
wano realizować: „Go należy zrobić:
1. Zmienić cały uprzedni system
szkolnictwa na nasz system radziec-
kiej szkoły. Zamiast systemu stopnio-
wania, gimnazjów i gimnazjów - li-
ceów wprowadzić system następu-
jący: szkoła podstawowa, niepełno-
średnia i pełnośrednia.
2. Przygotować program i plan na-
uczania z uwzględnieniem okresu
przechodzenia na nasz system.
3. Wprowadzić naukę przedmiotów:
języka rosyjskiego i białoruskiego.
4. W każdym obwodzie i jeśli to moż-
liwe w każdym powiecie, zorganizo-
wać krótkie kursy dokształcające
przygotowane dla nauczycieli (spo-
śród bezrobotnych).
5. Wydać dekret o zniesieniu opłat
za naukę dzieci ludzi pracy i o opła-
tach za naukę [dzieci] osób niebędą-
cych ludźmi pracy.
6. W każdym obwodzie i większych
miastach zorganizować po jednej
szkole rosyjskiej lub białoruskiej dla
dzieci żołnierzy Armii Czerwonej i
pracowników zarządów tymczaso-
��
��������������������������������������������
�����
��������������������������������
������������������������������������
�������
��������������������������������
��������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
����
��������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
������������������������������
���������������������������������
����������� ��������� ��������
��������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
�������������������������
��������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
����
�����������������������������������
���� ������������� ���� ����������
��������������������������������
������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
�������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
�������������������
������������������������������������
��������
��������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
����������������
�������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
���� ��������� �������������� ��
�����������������������������������
��������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
�������
��� ������� ����������� �� ��������
��������������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
����������
����������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
��������������
������������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
�����������������������
�������������������������������������
�����������������������������������
�������������������������
��������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
�������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
��������������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������
��������������������������������������
��������������������������������������
���������������������������������
������������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
�������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
��������������
��������������������������������
������������������������������������
�������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
������������������������������������
�������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
�������������������������������
��������������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
������������ ��������� ����� ���
��������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
����� ��������� ���������� �����
������������������������������������
���������������������������������
�������������������������������
��������������������������������
���������������������������������
�����������������������������
������������
�����������������������������
�������������������������������������
������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
��������������������������������������
�����������������������������������
������
������������������������������
��������������������������������
������ �� ������������ ���������
������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
������������������������������
��������������������������������
��������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
�����������
�������������������������������
���� ��������� ��������� ��������
��������������������
������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
�������������������������
��������������������
���������
��������������������������������
������������������
���������������������������������
�����������������������������
���������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
�������������������������������
����������� �� ������� ������ ��
������� �������� ���������� ����
���������������������������������
�������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
����� ����������� ���� ����������
�����������������������������������
��������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
��������������������������
���������������������������������
���������������������������������
�����������������������������������
�������
�������������������������������������
���������������������������������
������������������������������������
������������������
Nasz Sztabiński Dom nr 7(244) lipiec 2018 r.
Mimo ustawicznego głodu 1945
r. miałem już 16 lat, a do tego byłem
rosły i barczysty, choć brudny i ob-
darty, ale to nie przeszkadzało rosyj-
skim dziewczynom, zwłaszcza ode
mnie starszym, aby mnie zaczepiać i
napastować. Panował bowiem wów-
czas wielki deficyt mężczyzn. Nawet
15 i 16-latki służyli już w wojsku. Ja
natomiast nie bardzo przejawiałem
chęć bawienia się w amory. Ale jed-
na przypadła mi do gustu. Była to 19-
letnia moskwianka, która już wystę-
powała w roli artystki w teatrze, ale
za jakąś nie nazbyt pochlebną wypo-
wiedź o Stalinie została okazana na
1 rok więzienia, a potem zesłana tu
do Kazachstanu. Nazywała się Zenia
i mimo ubożuchnego ubioru była
piękna i uzdolniona: przepięknie śpie-
wała i tańczyła. Wiele też piosenek i
mnie nauczyła. Wiele wieczorów spę-
dziłem u niej, czasem dzieliłem się z
nią ostatnią kromką chleba. Nama-
wiała mnie nawet do ożenku. Chęt-
nie i to bym uczynił, ale bałem się
panicznie, że wtedy już nigdy nie
wrócę do Polski, a przed tego typu
konsekwencjami ostrzegała mnie też
i matka. Wahałem się... Zenia nato-
miast oświadczyła, że byłaby goto-
wa pojechać ze mną na zawsze do
Polski, bo zbrzydł jej ów stalinowski
ustrój niewoli. Snuły mi się różne
myśli, np. jak ja 17-letni młokos wró-
cę do kraju z 20-letnią żoną? A jak
Sowieci po ożenku nie pozwolą wy-
wieźć jej do Polski? Co wtedy po-
cznę? Pytań z tym związanych było
o wiele więcej. Przecież w tym cza-
sie nie mieliśmy żadnych podstaw do
myśli o powrocie do kraju. Najbar-
dziej irytowało nas Polaków, że już
w maju 45 r. skończyła się wojna, a
nam nadal nie zezwala się na powrót
do kraju... Najbardziej utkwiła w pa-
mięci śpiewana mi przez Żenię jed-
na z wielu pieśni, która brzmi nastę-
pująco:
S ułybkoj nieżnoju, s gitaroj ciom-
nostrunnoju (z uśmiechem czułym,
z gitarą...) głazami karimi pienił ty
duszu mnie (oczami piwnymi niewo-
lił ty duszę mą).
Kogda my wstreciliś s toboj w tu
noczku łunnuju (..w tę noc księżyco-
wą),
Daże siereń w sadu wieszczała o tie-
bie (nawet bez w sadzie mówił o to-
bie).
Gitara płakała, a my s toboj śmiejali-
sia (gitara płakała, a my z tobą się
śmieli)
Była ja sczaśliwa w tot mig kak ni-
kogda (byłam szczęśliwa jak nigdy
dotąd)
I na tebja mój miły lubowałasia (i
tobą, mój miły, zachwycałam się),
Nie znają ja, czto pozabył ty obom-
nie (nie wiedząc, że ty już zapomniał
o mnie).
Nu i tiepier skażu, moj miły karygła-
NA WYGNANIU m)
zeńki (więc teraz powiem ci, mój miły
piwnooki)
Cztob poskareje ty ujechał ot mienia
(żebyś jak najprędzej odjechał ode
mnie),
Cztob głazki karyje i szczołka twoja
rusaja (aby oczy piwne i lico twe ru-
miane)
Noczami łunnymi nie muczyła menia
(nocami księżycowymi nie męczyła
mnie).
„ Ciężko było mnie się rozstać z
Żenią, ciężko i jej było, ale tak się stać
musiało. Przyjęła to ze zrozumie-
niem, choć ze łzami w oczach i nie
bez żalu... Był styczeń 1946 r. Przez
dalsze trzy miesiące unikaliśmy spo-
tkań, żeby nie ranić serc, bo tylko tyle
jeszcze czasu przebywałem w Łeniń-
sku...
Kradzieże mienia państwowego
były tu tak powszechne, że nikt nie
robił sobie z tego żadnych wyrzutów.
Nie odstraszały nikogo surowe prze-
cież kary, np. za kradzież garści kło-
sów pszenicy, nawet opadłych z
wozu, albo kaczana kukurydzy moż-
na było dostać kilka lat więzienia. Ja
też dostosowałem się do sytuacji i
kradłem po kryjomu, co się dało.
Często wyprawiałem się do kołcho-
z pełnymi plecakami (z worków)
owoców, aczkolwiek w drodze mia-
łam z nią wiele kłopotów: męczyła
się, słabła, denerwowała, toteż nie
zgodziłem się z nią na następne wy-
prawy. Podziwiała mnie i nazwała
sprytnym rasowym złodziejem... | nie
myliła się, bo aby nie umrzeć z gło-
du i jakoś przetrwać, nie można było
nie okradać jak wszyscy inni mienia
państwowego, czyli niczyjego. Rato-
wał mnie w uprawianiu tego proce-
deru fakt, że robiłem to umiejętnie i
nie było żadnej „wpadki”. Miałem po
prostu trochę szczęścia... Go praw-
da byłem raz aresztowany za kradzież
końskiej, czy oślej uprzęży, ale po 24
godz. zwolniono mnie, bo mimo
gróźb i przemocy nie przyznałem się
do winy, a uprząż, z którą pojmano
mnie na bazarze, nie pochodziła z
kradzieży. Należała do Zarządu Dróg,
gdzie wówczas pracowałem jako ko-
niuch.
Różne przechodziłem w Lenińsku
chwile wzlotów i załamań. Któregoś
dnia wybrałem się na rynek wyjątko-
wo głodny i osłabły. Niepowodzenia
spadały ze wszystkich stron. I oto
podchodzi do mnie starszy o 2 lata
opasły Kazach - syn dyrektora zakła-
du skupu waty (chłopok). Najprzód
zowych sadów odległych nieraz o 10
km od miasta. Wracałem syty i ob-
juczony jabłkami i innymi owocami.
Matka moja poczęstowała śliwkami
żyjącą wtedy ubożuchno dyrektorkę
Szkoły 10-letniej w Lenińsku, a były
już wakacje. I oto ta 40-letnia wychu-
dzona kobieta prosiła, abym podczas
następnej złodziejskiej wyprawy i ją
zabrał ze sobą. Ofertę przyjąłem,
choć z nieufnością (przecież była w
wieku mojej matki, a do tego wy-
kształcona i na stanowisku). Szcze-
gólnie bałem się, że jakakolwiek nie-
ostrożność z jej strony może spowo-
dować wpadkę i więzienie. Dziwne to,
ale całą drogę (2godz.) pouczałem ją,
jak ma się podkradać, jak kraść i ucie-
kać. No i spisała się dzielnie, więc
dzięki temu wróciliśmy bezpiecznie
ać Polalipi na wygnaniu -
SRSOZ PAEYZIELET NIE
wyzywa mnie od polskich mordów,
a potem szarpie za koszulę. Pode-
rwałem się z nim do bicia, ale prze-
waga fizyczna mego adwersarza była
wyraźna. Zostałem powalony na zie-
mię i zbity, skopany, sponiewierany.
Zdesperowany do ostatnich granic,
poszedłem do parku i przy pomniku
Lenina chciałem się powiesić na
sznurku, którym byłem opasany. Już
go założyłem na szyję, ale postano-
wiłem napisać jeszcze list pożegnal-
ny i wtym celu udałem się do domu,
gdzie zastałem matkę ze zdobyczą
jakiegoś jadła. Po z jedzeniu, choć nie
do syta, chęć samobójcza odsunęła
się na potem, by do niej już nie wró-
cić. Go prawda kilka razy podejmo-
wałem na wygnaniu próby samobój-
cze poprzez nieprzyjmowanie żad-
nych pokarmów w chwilach totalne-
go głodu, lecz usilne prośby i płacz
matki, która ostatnim wysiłkiem wy-
starała się coś do z jedzenia, zawsze
oddalał mnie od tego zamiaru i przy-
wracał chęć do tego nędznego, ale
zawsze życia... Często sam lub z
matką wyprawiałem się po topkę na
odległość do 7 km od miasta. Tuż za
miastem trzeba było przekraczać na
bosaka i z pękiem chrustu na ple-
cach, wartką o kamienistym podło-
żu górską rzekę - Kieles (50 m szer.).
Podczas suszy rzeka ta była płytka,
ale w czasie deszczów czy wiosen-
nych roztopów stawała się nie do
przebycia. A bywały wypadki, że
brnąc po pas po śliskich kamieniach
następował upadek, a wówczas prąd
rwącej wody przewracał człowieka z
pękiem chrustu na plecach i porywał
bagaż, a człowiek ledwie uchodził z
życiem. Z kolei stracenie pęka chru-
stu oznaczało dla całej rodziny głód
na cały dzień. A przecież zdobycie
tego chrustu było prawdziwą męką:
zbieranie i noszenie go na plecach po
wysokich górach przy 40-50 stop.
upale bez żadnej osłony drzew, stą-
panie bosymi nogami po ciernistych
chwastach powodowało, że człowiek
zalewał się potem, usychało gardło,
sznury na plecach wżynały się do
krwi w ciało, a stopy puchły od nabi-
tych w nici zdrewniałych kolców. I tak
codziennie człowiek cierpiał i cier-
piał... A co się działo podczas silnych
wichrów stepowych, piaskowych
burz, powietrznych trąb, to już lepiej
nie wspominać...
IX. Różne przygody i co ciekawsze
zajścia
Doniosłą rolę u Kazachów odgry-
wał bazar. Był dla nich jakimś wiel-
kim przeżyciem czy świętem. Odby-
wały się one co tydzień i ściągały do
miasta całe rzesze ludzi na osłach,
koniach czy wielbłądach z dalekich
nieraz stron, aby coś sprzedać, coś
wymienić, a przy sposobności zafun-
dować sobie czarkę kumysu (araki) i
w cieniu pogawędzić sobie z sąsia-
dami i przyjaciółmi, powtarzając
zabronioną maksymę: „Rańsze ja był
Kirgiz, jeł mahan (mięso), pił kumys.
A tiepier stał Kazach, oj parmoj (oj
niedolo) pustoj kursak (żołądek)”.
Ciekawy też był sposób przewożenia
i picia kumysu. Przewożono go na
osłach w tzw. bukłakach (skórzany
pojemnik z baraniej skóry tak Ścią-
gniętej, że nacięcia były tylko na no-
gach i na szyi). Skóra na bukłaku pod
wpływem kumysu miękła i oddawa-
ła nieprzyjemny zapach, lecz to pi-
woszom tego specyjału wcale nie
przeszkadzało. Nadstawiali tylko
czarki, a sprzedający trzymał w gar-
ści jedną odwiązaną nóżkę bukłaka i
psikał raz po raz z niej do nastawio-
nych naczyń.
Ciekawym też typkiem był zamia-
tacz bazaru. Chudy jak szczapa i wy-
soki do 2 m ze szpicbródką Kazach.
Już sama jego fizjonomia i wygląd
wywoływała u każdego na twarzy
uśmiech, a zachowanie - jeszcze
większy. Z długą jak sam miotłą bie-
gał po bazarze w tę stronę i nazad,
jak tancerz na scenie, że ino kurz się
unosił. Co prawda więcej rozrzucał,
niż zamiatał, ale nie za darmo...Kazał
sobie słono potem za to płacić w
naturze i to w okresie szalejącego
głodu. Chodziłem za nim, gdy czas
mi na to pozwalał, aby napatrzeć się
na jego śmiechu warte postę-
powanie, a czasem i coś przy tym
skorzystać do jedzenia, np. za potrzy-
manie wiadra... A on biegał po baza-
rze jak opętany - od przekupki do
przekupki, od handlarza do handla-
rza i zmuszał ich do hojnego płace-
nia mu wystawionym na sprzedaż
towarem za sprzątanie. Która prze-
kupka czy handlarz nie był skąpy,
zadowalał się wyznaczoną mu dani-
ną... Natomiast kto chciał go zbyć
byle czym, wywstydzał go, wrzesz-
cząc na cały bazar, a potem siłę zmu-
szał do hojności lub nachalnie sam
sobie ją wymierzał. Dlatego jego po-
chodowi po bazarze towarzyszył
gwałt, krzyk, bijatyka. No bo któryż
to handlowiec odważyłby się podjąć
z tym kościstym olbrzymem walkę?
- Nikomu nigdy nie popuści i po spra-
wiedliwości uzbiera tyle żarcia, że
wystarcza mu na cały tydzień do na-
stępnego bazaru jeść samemu do
syta i jeszcze obdzielać innych sąsia-
dów, przez co czuł się jednym z naj-
bogatszych w mieście. Pytanie tyl-
ko, czemu sam był taki chudy jak
tyka?...
A wokół wszechwładnie panował
głód i nędza. Nęcąco więc dla wy-
głodniałych ludzi na bazarze prezen-
towały się: twarożki (suzma), suszo-
ny ser (kurt), mąka, zboże, otręby, no
i wielki wybór smacznych owoców.
Dziś ktoś syty przechadzający się po
jarmarkach w Polsce nigdy tego nie
zrozumie. A tam żebranina była nie-
skuteczna, zakupy niemożliwe, więc
wielu głodomorów wędrowało od
handlarza do handlarza i niby pró-
bując, dokarmiało się... Ale Kazachy
szybko się poznali na takich degu-
stantach i odtąd albo nie pozwalali
wcale próbować podejrzanym go-
ściom, albo sami wydzielali próbne
porcje, np.2 ziarnka pszenicy, okru-
szynka otrąb lub twarożku (suzmy).
Jednak najbardziej rozpoznana przez
sprzedających była para małżeńska
polskich Żydów: on mały i dość sze-
roki w barach, ona wysoka, ale obo-
je mizerni, chudzi, wygłodzeni. Para
ta podczas każdego bazaru wyruszała
z gotowymi do boju łyżkami oraz scy-
zorykami i degustowała, na ile się
tylko dało... A że to wcale imnie szło
tak łatwo, więc i ja za nimi kursowa-
łem, aby pośmiać się przez łzy przy-
najmniej... Bo oto tylko się pojawią,
wielu Kazachów już zawczasu zasła-
nia ręką swój towar i krzyczy: kiet,
kiet! (won, precz stąd!). Odstraszy-
łoby to niejednego głodomora, lecz
nie tych Żydów, nie mających na
grosz ambicji. Ich wcale to nie zraża,
więc szarżują nadal: „Nu, na ile ta su-
zma? (rzadki twaróg) - zaraz łyżkę
pakuje do naczynia, usiłując zahaczyć
możliwie jak najwięcej, ale Kazaszka
w mig chwyta Żydówkę za rękę, wy-
rywa łyżkę, zamuloną twarogiem,
uderza nią kilkakrotnie w twarz Ży-
dówki. Ta zaś odchodzi jakby nic, zli-
zując językiem zabrudzoną twaroż-
kiem twarz i za chwilę zbliża się do
Kazacha sprzedającego w woreczku
otręby. Nachyla się, już w nich grze-
bie i próbuje na poczekaniu zjadać
jakiś zeschły pasek makaronu...
Rozzłoszczony Kazach popycha ją
tak, że ta się przewraca. Kozach klnie
na czym świat, a Żydówka podnosi
się i wyrusza na dalszy połów... Ale i
oto pojawiają się jeszcze ciekawsze
sceny z udziałem jej męża: - Podcho-
dzi do Kazacha sprzedającego su-
zmę, ale ten zawczasu zasłania wia-
dro, więc Żyd wynajduje między
zasłaniającymi rękami szparę i szyb-
kim ruchem z niej pełną łyżkę twa-
rożku (suzmy) i pakuje ją szybko do
ust. Wtedy Kazach wstaje i silnym
ciosem uderza go w piersi. Żyd pada
na ziemię z łyżką suzmy w gę-
bie i już na leżąco dojada za-
wartość łyżki. Gdy skończył
„ucztę”, wstał, oblizał się i po-
wędrował dalej w poszukiwa-
niu jadła... Wreszcie podcho-
dzi do innego Kazacha z ku-
kurydzą. Nu, skolko? - pyta. I
już grzebie ręką, a kiedy kilka
ziarenek usiłuje zjeść, Kaazach
go odpycha, pada, ale zaraz
podnosi się i rusza po dalszą
zdobycz...itd. Bazar się koń-
czy, a para żydowska wraca...
Go prawda pobita i poturbo-
wana, ale i już nie tak głodna
jak na początku bazaru, bo coś
tam trochę w żołądku jednak
pozostało...
Ludzie w Lenińsku urzą-
dzali się jak tylko mogli, żeby
jakoś przeżyć, żeby nie umrzeć
z głodu. Ci bardziej ambitni,
nie wyłączając i mnie, woleli
cierpieć głód, a nawet umrzeć,
niż żyć w takim upodleniu, jak
np. ta ww. para żydowska. Ale i zwie-
rzętom też źle się działo w czasie to-
talnego głodu wśród ludzi. One tak-
że musiały inaczej radzić sobie niż te
psy w Polsce. Jedne z nich żywiły się
odchodami ludzkimi, inne owczą
wełną, a jeszcze inne wyłapywały z
rzeki żaby, ryby, pijawki itp. Trafiała
się też tym psom niebywała okazja,
gdy zakład weterynarii zakopał, zde-
chłe zwierzę domowe, np. owcę,
osła, cielaka etc. Wówczas rozgrywa-
ła się krwawa walka o byt i odzywał
się wyuzdany z wszelkich uczuć ego-
izm. Oto jedna z wielu takich psich
okazji: 1 km za miastem na głęboko-
ści 1 m zakopano zdechłą owcę. Za
kilka godzin od tego momentu nad
„grobem” owcy pojawiła się różnej
wielkości wychudzonych psów. Cóż
za wspaniała zgoda zapanowała
wśród tej zgrai zwierzaków. | jakże
uczciwie wszystkie wzięły się do pra-
cy przy odgrzebywaniu łupu, ale ta
idylla trwała tylko do chwili odkopa-
nia padliny. Zaczęło się od tego, gdy
jeden z psów próbował odgryźć ka-
wałek baranka, a wtedy cała zgraja z
wrzaskiem rzuciła się nań nienawist-
nie i zagryzła go. Po tej rozprawie z
chciwcem czeredka psów okrążyła
zdobycz. Ślina im cieknie z pysków
niesamowicie, ale żaden jakiś czas
nie odważy się nawet tknąć „smako-
łyku” i nagle nie wytrzymuje następ-
ny, wpija zęby w zadek, więc i jego
spotyka ten sam los, co i pierwsze-
go chciwca - pada zagryziony. Trze-
ciemu i czwartemu, choć pogryzio-
nemu udało się po prosta uciec... Po-
zostały trzy psy, Te większe rzuciły
się ni stąd ni zowąd na najmniejsze-
go, też go zagryzły. Pozostały więc
już tylko dwa największe brytany. Gdy
jeden próbuje jeść, drugi atakuje go
zajadle. Wreszcie dochodzi do bitwy
decydującej, która trwała chyba z pół
godziny, aż wreszcie jeden z nich
chwycił drugiego za gardło, przegryzł
PoE MT
codzieńnego +
LCrZI (ANA
zióczi
Z)
krtań i pokonał. Teraz już sam zwy-
cięzca rozpoczął „zasłużoną” ucztę.
Jednak chciwiec nie dał rady zjeść
więcej jak 1/3 część barana. Resztę
zakopał na potem i objedzony wra-
cał leniwie do miasta...
Obrazki umierania z głodu ludzi,
psów i innej zwierzyny nie były
czymś nadzwyczajnym. Pewnego
razu zaobserwowałem na środku
rynku konającego z głodu psa. Pysk
miał blady jak płótno, oczy zapadłe,
a brzuch pszysychał do grzbietu.
Skulony, z pyskiem błagalnie wznie-
sionym ku niebu już żegnał okrutny
świat... Ale nagle jakby ożył. Ożył, bo
na plac wybiegła świnia. Podniósł się
Nasz Sztabiński Dom nr 7(244) lipiec 2018 r.
na nogi, zatrzepotał ogonem i puścił
się za nią, a dogoniwszy, chwycił zę-
bami za ogon i momentalnie go od-
gryzł. Świnia ze strugą krwi ciekną-
cej spod ogona pędziła z kwikiem jak
szalona. Ale pies już się tylko oblizy-
wał po smacznym kąsku... | nagle
znowu zawachlował ogonem i bez
opamiętania rozpoczął pogoń za
skrzywdzoną świnką. Czyżby chciał
ją na śmierć zagryźć? - pomyślałem.
Lecz jego zamiar był zgoła inny: On
po prostu w biegu usiłował odgry-
zać jej uszy, ale już ta sztuka mu się
nie udała, bo znajdujący się w pobli-
żu ludzie odgonili zachłannego psa.
Zjedzony jednak przezeń świński
ogon uratował go przynajmniej w
tym dniu od głodowej śmierci.
Nastała wiosna 1946 r. Do maga-
zynów Raj Potreb Sojuza przywiezio-
no w beczkach spirytus i belę pod-
szewkowego materiału. Prezes - Ko-
nabajew poprzydzielał go pra-
cownikom na. ubrania, ale mnie po-
minął. Poszedłem doń rozgoryczony
z zapytaniem, czemu zrobiono mi
wyjątek. Ale to mu nie spodobało się,
więc nic się nie tłumacząc, przydzie-
lił | mnie, ale i zaraz zwolnił mnie z
pracy pomocnika koniucha. W osta-
teczności zgodził się mnie zatrudnić,
lecz przy b. ciężkiej pracy tj.
przy kopaniu fundamentów
pod nowe budynki. Pracowa-
łem jak maszyna, aby przypo-
dobać się szefowi, za co cza-
sem chwalił mnie. Któregoś
dnia przydzielił mnie do pra-
cy w charakterze pomocnika
magazyniera, który poczęsto-
wał mnie 1 litrem spirytusu z
beczki. Jakoś wypiłem, ale już
nie byłem zdolny do niczego,
a całe miasto wirowało mi w
oczach... Wróciłem ledwie na
czworakach do domu i do
tego ze śpiewem. Czułem, jak
szybko wyczerpuje się do
reszty mój organizm. Całe
szczęście, że już po miesiącu
przyszło wybawienie: całej
mojej rodzinie i wszystkim
Polakom przywrócono oby-
watelstwo polskie i tym sa-
mym zezwolono na powrót
do kraju. Była to radość po-
łączona z niedowierzaniem.
Wkrótce jednak odbyło się zebranie
Polaków z Lenińska. Do zebranych
przemówił I sek. Rajkomatu Rej. Ko-
mitet KPZR), który kazał zapomnieć,
co się tu przeżyło i nikomu w Polsce
o tym nie opowiadać pod rygorem
ponownej wywózki na Sybir. Przed
odjazdem do kraju rozmawialiśmy z
Kazachem - żołnierzem ZSRR, który
brał udział w walce o wyzwolenie
Polski. Namawiał on nas do zrezy-
gnowania z powrotu, bo w Polsce
jest taki sam głód i taki sam ustrój
sowiecki jak w Kazachstanie...
(c.d.n.)
Stanisław Klencner
Nasz Sztabiński Dom nr 7(244) lipiec 2018 r.
18 kwietnia 2018 r. odbyła się wycieczka uczniów klas I- Ill Szkoły Podstawowej w Sztabinie
do Warszawy. W bogatym programie zwiedzania znalazło się Planetarium i seans 2D „Tam,
gdzie żyły smoki” wraz z interaktywnym pokazem na żywo. Następnie wizyta w Centrum Nauki
Kopernik, gdzie znajduje się 450 eksponatów w sześciu tematycznych galeriach. Uczniowie mo-
gli tu samodzielnie eksperymentować, uczyć się poprzez zabawę i odnaleźć odpowiedzi na naj-
trudniejsze pytania. Po obiedzie wszyscy wyruszyli na przyjemny spacer z pilotem po Starym
Mieście. Na koniec wiele emocji wzbudził pobyt na Stadionie Narodowym. Tam dzieci miały
niepowtarzalną okazję zobaczyć, jak wygląda Strefa Zawodnicza. Zajrzały do szatni piłkarskiej z
koszulkami Reprezentacji Narodowej, wczuły się w rolę piłkarzy w pomeczowej Sali Konferen-
cyjnej i zasiadły na trybunach, które mogą przyjąć 58 tysięcy kibiców. To była naprawdę niesa-
mowita przygoda.
Joanna Wierzbicka
���
��������������������������������������������
����������������
�������������������������������
���������������������������������
�����������������������������
�������������� ��� ������ ���������
��������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
�������������������������������
������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
���������������������
��������������������������������
��������������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
���������
�����������������������������������
�������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
�������������������������������������
����� ��� �������� ������� ����������
���������
����������������������������������
���������� ������� ����������� �
������������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
�����������������������
�������������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
��������������������������������
���������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
������
����������������������������������
�����������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
������������������������������������
����������
���������������������������������������
�������������������������������
����������������������������������
�������������
��������������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
�������������������
����������������������������������
�������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
����������������
���������������������������������
����� ����� ������� ���������������
����������������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������������
����������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
������
���������������������������������
������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
�������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
���������������������������������
�������������������
�����������������������������������
��������������������������������������
������������������������������������
��������������������������������
�����������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
������������������
�����������������������������������
���������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
������������������������������������
����������������������
������������������������������������
������������������������������������
���������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
������������
����������������������������������
���������������������������������
�������������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
�������������
���������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
�����������
����������������������������������
�����������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
�������������������������������
����������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
�����������������������������������
�����
���������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
�������������������������������
������
������������������������������������
������������������������������������
�������� ������� ������� �� ��� ���
����������
���������������������������������
������������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
������������������������
������������ ��� ��������������
������������������������������
���������������������������������
������������������
������������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
������������������������
����������������������������������
������������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
���������
�����������������������������������
���������������������������������
��� ������������ ���� ������������
�������������������������������
���������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������
���������������������������������
�������
������������������������������������
������������������������������������
��������������������������������
������������������������������������
�������������������������������������
��������������������������������������
������������������������������������
�����������������������������������
��������������
��������������������������������������
�������������������������������������
���������������������������������
����������������������������������
����������������������������������
��������������������������������
��������
�����������������������������������
��������������������������������������
�������������������������������
������������������������
������������ ��� �� ���� ��������
���������������������������������
�����������������������������������
�������������������
�����
��������������
��������������
�������������������
��������������
��������������
�������������
�����������������
������������
�������������
����������������
������������
����������������
������������
������������������������
����������������
��������������������
���������������������
������������
�������������������
���������������������
���������������������
������������������������������
���
�������������
�������������������
����������������
�����������
�������������������������
�������������������
�����������������������������
�����������������
��������������
���������������
���������������
���������������������
����������������
�������������������
����������������
�������������������
�����������
����������������
���
��������������
���������������������������
��������������
����������������������
��������������
����������������
��������������������������
��������������
�������������
��������������������
����������������������
������������������
��������������������
��������������������
��������������
Nasz Sztabiński Dom nr 7(244) lipiec 2018 r.
Ż' l,
j K
LISTY
GROŹNY CZER-
WIEC
Do kaprysów po-
gody zdążyliśmy się przyzwyczaić,
ale tegoroczny czerwiec zaskoczył
nas szczególnie. Przybrał też z tego
powodu nową nazwę „czerrzec”.
Nazwa ta jest połączeniem części
dwóch miesięcy czerwiec + marzec.
Niejako powstał trzynasty miesiąc w
roku, bardzo nieprzyjemny w
brzmieniu, a jeszcze gorszy w skut-
kach, jakie ze sobą przyniósł. Skoki
temperatury między dniem a nocą
wynosiły niekiedy ponad 20 stopni,
co nie sprzyjało wegetacji roślin, a
faktycznie ją zatrzymało. Również
brak opadów bardzo zmartwił rolni-
ków i ogrodników. Przewiduje się
bardzo duże zmniejszenie plonów,
a więc skutki groźnego „czerrzca”
niedługo wszyscy odczujemy.
Stały czytelnik
ŻYJMY I DAJMY ŻYĆ INNYM
Mamy teraz bardzo trudne i cięż-
kie czasy. Każdy za czymś goni, pra-
ca od rana do wieczora zaczyna nas
przerastać, nie mamy czasu na nor-
malne rodzinne życie. Ludzie nie po-
trafią i nie chcą żyć w zgodzie, nie
tylko ze sobą, ale z rodziną, sąsia-
dami i znajomymi. Jesteśmy coraz
bardziej nerwowi, przygnębieni i za-
pracowani. Nikt nie ma czasu, a je-
żeli komuś stanie się bieda, lub coś
złego się wydarzy, wszyscy jak te
przysłowiowe „wrony” zaczynają
gadać, oceniać i po swojemu kryty-
kować. Zamiast pomyśleć - A może
trzeba pomóc. Przecież wszędzie
zdarzają się różne, nie zawsze przy-
jemne przypadki. Po co więc te
„Cczcze gadki” i ploteczki. Czasami
(A
nie mogę tego ogarnąć, bardzo mnie
to dziwi, bo najczęściej na temat in-
nych wypowiadają się ci, u których
dzieje się najczęściej źle, albo jesz-
cze gorzej. Pomyślmy dwa razy, za-
nim zranimy kogoś naszym złym
osądem i słowem. Każdy jest tylko
człowiekiem i ma prawo popełniać
błędy, a my nie umiemy się z tym
pogodzić. Czasem naszym złym sło-
wem możemy niechcący lub właśnie
celowo, zniszczyć komuś życie. A po
co? Czy tego naprawdę chcemy?
Przecież nasze społeczeństwo jest
ogólnie złożone z wierzących i inteli-
gentnych osób. Ogólnie umiemy ze
sobą żyć i potrafimy się porozumieć,
jesteśmy przecież mądrymi ludźmi.
Więc żyjmy i dajmy żyć innym. Za-
nim coś powiemy o kimś, czego sami
dokładnie nie widzieliśmy, ugryźmy
się w język, ale porządnie, niech za-
boli, jak te złe słowa nim wypowie-
my.
Goplana
JEST DUSZNO
Deszczu pragną polskie pola. Zie-
mia domaga się cienia i ożywczej
wody. Skwar, słońce wyszusza tra-
wy, a las drży na samą myśl o iskrze
ognia. Jest duszno.
Dusimy się też w życiu publicz-
nym. Znaleźliśmy się w wolnej nie-
woli, poddając się płyciźnie życia, w
stadzie pogardzanym przez ludzi bez
wartości, bez ideałów i bez przyszło-
ści. To są turboliberałowie, którzy
doszli do wniosku, że już opanowali
europejską cywilizację. A życie nie
znosi próżni, jak też Świata bezide-
owego, tępego, oferującego global-
ną tandetę - zamiast kultury, sztuki i
nauki z prawdziwego zdarzenia. Du-
simy się więc podwójnie - jest dusz-
no.
S.G. Białystok
STOWARZYSZENIE AKTYWNY SZTABIN
Stowarzyszenie Aktywny Sztabin
zwraca się do Wszystkich z go-
działalności (rzeczowe i pie-
niężne). Nr konta PL.
50935100000023926620000010
Bank Spółdzielczy w Augustowie.
Nasz adres: Stowarzyszenie Aktyw-
ny Sztabin, ul. Kościuszki 10, 16-
24310 Sztabin, gmail: biurojo-
laQlist.pl., strona internetowa:
www.aktywny-sztabin.pl.
Prezes SAS
Dorota Zdzichowska
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi
dztabińskiej im. Karola brzostowskiego
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi
Sztabińskiej im. Karola Brzo- P>
telników i miłośników naszej ją
pięknej ziemi o przekazywanie z
darów (rzeczowych i pienięż- 4
nych) na dalszy rozwój Izby Re- On
gionalnej, jak też na wielokierunkową
działalność naszego Towarzystwa.
Nr konta: 869351000000232759
4
IZBA Arai
SE e Brzostowskiego,
RUNY 20000010 Bank Spółdzielczy w
łoże
stowskiego zwraca się do czy- ŚR PO
Se Augustowie.
A Nasz adres:
FE Towarzystwo Przyjaciół Zie-
mi Sztabińskiej im. Karola
16-310
ztabin, Plac Karola Brzostow-
z 8, tel. 87 641 20 69.
Prezes TPZS
Małgorzata Ostrowska
PE
DLACZEGO WARTO ODMAWIAĆ
RÓŻANIEC WE WSPÓLNOCIE
W naszej parafii funkcjonuje wie-
le kół różańcowych. Są to przede
wszystkim koła różańcowe żeńskie.
Wyjątkiem jest Róża męska zorga-
nizowana w Sztabinie, która skupia
14-tu członków w średnim i star-
szym wieku. Przewodniczącym na-
szej grupy Koła Żywego Różańca
obecnie jest p. Wincenty Chomon-
towski, który po śmierci ojca Justy-
naw 1974 roku jako młody mężczy-
zna przejął „tajemniczkę” i trwa na-
dal w modlitwie różańcowej, a człon-
kami naszego koła są panowie: Ste-
fan Sadowski, Tadeusz Bućko, Wa-
cław Jachimowicz, Stanisław Ka-
miński, Józef Wiśniewski, Remi-
giusz Szkiłądź, Witek Paul, Piotr Lu-
lewicz, Tadeusz Gorlewski, Marek
Karecki, Grzegorz Gładczuk, Jaro-
sław Mielniczek, Stanisław Maciu-
lewski.
Wspólna modlitwa jest źródłem
wielkiego dobra. Modląc się w gru-
pie zawsze w pierwszą niedzielę każ-
dego miesiąca, kolejno w domach
każdego z nas pamiętamy o nastę-
pujących słowach Stwórcy - „gdzie
są dwaj albo trzej zebrani w imię
moje, tam jestem pośród nich”.
Wspólne trwanie na modlitwie zwią-
zane jest z obecnością Jezusa po-
śród zgromadzonych. Kiedy wspól-
nie odmawiamy różaniec, tworzymy
jedność, jesteśmy Kościołem, a
owoce modlitwy wspólnotowej są
nieocenione. Różaniec jest modlitwą
zwycięską - warto i trzeba odmawiać
go szczególnie w trudnych momen-
tach naszego życia, podczas pokus,
jako obronę przeciwko złu.
Różaniec to żywa ewangelia,
mimo prostej budowy ma w sobie
niesamowity urok, to podstawowy
katechizm wiary. Kiedy gromadzimy
się na wspólnej modlitwie, doświad-
czamy wzajemnej życzliwości, sza-
cunku i utwierdzamy się w wierze.
W naszych codziennych modli-
twach, jak i tych wspólnych comie-
sięcznych, pamiętajmy o bliskich
zmarłych.
Wracam często do początków przy-
należności na naszego „kółka różań-
cowego”. Oto kilka świadectw:
„Jestem członkiem koła różańcowe-
go od wielu lat - ciągle mam w pa-
mięci słowa Matki Bożej, która pod-
czas objawień wielokrotnie prosiła O
modlitwę. Trudno jest przeżyć dzień,
nie chroniąc się pod Jej matczyny
płaszcz opieki, nie przyzywając jej
pomocy. Różaniec dla mnie stano-
wi połączenie tajemnic boskich i
ludzkich, jest szkołą pokory, bez któ-
rej nie da się pełnić woli Stwórcy”.
Przewodniczący naszego kółka ró-
żańcowego Wincenty Chomontow-
ski z dumą mówi:
„Do koła różańcowego należę od 48
lat. Kiedy byłem dzieckiem (później
młodzieńcem) podpatrzyłem ojca,
który prowadził spotkania kółka, a po
jego śmierci zastąpiłem go. Byłem
wtedy jednym z najmłodszych w tej
różańcowej grupie, ale to mnie nie
zniechęcało. Czułem radość i dumę,
ze idę śladami ojca, stałem się jakby
przedłużeniem jego obecności. Od
tej chwili wielu braci odeszło już do
Pana, ich miejsca zajęli synowie
zmarłych, sąsiedzi lub znajomi.”.
I jeszcze jedno wspomnienie - „kie-
dy budziłem się z rana jeszcze jako
dziecko, słyszałem głośną modlitwę
mojej mamy, która modliła się co-
dziennie i na koniec wypowiadała
takie słowa - „kto różaniec ten ma-
wiać będzie, łaskę sobie u Syna
mego nabędzie, co pożąda, to otrzy-
ma przez przyczynę tej Panny Naj-
świętszej Bóg mu wszystko da”.
Niech ta starodawna, piękna
maksyma prowadzi nas przez całe
życie w spokoju i wzajemnej życzji-
wości, zachęcając wszystkich do co-
dziennej modlitwy różańcowej.
Członek Kółka Żywego
Różańca w Sztabinie
14
3 maja 2018 r., w tak ważne dla
Polski święto - Stowarzyszenie Ak-
tywny Sztabin, dzięki wsparciu finan-
sowemu w ramach kampanii „Po-
staw na Rodzinę” finansowanej przez
Gminną Komisję d.s. Rozwiązywania
Problemów Alkoholowych - zorgani-
zowało wyjazd rodzinny na Suwalsz-
czyznę. Głównym jego celem było
aktywne spędzenie czasu ze swoimi
najbliższymi, budowanie relacji
dziecko - rodzic, wzmacnianie więzi
rodzinnych i emocjonalnych. Uczest-
nikami byli nie tylko członkowie sto-
warzyszenia, ale również inni miesz-
kańcy. Kiedyś ktoś powiedział, że z
dziećmi jest jak z pakowaniem do
walizki: to, co teraz włożymy, wyjmie-
my z niej w przyszłości. Budowanie
relacji to praca, która wymaga sys-
tematycznych działań i czasu spędzo-
nego wspólnie, dlatego wyjazd zor-
ganizowany przez stowarzyszenie był
świetnym pomysłem na realizację
tego procesu. Pogoda dopisywała
nam od samego początku wyciecz-
ki. Pierwszym punktem był Gołdap.
Tam mogliśmy korzystać z dobro-
dziejstwa, jakie daje nam wizyta w
tężniach solankowych. Przebywając
przy nich leczymy przede wszystkim
górne drogi oddechowe, zatoki, ro-
zedmę płuc, nadciśnienie tętnicze,
alergię, depresję, stres i ogólne wy-
czerpanie organizmu. Inhalacje wy-
korzystane w profilaktyce powodują
wzrost odporności organizmu po-
przez działanie bakteriobójcze. Naj-
młodsi natomiast skorzystali z placu
zabaw znajdującego się przy tęż-
niach. Po dawce zdrowia udaliśmy
się do centrum miasta na rodzinny
obiad. Największą frajdą dla dzieci
okazały się fontanny znajdujące się
w parku.
Kolejnym punktem wycieczki była
„Piękna Góra” - jedno z najpiękniej-
szych miejsc na Mazurach. Wjazd
kolejką krzesełkową zapewnił wiele
niesamowitych wrażeń, nie tylko naj-
młodszym, ale również dorosłym
uczestnikom. U podnóży góry znaj-
duje się park linowy, z którego sko-
rzystały nasze dzieci.
Ostatnim już punktem, a właściwie
niespodzianką od biura podróży były
Stańczyki, gdzie wśród uroczych pa-
górków i łąk, znajdują się potężne
wiadukty. Mosty w Stańczykach są
najwyższymi na linii i jednymi z naj-
wyższych w Polsce. Tu też nie bra-
kowało pozytywnych emocji.
Zmęczeni ilością atrakcji, a zarazem
szczęśliwi i bogaci w niezapomnia-
ne przygody, w godzinach wieczor-
nych wróciliśmy do Sztabina.
Jeremias Gotthelf powiedział: „szczę-
śliwi, którzy nauczyli swoje dzieci cie-
szyć się drobnymi rzeczami”, dlate-
go uważamy, że wspólne spędzanie
czasu, wspólna wycieczka i obiad,
wspólna zabawa w przyszłości za-
owocują.
Podsumowując nie pierwszą już wy-
cieczkę, organizowaną przez stowa-
„RODZINNE ŚWIĘTOWANIE”
Centrum Biblioteczno-Kulturalne w Sztabinie
zaprasza na
„BIAŁO-CZERWONY”
Mini EESTYNIRODZINNY
w rąmąch Progrąmu Wzmącniąnią Rodziny
27 lipca 2018 roku o godz. 16:00
boisko szkolne w Sztabinie przy ul. Sportowej
W programie:
- gry i zabawy dla „Biało-Czerwonej”
- malowanie twarzy
- wytwornica baniek mydlanych,
- dmuchana zjeżdżalnia i plac zabaw
Nasz Sztabiński Dom nr 7(244) lipiec 2018 r.
rzyszenie, na usta każdego z nas ci-
sną się podziękowania organizato-
rom, za dzień pełen niesamowitych
wrażeń.
Uczestnicy
„WIOSKA DWÓCH
MISTRZÓW”
Od kilku lat Towarzystwo Przyja-
ciół Ziemi Sztabińskiej im. Karola
Brzostowskiego przy wsparciu Cen-
trum w ramach kampanii „Postaw na
rodzinę” finansowanej przez Gmin-
ną Komisję d.s. Rozwiązywania Pro-
blemów Alkoholowych organizuje
wycieczki „Baśniowym szlakiem.”
Program promuje prawidłowe rela-
cje między rodzicami i dziećmi, za-
chęca do wspólnego spędzenia cza-
su z najbliższymi. 16 czerwca odby-
ła się kolejna wycieczka do wioski
bajek „U dwóch Mistrzów” w Puń-
sku.
Zanim rozpoczęliśmy wędrówkę po
baśniowym szlaku, odwiedziliśmy
jeden z zabytków świadczących o li-
tewskim dziedzictwie kulturowym -
skansen - zagrodę litewską, którą
oddano do użytku w 1992r. Położe-
nie skansenu w pobliżu szosy, u pod-
nóża wzniesienia, które osłania od
wiatru północnego, nawiązuje do tra-
dycji lokowania zagród chłopskich w
czasie powstawania wsi kolonijnych.
Odwiedziliśmy stodołę, którą odtwo-
rzono na podstawie opowiadań. W
skansenie zobaczyć było można zbiór
XIX-wiecznych sprzętów gospodar-
stwa wiejskiego z terenu pogranicza
polsko-litewskiego, ponadto stare
tkaniny, ubiory oraz plastykę obrzę-
dową.
Dzieci w towarzystwie krasnala Ko-
szałka Opałka i świerszcza Saraban-
dy trafiły do Dwóch Mistrzów, gdzie
„jeden włada literami, drugi moc ma
nad dźwiękami”. Mieli okazję prze-
mierzyć labirynt języków, poznać tań-
ce i kulturę sąsiedzkich narodów,
zagrać na jakimś instrumencie, za-
gubić się w Alei Słów, a także trafić
na Polanę Poznania. Wędrując po
wiosce i rozwiązując różnorodne za-
dania, zgłębili tajniki związane z ję-
zykiem, liternictwem, słowami oraz
muzyką. Poznali przejmującą legen-
dę o królowej jezior „Pięknej Jegli i
wężu Zaltysie”. Plac zabaw nawiązu-
jący do wiersza J. Tuwima „Abeca-
dło z pieca spadło”, był jedną z naj-
lepszych atrakcji. Rodzice mogli od-
począć wśród pięknych krajobrazów,
a dzieci pobawić się, poznać cieka-
wostki świata przyrody i historii jed-
nej z siedmiu niepowtarzalnych ba-
śniowych wiosek.
Wspólnie spędzony z dziećmi
czas był dla nas opiekunów i rodzi-
ców wspaniałym dniem pełnym przy-
gód. Ciekawe, jaka historia czeka na
nas, na kolejnym baśniowym szlaku?
U. Bugieda
Nasz Sztabiński Dom nr 7(244) lipiec 2018 |.
18 maja 2018 roku uczniowie kla-
sy II i III Gimnazjum Szkoły Podsta-
wowej im. Sybiraków w Krasnymbo-
rze zaprezentowali projekty: ,,SĄ-
SIEDZI POLSKI” oraz spektakl pro-
filaktyczny ,„MOŻESZ JESZCZE WY-
BRAĆ” nascenie kina Miejsko-Gmin-
nego Ośrodka Kultury w Lipsku. Ce-
lem projektu było promowanie i mo-
tywowanie uczniów do nauki języka
angielskiego jako języka komunika-
cji międzynarodowej oraz podstawo-
wa wiedza na temat sąsiadów Pol-
ski: Niemiec i Rosji. Natomiast ce-
lem spektaklu profilaktycznego było
- jak łatwo jest uzależnić się od nało-
gów i co za tym się kryje?
Uczniowie mieli zaszczyt wystą-
pić przed znakomitą publicznością:
Kierownikiem Posterunku Policji w
Lipsku - Wojciechem Protasiewi-
czem, Funkcjonariuszami Placówki
Straży Granicznej w Lipsku, Dyrek-
torem Miejsko-Gminnego Ośrodka
kultury w Lipsku - Wiesławem Bo-
chonko, Cezarym Gładczukiem, Na-
uczycielami i uczniami klas Il im. Ste-
fana Batorego w Lipsku. Wszystkim
przybyłym gościom, którzy zaszczy-
cili nas swoją obecnością - SER-
DECZNIE DZIĘKUJEMY.
Uczennica klasy IV Szkoły Pod-
stawowej im. Sybiraków w Krasnym-
borze wystąpiła w roli naszej Ojczy-
zny i zaprosiła do wysłuchania pre-
zentacji o sąsiadach Polski. Ucznio-
wie klasy II Gimnazjum Szkoły Pod-
stawowej im. Sybiraków w Krasnym-
borze opowiedzieli o Rosji. Nie oby-
ło się też bez tańca i śpiewu: ucz.
Ewelina zaśpiewała narodową pieśń
rosyjską, ucz. Maciej zaśpiewał w
języku rosyjskim piosenkę o krajach
Europy „ldlńf Ladid”, uczennice
klasy VI Szkoły Podstawowej im.
Sybiraków w Krasnymborze zapre-
zentowały swój talent taneczny w
narodowym tańcu Rosji, a gimnazja-
liści nauczyli nas kroków walca an-
gielskiego. Uczniowie klasy Ill Gim-
nazjum Szkoły Podstawowej im. Sy-
biraków w Krasnymborze opowie-
dzieli o naszym drugim sąsiedzie -
Niemczech i zatańczyli narodowy ta-
niec Niemiec. Wystąpili też w spek-
taklu profilaktycznym „„Możesz jesz-
cze wybrać”. Projekt został zaprezen-
towany w trzech językach: polskim,
angielskim i rosyjskim pod kierun-
kiem Lilii Kuleszewicz.
Uczniowie cieszyli się, że mogli
zaprezentować to, co tak dobrze im
wychodzi, czyli występ przed publicz-
nością poza murami szkoły. To było
dla wszystkich wyjątkowe, fascynu-
jące przeżycie i doświadczenie.
Publiczność ciepło przyjęła występ na-
szych gimnazjalistów, świadczy o tym ak-
tywny udział publiczności w quizie na te-
mat Niemiec oraz głośne oklaski podczas
występów. Wszystkie osoby, które przyczy-
niły się do tego spotkania, otrzymały po-
dziękowania.
Lilia Kuleszewicz
Uczniowie Gimnazjum Szkoły Podsta-
wowej im. Sybiraków w Krasnymborze
pamiętali i mieli zaszczyt złożyć Panu Ko-
mendantowi ( ppłk Waldemarowi Pojawi-
sowi) oraz całej załodze Placówki Straży
Granicznej w Lipsku najserdeczniejsze ży-
czenia z okazji ich święta. Funkcjonariusze
Straży Granicznej (Pan Maciej Karczewski
i Pan Jacek Jabłoński) opowiedzieli o swo-
jej służbie, przekazali nam bardzo ważne i
ciekawe informacje, jak zachować się w ob-
rębie pasa drogi granicznej i strefy nadgra-
nicznej, udzielili instrukcji, jak zachować
się, gdy podbiega do nas czworonóg. Wi-
zytę w Placówce urozmaicił pies służbo-
A sm NEJ) dwuletnich wy Dado. Uczniowie byli zainteresowani
BS 2 CO : służbą Funkcjonariuszy Straży Granicznej,
zadawali wiele pytań, co wydłużyło czas
pobytu w Placówce.
Panu Komendantowi i Funkcjonariu-
szom Straży Granicznej w Lipsku dzięku-
jemy bardzo za miłe przyjęcie.
Lilia Kuleszewicz
ISSN 1507-6431
Wydawca (i Redakcja): Centrum Biblioteczno-Kulturalne w Sztabinie, PI. Karola Brzostowskiego 8,
e-mail bibliotekasztAwp.pl. tel.876412069. Redaktor naczelna: Helena Kozłowska.
Zespół redakcyjny: Małgorzata Ostrowska, Janusz Lotkowski, Grzegorz Łapszys, Witold Jermakow.
Skład i łamanie: Witold Jermakow, tel. 602352775, e-mail: delta2 1Qinteria.eu Druk: Drukarnia HELIOS,
16-400 Suwałki, ul. Lipowa 41A, tel. 87 5667802. Redakcja zastrzega sobie prawo przeredagowywania
materiałów oraz nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam.